Wielką radość daje mi to, że na estradzie nikt niczego mi nie każe. Artur Gotz w Radiu WNET

„Nie potrafię być letni, nigdy w nic nie wchodzę na procent”. – mówi śpiewający aktor, który karierę rozpoczynał w Piwnicy pod Baranami z niezwykłym kompozytorem Zygmuntem Koniecznym.

Artur Gotz. Fot. Wojciech Jachyra

Artur Gotz to postać bardziej niż ciekawa na polskiej scenie estrady i teatru. To nie tylko wokalista i aktor teatralny i filmowy. Jest także prezesem Fundacji Kultury i Sportu 44 w Warszawie i producentem.

Na scenie występuje od jedenastego roku życia. W wieku 15 lat rozpoczął współpracę z Teatrem The Imagination w Londynie, gdzie wystąpił w trzech spektaklach.

Po studiach aktorskich w Krakowie i Wrocławiu był związany z teatrami warszawskimi: Teatrem 6. Piętro, Teatrem Współczesnym w Warszawie i Teatrem Kamienica Emiliana Kamińskiego. Grał także na deskach Teatru Rozrywki w Chorzowie i Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka w Łodzi.

Aktualnie współpracuje z Mazowieckim Teatrem Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie i Teatrem Piosenki Romana Kołakowskiego i Teatrem Nowym w Łodzi.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Arturem Gotzem:

 

Artur Gotz deklaruje: „by zaśpiewać daną piosenkę musi ona mieć dobry tekst i dobrą muzykę”.

Uwierz mi, ja nie potrafię być letni, nigdy w nic nie wchodzę na 10 procent. Wielką radość daje mi to, że na estradzie nikt niczego mi nie każe, w przeciwieństwie do pracy w teatrze.

Tomasz Wybranowski przypomniał muzyczną drogę twórczą swojego gościa. Pierwszym singlem Artura Gotza był singiel „Usposobienie przyjemne”. Rok 2010 przyniósł premierę płyty „Obiekt seksualny”, gdzie znalazł się wieniec siedemnastu piosenek o tematyce damsko-męskiej.

W 2015 r. ukazała się druga płyta Artura „Mężczyzna prawie idealny”. Był to efekt współpracy z krakowską piosenkarką, kompozytorką i tekściarką – Agnieszką Chrzanowską.  Trzeci solowy album artysty to szeroko promowany także na antenie Radia WNET „Kabaret Starszych Panów. Przeboje wszech czasów śpiewa Artur Gotz”, który ukazał się w Walentynki A.D. 2018.

Teraz pracuje nad czwartym solowym albumem z piosenkami Igora Jaszczuka, czego efektem są nagrania „Domówka” i „Miłość z Facebooka”, czyli drugi i czwarty singiel zapowiadający to wydarzenie. 

 

 

Gość Tomasza Wybranowskiego zagrał prawie 600 solowych recitali w całej Polsce, a także w Amsterdamie, Berlinie, Brukseli, Budapeszcie, Londynie, Lozannie, Oxfordzie, Pradze, Wiedniu, na Cyprze oraz podczas dwóch tournée po USA (m.in. Los Angeles, Las Vegas, New Jersey, Boston, Cincinnati, Portland, San Diego, Seattle) i dwóch tras koncertowych po Australii.

 

Artysta mówi o działalności prowadzonej przez siebie Fundacji Kultury i Sportu 44. Organizuje ona charytatywne koncerty i spektakle.  Przyznaje, że „dostaje szału” w związku z brakiem możliwości dawania koncertów.

W trakcie tej przerwy trzeba było skupić się na nagraniach, szkoleniach wokalnych czy jodze, by dać ujście nadmiarowi energii.  Jednak, najważniejsi są dla mnie ludzie, ich żywa energia.

 

Mirosław Bielawski specjalnie dla Radia WNET o najpiękniejszej polskiej piosence rockowej o miłości. Tomasz Wybranowski

Zespół Bank był jednym z najważniejszych zespołów w latach 80. XX wieku. Powstał w 1980 roku w Środzie Śląskiej a jego pierwszym wokalistą miał być legendarny Ryszard Riedel, późniejszy głos Dżemu.

Pierwszy, bo klasyczny skład formacji Bank stworzyli muzycygrający w wielu grupach rockowych nie tylko Wrocławia, ale Warszawy i Poznania. W rolach głównych Piotr Iskrowicz (gitara), Mirosław Gral (gitara), Roman Iskrowicz (bas),  Marek Biliński (instrumenty klawiszowe) i Krzysztof Krzyśków (perkusja).

Wokalistą miał być Ryszard Riedel, ale jego bluesowemu sercu nie przypadł do gustu w pełni hard – rockowy rozmach i riffy Banku. Przypomniano sobie wtedy o niezwykłym wokaliście formacji Romuald & Roman. I tak oto Mirosław Bielawski zasilił ten niezwykły band!

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Mirosławem Bielawskim:

Rozmówca Tomasza Wybranowskiego opowiadał o początkach grupy i drodze na festiwal opolski, oraz największe muzyczne wydarzenia w Polsce na początku lat 80. XX wieku. Wspólnie z grupą Bank nagrał 5 płyt.

Mirosław Bielawski wspomina początki zespołu Bank i drodze na  Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, gdzie formacja wystąpiła w 1981 r.

Słońce grzało strasznie, na scenie było jak w ukropie, ale koncert wyszedł rewelacyjnie, jak na tamte czasy.

Mirosław Bielawski / Fot. Facebook

 

Gość Tomasza Wybranowskiego sięga w dalszej części rozmowy do spotkań z Markiem Jackowskim, liderem grupy Maanam.

Wspomina także początek stanu wojennego i zatrzymaniach, rewizjach ZOMO, kiedy grupa Bank była w trasie koncertowej w Warszawie.

Wokalista supergrupy Bank wspominał także bardzo emocjonalnie wspólny koncert Banku z Republiką i Grzegorzem Ciechowskim na stadionie Cracovii.

Każdy z nas przekazywał publiczności szczerze to, co w nim buzowało. Przekazywaliśmy nasze szczere emocje i miłość do muzyki!

Tomasz Wybranowski przypomniał, że Bank wydał w 200o r. album „Gdzie mieszka czas”, który – jak stwierdził – został skrzywdzony przez środowisko krytyków i dziennikarzy w niezasłużonych recenzjach z niskimi notami.

W finale programu Mirosław Bielawski zapowiedział – jak twierdzi Tomasz Wybranowski:

Najpiękniejszą i najdoskonalszą polską rockową piosenkę wszech czasów o miłości.

„Powiedz mi coś o sobie” jest perłą na albumie „Jestem panem świata” z roku 1981. W sieci Radia WNET przez cały rok wspominać będziemy ten album. Powodem jest jubileusz czterdziestolecia premiery tej niezwykłej płyty!

Mirosław Bielawski powróci w Muzycznej Polskiej Tygodniówce już w marcu. – zapowiedział Tomasz Wybranowski, dyrektor muzyczny Radia WNET.

 

Bartosz Marmol jako Dildo Baggins w Radiu WNET. Nowy singiel „Będziemy się razem bać” podbija serca słuchaczy

W akcie twórczym niczego nie planuję ani szczególnie zakładam. Przede wszystkim należy pisać dla siebie. -opowiada Tomaszowi Wybranowskiemu Bartosz Marmol alias Dildo Baggins.

Bartosz Marmol w oczekiwaniu na wiosnę i album Dildo Bagginsa.

 

Bartosz Marmol to twórca, którego nie trzeba przedstawiać polskim fanom alternatywnego grania.

Artysta jest odpowiedzialny m.in. za projekty Administratorr i Administratorr Electro.

Nagrał również dwie płyty z Lesławem Stryblem. Tym razem napisał nadzwyczajne piosenki pod sztandarami Dildo Bagginsa.

Po znakomicie przyjętym singlu „Bezglutenowy” pojawił się następny „Będziemy się razem bać”.

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Bartoszem Marmolem aka Dildo Bagginsem:

 

Bartosz Marmol tłumaczy, że piosenka „Będziemy się razem bać” można potraktować jak spotkanie dwóch osób po wielu latach w dobrze znanym lesie z dzieciństwa. Dodaje, że odnosi się ona do naszej pandemicznej rzeczywistości i refleksji.

Dildo Baggins zaprasza do świata obaw, lęków i tęsknoty, które towarzyszą przemijaniu chwil, ludzi i miłości. Jest to historia o strachu, ale nie o smutku gdyż w obliczu nieuchronnego losu, jedynym co można i należy zrobić to „zdusić powiekami łzy i wycisnąć z nich śmiech”.

Bartosz Marmol zapowiedział na antenie Radia WNET, że płyta zostanie wydana w maju bieżacego roku. Co cieszy, Bartosz Marmol nie zapomina o starych i sprawdzonych projektach:

Absolutnie nie robię rozbratu z Administratorrem. Szuflada z piosenkami do kolejnego albumu w ramach tego projektu powoli się zapełnia.

Tomasz Wybranowski przypomniał, że trzeci krążek „Czy” Administratorra to jazda obowiązkowa absolutnie dla każdego czułego i czujnego muzycznego fana. Album znalazł się na VI. miejscu najważniejszych płyt roku 2019 Radia WNET. Zapytany o to, czy zastanawia się nad typem odbiorcy przystępując do pracy nad piosenkami, Barosz odpowiedział:

Swoje teksty adresuję do tych, którym akurat się spodobają. Niczego szczególnie nie planuję. Przede wszystkim należy pisać dla siebie – charakteryzuje swoją twórczość  Bartosz Marmol.

Artysta wyznaje, że chciałby mieć niezwykłą grupę odbiorców swojej twórczości. Owa niezwykłość, tak jak sny każdego poety czy muzyka, dotykają materii odbioru działa:

Chciałbym by moi słuchacze, choć w małej części oprócz emocjonalnego podejścia i reakcji na moje piosenki, także zagłębiali się w ukryte sensy…

Bartosz Marmol wspomniał, że zaskoczyło go bardzo emocjonalne i ciepłe przyjęcie nagrania „Bezglutenowy”. Wokalista zapowiada na lato cykl kameralnych koncertów i pojawienie się z recitalem na antenie Radia WNET w Studiu 37 Dublin.

 

 

Uwaga! Ważna książka: „Listy do Marii Konopnickiej z lat 2010-2020” Teresy Kaczorowskiej. Rozmawia Tomasza Wybranowski.

“Listy do Marii Konopnickiej z lat 2010-2020” Teresa Kaczorowska zaczęła pisać dziesięć lat temu. Tak zwierzyła się na antenie Muycznej Polskiej Tygodniówki autorka tej nadzwyczajnej książki.

“Listy do Marii Konopnickiej z lat 2010-2020” to magiczna, inter – wertykalna i bardziej niż otwarta przestrzennie książka doktor Teresy Kaczorowskiej, która zaczęła powstawać jedenaście lat temu.

Najpierw sporadycznie, później częściej, nie zastanawiając się  jak długo będę kontynuować a tym bardziej czy kiedykolwiek uda mi się je opublikować, wydać i czy w ogóle ujrzą światło dzienne. – powiedziała Teresa Kaczorowska.

Ale takim prawdziwym zapalnikiem, gdzie buzowały się myśli i uczucia (a listy właśnie do Marii Konopnickiej zaczęły powstawać) był rok 2010 i tragedia smoleńska.

Listy powstawały w rozmaitych, czasami zaskakujących sytuacjach i momentach życia, podczas podróży, spacerów, oraz chwil nagłego wzruszenia. Także nieprzewidzianych wydarzeń, jak to z 19 kwietnia 2010 roku. – mówi Teresa Kaczorowskiej.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z dr Teresą Kaczorowską:

 

Teresa Kaczorowska postanowiła wydać “Listy do Marii Konopnickiej z lat 2010-2020”,  w 110 lat po śmierci poetki. Wydawcą książki stał się Związek Literatów na Mazowszu. Publikacja doczekała się recenzji Ewy Krysiewicz, pedagoga z Zespołu Szkół nr 1 imienia generała Józefa Bema w Ciechanowie.

 

                    Dwie poetki z Suwałk – mi(s)tyczne spotkanie

 

 

Obydwie poetki, tak Maria Konopnicka jak i Teresa Kaczorowska, urodziły się w Suwałkach. Ale to nie jedyna zbieżność w ich biogramach i liniach losu. Oto Teresa Kaczorowska uczęszczała do suwalskiego I Liceum Ogólnokształcącego, któremu patronuje Maria Konopnicka.

Te poetyckie panie łączy piękna Ziemia Ciechanowska, z którą obydwie przez meandry losu zostały powiązane. To także zamiłowania do podróży, metaforyczna refleksja nad czasem i ludzkimi rojami.

Życiowe meandry rzuciły mnie do Ciechanowa, miasta na północnym Mazowszu, też z z wielką Marią Konopnciką związanego za sprawą syna Jana Konopnickiego, który z zawodu był młynarze/ I tutaj kolejna ciekawa historia, ponieważ od hr. Krasińskich dzierżawił w latach 1903-1914 młyn na rzece Łydyni w Ciechanowie. Mało tego, w roku 1905 nabył również pobliski majątek Przedwojewo. – wylicza dr Teresa Kaczorowska.

25 listopada 2020 r. o godzinie 17.00 miała miejsce wirtualna premiera książki w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Ciechanowie. Wydarzenie było transmitowane na żywo na facebookowym profilu Biblioteki.

 

Maria Konopnicka to słynna polska poetka i nowelistka, autorka wielu utworów dla dzieci, krytyczka literacka, publicystka i tłumaczka. Jedna z najwybitniejszych polskich pisarek w historii, jedna z najwybitniejszych przedstawicielek okresu realizmu. Jej twórczość poetycka przepełniona patriotyzmem i szczerym liryzmem, stylizowana na swojską nutę zdobyła powszechne uznanie.

W latach 1884–1886 redagowała pismo dla kobiet „Świt”; próbując zradykalizować jego program, wywołała sprzeciw zachowawczej opinii i cenzury. Utwory Marii Konopnickiej dla dzieci ogłaszane od 1884 r., eliminujące natrętny dydaktyzm, rozbudzające wrażliwość odbiorców były nowością w tej dziedzinie pisarstwa.

Powszechną popularność zyskała baśń „O krasnoludkach i sierotce Marysi” oraz nowela „Nasza szkapa”, które na stałe weszły do kanonu lektur szkolnych.

W 1908 r. Maria Konopnicka w czasopiśmie „Gwiazdka Cieszyńska” opublikowała Rotę, wiersz, który stanowił punkt kulminacyjny publicystycznej kampanii poetki przeciwko polityce germanizacyjnej w zaborze pruskim.

Maria Konopnicka zaczęła od dziennikarskich doświadczeń. Początkowo czerpała inspiracje z doświadczeń Bolesława Prusa i Elizy Orzeszkowej, a następnie rozwinęła własne pomysły w dziedzinie małych form.

Utwory Konopnickiej zawierają protest przeciwko niesprawiedliwości społecznej oraz ustrojowi niosącemu ucisk i krzywdę. Nacechowane są patriotyzmem, liryzmem i sentymentalizmem.

Maria Konopnicka brała udział w walce o prawa kobiet, akcji potępiającej represje władz pruskich, w pomocy na rzecz więźniów politycznych i kryminalnych. Z powodu swojej twórczości atakowana przez kler i środowiska klerykalne.

W czasie okupacji niemieckiej całość jej twórczości trafiła na niemieckie listy proskrypcyjne jako szkodliwa i niepożądana z przeznaczeniem do zniszczenia.

 

Dr Teresa Kaczorowska. Fot. Agencja Informacyjna.

Teresa Kaczorowska  zaczynała pracę w „Tygodniku Ciechanowskim”. Była dziennikarką mazowieckiego wydania „Gazety Wyborczej”, współpracowała też z Polskim Radiem i Warszawskim Ośrodkiem Telewizyjnym.

 

Jej teksty ukazywały się w wielu innych pismach w kraju i za granicą. Aktualnie jest redaktorem naczelnym w „Ciechanowskich Zeszytach Literackich”. Na stałe współpracuje z bostońskim „Białym Orłem”, z dziennikiem „Rzeczpospolita”, z pismami „Forum Dziennikarzy” i monachijskim „Moje Miasto”.

Teresa Kaczorowska publikuje artykuły i rozprawy w pismach naukowych, w Polsce i zagranicą. Jest autorką kilkunastu prozatorskich książek. Cieszy się też uznaniem jako poetka. Wydała osiem zbiorów wierszy, często tłumaczonych na języki obce. Jest członkiem Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” oraz Światowej Rady Badań nad Polonią.

Teresa Kaczorowska została uhonorowana między innymi: przez Ministra Kultury Rzeczpospolitej Polskiej odznaką „Zasłużony Działacz Kultury” (1995), nagrodą IV Salonu Książki Polonijnej (Bruksela 2003), nagrodą honorową Kongresu Polonii Amerykańskiej (Chicago 2005), statuetką „Złote Pióro” (Ciechanów 2004, 2006, 2009), ogólnopolską Nagrodą im. Edwarda Hulewicza (Warszawa 2006), Honorową Odznaką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Zasłużony dla Kultury Polskiej” (2007), Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta” (2010), Medalem „Pro Masovia” (2012), Nagrodą Literacką im. Klemensa Janickiego (2017), Złotym Medalem „Za Zasługi dla Obronności Kraju” (2018), Medalem Zygmunta Krasińskiego (2019).

/WyT/

Rok temu odszedł Romuald Lipko, współtwórca Budki Suflera i jeden z najważniejszych polskich kompozytorów. Wspomnienie

Był twarzą legendarnej Budki Suflera, kompozytorem największych polskich przebojów, multiinstrumentalistą a prywatnie bardzo pogodnym i otwartym człowiekiem… Rok temu odszedł Romuald Lipko.

 14 lutego 2020 roku Budka Suflera miała zagrać koncert w miejscu szczególnym – radiowym Studiu im. Budki Suflera. A potem jeszcze kilka koncertów w największych polskich miastach. Niestety pozostał już tylko czas przeszły dokonany.

Nie tylko chodzi o pandemię i czas pod jej uciskiem. 6 lutego 2020 roku odszedł po wyczerpującej i bardzo ciężkiej chorobie Romuld Lipko.

Tomasz Wybranowski

 

Tutaj rozmowy z Romualdem Lipko:

 

Oto wspomnienie pewnej rozmowy z wielkim Romualdem Lipko, kiedy mój program „Polska Tygodniówka” nadawany w irlandzkim Radiu NEAR FM obchodził swoje dziesięciolecie. Padły wówczas piękne słowa, także o przemijalności, ale i o magii prawdziwego radia. Odszedł kolejny Mistrz prawdziwych melodii.

Słuchaj tutaj:

 

Nie chcę pisać banałów, ale muszę. Polska scena muzyczna bardziej niż bardzo zubożyła się dzisiejszej nocy.

Dnia 6 lutego koło północy, po przegranej walce z nowotworem, odszedł Romuald Lipko, jeden z najwybitniejszych kompozytorów polskiej muzyki rozrywkowej końca XX i początku XXI w., współtwórca i kreator zespołu Budka Suflera, autor wielu wielkich polskich przebojów. Z ogromnym żalem i smutkiem zawiadamiają Rodzina i przyjaciele z  zespołu Budka Suflera. – możemy przeczytać na oficjalnej stronie grupy Budki Suflera.

 

Romuald Lipko odszedł. Fot. archiwum Budki Suflera.

W roku 1970 do grupy Romualda Lipki Stowarzyszenie Cnót Wszelakich dołączył Krzysztof Cugowski. I wtedy powstał zalążek Budki Suflera, jednej z najważniejszych grup w Polsce.  Romuald Lipko był jednym z najważniejszych i najbardziej rozchwytywanych kompozytorów muzyki rozrywkowej wPolsce.

To on skomponował nie tylko wszystkie największe przeboje Budki Suflera (w tym „Za ostatni grosz”, „Ona przyszła prosto z chmur”, dedykowany pamięci Anny Jantar, „Takie tango „, czy absolutne klasyki „Jolka, Jolka pamiętasz” czy „Czas ołowiu”.

Był autorem piosenek dla wspomnianej już Anny Jantar (m.in. „Nic nie może wiecznie trwać”, „Do żony wróć”), Urszuli (m.in. „Malinowy król” i „Dmuchawce, latawce”), Izabeli Trojanowskiej (m.in. „Wszystko, czego dziś chcę” czy „Jesteś moim grzechem”) i wielu innych artystów, w tym Ireny Santor, Zdzisławy Sośnickiej i Maryli Rodowicz.

Bez Krzysztofa Cugowskiego powrócił do nagrywania pod szyldem Budka Suflera, czego przykładem było sierpniowe nagranie „Gdyby jutra nie było” i zapowiedź trasy „45 lat – Powrót do korzeni”.

Z Romualdem Lipko znałem się od czasu pracy w lubelskim Radiu Puls (lata 1992 – 1994).

Przegadaliśmy wiele godzin i to nie tylko w zaciszu radiowych studiów. Zawsze otwarty, pogodny, skromny i uśmiechnięty. W planach mieliśmy kolejne rozmowy na antenie Radia WNET. Mieliśmy… Pozostała cisza, jak tytuł pewnej płyty Budki Suflera i … czas przeszły.

Dzisiaj w Muzycznej Polskiej Tygodniówce w Radiu WNET Jego Muzyka i moje wspomnienie… 

 

Wspomnienia Czesława Niemena. Przypomnienie obchodów 80. rocznicy Jego urodzin. A dziś mija 17 lat od Jego odejścia…

23 lutego 2019 roku, na antenie WNET doszło do niezwykłego wydarzenia radiowego. Przez całą dobę trwał „Dzień wspomnień o Czesławie Niemenie, w 80. rocznicę Jego urodzin”. Przeżyjmy to jeszcze raz.

Przed dwoma laty moim głównym gościem naszych radiowych, WNETowych wspomnień o autorze „Bema pamięci żałobnego rapsodu” i całej legendanej płyty „Enigmatic” była Maria Gutowska, pierworodna córka Czesława Niemena.

 

Maria Gutowska, córka Czesława Niemena. For. archiwum Marii Gutowskiej.

 

Rozmowa z panią Marią była dla mnie przeżyciem niezwykłym. To pełna ciepła i tęsknoty, nostalgiczna i bardzo szczera rozmowa o największym twórcy muzycznym, jakiego nasza ziemia wydała.

Talent Czesława Wydrzyckiego, późniejszego Czesława Niemena, nie miałby takiego bodźca do rozwoju, gdyby nie wyjechał we właściwym czasie do Polski.

 

Potwierdziły to dwa powroty Czesława Niemena do Wasiliszek, najpierw w roku 1976 i potem w 1979.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Marią Gutowską, córką Czesława Niemena, gdy świętowaliśmy na antenie Radia WNET Jego 80. rocznicę urodzin Artysty:

 

Pani Maria powiedziała, że Czesław Niemen tęsknił za swoimi Starymi Wasiliszkami, arkadią dzieciństwa i młodości:

„Zdecydowana decyzja Czesława Wydrzyckiego o szukaniu ojczyzny, skoro ona nie wraca na swoje dawne tereny, wypaliła w nim ślad na resztę życia. Tęsknotę za krainą dzieciństwa w jego twórczości muzycznej i w poezji słychać już było zawsze. Każda myśl warta wyśpiewania, oglądana była przez czas przeszły, zaszczepione wartości domu rodzinnego – wartości szlachetnego, prostego życia, grobów przodków, smętek straty cennego, pierwotnego daru, który jednocześnie dał mu wolność tworzenia i stworzył prekursora nowych nurtów w polskiej muzyce. „

W marcowym wydaniu miesięcznika „Kurier Wnet”, z roku 2019 znalazł się wywiad specjalny z panią Marią Gutowską, którego autorem był nasz redakcyjny kolega Sławomir Orwat.

Link do wywiadu znajdą Państwo tutaj: wnet.fm/kurier/byl-perla-i-wyjatkiem-maria-gutowska-corka-czeslawa-niemena-wspomina-swojego-ojca-w-rozmowie-ze-slawkiem-orwatem/

 

Józef Skrzek, legendarni i wciąż twórczy współzałożyciel grupy SBB.

W kolejnym niezwykłym zakątku wspomnień o wielkim Czesławie Niemenie, opowiadania i anegdoty Józefa Skrzeka, jednego z naszych najważniejszych muzyków i kreatorów dźwięku ostatnich pięćdziesięciu lat.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Józefem Skrzekiem:

 

Józef Skrzek, w latach 1972-1973, właśnie z Czesławem Niemenem i innymi muzykami, pod nazwą Grupa Niemen, nagrali albumy: „Strange Is This World” (1972), „Ode to Venus” (1973), oraz „Niemen Vol. 1” i „Niemen Vol. 2” (oba albumy później w reedycji kompatowej zebrano, jako krążek  „Marionetki”) (1973).

 

Zdjęcia Czesława Niemena, wykonane w Wasiliszkach Starych w roku 1979, ze zbiorów pani Marii Gutowskiej, z jej zgodą na publikacje w materiałach Radia WNET, związanych z programami specjalnymi „Wspomnienie Czesława Niemena w 80. rocznicę Jego urodzin”.

Autorką fotogramu Czesława Niemena (profil w kapeluszu) jest pani Małgorzata Niemen.

 

Platynowa „10” najważniejszych albumów muzycznych roku 2020. Laury dla grupy Świetliki. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

W Radiu WNET niezależny ranking wydawnictw muzycznych roku – jak zwykle – bez podziału na style i gatunki. Piosenki z każdej z wyróżnionych płyt na dłużej gościły (i goszczą) na antenie Radia WNET.

Tutaj do wysłuchania program z prezentacją platynowej dziesiątki najważniejszych albumów roku 2020 w opinii redakcji muzycznej Radia WNET:

 

10. Peja/Slums Attack/Magiera: “Czarny Album” – hip – hop / RPS Enterteyment

Przyznam, że oczekiwanie na album Peji działo się w moim przypadku na szczególnych prawach. Ryszard Andrzejewski, znany jako Peja, wiarus hip – hopu z Poznania krążkiem „Black Album” wniósł bardzo wiele na polską scenę rapową.

Klimat oldschoolowej szkoły rapu sprawdził się. Nie wszystkim, czytając szereg recenzji, przypadły do gustu nagrania z Igim i Multim.

Próba jednak została podjęta o walkę o rząd dusz młodszych słuchaczy. Z drugiej strony wiemy zaś, że wszystkich się nie zadowoli.

Takie nagrania jak „Najlepszą Obroną Jest Atak”,  „Czarny Psalm” czy “Wejście Smoka” to znakomity rap a uliczne wersy podszyte doświadczeniem życiowym i zmysłem obserwacji Peji zapadają w pamięć.

Słowa uznania dla gości ze świata – Big Shug i Smoothe Da Hustler, oraz naszego klasyka – Lukasyno. „Pomniki” to najważniejsze nagranie w zestawie z kapitalnym udziałem Ero. Liczę na to, że Peja i Magiera zaskoczą nas jeszcze nie raz wspólną produkcją.

 

   9. Sanah: „Królowa dram” – indie pop; electro – pop / Magic Records

Nieszczęśliwa miłość, rzeki wylanych łez – słyszeliśmy to tyle razy, prawda? Jednak nie w ten sposób… Smutek i jednocześnie nadzieja, wyrażone zarówno tekstami, jak i unikatowym wokalem roztaczają aurę tajemniczości.

 

Nieśmiała Sanah, czyli Zuzanna Jurczak, dojrzewa z każdą nową produkcją. Premierowy krążek „Królowa Dram” jest jednocześnie zastawem nagrań, których można się było spodziewać w warstwie lirycznej, jak i przyjętej art popowej konwencji, jednakże zaskoczył na plus.

Urokliwe i barwnie zaśpiewane historie tworzą świetne połączenie z warstwą muzyczną.

Już pierwszy utwór z płyty o zaskakującej nazwie “Początek” wprowadza nas w melancholijny klimat z przygrywającą wiolonczelą, która będzie powracać w reszcie utworów, podobnie jak hipnotyzujące pianino.

Utworów takich jak „Szampan”, „Oto ocała ja” czy „Melodia” nikomu przedstawiać nie trzeba, to już są to niekwestionowane hity.

Cała płyta „Królowa dram” miała swoją prapremierę na antenie Radia WNET na tydzień za sprawą Adriana Kowarzyka w obecności samej Sanah. „Królowa dram” przyniosła Sanah tytuł księżniczki polskiego popu. Drżyjcie królowe!

 

      8. EABS: “Discipline Of Sun Ra” – jazz / Astigmatic Record

Herman Poole Blount, czarnoskóry jazzowy pianista, nie był szczególnie popularny w Polsce i kultowym, czy powszechnie podziwianym nie można go nazwać. Sun Ra jednakże, jak i jego muzyka i wrażliwość (dziwna, pokręcona, niepokorna, ale zostająca w sercu) wypaliły wielkie znamiona na sercach muzyków.

 

Ukochali go sobie Wrocławianie z grupy dla mnie absolutnie magicznej – EABS. Electro – Acoustic Beat Sessions (bo takie jest rozwinięcie skrótu EABS) zyskał sławę i fanów nie tylko w Polsce dzięki kompletnie nowym, jak na polskie możliwości (i wrażliwości) podejście do jazzu i jego spuścizny.

EABS nabiera w żagle już nie wiatru, ale huraganu, gdzie współgra na albumie mozaika jazzowych stylów i klimatów. Oto mamy postbop, jazzrock, ale i psychodelię. Jest drone i space rock a nawet spirituals – jazz, aby nie zapomnieć o free – jazzie.

Od otwierającego „Brainville”, przez „Instellar Low Ways”, gdzie słyszymy wsamplowany głos samego idola Sun Ra, po wieczorne i kołyszące do snu „UFO” soulowo-hip hopowej perełki muzyka płynie. Wyróżnić trzeba także „The Lady with the Golden Stockings (The Golden Lady)”, gdzie przez zapętloną melodię saksofonu znowu słyszymy głos protektora albumu wypowiadający monotonnie: I am Sun Ra.

Kolejny znakomity album EABS! Trzy lata temu ogłosiłem płytą roku „Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda)”. Rok temu „Slavic Spirit” znalazło się na drugim miejscu zestawienia najlepszych albumów roku 2019, w oczach redakcji muzycznej Radia WNET przed rokiem)

 

7. Francis Tuan: „Let’s Pretend” – pop rock, funk & soul

Fryderyk Nguyen, lider formacji Katedra, mimo że ma około trzydziestu lat, to jest już jednym z najważniejszych wykonawców na polskiej scenie muzycznej. Ma w sobie charyzmę i talent, i nieuchwytne COŚ! Udowodnił to z grupą Katedra (albumy „Zapraszamy na łąki” i „Człowiek za dużo myślący”) i solo kryjąc się pod pseudonimem Francis Tuan. Towarzyszą mu basistka Ajda Wyglądacz i Katedralny perkusista Paweł Drygas.

Co o albumie z miejsca VII naszego zestawienia sądzi Sławomir Orwat, szef i prowadzący Listę Polskich Przebojów Radia WNET Poliszczart? Poczytajcie:

 

„Kompozycje z krążka Let’s pretend najbardziej (choć nie tylko) inspirowane są stylistyką początku lat 80-tych, kiedy to muzyka popularna posiadała najwyższą jakość.

Uważny słuchacz doszuka się na tym wydawnictwie także disco lat 70-tych, a także mieszankę indie rocka sprzed dekady połączoną ze współczesnym graniem alternatywnym.

Nie brak tam również elementów popu współczesnego, muzyki psychodelicznej oraz folk rocka i muzyki wietnamskiej, z którą lider formacji jest związany rodzinnie.

Po okresie fascynacji latami 60-tymi, co słychać na albumach Katedry, Fryderyk popłynął w pełną przygód podróż do krainy aranżacyjnych pomysłów Quincy Jonesa i Davida Paicha. Czy ta nagła zmiana sprawdziła się?

Pomimo mojego braku obiektywizmu do twórczości Fryderyka z nieukrywaną satysfakcją przyznaję, że tak. Dzięki nowemu wcieleniu artysta objawił się nam też jako autor dobrych anglojęzycznych tekstów a także jako wokalista sięgając do zupełnie innych barw i technik, jak choćby po popularny w końcówce lat 70-ych falset. – napisał Sławomir Orwat, twórcy i prowadzący Listę Poliszczart.

Jednak tym, co przykleja uszy do tych dźwięków najbardziej jest niezwykle pozytywny vibe, który niczym czarodziejski pył powoduje u słuchacza nieskrępowane poczucie weekendowego nastroju i niegasnącej nadziei na skuteczny reset zmęczonego całotygodniową walką o byt umysłu.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Fryderykiem Nguyen A.K.A. Francisem Tuan: 

 

  6. Bartas Szymoniak: „Wojownik z miłości” – beatrock / Out Production

Krążek “Wojownik z miłości” to trzecia solowa płyta Bartasa Szymoniaka. Bartas idzie drogą, którą zapoczątkował na poprzedniej płycie „Alarm”. Beatrock, poezja i światło, tak charakteryzuję ten album. Tym razem Bartas podarował nam dziewięć wartościowych, pełnych emocji i uczuć nagrań.

 

Na płycie oprócz autorskich tekstów Szymoniaka słyszymy także oryginalne i bardziej niż odkrywcze interpretacje wierszy Bolesława Leśmiana.

„Texas” jaśnieje radością istnienia miłości, zaś „Ludzie” to świeża, niczym zroszona trawa ze zbiorku Leśmiana „Łąka” wzorcowa poetycka piosenka.

Tutaj jeszcze jedna uwaga. Aby tworzyć znakomitą muzykę nie trzeba mieć wielkiego elektrycznego składu, z baterią gitar i mocną sekcją.

Bartas Szymoniak tworzy gamę melodii, gąszcze rytmów i dźwiękowe przeszkadzajki jedynie (ale AŻ) swoim głosem. Najważniejszym instrument na płycie oprócz gitary Michała Parzymięso to ponownie głos Bartasa.

Bazą dziewięciu kompozycji na albumie „Wojownik z miłości” jest poszerzona i udoskonalona odmiana beatboxu, która polega na zastąpieniu baterii partii wielu instrumentów, dźwiękami wyczarowywanymi rezonatorami mowy Bartasa Szymoniaka. Swoją drogą powinien to opatentować! To znakomita płyta, która – gdy mowa o nagraniu tytułowym – w tych czasach zarazy daje ludziom i miłość, i światło, i potrzebę dzielenia się tym, co najważniejsze. Sobą bez żadnych złudnych fetyszy.

 

Tutaj rozmowa z Bartasem Szymoniakiem:

 

             5. Natalia Świerczyńska: „O północy” – dream pop / MTJ

Jak powtarza Natalia Świerczyńska, muzyka i dźwięki wypełniają jej cały świat. Po udanym muzycznym romansie z ikoną piosenki Frankiem Sinatrą, w 2020 roku Natalia wydała solowy album. Klisze rozmów z jej babcią o jej przeżyciach z czasów II Wojny Światowej, trwoga, strach i afirmacja za wszelką cenę życia, przeniknęły do jej najgłębszych i najbardziej osobistych załomów serca i duszy.

 

Te piosenki opowiadają nie tylko o marzeniach czy tęsknotach, ale przede wszystkim o pragnieniu wolności i chęci życia młodej dziewczyny, której przyszło żyć na Kresach Wschodnich w czasach II Wojny Światowej.

To absolutnie przewartościowało w tamtych tragicznych czasach jej świat.

Z zestawu nagrań wyróżniam „Na świętego Jana”, piękne wspomnienie nocy świętojańskiej. „Przepaść” to najcięższy utwór z całej płyty „O północy”, który jako jedyny wprost opowiada o wojnie, dokładnie o tym, jak NKWD ścigało jej babcię a ona wielokrotnie myślała podczas ucieczki, że to już koniec: „karabin mam przy skroni, umieram”

– Pisząc teksty piosenek do tej płyty, czułam, że jestem do babci bardzo podobna. – wyznaje Natalia Świerzyńska.

Natalia Świerczyńska jest mistrzynią techniki wokalnej. Album „O północy” to wielkie oddanie uczuć, znakomite aranże oraz liryki dające słuchaczowi obraz artystki o wielkim talencie muzycznym, wrażliwości i głębi.

W finale dodam, że zdarzenia z życia babci Natalii Świerczyńskiej spisała znakomita pisarka Hanna Krall a Natalia postanowiła, że wplecie je w swoje teksty piosenek i stworzy z nich swą pierwszą płytę. Płytę znakomitą.

 

Tutaj rozmowa z autorką albumu „O północy” Natalią Świerczyńską:

 

4. Mgły: „Samotna podróż do Arkadii” – dream pop / space rock / Wytwórnia Mgły

Już obwoluta albumu grupy Mgły programuje nasze zmysły. Spojrzałem na okładkę i pierwszym skojarzeniem była „jesień” i mimowolne żegnanie się z latem oczekując pierwszych chłodów, cienistości i mgieł.

 

Z niepokojem oczekiwałem całości zakomponowanej (jak mi się jawiło) w letniej dream popowej polewie oczekiwań porywów serc i lipcowo – sierpniowych zdarzeń, nieco odrealnionych od szarych ciągów zdarzeń zwykłych dni.

Okazało się inaczej, z czego bardziej niż się cieszę. O czym za chwilę…

24 kwietnia 2020 przyniósł premierę „Samotnej podróży do Arkadii”. Od pierwszego taktu, od pierwszej rozśpiewanej wyliczanki miesięcy w „Tess” (trochę jak u mistrza Śliwonika, tylko zestaw miesięcy inny) porzuciłem letnie pejzaże na rzecz dystyngowanych dam: jesieni i nostalgii. A tej melancholii w trzynastu nagraniach umieszczonych na płycie jest więcej niż moc.

Muzycznie też dzieje się wiele. Ale owo „dzianie się” w strukturze jest nieśpiesznie, bez fajerwerków na siłę i utartych schematów. Analogowe klawisze wtapiają się w wiolonczelę i wianki wysmakowanych orkiestracji (trąbka i flugelhorn), jak w cudownym i wyszukanym nagraniu „Smutna piosenka”. Dopełnieniem jest głos Ewy Wyszyńskiej, który przykuwa uwagę słuchacza i zatapia go w półśnie.

Oniryczność dream popu, z domieszką space rocka i triphopowego nastroju łowi słuchacza na błogą smycz. Baśniowa i poetycka to płyta. Urzeka i daje poczucie wytchnienia od wielości znaków zapytania, co też przyniosą nam kolejne fale czasu.

Finalny utwór „Inaczej” z transową perkusją, analogowo – moogową wycieczką (do innej muzycznej Arkadii) daje wielką zachętę do tego, aby czekać na drugi album grupy Mgły. To prawdziwe i najważniejsze odkrycie muzyczne roku 2020 – grupa Mgły!

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Ewą Wyszyńską i Piotrem Grudzińskim:

 

 3. Half Light: “(Nie)Pokój wolności” – electro – rock / Audio Anatomy

 

Toruńska electro-rockowa grupa Half Light to równolatek Radia WNET. Wspólnie antenowo rok temu obchodziliśmy dziesięciolecie istnienia. To ważny zespół na muzycznej mapie polski.

Powstał z konfiguracji energetycznej dwóch muzycznych kręgów, wokalisty i autora tekstów Krzysztofa Janiszewskiego i klawiszowca Piotra Skrzypczyka. By w pełni tworzyć muzyczny gwiazdozbiór do składu dołączył gitarzysta Krzysztof Marciniak.

3 lutego tego roku i ukazał się kolejny album „(Nie)pokój Wolności”. Na płycie możemy wysłuchać 11 kompozycji electro-prog-rockowych, które tworzą idealny i przystający do „świata w czasach zarazy” koncept album.

 

„(Nie)pokój Wolności” w warstwie lirycznej opiera się na wszechstronnej i wyczerpującej interpretacji prozy George’a Orwella, choć ja odnajduję i echa powieści Roberta Musila „Człowiek bez właściwości”.

Ale aktualna aura polityczna, społeczna i mentalna w kraju i na świecie była koronnym motywem do nagrania tego albumu.

Płyty dodam pełnej cierpienia zwyczajnego, szarego człowieka, który musi zmagać się z ustawicznym poszanowaniem narzucanych reguł, inwigilacją, wreszcie brakiem intymności oraz koniecznością wyboru by być „z nami lub przeciw wam”.

Bez końca szukamy w sercu i społecznych relacjach owego „pokoju wolności”, w którym chcemy być wreszcie sobą i kultywować własne wartości. Niestety takich niemal utopijnych miejsc na ziemi jest coraz mniej.

Half Light

Muzykę skomponował cały zespól w składzie: Piotr Skrzypczyk, Krzysztof Marciniak, Krzysztof Janiszewski. Niezwykłe metafory napisał Krzysztof Janiszewski, także głos Half Light.

Krzysztof wyrasta na sukcesora poetycko – muzycznych wizji innego mieszkańca Torunia – Grzegorza Ciechowskiego. Janiszewski znakomicie czuje sprawy społeczne i ostateczne („2+2” zaśpiewane z nerwowym rytmem, oddającym niepokój dzisiejszego świata), ale i pięknie pisze o uczuciach z erotyzmem delikatnym w tle (cudowne „Istnieję”, czy psalmowy „Kochajmy się”).

Muzycznie też niekonwencjonalnie. Obok siebie mamy motywy electro i nowej fali, rock progresywny i sythpop, wreszcie ambient łagodzący industrialne źródła. To także płyta gitarzysty Krzysztofa Marciniaka, który – jak mawiam – wreszcie w pełni pokazał swój talent.

Cały album znakomity, równy i ani na jotę nienudzący. Teraz w głowie mam „Departament Zbędnych Słów”, motoryczne a’la Republika „3 minuty nienawiści” i emocjonujący w swoim bezsenności „Pokój Wolności”. Ten krążek trzeba mieć na półce i koniecznie poznać. Przetrwa dziesięciolecia!

 

2. Julia Marcell: „Skull Echo” – pop / Mystic Production

 

 

Album Julii Marcell, który podarował nam styczeń i zima 2020 roku,  jest dla mnie i objawieniem, i muzycznym ukontentowaniem.

To lek na tęsknoty i kolejna znakomita płyta artystki, która ma coś ważnego do zakomunikowania światu. Światu, który w pędzie i ekstazie wielkiego hedonistycznego dobrostanu totalnie nie zastanawia się, gdzie zmierza.

„Echo czaszki” / „Skull Echo” wybija z tego marazmu i bezwolności myśli i uczuć. Wreszcie dodam, że to najdojrzalsza płyta Julii Marcell, a teksty celnie i boleśnie dają świadectwo stanu cywilizacji oraz coraz bardziej samotnych ludzi. Jest to bolesne, bo prawda często boli i nie znosi czegoś w pół taktu, w zawieszeniu Bo półprawd nie ma. Po prostu nie ma!

„Skull Echo” to jedenaście obrazów współczesności, która zarozumiale niczego się nie lęka, ale wciska w ramy samotności, tęsknoty i nie – Miłości. Tekstowo to najdojrzalsza płyta Julii Marcell. Wszystkie liryki są dojrzałe i niezwykłe. A kluczem i kamieniem węgielnym zrozumienia całego zbioru jest nagranie „Domy ze szkła”. Ten song jest ABSOLUTNIE doskonałe! To dzieło sztuki!

/…/ Domy na domach i w domach ze szkła

Widoki z okien spowija mgła

Domy na domach i w domach ze szkła

W zbrojonych trumienkach się sypia do cna /…/

Julia Marcell zmierzyła się na „Skull Echo” z wielkimi tematami i mocami. To samotność, absolut i perspektywa jednostkowa. Zależało jej na tym, aby pisać jak najprościej. Wszystkie wymyślne metafory i zabawy słowem bardzo szybko wypadały, po jednym dniu.

Jak powiedziała w rozmowie ze mną na natenie Radia WNET tuż po premierze, dążyła do takiego stanu, gdzie mogła w miarę prostych słowach, bardzo szczerze pisać, o czym myśli, co czuje na te właśnie tematy.

– I to długo trwało, było bardzo trudne. Często chodziłam z jednym tekstem kilka miesięcy, zmagając się z nim. Była jeszcze oczywiście kwestia muzyki. Bo muzyka powstała jako pierwsza i bardzo szybko. – powiedziała Julia Marcell.

To album, przy który wzruszamy się, uśmiechamy i smucimy. Ale przede wszystkim wspólnie smakujemy drogi ku odpowiedziom na nurtujące współczesne kwestie, nie tylko egzystencjalne. Ku dobru i światłu!

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Julią Marcell:

 

1. Świetliki: „Wake Me Up Before You F..k Me” – muzyka alternatywna / Karrot Kommando

 

To się nazywa z wielkim rozmachem i artystyczną gracją uczcić ćwierćwiecze muzycznego debiutu. 25 lat po wydaniu albumu „Ogród koncentracyjny” Marcin Świetlicki, Grzegorz Dyduch, Tomasz Radziszewski, Marek Piotrowicz (od roku 1992 w zespole), oraz Michał Wandzilak i jedyny kobiecy rodzynek w zespole, znakomita wiolonczelistka Zuzanna Iwańska wydali na świat album doskonały!

W zgodnej opinii redakcji muzycznej Radia WNET to album roku 2020!

“Wake Me Up Before You F..k Me” to zestaw muzycznych poezji, który opowiada o świecie i ludziach z perspektywy narracyjnego off’u. Oto świat, który zdaje się nie mieć końca, zasklepiony w niedokończonym i coraz bardziej przypadkowym ruchu, wciąż trwa. Ale my, ludzie jesteśmy w stanie zniewolenia, chocholej nieważkości i nie chcemy otwierać bliźniemu swoich drzwi. Nieważne czy do domu, czy do serca.

Katastrofista, znakomity poeta Marcin Świetlicki wreszcie doczekał się wigilii końca świata, który zaznaliśmy przed zarazą. A wieścił to od dawna, od początku… Stało się bowiem to, co przewidział w wierszu „Wiersz bez światła”:

/…/A więc światło umarło, Wiele martwych świateł
leży przede mną, w tym bezkształtnym mroku.

Co ciekawe, album został nagrany przed czasem pandemii. Ot, wielkość prawdziwego poety rodem z podlubelskiego miasteczka Piaski, z adresem w Krakowie!

Na nowej płycie Świetlików znajdziemy wiele oksymoronów. Obok pewności siebie, czasem arogancji a na pewno dezynwoltury odnajdujemy delikatność, spokój, obycie i uspokojenie. “Wake Me Up Before You F..k Me” koi i płynie. Bo poezja najlepsza i dobra muzyka płynąć musi nie tylko z głośników, ale przede wszystkim przepływać przez serca, dusze i ducha narodu. Tego narodu!

Płynie, choć nie liczy na to, że stanie się sztuką dla mas. Świetliki nie szukają zwolenników i wyznawców. Oni szukają kogoś kto posłucha i … pomyśli. Z dala od zgiełku, z dala od mód i celebryckich fajansów, z dala od rzezi eterowych i reklamowych opakowanych g…

„Wake Me Up Before You F..k Me” to diapozytyw dwóch ich wcześniejszych albumów “Cacy cacy fleischmaschine” (1996) i budzącej u mnie grozę „Sromoty” (2013). Jest kameralnie, kontemplacyjnie minimalistycznie, bo mniej – jak mawiają mistrzowie – znaczy więcej. A mistrzem jest Świetlicki. I Świetliki są mistrzami. Niczego nie muszą, czasami ewentualnie coś chcą uczynić. I czynią to genialnie.

Wszystkie nagrania są genialne. Czy to otwierający „Jimi Czeczen”, czy z metaforami Gałczyńskiego „Ulica Szarlatanów”, albo szczery do bólu a traktujący o sprzedajności i braku moralnej bazy „O wojnie”, oraz przez mój hymn (od kwietnia tego roku) „Sierpień w mieście” wszystko niezwykłe, choć proste jest.

I zachwyca ten zbiór. Marcinie Świetlicki! Zaprawdę powiadam Ci, że dzięki tej płycie miasto Kraków jest już Twoje!

A co poeta i muzycy mieli na myśli? – jeśli kto ciekawy, odsyłam do zamykającego nagrania „Info Track”, gdzie wujo Grzenio nieco (z naciskiem na owo „nieco”) oświeci.

Tomasz Wybranowski

współpraca: Sławomir Orwat & Adrian Kowarzyk

 

 

„W dzisiejszym świecie często czujemy się zahukani i nie potrafimy mówić wprost.” Krzysztof Janiszewski w Radiu WNET

Chciałem, by płyta „Kwiatostan” była bardziej stonowana, była ciszą – mówi wokalista, nagrywający solowe albumy pod pseudonimem YANISH.

Kolejnym gościem Tomasza Wybranowskiego w Muzycznej Polskiej Tygodniówce był toruński muzyk, kompozytor i autor tekstów Krzysztof Janiszewski.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Krzysztofem Janiszewskim, który jako YANISH wydał swój drugi solowy album:

 

Tym razem Krzysztof pojawił się na antenie Radia WNET nie, jako głos Half Light, ale jako YANISH. Właśnie ukazał się drugi album Yanisha „Kwiatostan”, który składa się z 10 kompozycji, które stanowią muzyczny zapis emocji nagromadzonych po debiutanckiej płycie „Dobrostan”.

Najnowsza płyta została nagrana przez grupę wieloletnich przyjaciół, przez co słychać na niej pozytywne wibracje, nawet wtedy, kiedy poruszam trudne tematy dotyczące śmierci, uzależnień oraz samotności. Teksty opowiadają także o przyjaźni, przywiązaniu i miłości, niosą pozytywny przekaz. – mówi Yanish.

Muzycznie zaś album „Kwiatostan” jest mozaiką akustycznych brzmień – akustyczna gitara, flet poprzeczy, pianino oraz elekronicznych dźwięków i pogłosów.

Premiera albumu miała miejsce 5 stycznia 2021 roku. Płytę nagrano w składzie: Krzysztof Janiszewski – (muzyka, słowa i głos), Piotr Skrzypczyk (instrumenty klawiszowe, programowanie perkusji), Michał Maliszewski (gitary), Szymon Czarnecki (flet) i Ptaki (śpiew).

 

Krzysztof Janiszewski z nieśmiałością reaguje na porównania do Grzegorza Ciechowskiego, artysty, którego zawsze stawiał sobie za wzór do naśladowania.

Muzyk zapowiada swoją drugą płytę solową „Kwiatostan”. Zwraca uwagę, że jest na niej niewiele dźwięków gitary akustycznej i bębnów:

Chciałem, by ta płyta była bardziej stonowana, była ciszą.

Trwają pracę nad jak największym rozszerzeniem dystrybucji albumu.

Jeżeli w pandemicznym zamknięciu mamy wokół siebie osoby, które kochamy, i które nas kochają, daje nam to duże poczucie wolności – mówi Yanish, w nawiązaniu do utworu „Z tobą we mgle.

Jak dodaje:

W dzisiejszym świecie często czujemy się zahukani, nie potrafimy mówić wprost, aby nikogo nie urazić.

Wokalista wskazuje, że utworem programowym albumu „Kwiatostan” jest „Cisza”, wokół niego zbudowane zostały pozostałe elementy płyty.

„Cisza” jest piosenką, przy której odpływam. Posłużyła za inspirację dla całego krążka.

Krzysztof Janiszewski niedługo skończy 50 lat. Mówi, że chciałby, aby drugie półwiecze jego życie było wolne od konfliktów, oraz stało się czasem dalszego poszukiwania inspiracji artystycznych.

Po wydaniu płyty głowę mam zawszę pustą. Nigdy do końca nie wiem, co będzie dalej.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Krzysztofem Janiszewskim:

„Na nagrobku mamy datę urodzin i śmierci. Wszystko co pomiędzy, jest zwykłą kreską”. Justyna Galińska w Radiu WNET

Najważniejsze jest to, co artysta ma do przekazania światu – mówi promotorka muzyczna podczas swojej opowieśći o wspołpracy z tak znanymi postaciami, jak Ron Thal czy Jan A.P. Kaczmarek.

Gościem Tomasza Wybranowskiego w programie Muzyczna Polska Tygodniówka jest postać niezwykła i bardziej niż kochająca muzykę i gitarowe brzmienia. Przedstawiamy Justynę Galińską.

Jest historykiem sztuki (doktorantką Instytutu Sztuki PAN). Od 2008 roku zajmuje się niezależną promocją muzyczną i PR-em. W latach 2014-2018 prowadziła własną firmę PR-ową 1st Row ROCKS. Współpracuje z muzykami przy promocji koncertów (tras koncertowych) oraz wydawnictw płytowych w polskich mediach.

Artyści, z którymi współpracowała na przestrzeni tych lat to m. in. akordeonista World Music Kimmo Pohjonen (FI), pianista Włodek Pawlik (zdobywca nagrody Grammy 2014 w kategorii jazz) i trębacz Gast Waltzing (zdobywca Grammy 2015 za najlepszy album World Music) (LUX), hip-hopowcy Signmark (FI) i Adam Tensta (SE), gitarzysta Ron „Bumblefoot” Thal (Sons of Apollo / ex-Guns N’ Roses, USA), kompozytor Jan A.P. Kaczmarek (zdobywca Oscara 2005 za najlepszą muzykę), zespół Vox Clamantis (zdobywcy Grammy 2013 za najlepsze wykonanie chóralne) i Sven Grünberg (EE).

Interesuje się fotografią koncertową, wyścigami Formuły 1, odkrywaniem kultury portugalskiej i fińskiej (sztuki, architektury, designu, kina i oczywiście MUZYKI!) oraz zwiedzaniem Portugalii i Finlandii.

Justyna Galińska i muzyk Ron „Bumblefoot” Thal. Fot. archiwum własne.

Justyna Galińska opowiada w programie Tomasza Wybranowskiego o trzydziestoletniej fascynacji zespołem Guns N’ Roses. Z tą formacją wiążą się początki jej pracy w branży muzycznej. 

Jak opowiada w Muzycznej Polskiej Tygodniówce, w działalności zawodowej otwarta jest na różne gatunki muzyczne:

Najważniejsze jest to, co artysta ma do przekazania światu.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Justyną Galińską:

 

Współpraca z Guns N’ Roses rozpoczęła się dzięki zaproszeniu na ich londyński koncert.  Justyna Galińska wspomina, że Tommy Stinson (basista GN’R i kierownik muzyczny grupy) wiele jej mówił o swoich polskich korzeniach.

Niezwykłe polskie historie wiążą się z zespołem znanego wokalisty Sebastiana Bacha (ex – Skid Row).Nie każdy wie, że w jego zespole gra dwóch muzyków o polskich korzeniach. Zresztą nazwiska ich to zwiastują: Bobby Jarzombek (perkusja) i „Metal Mike” Chlasciak (gitara). Metalizujących gentlemanów pani Justyna poznała także podczas głośnego koncertu Guns N’ Roses w Londynie.

Gdy pojawili się w Polsce i zagrali koncert na obiektach warszawskiej Legii „Metal Mike” Chlasciak był wzruszony:

Kiedy udało mu się zagrać koncert na stadionie Legii Warszawa, był z tego faktu bardzo, bardzo dumny.

Ron „Bumblefoot” Thal podczas koncertu Guns N’ Roses w 2013 roku. Fot. Ch Villa, na licencji wikipedia.org/wiki/ CC BY 2.0

 

 

Natomiast z osobą znakomitego gitarzysty Rona Thala (m.in. Asia, Guns N’ Roses a także supergrupa Sons of Apollo) związany jest, za sprawą pewnego niezwykłego nakrycia głowy, sklep Martoczki, który prowadzi siostra Justyny Galińskiej – Marta.

Pani Marta Galińska jest uczestnikiem prowadzonej przez Radio WNET Solidarnościowej Akcji Radiowej (SAR).

Dzięki Justynie Galińskiej wkrótce na antenie Radia WNET pojawi się cykl rozmów z Ronem Thalem. Miło nam donieść, że w zestawie najwazniejszych albumów roku 2020 Szczyt-Płyt-WNET-Świat krążek „MMXX” (2020) grupy Sons of Apollo pojawił się na 14. miejscu.

Przy tej okazji Justyna Galińska opowiedziała także o jednym ważnym i przejmującycm nagraniu. Ron „Bumblefoot” Thal  napisał i zarejestrował na swój album „Abnormal” (2008) piosenkę „Dash”.

Ron napisał ten utwór po śmierci kogoś bliskiego z rodziny, na którego pogrzeb nie mógł pojechać, bo był w trasie. Jak sam pisał i opowiadał o tej piosence, na nagrobku mamy datę urodzin i śmierci, wszystko co pomiędzy jest zwykłą kreską – puentuje wywiad Justyna Galińska, zapowiadając utwór formacji Bumblefoot – „Dash”.

Tutaj do wysłuchania rozmowa Tomasza Wybranowskiego z Justyną Galińską:

Najlepsze „50” polskich albumów 2020 roku – Subiektywny wybór Radia WNET. Część 2 (30 – 11). Zaprasza Tomasz Wybranowski

W naszym niezależnym rankingu „50” polskich płyt bez podziału na style i gatunki. Nagrania z każdego wyróżnionego wydawnictwa gościły na antenie Radia WNET. Bo radio WNET to „muzyka warta słuchania”.

Tutaj do wysłuchania opowieść o albumach muzycznych roku z miejsc od 30 do 21:


 

                          Najlepsze albumu roku 2020

 

30. Lunatic Soul – „Through Shaded Woods”

 

29. Ralph Kamiński – „Młodość”

 

28. Quebonafide – „Romantic Psycho”

 

27. Natalia Kukulska & Sinfonia Varsovia – „Czułe struny”

 

26. Magda Ruta – „Nie wiem, czy będę”

                                                 Tutaj do wysłuchania rozmowa z Magdą Rutą:


25. Bardziej – „Sex & drugs & poezja śpiewana”

 

24. Rejda z Grzechem – „Zabierz mnie”

 

23. Mikromusic – „Kraksa”

                                                                                      Tutaj do wysłuchania rozmowa z Natalią Grosiak – sercem, głosem i poezją grupy Mikromusic:


 

22. Kuba Karaś i Piotr Rogucki – „Ostatni bastion romantyzmu”

 

21. Vader – „Solitude in Madness”


Tutaj do wysłuchania opowieść o albumach muzycznych roku z miejsc od 20 do 11:

 


20. Stanisława Celińska – „Jesienna” (jazz / Musicom)

 

19. Oreada – „Mówili ludzie” (folk, muzyka świata / Wydawnictwo Oreada)

         Tutaj do wysłuchania rozmowa z Kasią Biesagą, wokalistką Oready:


 

18. Adam Nowak i Akustyk Amigos – „Pół Płyty”  (rock, pop, folk / Wydawnictwo Agora)

 

17. Resoraki – „Widoki” (rock / Wydawnictwo Resoraki)

                  Zapraszam do wysłuchania rozmowy z Jędrzejem Nawarą, wokalistą Resoraków:


 

16. Renata Lewandowska – „Dotyk (1974)” (funk / soul / Polskie Radio)

 

15. 1984 – „Piękny jest świat” (rock / zimna fala / Antena Krzyku)

 

14. Igor Herbut – „Chrust” (pop / Agora Muzyka)

 

13. O.S.T.R. – „Gniew” (hip – hop / Asfalt Records)

 

12. Batushka (Krysiuk) – „Raskol” (atmospheric black metal/ Witching Hour Productions)

 

11. Kazik – „Zaraza” (rock alternatywny / S.P. Records)

 

 

                        Tutaj do wysłuchania opowieść o albumach muzycznych roku z miejsc od 50 do 41:

                          Tutaj do wysłuchania program o najlepszych albumach muzycznych roku 2020 Radia WNET z miejsc od 40 do 31: