Studio Tajpej: Tajwański system opieki zdrowotnej jest bardzo tani, wydajny i nowoczesny. Tu nie ma zwolnień lekarskich

Co stoi za sukcesami mieszkańców Formozy w walce z koronawirusem? Ryszard Zalski o opiece zdrowotnej na Tajwanie, w Hongkongu i Chinach kontynentalnych.

Każdy z nas ma tutaj taką kartę z chipem w środku oddaje ją u lekarza w klinice prywatnej, czy też w szpitalu i na tej podstawie jest przyjmowany.

Ryszard Zalski wyjaśnia jak wygląda ochrona zdrowia na Formozie. Zaznacza, że

Tajwański system opieki zdrowotnej należy zawsze od lat już stale do pierwszej trójki światowej jest bardzo tani, wydajny i nowoczesny.

Przyznaje, że rząd w Tajpej miał problem podczas epidemii SARS w 2003 r. Od czasu tamtej zarazy aktywna była utworzona wówczas komórka rządowa, która pomogła w sprawnym poradzeniu sobie z pandemią SARS-CoV-2.

Zalski mówi, że w wielu tajwańskich szpitalach wolontariusze pomagają przy obsłudze pacjentów. Stwierdza, że wydajność tajwańskiego systemu opieki zdrowotnej wynika z braku niepotrzebnych wydatków.

Tu nie ma zwolnień lekarskich. Jak nie idziesz do pracy, to ci nie płacą. To nie jest tak, że idziesz do szpitala i ktoś każe twojemu pracodawcy płacić ci. Nie pracujesz, nie płacą.

Gospodarz Studia Tajpej zauważa, że swój udział w kształceniu tamtejszego personelu medycznego ma nasz kraj.

Co roku kilkuset lekarzy z Tajwanu jeździ i studiuje w Polsce, bo mają wtedy europejskie certyfikaty.

Diametralnie odmienna sytuacja panuje po drugiej stronie Cieśniny Tajwańskiej. Na wyspie wiele szpitali jest prywatnych i rozlicza się później z państwem. Na kontynencie zaś system prywatnych klinik dopiero się rozwija. W Chińskiej Republice Ludowej brakuje specjalistów.

Tam jest rzeczywiście rozwinięta medycyna dla rządzących i zamożnych natomiast już cała reszta kraju żyje w biedzie i frustracji.

Zalski wskazuje, że przyłączeniu Hongkongu do Chin mnóstwo Chinek zjeżdżało do miasta, żeby tam urodzić dzieci. Hongkong oferował bowiem lepszą opiekę medyczną , a każde dziecko w nim urodzone dostawało jego obywatelstwo.

W 2010-11 roku było tak, że codziennie 100 matek z Chin rodziło dzieci w Hongkongu. W niektórych szpitalach było tak, że 70 proc. obłożenia na ciałach ginekologicznych to były Chinki.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Komentarze