Prof. Witold Kieżun u Stefana Truszczyńskiego: O 5:00 usłyszałem pod domem dźwięk samochodowych silników. Byli to Niemcy

Jak się okazuje prof. Kieżun z powodu swojej działalności konspiracyjnej podczas II wojny światowej mógł zostać zastrzelony we własnym domu. Przeżył dzięki matce, dozorcy i dużej dawce szczęścia.

 

Podczas audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” prof. Witold Kieżun, ekonomista oraz uczestnik powstania warszawskiego, opowiadał o swojej działalności w strukturach polskiego państwa podziemnego w czasie II wojny światowej. Szybko, bo już 9 października 1939 roku, wstąpił do jednej z organizacji konspiracyjnych.

Jedną z rodzajów działalności, którą wykonywał w ramach wspierania PPP, było szmuglowanie podziemnej prasy. Miejscem, w którym nielegalne czasopisma i broszury były składowane oraz przekazywane innym konspiratorom, był zakład dentystyczny jego mamy, Leokadii. Tam zawsze w sobotę przez ponad rok prasa oraz tajne dokumenty były dostarczane innym działaczom podziemia.

Inną historią, którą się podzielił ze słuchaczami prof. Witold Kieżun, była opowieść o zrewidowaniu jego mieszkania o godzinie 5:00 przez Niemców. Gdyby nie dozorca oraz matka, która świetnie posługiwała się językiem niemieckim, dziś Stefan Truszczyński nie mógłby rozmawiać z wybitnym polskim ekonomistą.

– Niemcy wczesnym porankiem otoczyli nasz dom. Mieli za zadanie przeszukać go. Byłem w tragicznej sytuacji, ponieważ dzień wcześniej miałem szkolenie wojskowe – opowiadał, zaznaczając, że ze szkolenia przyniósł do domu broń. Gdyby Niemcy ją odkryli, w najlepszym wypadku aresztowaliby młodego Witolda  Kieżuna. – Uciekłem natychmiast do piwnicy i schowałem tę broń pod węglem na opał. Zaraz potem przyszli do naszego domu – opowiadał.

Wtedy mama działacza konspiracyjnego włączyła się do rozmowy Niemców. Oni, usłyszawszy ją, ze zdziwieniem zapytali, skąd tak dobrze zna ich język. Ona zaś odpowiedziała, że studiowała w Szwajcarii. W ten sposób między Leokadią Kieżun a niemieckimi członkami patrolu wywiązała się quasi-sympatyczna relacja, chociaż dla jej syna chwila w żaden sposób nie była przyjemna.

Nagle kilku rewidentów weszło do piwnicy, gdzie pod warstwą czarnego złota znajdowała się broń, która, jak zostało wspomniane, dla młodego Witolda Kieżuna mogła stać się biletem do królestwa zmarłych. Jednakże dwudziestolatkowi się poszczęściło: – Dozorca tak sprytnie przesypywał węgiel, że Niemcy nie zauważyli karabinku. Dodatkowo moja matka powiedziała im, żeby dali sobie już spokój z tym węglem, ponieważ ich piękne mundury się pobrudzą gęstą sadzą [która snuła się w ciasnym pomieszczeniu] – mówił. Po słowach jego mamy patrol opuścił mieszkanie. W ten sposób prof. Witold Kieżun uniknął aresztowania, bądź, co gorsza, śmierci.

Drugim gościem Stefana Truszczyńskiego był Paweł Kalinowski, podróżnik. Tym razem opowiedział o swojej niedawnej wycieczce do Moskwy – o wrażeniach, jakie zrobiło na nim serce Rosji oraz sytuacja polityczna w euroazjatyckim państwie.

Trzecim zaś gościem w audycji „Stefan Truszczyński i jego drużyna” był Zygmunt Gutowski, dziennikarz i przede wszystkim współorganizator XXII Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów (Niepokalanów 2017), który opowiadał o tymże wydarzeniu.

K.T.

Komentarze