Kobranocka – ten dobry, polski punk’n’roll. Muzyczny Wtorek i Kobra po kolei. Zaprasza Tomasz Wybranowski.

Na ten moment czekali w Irlandii wszyscy emigranci, których los rzucił na Szmaragdową Wyspę po 2004 roku. Legenda polskiej sceny rockowej zawitała wreszcie do Dublina wiosną 2007 roku! Pamiętam jak się zżynałem na bzdury wypisywane przez dziennikarzy „Polskiego Heralda”. Twierdzili stanowczo, że Kobranocka robi wszystko pod publiczkę starając się schlebiać gustom słuchaczy, aby … komercyjnie się sprzedać. No cóż, wystarczy poznać bliżej historię tej zasłużonej dla polskiej […]

Na ten moment czekali w Irlandii wszyscy emigranci, których los rzucił na Szmaragdową Wyspę po 2004 roku. Legenda polskiej sceny rockowej zawitała wreszcie do Dublina wiosną 2007 roku!

Pamiętam jak się zżynałem na bzdury wypisywane przez dziennikarzy „Polskiego Heralda”. Twierdzili stanowczo, że Kobranocka robi wszystko pod publiczkę starając się schlebiać gustom słuchaczy, aby … komercyjnie się sprzedać. No cóż, wystarczy poznać bliżej historię tej zasłużonej dla polskiej muzyki formacji by wiedzieć, że to absolutna nieprawda.

Tomasz Wybranowski

 

Początków zespołu Kobranocka trzeba poszukiwać w gąszczu zdarzeń szarych lat 80 – tych ubiegłego wieku. Wtedy to grupa młodych mieszkańców Torunia postanawia rozświetlić swoje smutne życie w PRL grając swoją muzykę.

Liderem tych awangardowych działań od początku był Andrzej „Kobra” Kraiński. Najpierw powstał Latający Pisuar, potem Nowo – Mowa, która przeobraziła się w końcu w Kobranockę.

W jej pierwszym składzie znaleźli się „Szybki Kazik” – Jacek Bryndal i Kieliszek – Tomek Kosma. Potem do zespołu dokoptował saksofonista Waldemar Zaborowski i perkusista legendarnej Republiki – Sławek Ciesielski.

Andrzej „Kobra” Kraiński, prawdziwy rockowy buntownik z charakterem. Fot. Paweł „Pablo” Walimowicz.

 

Przełomowym momentem w karierze Kobranocki była wspólna trasa po Polsce z czołową punkową grupą Die Toten Hosen  (1985 r.). Sukces tej trasy ułatwił Kobrze i reszcie załogi nagranie kilku piosenek w studiu bydgoskiej rozgłośni.

Z 9 zarejestrowanych kompozycji większość trafiła na szczyt listy przebojów Rozgłośni Harcerskiej w popularnym IV Programie Polskiego Radia. 

W latach 80 – tych XX wieku była to najodważniejsza ogólnopolska stacja radiowa.

Undergroundowymi hitami stały się między innymi „I nikomu nie wolno się z tego śmiać” (cover Die Toten Hosen, „I chociaż was olewam / Los calabinieros / 5 minut”„Póki to nie zabronione (wywróć się na lewą stronę)”.

W sierpniu 1986 roku Kobranocka zagrała brawurowo na festiwalu w Jarocinie i została okrzyknięta głównym laureatem publiczności. Zwyciężyli bezapelacyjnie, choć jadąc na festiwal myśleli, że wystąpią tam jako … początkująca gwiazda.

Jak wspominał Kobra w wywiadach dla Radia WNET i irlandzkiej rozgłośni NEAR FM, Kobranocka na festiwal jarociński jechała z myślą, że zagra tam, jako już uznany zespół. A jednak… Musieli wziąć udział w konkursie w ogóle  nie mając takiej świadomości. Do Jarocina powracali jeszcze sześć razy.

Pochwały na temat grupy Andrzeja „Kobry” Kraińskiego (wczorajszego jubilata, urodzonego 3 maja) i Jacka „Szybkiego Kazika” Bryndala wypowiadali na antenach najważniejsi wówczas dziennikarze radiowi w Polsce.

W roku 1987 dla wydawnictwa Klub Płytowy RAZEM Kobranocka zarejestrowała materiał na swoją pierwszą płytę. Światło dzienne album ujrzał kilkanaście miesięcy później. Trzeba także powiedzieć, że Andrzeja Kraińskiego i zespół nie rozpieszczała cenzura.

Na 14 piosenek odrzucono aż 11! Ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze.

„Sztuka jest skarpetką kulawego” stał się albumem ważnym, słuchanym i szanowanym przez słuchaczy. Któż z roczników przełomu lat 70/80 nie zna „Ela czemu się nie wcielasz”, „List z poligonu (pola boju)” (ach ta cenzura J ) czy „Ballady dla samobójców”.

Potem pojawiły się kolejne krążki „Kwiaty na żywopłocie”„Ku nieboskłonom”.

Wielkim przebojem stała się piosenka „Kocham Cię jak Irlandię”. Andrzej „Kobra” Kraiński nie wspomina jednak najlepiej nagrania i miksu utworu. Powód?

Nienawidzę tego seplenienia! Nie mam z tym problemu. Ale realizatorka postanowiła się pobawić w wyczyszczenie szumów. Zrobiła to w taki sposób, że powycinała ostatnie głoski w zbitkach dyftongów. Nie usłyszycie więc „sz” tylko „s” i takie tam. Na szczęście nie każdy to wyłapał. – wspominał po latach na antenie Polskiej Tygodniówki NEAR FM Andrzej Kobra Kraiński.

Album „Kwiaty na żywopłocie” przyniósł nie tylko wspomniany już szlagier „Kocham Cię jak Irlandię”, ale i klasyczny rockowy uwtór „Stepowanie kota w mroku” i nadzwyczajny, niemal transowy, szamański utwór tytułowy z tekstem, który zapada w pamięć.

Kolejna płyta „Ku nieboskłonom” przyniosła formacji z Torunia szczytowy moment popularności. Album zdecydowanie rockowy, ale panowie nie zapomnieli co to szybkie, punkowe granie z mocnym przekazem. No i jeszcze ich wersja Niemenowskiego klasyka „Wspomnienie”.

Kolejne albumy grupy to „Niech popłyną łzy”, gościnnym udziałem m.in. Katarzyny Nosowskiej i Edyty Bartosiewicz, z niezwykłym, przejmującym „Chrystus rodzi się codzień” i rockowym klasykiem „Noc ogonem szatana” (1994), „O miłości i wolności” (2001), gdzie pojawił się mistrz klawiszy Bogdan Hołownia (ponadczasowy i wieszczy „Chroma Europa” i „Koncert” z 2002 roku.

W 2005 r. Kobranocka wystąpiła na kilku znaczących koncertach, m.in. na „Festiwalu Jedynki” w Sopocie, „PRL Festival” w Jarocinie, oraz „Dniu Kotana”. Generalnie Kobra i przyjaciele hucznie obchodzili dwudziestolecie działalności artystycznej.

 

Rok później ukazała ich kolejna płyta „Sterowany jest ten świat”, którą wydało Polskie Radio. Brzmieniowo i muzycznie krążek utrzymany był w charakterystycznym dla Kobranocki klimacie: ostre gitarowe granie, post – punkowe zacięcie, domieszka klasycznych ballad i niebanalne słowa Ordynata Michorowskiego, nadwornego tekściarza grupy.

Na albumie znalazło się 15 premierowych piosenek i eden cover – „Mówię Ci, że” z repertuaru Tiltu. Ta ostatnia piosenka była pierwszym singlem z płyty. Utwór ten w wykonaniu Kobranocki przez kilkanaście tygodni nie schodził z czołówek list przebojów.

Drugi singel „Jak zapomnieć Cię” cieszył się również wielkim powodzeniem na listach i play – listach radiowych.  W 2006 r. zespół promował album „Sterowany jest ten świat” biorąc udział w wielu nagraniach dla stacji telewizyjnych  (m.in.: TVP 2, TVP 3, TV 4, 4 FunTV), radiowych ( koncert w Trójce – Studio im. Agnieszki Osieckiej), oraz wielu przeglądach i muzycznych na imprezach. 15 czerwca 2006 r. Kobranocka zagrała jako support przed koncertem zespołu Guns’N’Roses.

Kobranocka od zawsze jest gwiazdą Przystanku Woodstock. Nie inaczej było i w lipcu 2007 roku! Kobra i zespół zagrali w lipcową noc dla prawie dwustutysięcznej publiczności! Warto dodać, iż podczas tego koncertu został zarejestrowany materiał na pierwszą, oficjalną płytę DVD Kobranocki.
Oficjalna premiera srebrnego krążka opatrzonego tytułem: „Kocham Cię jak Irlandię. Przystanek Woodstock 2007 – Kostrzyń nad Odrą” przypadła na 14 lutego 2008 r.

25-lecie istnienia Kobranocka uczciła wydaniem kolejnej płyty „Spox!”. W ostatni dzień kanikuły, 31 sierpnia 2010 roku w toruńskiej Fosie Zamkowej odbył się specjalny urodzinowy koncert Kobranocki.

Zespół na scenie wsparli zaproszeni goście, m.in. Marek Piekarczyk (TSA), Dżej Dżej (Big Cyc), Wojtek Wojda (Farben Lehre) a także muzycy znani z występów w Kobranocce: Jacek Perkowski, były gitarzysta T.Love, perkusista legendarnej Republiki Sławomir Ciesielski oraz saksofonista Waldemar „Zbór IV” Zaborowski.

1 stycznia 2014 roku podczas tradycyjnego Noworocznego Koncertu Prezydenckiego w reprezentacyjnym Dworze Artusa w Toruniu ogłoszono, że zespół Kobranocka będzie miał swój autograf w Piernikowej Alei Gwiazd.

 

A potem aż dziewięć długich lat czekaliśmy na kolejny krążek Kobranocki. I wiecie co, było bardziej niż warto czekać.

Muzycznie album utrzymany jest w przesterowanych, choć melodycznych riffach znanych ze „SPOX!” czy „Sterowanego…”.

„My i Oni” nie nużą, krew krąży zdecydowanie szybciej a przesłanie zawarte w tekstach czternastu piosenek subtelnie, ale konkretnie kopią słuchaczy w miejsce, gdzie plecy kończą swoją nazwę.

Lirycznie Kobranocka opisuje świat i ludzi (tak w Polsce, jak i pod innym niebem) takimi, jakimi są. Przeważają teksty o problemach społecznych z falą wielkiej i nieuzasadnionej nienawiści i braku nietolerancja („Hejter”), czy też nieustannym dokonywaniem hamletycznego wyboru mięzy własnym szczęściem i drogą a uszczęśliwianiem innych („Żyj po swojemu”) czy zatracaniu uczucia w codziennej bylejakości i braku działania („Jeżdżę na rezerwie”).

 

Znakomicie opisał Kobra stan polskiej duszy i naszych kompleksów przetykanych snami o potędze znanymi z wiersza Leopolda Staffa w piosence „Jesteśmy mistrzami”. To absolutny majstersztyk!

Tytułowy utwór „My i Oni” opowiada o dwóch stronach konfliktu. W starciu tym każda ze stron widzi rację tylko po swojej stronie a dialog nie jest możliwy. Kobranocka na „My i Oni” nie stroni od dosadnego języka a nawet wulgaryzmów. Ich użycie jednak jest uzasadnione.
W moim odczuciu to drugi najważniejszy album zespołu. Bardziej niż bardzo rekomenduję tę płytę nie tylko do przesłuchania, ale przede wszystkim do zakupu jej i regularnego odsłuchu „ku naprawie ducha i serca„. 

Zapraszam do trzech bloków tematycznych „Muzycznego Wtorku”: o 10:45, 15:00 i 18:05.

Tomasz Wybranowski

 

Kobranocka AD 2021. Od lewej: Jacek „Szybki Kazik” Bryndal – gitara basowa, śpiew, klawisze; współzałożyciel zespołu, po kilkuletniej przerwie (spowodowanej solowym projektem „Atrakcyjny Kazimierz”), powrócił do zespołu w 1996; Andrzej „Kobra” Kraiński (gitary, śpiew; założyciel zespołu, w składzie nieustannie od 1985 roku), Mateusz Senderowski (nowy perkusista) i Jacek Moczadło (gitara; w zespole od 2004). Fot. arch. Kobranocki.

 

Jeśli z Systemem się bić, to bit’em i rymowanym CKM’em. – mówi Hubert Spięty Dobaczewski, lider Lao Che o solowym krążku

Czas nieśpieszny wykonał dwunastoletnią rundę na stadionie wszechrzeczy i znalazł się piętro wyżej. Dokładnie nad punktem, w którym Hubert Spięty Dobaczewski, poeta, głos, nuty i gitara Lao Che…

… ofiarował nam swój debiut solowy „Antyszanty”.

Obok płyty Bajzla „Miłośniej” album Spiętego objawił się w roku 2009 ożywczym ekspresyjnym bogactwem polszczyzny z „sensami głęboko ukrytymi” (cytując Romana Ingardena), niespotykaną miksturą muzycznych gatunków i piracko – filozoficznym przesłaniem o ludziach. Czyli o nas samych.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Hubertem Spiętym Dobaczewskim:

 

I znowuż Spięty powrócił znowu nieprzystojnie eklektyczny z ładunkami metafor lingwistycznie zawieszonymi nad głowami odbiorców. Hubert – Spięty nie musi udowadniać niczego i nikomu.

Pewnie zaraz odezwą się krytycy muzyczni, że autora „Black Mental” zżera narratoholizm podszyty językowym ADHD. Że ciężko ogarnąć, bo słów za dużo. Nadto zestawionych ze sobą z wielką stylistyczną dezynwolturą i naszpikowanych Spięto – neologizmami. Cóż…

Spięty. Fot. Oskar Szramka.

Spięty (post)rapowy i (nie)piosenkowy szuka – tak jak i my w Radiu WNET – słuchacza świadomego, który podejmie rękawicę i zmierzy się z warstwą liryczną całej płyty. Zmierzy się po to, aby odnaleźć nie tylko samego siebie w szaleństwie post – pandemicznego wycinka wieku XXI, ale i sobie podobnych.

Od zawsze świat zmienia i popycha za horyzont zadziwień i olśnień garstka straceńców – rebeliantów. Oni na latającym dywanie „Black Mental” spojrzą na „błękitną planetę” i nie tylko dojrzą jej „żółte papiery”, ale i spróbują wcielić w życie plan terapii. Oby! – zakrzyknę. – Tomasz Wybranowski.

Bowiem ci z lewa, jak i ci z prawa bardziej niż często zamiast przyszłości, rozwoju i szacunku chcą powrotu do zgiełku średniowiecznych bitew by przeciwników bez dyskusji na argumenty i retoryczne piękno po prostu zdzielić kłonicą skutecznie w łeb i … zutylizować.

                        Duchy wybitnych herosów pióra

„Black Mental” jest zbiorem utworów post rapowych, jak mawia sam Spięty. Nad nimi unoszą się duchy Stanisława Lema oraz mistrza fraszek i pieśni Jana Kochanowskiego.

Spięty podobnie jak mistrz z Czarnolasu stawiają tezę, że wszelka nieprawość, zgnilizna i zło dzieją się z powodu żądzy władzy i bogactwa, cokolwiek nie wyobrazimy sobie pod dachem obu tych słów. Przypomnę w tym miejscu pewną fraszkę autora „Trenów”:

Na łakomego

Nie najgorzej tego Bóg oddzielił, któremu

Nie dawszy państwa, nie dał, by zaźrzał drugiemu,

Ale dał taki umysł, że na swym przestawa,

A dla lepszego mienia w trudność się nie wdawa.

Ów się w dziale, mym zdaniem, dał oszukać marnie,

Co nigdy syt nie będzie, chociaż zewsząd garnie.

Jan Kochanowski

Hubert Spięty Dobaczewski stworzył bajko – fraszki, które są odautorskimi publicystycznymi didaskaliami obficie podlanymi pamfletami, które zwiewne są i gracji pełne, tak jak w „Bitwie o CO2”, czy „Homo Sapiens Erection”:

 

/…/ Wskazując Stan Wojenny jest wpisany w sapiens homo.

Bo w sapiens homo, stacjonuje ZOMO.

Jestem samozwalczającym się burdelem.

Systemem i konspirującym obywatelem.

Frywolny striptiz zła trwa,

Bo dobro potrzebuje tła.

Świat jest pasiastą, czarno – białą zebrą,

Uśmiechającą się do mnie szczerbą. /…/

Spięty. Fot. Oskar Szramka.

 

Odnajdujemy na krążku „Black Mental” także trwogi i koszmary cywilizacyjne. Lęki te napędzane są często przez pośpieszne i bardziej niż powierzchowne post media.

Dlatego, jak mi się zdaje, Spięty szafuję nadmiarem gamy bodźców muzycznych i słownych. Recenzenci zastanawiają się, „czy odbiorca nadąży” za autorem?

Nadąży i zgłębi ten, kto będzie chciał! – odpowiem świadomie mrugając lewym okiem do świadomego słuchacza.

A co ze Stanisławem Lemem? Spięty (post)rapuje w „Bitwie o CO2”:

/…/ To my tu toniemy.

Kryje nam szyje, dzwon bije,

Znikąd rady, Lem nie żyje. /…/

Za co kocham Stanisława Lema i Spiętego? Bardziej niż bardzo za kunsztowne niedopowiedzenia. Słuchając po raz pierwszy „Black Mental” przypomniałem sobie ważne opowiadanie autora „Solaris” opatrzone tytułem „Ciemność i pleśń”.

To jedno z trzech opowiadań Stanisława Lema, gdzie znajdziemy wielki ocean dla naszych czytelniczych interpretacji i nawiązania do współczesności.

Bohaterami noweli są małe kuleczki, które by mnożyć się w ciemności potrzebują do tego procesu pleśni. Kuleczki są miłe, bo pluszowe, wzbudzają nasze zainteresowanie, ale … W końcu jest ich zbyt wiele, że wypełniają całą przestrzeń by w finale pożreć nas żywcem.

Ile we współczesnych relacjach między ludzkich jest tej pleśni, która pobudza przyrost kuleczek różnej maści? I Lem, i Spięty pośrednio wymuszają na nas zdecydowaną odpowiedź, co uosabiają dla nas owe kuleczki, przeżarte pleśniową toksycznością?

Każdy z nas skrywa owe kuleczki, które często pleśniowatością wybuchają sycąc konflikty, spory i dysputy oparte na kompleksach. A żadna ze stron nie jest bez winy:

/…/ Z lutniczych zasobów

Wszechfobów,

Wyciagnę instrument –

„Hubert Jugend“

Odpalę tubę

By dokręcić śrubę,

Szykana rymami,

Tortury pieśniami.

Sztandar wzniesie moją podobiznę,

Kto nie pokocha – wyrżne.

Trafię na ołtarz, na monetę,

Da Bóg – na fototapetę.

Nie będę tolerował,

Ni się patyczkował.

Krwawo będę grą panował./…/

Spięty „Okudżaba”

Jedni chcą zwalczyć tych drugich. I na odwrót! Kto nie jest z nami, ten przeciw nam! Jak nie „zdradzieckie mordy” to „faszystowscy patrioci”. Tak napędza i nakręca się spirala aż… pęknie pewnego dnia. A kuleczki nas pożrą. I nikt nie może powiedzieć, że Spięty – artysta przesadza.

Muzyczny gąszcz gatunkowy bez malinowego chruśniaku

„Black Mental” to w pełni autorskie dzieło Huberta Spiętego Dobaczewskiego. Kompozycje i metafory – On. Głosy, zaśpiewy (post)rapy – On. Ale także jego bas, gitara, wreszcie sample, bity i klawiszowe ozdobniki. W materii kompozycyjnej jest tyle zmian tempa i przejść, że zastanawiam się nad jedną rzeczą.

Myślę sobie, jak brzmiałyby songi z „Black Mentalu” w wykonaniu death lub thrash metalowych bandów? Z kanonadą bębnów, rockowo – funkującym pulsem, nową falą psychodelii z domieszką chwytliwych melodii, którym nie można odmówić taneczności kończąc na chóralnych zaśpiewach?

Zwróćcie uwagę na „Narodowy socjalizm kosmosu”, który zaskakuje sekcją dętych instrumentów, cytowany już „Homo sapiens erection” i „Trybunę małpoludu”.

Nie brakuje też radiowych (to nie żart) szlagierów, których refreny od pierwszego przesłuchania pozostają w głowie. To przede wszystkim mój faworyt „Karate Kit” oraz „Lejce, które leczą”. Piosenkowaty „Wanted” także warto zapamiętać.

Zagęszczona faktura muzyczna, przemyślne aranże musiały być właśnie takie, aby przypominając sobie staccato „Beniowskiego” mistrza Juliusza, śmiało biec przez gościńce aluzyjnych metafor Spiętego. I powrócę raz jeszcze do „Bitwy o CO2”:

/…/ Lewacka agitka, lewacka ballada.

Iliada być miała, a nie pedaliada.

Trza nam bohaterów,

Szeregowców Ryan Airów.

Z nim bić się o dom!

For aSPARTAm! For freedom!

Stanąć, meczęńską otworzyć aortę,

W ustach czuć ołów i smak Diesel Forte.

Krnąbrnym lodowcom ukruszyć sopli,

Bię się do ostatniej Roundupu kropli.

Cześć i chwała, po wsze czasy trwa,

Bohaterom „Bitwy o CO2“ /…/

Kunsztowna zabawa słowem i konwencjami ars (post) rap poetica sprawiają, że czasami można się zagubić w szkatułkowej narracji Spiętego. Ale jest na to rada! Ja to sprawdziłem i działa! Słuchajmy tego albumu z śledząc książeczkę z tekstami.

Użycie wielkich liter i zabawa z nimi, słowne kalambury i nowe pola semantyczne objawią nam się w pełnej krasie. Warto, bardziej niż warto to zrobić!

Wtedy tekst jawi nam się jako przemyślana i dopracowana całość a nie, jak napisał pewien recenzent portalu Onet, jako „zabawa ich formą wpycha się między pozostałe wiersze, byleby tylko za wszelką cenę pokazać rymotwórczą żonglerkę gospodarza.”

Drugie albumowe solo Huberta Spiętego Dobaczewskiego traktuję jako niezwykłość i zjawisko na polskiej scenie. To wersomuza bez ograniczeń i jakichkolwiek obciążeń, pełna niepoprawności (w obie strony) i literackie cacko.

Oczywiście dzieło nie dla każdego. Bo jeśli ktoś lubuje się w pieśniach o oczach zielonych, ergo w eurowizyjnych gnioteczkach – pioseneczkach i nadto nie chce spojrzeć bez lęku w zwierciadło czasu i momentu dziejowego, to niech od razu skapituluje i (najlepiej) nie komentuje.

Tomasz Wybranowski

 

Daniel Gałązka Z Zespołem Symfonicznie a 600-lecie Mińska Mazowieckiego. Daniel Gałązka i Piotr Brymas w Radiu WNET.

Czy poezja jest wciąż ważna? Czy poezja śpiewana, czyli muzyka w zasłonach metafor wciąż uwzniośla, mimo czasu dżumy kowidowej? Czy w świecie braku wartości warto być szermierzem, ale i siewcą słów?

O tych sprawach rozmawiałem z Danielem Gałązką i Piotrem Brymasem w kolejnym programie Muzyczna Polska Tygodniówka.

Tutaj do wysłuchania program z Danielem Gałązką i Piotrem Brymasem:

 

Daniel Gałązka, choć jest wykształconym pedagogiem, to nie może jednak żyć

Bez gitary, poetyckich słów i tworzenia, jako materii istoty mojego bytu. – powiedział na antenie Radia WNET.

Jego aktywność muzyczna zaczęła się w połowie lat 90. XX wieku. To wtedy rozpoczął się jego udany pochód przez najważniesze festiwale piosenki studenckiej i poetyckiej.

Dość powiedzieć, że zdobył I miejsce na „Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Nowej” w 1996r. w Radomsku, I miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki „Piostur Gorol Song 1996 i 2002, a także I miejsce i nagroda radia Białystok podczas „Augustowskich Nocy z Balladą” w 1997 roku.

 

Daniel Gałązka jest także laureatem Nagrody im. Wojtka Belona, którą zdobył podczas Giełdy Piosenki Studenckiej w Szklarskiej Porębie w 2000 roku.

Na tej samej giełdzie zdobył Pierwszą Nagrodę w kategorii „Najlepszy wykonawca”

Jego nagrania ukazywały się na wielu skłądankach z piosenką autorską i poezją śpiewaną, aż wreszcie powołał do życia grupę DGZZ / Daniel Gałązka Z Zespołem. Wydał z nią albumy „Dotykam Dachów” (Sonic Record 2009), „Odległości” (Sonic Record 2012) i  „I zobacz” (DGZZ 2018) – jeden z najważniejszych albumów roku 2018.

W roku 2021 Mińsk Mazowiecki, jedno z najstarszych miast we wschodnim Mazowszu, obchodzi 600-lecie nadania praw miejskich. Jako osada targowa Mińsk Mazowiecki istniał już w XIV wieku. W źródłach i przekazach średniowiecznych zwany był najczęściej jako Mensko, Mynsko, Minsko, Miensko i Minsk.

Co to ma wspólnego z Danielem Gałązką i formacją DGZZ? Oto pada odpowiedź:

To moje rodzinne, ukochane miasto. Ponadto niezwykły i w jednej osobie animator kultury, muzyk, dyrygent i współzałożyciel Unplugged Orchestra i dyrygent mińskiego chóru Cantate Domino Michał Śmigielski wpadł na pomysł, aby DGZZ objawił się podczas jubileuszu miasta o szacie symfonicznej. – powiedział Daniel Gałązka.

Radio WNET objęło to wydarzenie swoim patronatem medialnym. O szczegółach będziemy informować w Muzycznej Polskiej Tygodniówce i naszych muzycznych programach autorskich.

Piotr Brymas i Daniel Gałązka.

W drugiej części programu rozmawiałem z Piotrem Brymasem, poetą, autorem tekstów piosenek, wierszy dla dzieci i rzeźbiarzem ceramikiem. Debiutował w 1995 r. w „Magazynie Literackim”. Swoje metafory publikował w londyńskim periodyku emigracyjnym „Jesteśmy Kościołem” oraz kwartalniku „Skafander”.

Piotr Brymas wydał książki poetyckie „Śpiewnik ojca Ineczki” (2005 r.) „Dotykam Dachów” (2009 r.) „Świat Odległości” (2015 r.). Na czytelników czeka przygotowywany zbiór „Był sobie rower. Wiersze o Polsce”.

Piotr na stałe związany jest z grupą DGZZ Daniela Gałązki. W przeszłości z Miłoszem Wośko napisał piosenki dla Lory Szafran, które znalazły się na albumie „Nad Ranem” oraz Iwony Loranc (krążek „Brzegi”).

Prawdziwa poezja opiera się o trzy filary i powinna dotyczyć śmierci, upływającego czasu i przede wszystkim miłości czyli o to, o co człowiek cały czas się przewraca, co go podnosi i wynosi, przywołuje na świat, a potem żegna. – zawsze dopowiada Piotr Brymas.

Tomasz Wybranowski

 

 

 

 

Album „Projekt Volodia gra Grzesiuka” to jedno z wydarzeń muzycznych roku 2021! Janusz Kasprowicz w Radiu WNET.

Janusza Kasprowicz i grupę czującą bluesa, miejski folk i poezję – Projekt Volodia, nazywam muzycznymi Oskarami Kolbergami rytmu miast (Warszawy i Lwowa), których już nie ma. Ich piąty album to podróż

… podróż do starej Warszawy, której już nie ma. Duch Stanisława Grzesiuka tkwi w każdym elemencie tego niezwykłego długograja.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Januszem Kasprowiczem z Projektu Volodia:

Ich ostatni album „Projekt Volodia gra Grzesiuka” to jedno z wydarzeń muzycznych roku 2021!

Piąty krążek zespołu „Projekt Volodia gra Grzesiuka” to brawurowo zaarażowane i żywiołowo (iście z punk – rockowym ogniem) odegrane miejskie szlagiery warszawskiego barda „szemranych i odrzuconych” z banjolą Stanisława Grzesiuka.

Wiele było prób mierzenia się ze spuścizną legendarnego autora „Boso, ale w ostrogach„, ale to właśnie Janusz Kasprowicz i Projekt Volodia przydali blasku i ognia miejskiemu folkującemu rytmowi warszawskiej ulicy!

 

Grupa Projekt Volodia w pełnym składzie: Janusz Kasprowicz, Bogdan Bińczak, Robert Gawron, Tomasz Burzyński i Marcin Kotlarski a w środku aktor Mirosław Baka. Fot. arch. Projekt Volodia.

Wystarczy posłuchać „Apaszem Stasiek był”, czy „Bal na Gnojnej”, który ma się jak błyskawica na gasnącej zapałki Szwagierkolaski.

Znakomity album! Obowiązkowy w kolekcji każdego szanującego się fana historii Warszawy ostatnich stu lat!

Tomasz Wybranowski

 

Rekordowa ilość zgłoszeń do tegorocznej edycji przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”. Muzyczna Polska Tygodniówka WNET

Stało się! Wedle moich prognoz, tegoroczny przegląd „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” przyciągnął rekordową liczbę zespołów i solistów, którzy staną w konkursowe szranki. Opowiada o tym Andrzej Dąbrowski.

Przed nami XXXIII. Międzynarodowy Przegląd „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”, ale już imprezy wzbudza wielkie emocje i radość organizatorów. Dlaczego? Z reguły do biura organizatorów spływało w latach poprzednich maksymalnie kilkadziesiąt zgłoszeń od solistów i grup rockochanych w rockowych dźwiękach.

Tym razem zainteresowanie przeglądem było rekordowe!

 

 

Oto Radio WNET zostało jednym z patronów medialnych przeglądu. Wierząc w moc naszych eterów i miłość do rocka wiedziałem, że padnie rekord!

Powiem to publicznie, a słuchacze Radia WNET są świadkami. W tym roku przekroczymy magiczną granicę stu zgłoszeń od grup, które chcą wygrać przegląd „Wszyscy śpiewamy na Rockowo”! – powiedziałem tak Andrzejowi Dąbrowskiemu podczas naszej pierwszej rozmowy w programie „Muzyczna Polska Tygodniówka”.

Okazało się, że przewidywania i przypuszczenia organizatorów były znacznie poniżej apoteozy rockowego działania zespołów grających rocka w przeróżnych gatunkach. Padł rekord bardziej niż znakomity!  Liczba grup, która chce być częścią XXXIII Przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” i myśli o zdobyciu głównej nagrody wynosi:

Po zweryfikowaniu i zliczeniu wszystkich zgłoszeń okazało się, że jest tych zgłoszeń aż 140!!! Nigdy jeszcze w historii przeglądu nie było ich aż tylu. Bardzo serdecznie wszystkim dziękujemy. Jest to dla nas nie tylko ogromne wyróżnienie, ale i szczęście! – powiedział mi wyraźnie wzruszony Andrzej Dąbrowski.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim:

 

 

Przypomnę, że Ostrowski Przegląd „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” pod niebem Wielkopolski jest jednym z najstarszych i cieszących się największą estymą muzycznych wydarzeń tego roku.

Laureatem poprzedniej edycji został zespół BITU, który w składzie zgromadził muzyków z zespołów z Kalisza i Gołuchowa.

Wyróżniono także w 2020 roku grupę Atme z Wrocławia oraz MIKROKOSMOS. Nagrodę indywidualną Guitar Center otrzymał gitarzysta zespołu Noir. 

 

W tym roku jury będzie debatować w składzie: Andrzej Dąbrowski (przewodniczący, Ostrowskie Centrum Kultury), Michał Kirmuć (dziennikarz muzyczny, muzyk, redaktor Programu III Polskiego Radia), Mariusz Czelny (Osterdam Records), Roman Lechowicz aka. Piękny Roman (gitarzysta formacji Big Cyc i Czarno-Czarnych), Marek Kurzawa (Prestige MJM), Artur Obalski (Studio Play), Jarosław Wardawy (Gazeta Ostrowska, Strefa Kultury), Patryk Skorupski (BITU – Laureat 32. WŚnR).

Teraz pod gościnnym dla muzyki dachem Ostrowskiego Centrum Kultury trwa „rockowa praca od podstaw” z myślą o tegorocznym przeglądzie:

Aby zapoznać się rzetelnie ze wszystkimi nadesłanymi materiałami, potrzebujemy trochę więcej czasu niż zakładaliśmy. W związku z tym, zdecydowaliśmy się przesunąć oficjalne ogłoszenie wyników kwalifikacji na dzień 9 kwietnia 2021. – ogłosił Andrzej Dąbrowski.

Niestety lockdown i jego wiosenna odsłona nie oszczędził przeglądu, o czym ze smutkiem poinformowano w mijającym tygodniu:

Lockdown pokrzyżował nam plany, ale nie z takimi rzeczami przyszło nam sobie radzić. Znaleźliśmy, w naszej opinii, zarówno dogodny jak i bezpieczny, nowy termin. Przekładamy całą imprezę na 8 i 9 maja 2021 r.

 

Jednym z patronów medialnych jest Radio WNET. Redakcja muzyczna i moja skromna osoba po zakończeniu przeglądu zaprezentuje na antenie sieci Radia WNET pierwszą złotą piątkę wydarzenia. Z zespołami będę rozmawiał na antenie w audycjach „Muzyczna Polska Tygodniówka” i „Polska piosenka z dobrym tekstem” oraz prezentował ich twórczość.

Grupa, która zdobędzie główny laur przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” będzie zespołem miesiąca w eterze WNET w Białymstoku, Krakowie,Wrocławie i Warszawie.

Tomasz Wybranowski

 

33. Międzynarodowy Przegląd Wszyscy Śpiewamy na Rockowo

Przypominamy, zgłoszenia do końca dzisiejszego dnia.

 

 

Szanowni Państwo. Ze względu na obowiązujące od 20 marca do 9 kwietnia ograniczenia w funkcjonowaniu instytucji kultury, zdecydowaliśmy o przeniesieniu 33. Międzynarodowego Przeglądu Wszyscy Śpiewamy na Rockowo na nowy termin, 8 i 9 maja 2021 r.

Sobota, 8 maja: przesłuchania konkursowe oraz koncert

Bitu

Niedziela, 9 maja: spotkanie z Michałem Kirmuciem, koncert

Organek

Godziny wydarzeń pozostają bez zmian.

Bilety na koncert ØRGANEK zakupione w kasie OCK i na www.kultura.pax.pl pozostają ważne. Ewentualne zwroty biletów (tylko z dowodem zakupu) w kasie OCK. W przypadku zwrotu biletów zakupionych online, prosimy o wcześniejszy kontakt.

Sławomir Grzymek o poezji, potoczystości życia i prawdzie. Rozmowa Tomasza Wybranowskiego

Sławek Grzymek z grupą Lekko Pijani uraczyli (i uradowali) nas w 2020 jednym z najważniejszych albumów roku. Jego tytuł „To tylko muzyka”. To zbiór nagrań, który świadomy słuchacz powinien znać.

Mój dojrzały romans z muzyką Lekko Pijanych i tekstami Sławka Grzymka wyśpiewanymi przez niego z charakterystyczną Waitsowską chrypą, trwa od czasu kiedy usłyszałem ich pierwszą płytą „PIOSENKI (NIE)POPULARNE”. Album został wydany jeszcze pod nazwą Sławomir Grzymek i Pijani. I… I przepadłem.

Od pierwszej chwili wiedziałem, że obcuję z człowiekiem z krwi i kości, który upoetyzował i umuzycznił z przyjaciółmi pejzaże zdarzeń, rozmów i życia pod niebem rodzinnego Rzeszowa, których był świadkiem.

Ta szczerość i potoczystość niezmąconego niczym życia, z jego sinusoidowymi górami i dolinami, przywiodła mi na myśl kontaminację dwóch wielkich twórców: Władimira Wysockiego i naszego Stanisława Grzesiuka.

Tutaj do wysłuchania rozmowa ze Sławkiem Grzymkiem:

 

Anita Se La Vi, Kazek Ważniak a przede wszystkim wielokrotny złoczyńca ze zbołałym sercem Roman Bieruń, to zwykli – (nie)zwykli ludzie, którzy skrywają niejedną tajemnicę. Owe sekrety Sławek Grzymek oprawia w ramy starych i odrapanych bram, w cichy szelest obietnic rzucanych na wiatr, talię szemranego towarzystwa i strumienie taniego alkoholu.

Tak oto tworzy się zarys miejskich legend na wzór wspomnianego już mistrza Stanisława Grzesiuka. Nagranie „Jak mam zacząć” przynosi dreszcz i celuloidowy, kronikarski rulon wspomnień z lat 80. XX wieku.

Sławek Grzymek i Lekko Pijani tworzą zręby pod legendarność miejskiego folkloru Rzeszowa. Rzeszowa Tadeusza Nalepy, ale i Miernego Liszcza z kultowej 1984. Ów folklor to drobina nas samych, z naszymi Staffowskimi snami o potędze i wyschłymi źródłami marzeń o … Tutaj każdy z nas może dopisać sobie małą listę. Albo bardzo długą i szczegółową.

Sławek Grzymek, poezja i głos grupy Lekko Pijani, gość Tomasza Wybranowskiego w Muzycznej Polskiej Tygodniówce WNET. Fot. Robert Wilk

Sławomir Grzymek to człowiek wielu talentów, mimo to skromny i oswojony z życiem we właściwych proporcjach. Jest muzykiem i kompozytorem, poetyckim tekściarzem w grupie Lekko Pijani. Nie obca jest mu praca filmowca – dźwiękowca i fach aktora, o czym świadczy jego rola w serialu „Znaki”.

Jest szczerym bluesmanem z cieniem alternatywnego rocka w serca. Jego znakiem wywoławczym jest szczerość i prawda. Bacznie obserwuje i świat, i ludzi zaklinając te rodzajowe scenki i widoki w piosenki, które wżynają się w pamięć a potem stają się cząsteczkami krwi przepływającymi przez serce.

Album „To tylko muzyka” to jedna z tych muzycznych propozycji, która przetrwa artystycznie rok 2020, pełen smutku i pandemicznej niesławy.

Pierwszy singiel „Kowadło”, który ubogacił ścieżkę dźwiękową pierwszego sezonu znakomitego serialu „Znaki” powinien stać się dla ludzkości odartej z nadziei i serca pod razami nowej dżumy, manifestem prawdziwego życia.

Życia w którym nie będzie już miejsca na złudne fetysze i mamiących bożków blichtru. Oni w czasie próby i zwątpienia niczego nie są w stanie ofiarować.

 

Na antenach Radia WNET i irlandzkiej rozgłośni NEAR FM powiedziałem o niej już wszystko. Teraz pora na was słuchacze i słuchaczki. Tutaj znajdziecie link, aby nabyć ten krążek niezwykły „To tylko muzyka”. Bardziej niż warto!

Zespół tworzą: Sławomir Grzymek (wokal, teksty i muzyka), Marek Garbacki (gitara i bas) i Karol Nabożny (perkusja).

Tomasz Wybranowski

Witold Gadowski: Dziś w czasie dżumy nic nie jest pewne. Poezja może wskazać drogę! Rozmowa Tomasza Wybranowskiego.

Witold Gadowski to znakomity dziennikarz śledczy, trzeźwy komentator naszej rzeczywistości, którą idee bankrutów nowego porządku coraz bardziej wykoślawiają, wreszcie pisarz, myśliciel, ale i poeta.

Od czasów studenckich, kiedy w podziemnym obiegu wydał swój jedyny zbiorek, na próżno czekaliśmy na nowy tomik. Ale, czytając jego powieści, natrafialiśmy na liczne liryczne okruchy.

W moim odczuciu Witek nigdy nie uciekał od takiej formy wypowiedzi. Aż przyszedł czas miłości, świata i czasu w objęciach zarazy. I ten czas, czas sprzeczności i rozbieżności na planszach życia społecznego, politycznego, ale i czysto ludzkiego, wymusza na nas potrzebę metafory. – Tomasz Wybranowski.

Owa metafora w syntetycznej analizie oczu i serca – właśnie poety –  w sposób dokładny, szczery, bez złudnych fetyszy zaklinających zdarzenia obok nas, powie jak jest…

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Witoldem Gadowskim:

 

Od kilku miesięcy możemy obcować ze zbiorem wierszy Witolda Gadowskiego „Głosy z bezludzia”. Poeta Gadowski w swoich poezjach wytraca w nas złudne poczucie stabilizacji, które w czasach zarazy podsycają coraz bardziej kompromitujące się autorytety, media odbierające co chwila Judaszowe czeki i politycy zaklinający rzeczywistość.

 

Owo wytracanie w duszach czytelników wizji zakleszczonego ładu, gdzieś między nauką (jako nową wiarą) a absolutną wolnością człowieka (bez dogmatów, bez wiary, ale z poprawnościowym wypaczaniem reguł logiki i zdrowego rozsądku) nie jest określeniem negatywnym z całą pejoratywną minusowością pola znaczeniowego.

Poetyckie wytracanie złudzeń według Witka Gadowskiego pozbawia nas złudzeń i każe szukać drogi. Drogi nowego poznania. Przede wszystkim siebie. 

Na niełatwej i wyboistej ścieżce, gdzie spotkamy niewielu podążających w tym samym kierunku, musimy odgadnąć zaczyn naszych przyszłych działań. Ale to nie jest najtrudniejsze.

Nasz jutrzejszy czyn musimy wybudować na gruncie nowej realności, którą szykują płatni donosiciele, polityczne wydmuszki, służalcy (jak w wierszach Herberta) i naukowcy, którzy co chwila zmieniają zdania…

Sam autor zbioru „Głosy z bezludzia” w felietonie dla tygodnika „Niedziela” zauważył:

Improwizacją, wątłą nicią intuicji oswajamy czas, który nas wszystkich zaskoczył. Tym razem nikt nas nie pocieszy, nikt nam nie pomoże, choć wokół namnożyły się bataliony fałszywych proroków, bajarzy opowiadających – za pieniądze – niewiarygodności.

I tutaj właśnie, w tym zagubienie, rodzi się wielka potrzeba by sięgnąć do refleksji poety, który

jest w stanie ogarnąć to, co się dzieje, i stworzyć syntezę, na której będzie można oprzeć wiele z tego, co nastąpi potem.

W majowym wydaniu miesięcznika „Kurier WNET” znajdą państwo moją recenzję „Głosów z bezludzia” i kilka wierszy Witolda Gadowskiego. Gdybym miał napisać recenzję jednym tylko zdaniem, to napisałbym:

Wiersze warte czytania, które budzą w nas dorosłość i radość widzenia … świata.

Tomasz Wybranowski

 

Tutaj do wysłuchania pasyjne wydanie programu „Cienie W Jaskini”, z muzyką Konstancji Kochaniec i metaforami Witolda Gadowskiego.

 

 

Witold Gadowski: „Najstarsza córka”

Nie ma już działów poezji w księgarniach

Bo czym stała się poezja w czasie smartfonów i tabletów?

Niepotrzebną gimnastyką umysłu?

Zdarzeniem bez wpływu na obroty ważnych spraw?

 

Gdyby poezja dała się chociaż sprzedać

Gdyby zabiegali o nią przedstawiciele muzyki pop, albo producenci filmów

Ale tak

Komu potrzebna jest opowieść o chłopcu z latawcem

Albo dziewczynce, która drży w słońcu

Albo o słońcu i chmurach

Które przecież wszyscy widzą?

 

Poezja nie potrafi nawet przepowiedzieć pogody

Poezja nikogo nie uzdrawia

Nie spala śmieci

Nie produkuje żywności

Poezja nie dostarcza argumentów do politycznych sporów

I rokowań pomiędzy mocarstwami

 

Jest jak źle ubrana dziewczyna

Której nie pożąda przejeżdżający obok taksówkarz

Poezja nie dysponuje siłą ciosu

Daje się obić już w pierwszej rundzie

 

Poezja nawet nie potrafi otworzyć drzwi

Do ważnego gabinetu

Albo lepszego świata

 

Poezja nie wybuduje mostu

Nie obliczy naprężeń i trajektorii lotu

Jej cienką szyję przetnie nawet

Tępy kuchenny nóż.

 

Poezję piszą ci, którzy nie potrafią stworzyć

Porządnej książki kryminalnej albo thrillera

 

Kiedyś podobno pomagała w ars amandi

Ale dziś kto jeszcze podrywa dziewczyny

na piękne strofy?

Zgrabne nogi o wiele lepiej wyglądają

w drogich butach i futrze

 

Poezja

Stara ciotka, która marudzi przy zamkniętym oknie

Głucha – na świat – śpiewaczka

Niema nauczycielka, której nikt nie zauważy

A każdy potrąci…

 

Poezja

Najstarsza córka potężnego króla

Bez której

świat nie zrozumie Świata.

Skąpany w zmierzchu romantyczności – szermierz electro – marzycielskich melodii Michał Skórka alias Skinny. Album „Lust”

W roku 2013 Skinny zajął się pracą pod własnym pseudonimem artystycznym. Dwa lata później ukazał się jego autorski debiut „The Skin I’m In”. A od 21 lutego rozkoszujemy się jego drugą płytą „Lust”.

Bardzo lubiłem (i wciąż lubię!) jego solowy debiut „The Skin I’m In”. Czas przeszły wkradł się w moje opowiadanie, ponieważ usłyszałem jego album numer dwa o tytule kojarzącym się z pudełkiem marzeń, żądz i spełnień – „Lust”.

Ta płyta detronizuje debiut i na swój sposób rozmachem, wrażliwością i huraganem świeżości zniewala słuchacza!

Tutaj do wysłuchania rozmowa ze Skinny’m:

Dla mnie Michał Skórka, który ukrył się pod zwiewnym niczym pierwszy szelest sierpniowego zmierzchu przydomkiem Skinny, jest muzycznym Quentinem Tarantino!

Michał Skórka a.k.a. Skinny.

 

Michał Skinny Skórka ma wielki dar czynienia sobie poddanych zasłyszanych już muzycznych klimatów, stylowych klisz i pewnych motywów, które możemy nazwać, oznaczyć i zważyć powiewem przeszłości… Jak chociażby w moim przypadku cienie urocze „Some Great Reward” czy balladowych historii z „Black Celebration” Depeche Mode.

Władca Skinny jednak tka na swoich instrumentach owe klisze muzyczne nadając im inny wymiar i dodatkowe ucieleśnienie w osi Z, zwaną kotą.

W oparciu o mądrą dewizę Bena Akiby, że „wszystko już było”, Skinny kreśli na muzycznej mapie świata nowy trakt, racjonalizatorsko usprawniając go, przydając swojego ducha co tworzy absolutnie nową jakość.

I jeszcze jedno! Bardzo ważne! Pojęcia: mniej, delikatniej i minimalistycznie przemieniają się na „Lust”  w więcej, potężniej i monumentalnie.  Przykładem jest nagranie „Nail It”.

 

Obraz świata kreślonego przez Skinny’ego jest bardziej wrażliwy i delikatny. To przepustka dla słuchacza, aby odnalazł w sobie ów miękki pierwiastek, który łagodzi ostrza codzienności z obowiązkową maską unicestwianych uczuć (a więc i złudzeń, jak w nieco Reznorowskim „Frustrated”), odsączania wrażliwości i normalnych kiedyś przed czasem korporacji ludzkich odruchów (niemal modlitwa – zaklęcie „Try to Make Me Fall”) z obowiązkowym konkurowaniem i szczurzym fetorem.

I nie ważne czy to ścieranie (dogryzanie) się płci, poglądów oddalonych od siebie o 180 stopni czy ideami w które krańcowo wierzymy.

Skinny udowadnia, że te podziały i granice można oswoić w imię… bycia prawdziwym i czującym.

Czuć to możemy (przynajmniej ja to odczuwam ten podskórny dysonans poznawczy współczesności) w nieco dychotomicznym muzycznie, niepokojącym, ale magnetyzującym jak Księżyc lunatyka „Their Lies Will Blind You”, z udziałem Katarzyny Stankiewicz.

Wokalnie, w porównaniu z debiutem fonograficznym, bardziej niż znakomicie! Skinny odnalazł swoją tonację, barwę i smak (dla słuchacza). Dzięki temu czuje się pewniej i na całego penetruje swoje wokalne możliwości, które zaskakują i nie dają możliwości przewidzenia, tego „co też wydarzy się dalej”.

Skinny wybija się na muzyczną niepodległość i autorską inność w nagraniu „Blessed And Curse at Once”. Wpaść na pomysł by Modjo, z domieszką dekadencji i magii Kavinsky’ego doprawić szczyptą wyrafinowania Depeche Mode, mogą mieć tylko wizjonerzy i świadomi siebie artyści. Kropka!

Nie tyle warto, co trzeba posłuchać albumu „Lust”. Skinny zabiera nas na świeże i dziewicze akweny, gdzie pluskają się dźwiękowe ryby o zestawieniach kolorów jeszcze przez nas niewidzianych.

Nie znajdziesz tu słuchaczu uproszczeń i przewidywalnych kalek, albo klisz. Są oczywiście stylowo – muzyczne korespondencje, ale są one  wyrzutniami melancholii ku oswajaniu się z nową muzyczną jakością i wrażliwością.

Bardziej niż gorąco polecam! Tomasz Wybranowski

 

Ostatnie dni na przesłanie zgłoszeń do XXXIII Przeglądu Wszyscy Śpiewamy na Rockowo!

Coraz więcej zespołów grających rocka w przeróżnych gatunkach chce być częścią XXXIII Przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”. Czy liczba zgłoszeń przekroczy liczbę 100? Zastanawia się A. Dąbrowski.

Wszyscy Śpiewamy na Rockowo to jeden z najstarszych w Polsce przeglądów dla zespołów grających szeroko rozumianą muzykę rockową. Pierwsza edycja odbyła się w 1987 roku.

Zawsze, gdy rozmawiamy w Muzycznej Polskiej Tygodniówce na antenie Radia WNET, wtedy zgłoszeń przybywa. – mówi Andrzej Dąbrowski.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim:

 

 

Zakwalifikowane do przeglądu zespoły, grupy i soliści będą oceniane przez profesjonalne jury. W jego gronie są muzycy, dziennikarze muzyczni, laureaci poprzednich edycji, wreszcie wydawcy! 

W tym roku jury będzie debatować w składzie: Andrzej Dąbrowski (przewodniczący, Ostrowskie Centrum Kultury), Mariusz Czelny (Osterdam Records), Roman Lechowicz aka. Piękny Roman (gitarzysta formacji Big Cyc i Czarno-Czarnych), Marek Kurzawa (Prestige MJM), Artur Obalski (Studio Play), Jarosław Wardawy (Gazeta Ostrowska, Strefa Kultury), Patryk Skorupski (BITU – Laureat 32. WŚnR).

O jurorach i ich zasługach dla przeglądu opowiadał Andrzej Dąbrowski. Zdradził także tajemniczą postać, która uzupełnia skład szanownego jury:

Gościem specjalnym w składzie jurorów, który będzie reprezentował PR III Polskiego Radia, będzie znany dziennikarz muzyczny i muzyk Michał Kirmuć.

UWAGA! Jeszcze przez trzy dni można zgłaszać swój udział w przeglądzie. Moim i Andrzeja Dąbrowskiego marzeniem, aby liczba podmiotów muzycznych przekroczyła liczbę stu!!!

 

Warto zapoznać się z regulaminem, który wszyscy chętni i żądni wzięcia udziału w przeglądzie znajdą tutaj:REGULAMIN.

Jednym z patronów medialnych jest Radio WNET. Redakcja muzyczna i moja skromna osoba po zakończeniu przeglądu zaprezentuje na antenie sieci Radia WNET pierwszą złotą piątkę wydarzenia. Z zespołami będę rozmawiał na antenie w audycjach „Muzyczna Polska Tygodniówka” i „Polska piosenka z dobrych tekstem” oraz prezentował ich twórczość.

Grupa, która zdobędzie główny laur przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” będzie zespołem miesiąca w eterze WNET w Białymstoku, Krakowie,Wrocławie i Warszawie.

Tomasz Wybranowski

 

 

Rockowi muzycy uwaga! Tylko do 19 marca można zgłaszać akces do XXXIII Przeglądu Wszyscy Śpiewamy na Rockowo!

Coraz więcej grup, które grają rocka w najróżniejszych gatunkach zgłasza chęć udziału w XXXIII Przeglądzie „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”. Z radością o tym donosi Andrzej Dąbrowski, mój stały gość.

Do soboty (6 marca 2021 roku), kiedy Andrzej Dąbrowski pojawił się w Muzycznej Polskiej Tygodniówce, już 80 zespołów przesłało karty zgłoszeniowe, srebrne dyski z nagranym dwudziestominutowym repertuarem własnym, bądź dwoma coverami i krótki biogram.

Na antenie powiedziałem, że przy promocji przeglądu za sprawą Radia WNET liczba rockowych konkursowiczów przekroczy SETKĘ!!!

Wszystko wskazuje na to, że idziemy na rekord, gdy mowa o uczestnikach przeglądu w bieżącym roku. – powiedział zadowolony Andrzej Dąbrowski, serce przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim (z pozdrowieniami dla pani Katarzyny Wasik, o której mowa podczas rozmowy):

 

Andrzej Dąbrowski, dobry duch przeglądu i autor książki „XXX lat przeglądu Wszyscy Śpiewamy na Rockowo”.

 

Wszyscy Śpiewamy na Rockowo to jeden z najstarszych w Polsce przeglądów dla zespołów grających szeroko rozumianą muzykę rockową. Pierwsza edycja odbyła się w 1987 roku.

Mój gość Andrzej Dąbrowski nie tylko podsyca rockowy ogień w sercach rodzimych twórców, ale także zachował dla kolejnych pokoleń ulotne chwile związane z atmosferą i emocjami konkursowymi.

Postanowił napisać książkę o tym niezwykłym wydarzeniu. Od idei, marzeń i myśli przeszedł do czynów i tak powstałą ponad dwustustronicowa książka bogato ilustrowana archiwalnymi fotogramami.

Wartością książki największą jest zbiór sześciu płyt z nagraniami uczestników przeglądu. Kronikarska praca zajęła mu prawie trzy lata.  Jako ciekawostkę można zacytować anegdotę, że publikacja ujrzała światło dzienne dzięki miastu Kalisz, który…

nie chciał wesprzeć innej publikacji Andrzeja Dąbrowskiego, który planował od wielu lat wydanie drugiej części antologii muzyki rozrywkowej.

Brak wsparcia sprawił, że gość Muzycznej Polskiej Tygodniówki zupełnie zmienił  koncepcję i stwierdził, że

Przybliży historię, atmosferę i kulisy trwającego od ponad trzydziestu lat ostrowskiego przeglądu ,,Wszyscy śpiewamy”, który po kilku perypetiach z nazwą wreszcie doczekał się zawołania przewodniego „Wszyscy śpiewamy na rockowo”.

Książka kryje pewien sekret związany z Ostrowem Wielkopolskim. Okazuje się, że to miasto datowane na X wiek po Chrystusie na początku lat 70. XX wieku było już gospodarzem innego … rockowego przeglądu!

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Andrzejem Dąbrowskim o historii przeglądu:

 

 

Zakwalifikowane do przeglądu zespoły będą oceniane przez profesjonalne jury. W jego gronie są muzycy, dziennikarze muzyczni, laureaci poprzednich edycji, wreszcie wydawcy! 

W tym roku jury będzie debatować w składzie: Andrzej Dąbrowski (przewodniczący, Ostrowskie Centrum Kultury), Mariusz Czelny (Osterdam Records), Roman Lechowicz aka. Piękny Roman (gitarzysta formacji Big Cyc i Czarno-Czarnych), Marek Kurzawa (Prestige MJM), Artur Obalski (Studio Play), Jarosław Wardawy (Gazeta Ostrowska, Strefa Kultury), Patryk Skorupski (BITU – Laureat 32. WŚnR) oraz gość specjalny, który będzie reprezentował PR III Polskiego Radia.

Warto zapoznać się z regulaminem, który wszyscy chętni i żądni wzięcia udziału w przeglądzie znajdą tutaj:REGULAMIN

Jednym z patronów medialnych jest Radio WNET. Redakcja muzyczna i moja skromna osoba po zakończeniu przeglądu zaprezentuje na antenie sieci Radia WNET pierwszą złotą piątkę wydarzenia. Z zespołami będę rozmawiał na antenie i będę prezentował ich nagrania.

Grupa, która zdobędzie główny laur przeglądu „Wszyscy Śpiewamy na Rockowo” będzie zespołem miesiąca w eterze WNET w Białymstoku, Krakowie,Wrocławie i Warszawie.

Tomasz Wybranowski