Pułkownik Zbigniew Zieliński: To, że żyję to cud. Kule się mnie nie imały / audycja Stefana Truszczyńskiego

O walkach o niepodległość 1918 roku, wojnie partyzackiej podczas II wojny światowej, polityce orderowej Andrzeja Dudy oraz zmianach w architekturze Gdyni opowiadali goście Stefana Truszczyńskiego.

 

Zbigniew Zieliński był jednym z najmłodszych żołnierzy Armii Krajowej na Kieleczczyźnie. W konspiracji działał do 1953 roku. Swoje patriotyczne zacięcie dostrzega w wychowaniu i wzorze rodzinnym. „Dziadek od strony ojca rozbił sotnie kozaków w powstaniu styczniowym pod Płońskiem. Uciekał przez trzy powiaty, aż w końcu dogonili ich od strony Ostrowy Mazowieckiej” a po walkach udało mu się uniknąć powieszenia i trafił na Syberię, gdzie poznał swoją babcię i urodził się ojciec Zbigniewa Zielińskiego. Jeżeli chodzi o korzenie od strony matki, to babcia była siostrą cioteczną Józefa Piłsudskiego.

Jak opowiada Pan Zbigniew, jego ojciec Aleksander był oficerem i brał udział w Tajnej Organizacji Wojskowej, która 8 listopada 1918 roku zdobyła koszary na ul. Koszykowej w Warszawie, później sparaliżowała węzeł kolejowy, opanowała Uniwersytet Warszawski, aż w końcu 10 listopada, po krótkiej wymianie ognia poddali się Niemcy przebywający w Zamku Królewskim. Później Aleksander Zieliński brał udział w Powstaniu Wielkopolskim. Po zakończeniu walk, skończył studia na SGGW i został leśnikiem w Brzezinach. W 1938 roku znowu włożył mundur wojskowy i został szefem Centrum wyszkolenia Wojskowego Leśników w Zagórzu.

Zbigniew Zieliński swoje zaprzysiężenie w szeregii polskiego wojskiego zawdzięcza przypadkowi i ciekawości. Gdy pracował w lesie rozpętała się burza i schował się do piwnicy z beczkami żywicy. Tam zobaczył wystającą z piachu lufę karabinu. Wykopał ich jedenaście i zabrał je do domu.

– Ojciec jak na mnie skoczył! „Coś ty zrobił?! Jeżeli ktoś zobaczył, to doniesie do Niemców i zabiją mnie, matkę, ciebie, brata!” Tak skrzyczał mnie, że jak teraz to mówię, to mam dreszcze – wspominał, a karabiny zostały wyczyszczone przez gajowych, a wieczorem zostały zabrane na furmance – To ja na rower i za nimi. Ja byłem taki naiwny, ale wszystko mnie interesowało. Pojechali na cmentarz, to ja za murkiem stanąłem i patrzyłem co oni tam robią. Otworzyli jakiś grobowiec i schowali tam te karabiny – kontynuował.

Po kilku dniach przyjechał inż. Mieczysław Tarchalski „Marcin”: – Ojciec to jemu opowiada. Ja w drugim pokoju słyszę tę rozmowę. A on tak mówi „Trzeba gówniarza zaprzysiężyć. Niech palnie coś lub pochwali się kolegom…” i zostałem zaprzysiężony, ale nie jako goniec czy łącznik. Od razu do oddziału szturmowego i tam zostałem przeszkolony. Podczas szkolenia nieraz płakaliśmy ze zmęczenia. Uczono nas nie tylko atakowania, ale także umiejętnego wycofania się. Zadać cios i nie ponosić dużych strat – opowiadał.

Zbigniew Zieliński opowiedział również o kilku bitwach, w których brał udział. Między innymi o tym jak pies uratował mu życie. Jedną z akcji było rozbicie więzienia w Radomsku. Wśród uwolnionych było 11 żydów. Zostali uprzedzeni, że getto w Radomsku zostało przez Niemców zlikwidowane i otrzymali propozycję włączenia się w szeregi AK: – Porszę sobie wyobrazić zaskoczenie nasze ich dezycją, że wracają do Radomska. Niemcy też byli zaskoczeni i rozstrzelali ich na miejscu.

 

Gościem Stafana Truszczyńskiego był także Adam Słomka, który opowiedział o kolejnym pobycie w więzieniu Zygmunta Miernika, za to, że podczas procesu powiedział do sędziego, że jego działania przypominają mu działania sądu za PRL-u. Przedstawiciel KPN Niezłomni krytycznie opowiedział się również polityce orderowej prezydenta Andrzeja Dudy.

 

Telefonicznym rozmówcą był poseł Marcin Horała, który mieszka w Gdyni. Tam, koło skrzyżowania ul. 10 Lutego i 3 Maja, czyli obok jednego z najcenniejszych, gdyńskich zabytków, Banku Polskiego ma powstać ośmiopiętrowy budynek. W tej sprawie wpłynęła rekordowa liczba skarg obywateli.

– Przy 10 lutego bardzo znamienna jest sąsiednia działka, gdzie swego czasu był taki mały skwerek z pomnikiem Eugeniusza Kwiatkowskiego. W to miejsce zostało zbudowane centrum handlowe, a pomnik przesunięty na chodnik tak, że właściwie pełni funkcję odźwiernego w jednym z lokali – stwierdził poseł. Opowiedział również o kilku innych decyzjach podjemowanych przez władze Gdyni.

 

 

WJB

Komentarze