Studio Tajpej: historia Christine Lee powinna być ostrzeżeniem dla innych krajów stawiających na współpracę z Chinami

Prowadzący Studio Tajpej o chińskiej lobbystce w brytyjskim parlamencie, Christine Lee- jej powiązaniach z Pekinem i wpływach na Wyspach.

Ryszard Zalski zauważa, że przez sprawę Christine Lee stosunki chińsko-brytyjskie zostały wystawione na kolejną próbę. Chińska prawniczka przebywa w Zjednoczonym Królestwie od kilkunastu lat.

Początkowo była doradcą ambasady chińskiej w Londynie. Natomiast w 2006 roku się usamodzielniła i założyła własne biuro-firmę prawną, która zajmowała się doradztwem. Jej wpływy rosły coraz bardziej z roku na rok.

Lee zajmowała się lobbingiem na rzecz dobrych stosunków brytyjsko-chińskich. Pozyskała m.in. sympatię i poparcie parlamentarzysty Barry’ego Gardnera.

Polubili się tak bardzo, że poseł zatrudnił w swoim biurze jako asystenta jej syna. Lee jr prowadził sprawy brytyjskiego posła i miał dostęp do dokumentów i spraw parlamentarnych.

W zdobyciu przyjaźni polityka pomogło Christine Lee przekazanie ok. 500 tys. funtów na jego kampanię. W 2011 założyli oni All Party Parliamentary Group Chinese in Britain.

Sprawa została nagłośniona wraz z opublikowaniem przez MI5 komunikatu ostrzegającego parlamentarzystów brytyjskich przed kontaktami z ową Chinką działająca na rzecz United Work Front Department.

Prowadzący Studia Tajpej wyjaśnia, że ta organizacja KC Komunistycznej Partii Chin powstała po raz pierwszy w czasie wojny domowej. Została ona ponownie powołana do życia przez Deng Xiaopinga w 1979 r. Jej rola i znaczenie zostały wzmocnione i rozbudowane od kiedy przewodnictwo partii objął Xî Jinping.

Działania tej organizacji obejmują cały świat i służą szerzeniu celów KPCh, promowaniu jej narracji, zdobywaniu wpływów i wywieranie nacisku za granicą. Mogą się odnosić także do wyciszenia krytyki wobec Chin.

Departament Zjednoczonego Frontu Pracy kontroluje także chińskich obywateli za granicą, w tym studentów. Zalski stwierdza, że

Historia ta powinna służyć jako ostrzeżenie dla innych krajów stawiających na współpracę z Chinami.

A.P.

Komentarze