David Bowie zmarł 10 01 2016 roku. Zmarł dwa dni po swoich 69 urodzinach i premierze płyty „Blackstar”…

Pięć lat minęło, jak kilka tygodni. Usłyszałem informację: David Bowie odszedł. Była niedziela 10 stycznia 2016 r., tak jak dziś. Ale wsłuchując się w nagranie „Lazarus” wiedziałem, że stanie się to.

Był jednym z największych artystów muzycznych w historii. Był czarodziejem nastrojów i muzyki a każda jego kreacja sceniczno – muzyczna była mistrzowska.

Nieważne czy wcielał się w rolę rock’n’rollowego wykonawcy, glam rockowego Ziggy’ego Stardusta (pamiętny album z roku 1972 „The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars”), czy tkliwego trubadura – katastrofistę (trylogia berlińska z „Low” i „Heroes”). Zawsze był wielki, twórczy i inspirujący.

Tomasz Wybranowski

 

Utkwiła mi w głowie szczególnie jedna z Jego myśli, która zwłaszcza dzisiaj, gdy wokół nas i świat w czasach zarazy i niepokoje na kontynencie i w Ameryce, jest bardziej niż aktualna:

Poganin to najlepsze określenie dla kogoś o nieoświeconym umyśle. Uważam, że współczesny człowiek staje się niestety właśnie kimś takim… Jeżeli już się nim nie stał, stosując się tylko do najprymitywniejszych standardów moralnych, duchowych czy intelektualnych, nawet nie kłopocząc się czymś takim, jak rozwój własnego wnętrza. Taki człowiek bazuje tylko na tym co materialne i doczesne. – David Bowie.

Tutaj do wysłuchania program „Cienie w Jaskini” ze wspomnieniem o Davidzie Bowie i znakomitym koncercie z Dublina:

 

David Bowie był artystą ze wszech miar nadzwyczajną i nietuzinkową. Często zastanawiam się, czy nie twierdzić stanowczo, że David Bowie był

Głównym bohaterem i wiodącym twórcą muzyki popularnej ostatnich czterech i pół dekady.

Mogę rozpisywać się o Davidzie Bowie, jako innowatorze i prekursorze muzycznym, ale o dwóch rzeczach trzeba pamiętać po kres czasu. Dysponował imponującym głosem! Ten niespotykany baryton, którym mógł opowiedzieć każdą historię i oddać pełną gamę emocji.

Nie wolno zapominać, że był prawdziwym multiinstrumentalistą. Grał na ponad dwudziestu instrumentach! I jeszcze ten wielki talent literacki. Jego teksty miały w sobie coś z natchnienia „Poetów Jezior”, gdzie głęboki intelektualizm (oparty na wiedzy i znajomości literatury i ludzkiej psychologii) spotkał się z empatią i refleksją egzystencjalną. Oto przykład:

Nigdy nie zrobiłem nic dobrego

Nigdy nie zrobiłem nic złego

Nigdy nie zrobiłem niczego niespodziewanie

Pragnę topora, aby pokonać lód

Chcę już zejść, w tej chwili

Z popiołów w popioły,

Od strachu ku  zastraszeniu

Wiemy, że major Tom jest ćpunem

Zawieszony wysoko w niebie dosięga dna /…/

David Bowie, „Ashes to Ashes”, album „Scary Monsters (and Super Creeps)”

Wspomnę, że piosenka „Ashes to Ashes” to ciąg dalszy opowieści o majorze Tomie, którego poznaliśmy na innym albumie Davida Bowie „Space Oddity”. 

 

Tworzę sztukę, a potem ją sprzedaję, kiedy ą tworzę jestem stuprocentowym artystą, a kiedy sprzedaję – stuprocentowym biznesmenem. – David Bowie.

Zawsze był sobą i niczego nie robił pod publiczkę, aby schlebiać gustom. Wręcz przeciwnie! To fani i słuchacze musieli doskonalić się, aby rozumieć swojego idola.

David Bowie to także jeden z niewielu wykonawców, który sprzedawał największe ilości albumów. Jemu współcześni muzycy, poza kilkoma wyjątkami, mogli tylko o tym pomarzyć:

Na koniec roku 2020 bilans ten oszacowano na 150 milionów egzemplarzy na całym świecie.

O Davidzie Bowie celnie napisał jego najważniejszy biograf David Buckley:

Zmienił życie większej liczbie ludzi niż jakakolwiek postać publiczna.

Wymyślając i kreując swoje niepokojące czasem zatrważające i fatalistyczne alter ego Ziggy’ego Stardusta, jako autor takich songów jak „Starman” czy „Space Oddity”, David Bowie rzucił wyzwanie stylowościom i zastanym prawidłom muzyki.

To sprawiło, że stał się nie tylko ikoną swojego pokolenia, ale także (a może przede wszystkim) punktem odniesienia i kulturową rozbiegówką dla pokoleń nam współczesnych i przyszłych.

David Bowie fascynuje dziś bardziej niż kiedykolwiek i choć na zawsze pozostanie dla nas nieodgadnioną zagadką.

21 lat temu odszedł Tomasz Beksiński. Legendarny prezenter radiowy i znakomity tłumacz popełnił samobójstwo

Tomasz Beksiński był zawsze na przekór modom i ustalonym kanonicznym schematom. Zawsze ustawiony „pod prąd”, wiecznie niepoprawny, nieprzebierający w słowach a także zdecydowanie”urodzony za późno”…

Tomasz Beksiński odszedł na zawsze w wigilię Bożego Narodzenia 1999 roku. Ostatnią „ucztą” była duża ilość środków psychotropowych. Jego trzecia próba samobójcza okazała się skuteczna. Oddech śmierci poczuł także w listopadzie 1988 roku. Wtedy przeżył katastrofę lotniczą pod Rzeszowem.

 

Kronika dawno zapowiedzianej śmierci…

 

Tomek już wcześniej dawał sygnału światu, swoim czytelnikom i słuchaczom, że przygotowuje się na ostatni skok za horyzont zdarzeń. W zawoalowany sposób żegnał słuchaczy Trójki w ostatnim programie, który został nadany w nocy z 11/12 grudnia 1999 roku. Podobnie stało się także z czytelnikami miesięcznika „Tylko Rock”, prowadzonym przez Wiesława Weissa.

W bardzo szczerym i gorzkim w wymowie dla „współczesnych i świata końca wieku” felietonie „Fin de siècle”, opisał swoje refleksje związane z obcowaniem z kulturą masową, która staje się swoją własną karykaturą. Pisał też o ludziach i świecie, którzy zabiją to co ważne. W ostatnim swoim tekście pisał także o przejmującym braku miłości, której tak bradzo poszukiwał.

Wymienił też te rzeczy dla których warto było żyć, w tym nagranie Pink Floyd „Echoes”. Warto zacytować ostatnie zdanie:

„Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać. Tomasz Beksiński (1958-1999)”.

Kilka dni później odszedł. Na zawsze i osierocił całe pokolenie słuchaczy.

 

Radiowe wspomnienia o Tomaszu Beksińskim

 

Rok temu, sobotnią porą, 21 grudnia 2019 roku, po godzinie 19:00, zaprosiłem słuchaczy do Radia WNET na kolejny program poświęcony Jego pamięci. W pierwszej części rozmawiałem o Tomaszu Beksińskim z Wiesławem Weissem, autorem książki „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy”.

 

 

W programie nie mogło zabraknąć poetyckiego serca i legendarnego głosu grupy Abraxas – Adama Łassy. Tomek Beksiński zaważył na historii Abraxas i poświęcił zespołowi czas, uwagę i wypromował go, jako nową jakość polskiej sceny muzycznej.

Oddał nam kawałeczek swojego Wielkiego Serca, a ja jestem człowiekiem, który nigdy nie zapomina takich gestów. /…/ Może w obliczu nieuniknionego zobaczył to o czym pisał Edgar Allan Poe “Patrząc w ciemność tę głęboką, stałem ze zdumieniem w oku, sny śniąc jakich nikt z śmiertelnych nie śmiał śnić”… – powiedział Adam Łassa.

 

W pierwszej części programu miałem także wielki honor rozmawiać o Tomaszu Beksińskim z Anją Orthodox, księżną polskiego dark i gotyk rocka z grupy Closterkeller. Anja była ostatnią osobą, która telefonicznie rozmawiała z Tomaszem Beksińskim:

Była wigilia a ja miałam urodziny. Nagrałam się na jego sekretarce a on oddzwonił potem. Powiedział, że po ostatnim kopniaku bezpowrotnie stracił nadzieję. A potem się rozłączył. /…/ Prawdopodobnie kilka minut później już nie żył.

 

Podczas wieczoru wspomnień o Tomaszu Beskińskim w formie radiowego coveru odtworzyłem rok temu Jego ostatni program, z radiowej Trójki, z 11/12 grudnia 1999 roku.

 

 

Składam najwyższe wyrazy szacunku i podziękowania dyrekcji Trójki Polskiego Radia, w szczególności panu dyrektorowi Tomaszowi Kowalczewskiemu za wyrażenie zgody, abym w mojej audycji przypomniał głos Tomasza Beksińskiego i kilka ważnych kwestii o których mówił w swoim ostatnim programie w Trójce, 12 grudnia 1999 roku.

Tomasz Wybranowski

Nigdy już nie będzie drugiego Petera Steele’a -W X. rocznicę śmierci artysty radiowy hołd – Cienie W jaskini

Piotr Tomasz Ratajczyk pożegnał się z życiemi i światem tym 14 kwietnia 2010 roku. Zmarł na tętniaka aorty. Odszedł za horyzont zdarzeń, ale znalazł ukojenie już za życia, gdy ponownie odnalazł Boga.

Peter Steele: Czytam Biblię, chodzę na msze. Fot. arch. zespołu Type O Negative.

Peter Steele – Piotr Tomasz Ratajczyk był z pochodzenia Polak (ze strony ojca) i zawsze mówił o swoich korzeniach, tak jak w tym wywiadzie udzielonym Lesławowi Dutkowskiemu z portalu Onet.muzyka. 

Lesław Dutkowski zapytał: Z okładki płyty „Dead Again” spogląda na nas Grigorij Rasputin. Wiem, że Ty i Josh Silver macie rosyjskie korzenie. Daliście wyraz Waszemu zainteresowaniu krajem przodków?

Peter Steele odpowiedział: Chciałbym sprostować, bo moje korzenie są bardziej polskie niż rosyjskie. Owszem, mam przodków pochodzących z Rosji, ale to dalsze pokrewieństwo. Moja mama miała pochodzenie szkocko-irlandzko-islandzkie, a ojciec polskie. Z Rosji pochodzili dalsi krewni taty. Okładka nie jest naszym hołdem dla Rasputina, chociaż należy on do grona moich ulubionych postaci historycznych. 

Tutaj do wysłuchania program „Cienie W Jaskini”, z radiowym hołdem dla Piotra Tomasza Ratajczyka – Petera Stele’a:

Peter Steele był legendarnym muzykiem znanym z formacji Carnivore (albumy: „Carnivore” (1984) i „Predator” (1985). Ale największą sławę i rozpoznawalność na świecie przyniosła działalność w gotycko metalowej grupie Type O Negative.

Peter Steele – Piotr Tomasz Ratajczyk, twórca Type O Negative. Fot. arch. zespołu.

Type O Negative był amerykańską grupą tworzacą gotycki metal. Band założył pod niebem Brooklynu (Nowy Jork) w Nowym Jorku w 1989 r. właśnie Piotr Tomasz Ratajczyk – Peter Steele. W zespole znaleźli się także Kenny Hickey, Josh Silver i Sal Abruscato, którego później zastąpił Johnny Kelly.

14 kwietnia 2010 roku serce zespołu przestało bić. Tego dnia odszedł wokalista, basista i główny autor metalowo – gotyckich metafor –  Peter Steele.

Powodem śmierci była niewydolność serca wywołana tętniakiem aorty. Członkowie Type O Negative zgodnie postanowili, że zespół nie będzie już kontynuował działalności z powodu Jego śmierci.

Najważniejszą biografię o życiu, pasjach i mrokach serca i duszy Piotra Tomasz Ratajczyka – aka – Petera Steele’a  napisał Jeff Wagner. Jej tytuł: „Soul On Fire – The Life And Music Of Peter Steele”. Co ciekawe  żaden z pozostałych członków Type O Negative nie współpracował z Jeffem Wagnerem przy tworzeniu książki.

  O szukaniu Boga…

 

Pter Steele urodził się w pobożnej rodzinie i chodził do katolickich szkół. Jednak odszedł od wiary i Kościoła katolickiego. Przez ponad dwie dekady żył a dala od Boga. W tekstach piosenek, które pisał zaczęły pojawiać się bluźnierstwa, grzeszne wyznania i satanistyczne odniesienia.  

Po śmierci matki modlącej się na różańcu o jego nawrócenie, pobycie w więzieniu, kilku odwykach i leczeniu w szpitalu psychiatrycznym w sercu Petera Steele’a doszło do wielkiej przemiany. Po 30 latach zaczął przystępować do spowiedzi i regularnie uczestniczyć w Eucharystii. W jednym w wywiadów powiedział:

Gdy jestem u siebie na Brooklinie to codziennie chodzę do kościoła. Dlaczego? Odnajduję tamprawdziwe ukojenie.

Ostatni album „Dead Again” był hołdem dla Boga i wielką spowiedzią. Nie każdy wie, że Peter Steele był zatwardziałym antyaborcjonistą, czego przykłądem dwa nagrania na wspomnianej płycie „Dead Again”.  śpiewa na albumie Dead Again.

Uważam, że Bóg ma i dla mnie swój plan. My szyscy mamy jakiś ważny cel, który wyznaczył nam Bóg! Musimy go tylko odnaleźć i realizować w życiu.

W 2006 roku Peter Steele został sklasyfikowany na 81. pozycji listy stu najlepszych wokalistów wszech czasów według „Hit Parader”

oprac. Tomasz Wybranowski

Poetycko – literacki apokryf według niewiernego Tomasza, tkany muzyką – Cienie W Jaskini 4 04 2020 – Tomasz Wybranowski

W przeddzień Wielkiego Tygodnia rozmyślania o człowieku, świecie i Bogu w oparach poezji i muzyki. Nie zabrakło prozy Carlosa Fuentesa i poezji Adama Mickiewicza, Anatola Sterna i Toma Wybranowskiego.

 

Nagrania (w porządku alfabetycznym), które zabrzmiały w programie Cienie w Jaskini (4 kwietnia 2020). Jego tytuł „W pędzącym bezruchu rdzewiejących serc”:

Amor E Morte – Frighted Away the Dryads and the Faun

Amor E Morte – To The Gods Upon The Black Altar

Chromatics – Shadow (Acappella)

Chromatics – Shadow (Last Dance At The Roadhouse)

Jaz Coleman – Absent Friends

Jaz Coleman – Adorations

Killing Joke – In Cythera

Killing Joke – Invocation

Mad Season – November Hotel (Album Version)

Opeth – The Night And The Silent Water

Opeth – To Bid You Farewell

Ozzy Osbourne – Under the Graveyard

Peter Gabriel – Mercy Street (William Orbit Remix)

Toundra – I. Akt

Toundra – VI. Akt

Type O Negative – Black No. 1 (Little Miss Scare -All)

Prawie dwadzieścia lat temu odszedł Tomasz Beksiński. Wspomnienie radiowe w programie „Cienie W Jaskini”

Przeglądam moje zapiski i stare teksty. Te sprzed lat prawie dwudziestu. Przebiegam oczami po nerwowo skreślonych słowach z 25 grudnia 1999 roku. Przez te dwadzieścia lat naprawdę nic się nie zmieniło

Od tamtej pory te święta, skąpane w nadziei i wierze światła, mają dla mnie gorzko – słodki posmak. W zaciszu studiów radiowych wspominam o tej porze Jego. Tomasza Beksińskiego.  Dla wielu, to co napiszę, będzie trącić dzwonem wielkiego patosu. Co mnie to obchodzi (dodam od siebie).

Bez Tomasza Beksińskiego, magii Jego radia, muzyki i bezstrachu przed tkliwością i pięknem poezji, prostotą pragnień w meandrach życia (które na własne życzenie komplikujemy twierdząc, iż „czas jeszcze jest”) nie byłoby mnie takim, jakim jestem.  

Tomasz Wybranowski

 

OBRAZ 3  Pamięci Tomasza Beksińskiego…

Płonące krzesło pożądania

Języki wznoszą się i opadają

Potem ciemność

już…

Brawa tłumione kurtyną

Szaleńcy na smyczy leków

i plaga suszy w oazach…

Koniec wieków

Znak czasu

Szelest wypłowiałego rachunku

człowieczeństwa…

Tomasz Wybranowski, Nocne Czuwanie [Wydawnictwo Kontury, 2012]

 

Od 2006 roku, zawsze w okolicach Wigilii, nocną porą poświęcam w całości jeden program osobie Tomasza Beksińskiego. Patrzę na te zapiski sprzed lat, szperam w notkach w pamiętnikach i … muszę się wciąż powtarzać. I to jest Jego „wiekuistego zwycięstwa zaranie”, że trzeciego wieszcza muszę zacytować z „Za kulisami”.

Okazuje się, że mimo upływu dwóch dekad, wciąż odczuwamy do Niego, i do tego co robił absolutnie to samo. Cóż, hrabia Dracula miał rację, że „czas nie ma żadnego znaczenia”. Gdyby nie On, gdyby nie Tomek, nauczyciel doskonały i muzyki, i piękna doskonały, nie byłoby rzeszy setek tysięcy słuchaczek i słuchaczy wyczulonych na to, co delikatne, ale ważne. Nie byłoby i mnie.

Wiem, że dzięki niemu moja wrażliwość czai się na nieprzystępnym firmamencie zmierzchu, który srebrzy się dobrymi dźwiękami, poezją i empatią dla tych, którzy chcą czuć więcej, głębiej i mocniej wciąż… Dlatego na antenie Radia WNET pojawił się, za aprobatą Krzysztofa Skowrońskiego, prawie cztery lata temu program „Cienie W Jaskini”.

Ktoś gdzieś napisał, że „postanowiłem zebrać sieroty po Beksińskim”. Na pewno tak, tyle że nie potrafię tego „teatru magii” czynić tak jak On. I na pewno nie chcę go kopiować, bo to po prostu niemożliwe. Zawsze oryginał jest jeden. I taki zawsze pozostanie w pamięci potomnych.

 

Rzeczy niezwykłe i wielkie (dla zaufanych w pięknie)

Tomasz Beksiński (1958 – 1999) był już legendą za życia. Któż nie słuchał „Romantyków Muzyki Rockowej” z II Programu Polskiego Radia, „Na Rockową Nutę”, tuż przed północą w radiowej Jedynce, by skończyć na „Wieczorach z płytą kompaktową” (znowu II Pr. Polskiego Radia), „Spotkań z balladą” (znowu radiowa IV) i „Trójka Pod Księżycem – Opowieści z krypty”.

A Jego tłumaczenia niesamowite filmów ze stajni „Monthy Pytona”? A sensacyjna saga o Jamesie Bondzie (mawiał przecież, że „kinematografia zaczyna się i kończy na Bondach”). Zaraził mnie kobietą – wężem, czyli „The Reptile” i „Lokatorem” Romana Polańskiego, które muszę obejrzeć przynajmniej raz na jakiś czas. Filmy w jego przekładach nabierały nowej jakości i zdecydowanie blasku. W nieistniejącym już miesięczniku „Machina” napisał kiedyś:

Żeby złapać humor Pythonów, trzeba mieć dystans do wielu rzeczy, a przede wszystkim do samego siebie. Znam ludzi, którzy Monty Pythona kompletnie nie rozumieją. To jest humor dla intelektualistów.

 

Gdyby nie Tomasz, nie byłoby mnie takim, jakim jawię się teraz… Znowu się powtarzam. Gdyby nie On byłbym głuchy i nieczuły na piękno dźwięków. I na pewno nie czułbym tej „ciemnej strony księżyca” . Nie łaknąłbym także rzeczy nieuchwytnych, nieziszczalnych i pięknych. Tak jak wiary w miłość.

I na pewno nie czułbym takiej radości i dumy, że w mieście, gdzie „robię Radio WNET”, w irlandzkim Dublinie założonym przez wikingów, jestem bliżej i Abrahama „Brama” Stockera, i jego opowieści o hrabim Drakuli, choć od zawsze wiedziałem, że wampiryczności to domena naszego słowiańskiego tygla wierzeń i zakazanej obrzędowości sprzed wieków.

Dzięki jego programom, Jego wierze, że „piękno uleczyć może wszystko” i temu, że On szczerze i prawdziwie słuchał tej muzyki razem z nami, poczuliśmy w sobie zew tego piękna, z domieszką srebrnej patyny smutku. Jego słuchacze, tak jak i ja, chcieli (i choć Go nie ma) nadal chcą spełniania się w muzyce, literaturze i sztuce. Mimo wspomnianej patyny smutku i zatraceń znanych z poezji Poe, Miltona czy Macphersona. Tomasz Beksiński nauczył nas bardziej „czuć” i „być” aniżeli „mieć”

 

Zaproszenie na radiowe dziady… 

Sobotnią porą, 21 grudnia 2019 roku, o godzinie 19:00 zapraszam do Radia WNET na kolejny program poświęcony Jego pamięci. W pierwszej części będę miał honor rozmawiać o Tomaszu Beksińskim z Anją Orthodox, księżną polskiego dark i gotyk rocka z grupy Closterkeller. W programie także opowieści Wiesława Weissa, autora książki niezwykłej „Tomek Beksiński. Portret prawdziwy”.

Pojawi się także serce i głos legendarnej grupy Abraxas – Adam Łassa. Zapraszam wszystkie Nocne Małgorzaty i Marków Nocnych na radiowe dziady, aby przywołać chwile, które nam dał.

W części drugiej jutrzejszego wieczoru zaprezentuję na nowo, w formie radiowego coveru, Jego ostatni program, z radiowej Trójki, z 11/12 grudnia 1999 roku.

Przy tej okazji składam najwyższe wyrazy szacunku i podziękowania dyrekcji Trójki Polskiego Radia, w szczególności panu dyrektorowi Tomaszowi Kowalczewskiemu za wyrażenie zgody, na wplecenie do mojej audycji głosu Tomasza Beksińskiego i kilku ważnych kwestii, które wypowiedział we wspomnianym programie sprzed dwudziestu lat.

 

POKUSZENIE II [Część I]

„Kochaj mnie tak, by motyle

Żądzą przeszyły mój brzuch” Adam Łassa

Od zawsze czekałem na Twój taniec

Taniec widmo do głuchej muzyki

Księżycowej harfy bez strun

Gorzka pigułka

na przewlekłe przeziębienie i łyk

gorącej herbaty bez smaku przestaje

kojarzyć się ze złą miłością.

Oto mężczyzna spotkał kobietę

i ofiarował jej swoje życie

Zza drugiej strony luster przywołał

w końcu latawiec spokoju

Patrzy teraz na witraż lodu przebity

Liśćmi jesieni

Bo jesień to szarość opanowania a zima

odmianą wyciszeń na półkach koniugacji

gdy pojmiesz, że są rzeczy które już się

nie przydarzą

tylko przyśnią przy dozie szczęścia

Wyliczanka bezsenna kroków zawisła

w pół taktu

Nie trzeba zaklęć i słów

wyświechtanych przez tanich poetów

i bardów zbierających na zieloną butelkę

Oto mężczyzna spotkał kobietę

i podarowała mu siebie. Magia

prostoty trwa od wieków

Tomasz Wybranowski, z tomu „Jednoczas” [w przygotowaniu].

 

 

 

Radiowy hołd dla Tomasz Beksińskiego [*] w XIX. rocznicę Jego odejścia – Cienie W Jaskini – Tomasza Wybranowskiego

Od 24 grudnia 1999 moje Wigilie mają słodko – gorzki smak. Zawsze w studiu radiowym, o tej porze świątecznej, wspominam Tomasza Beksińskiego, bez którego bardziej niż pusto w polskim radiowym eterze.

Ten program poświęcam osobie Tomasza Beksińskiego. Gdyby nie On, wielki On – Nauczyciel Doskonały dźwięków i metafor, nie byłoby wielkiej rzeszy słuchaczy, których nauczył słuchać sercem. Jako dziennikarz radiowy wymykał się schematom i sztampie.

 

Dzięki Tomaszowi Beksińskiemu, synowi wielkiego malarza Zdzisława, w sercach setek tyięcy Polaków, jest wrażliwość, która srebrzy się dobrymi dźwiękami, poezją i empatią dla tych, którzy chcą czuć więcej, głębiej i mocniej wciąż.

 

Tomasz Beksiński (1958 – 1999) – legenda za życia. Którz nie słuchał „Romantyków Muzyki Rockowej” z II Programu Polskiego Radia, „Na Rockową Nutę”, tuż przed północą w radiowej Jedynce, by skończyć na „Wieczorach z płytą kompaktową” – II Pr. Polskiego Radia i „Trójce Pod Księżycem”. A felietony w miesięczniku Tylko Rock, „Opowieści z krypty”?

A tłumaczenia niesamowitych filmów ze stajni „Monthy Pytona” , a saga o Jamesie Bondzie, bo jak mawiał „kinematografia zaczyna się i kończy na Bondach”. A „Kobieta – Wąż” / „Raptile”, a „Lokator” Polańskiego – w jego tłumaczeniach nabierały nowej jakości. On był i stał się już na zawsze częścią tych filmów.

Tomasz Wybranowski

Cienie W Jaskini – opowieść XXI i XXIII – czekają na Słuchaczy [dwa podcasty z 17 listopada 2018 i 01 grudnia 2018

Muzyka dla wrażliwców i sporo metafor. Prawie już 19 lat po odejściu Tomasza Beksińskiego TA MUZYKA znowu w eterze. Zawsze w zapętleniu i oddechu czerni, gdzieś między sobotą a niedzielą, w Radiu WNET

 

 

 

 

 

 

CIENIE W JASKINI, zawsze w zawieszeniu między sobotą a niedzielą. Fot. Tomasz Szustek.

 

ŚMIERĆ NA BIS

Budzi mnie w nocy głód

Z wielkiej kuchni życia porywam

Garnek zupy rzeczywistości

Kalafior niewykorzystanych szans i nadziei

Smakuje jak popiół…

Marchew metafor wypłukał wrzątek zwątpienia…

Panicznie boję się zaczerpnąć głębiej

Z dna niewiadomego nie chcę wydobyć

Kęsów metodyki mięsa

 

Jem pośpiesznie, przełykam jak złodziej

Nie zastanawiając się nad spożywanym

Paliwem na kolejne godziny…

 

Cisza. Powietrze śpi. Podobnie zapach strachu…

Kurtyna nieba szczelna i światłoodporna

Smak kalafiora popielcowy powraca

 

Zastanawiam się co czuł Judasz

Kiedy zdradzał Chrystusa…

Deszcz nie obmywał w ogrodzie oliwnym

Spoconych myśli krążących jak ćmy

Wokół oczu wszech wiedzy

 

Ta sama scena rozgrywa się gdzieś we mnie

Ptaka radości i prostoty dosięga śrut strachu

Próbuję przefrunąć kolejny dzień na skrzydłach tętna…

 

Śmiertelny sen o nieśmiertelności

I wielkiej salaterce sałaty spenetrowanych alegorii

Przerywa skrzypliwy kaszel ściennego zegara…

 

… już piąta… to jeszcze nie dziś… jeszcze nie…

 

Tomasz Wybranowski, z tomu „Nocne Czuwanie” [2012]