Dr Jacek Bartosiak, Tomasz Grzywaczewski, Paweł Rakowski – Popołudnie WNET – 05.08.2020 r.

Popołudnia WNET można słuchać od poniedziałku do piątku w godzinach 16:00 – 18:00 na: www.wnet.fm, 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie i 96,8 FM we Wrocławiu. Zaprasza Jaśmina Nowak.

Goście Popołudnia WNET:

Dr Jacek Bartosiak – ekspert ds. geopolityki, think tank Strategy&Future;

Tomasz Grzywaczewski – podróżnik i dziennikarz specjalizujący się w post-sowieckich państwach nieuznawanych;

Paweł Rakowski – bliskowschodni korespondent Radia Wnet.


Prowadzący: Jaśmina Nowak

Realizator: Franciszek Żyła


Dr Jacek Bartosiak uważa, że Stany Zjednoczone w kolejnych krokach mogą odciąć Chiny od amerykańskiej waluty w obrocie międzynarodowym, a następnie wzmożone napięcie doprowadzi do wybuchu wojny na zachodnim Pacyfiku. Dodaje, że Amerykanie coraz śmielej będą wzmacniać kontakty z Tajwanem, co przyczyni się do podgrzania atmosfery. Gość Popołudnia Wnet przytacza słowa Mike’a Pompeo sprzed tygodnia, gdy powiedział, że nie dopuści, aby Chiny stały się numerem 1 na świecie, a Komunistyczna Partia Chin zostanie obalona jak ZSRR. Dr Bartosiak wyraża nadzieje, że Polska dzięki swojej odległości geograficznej, nie ucierpi znacząco w ewentualnym konflikcie, pomiędzy Chinami a USA. Nadzieje tę mąci jednak możliwość włączenia się do tego rodzaju konfliktu Rosji, co rozciągnęłoby działania zbrojne do granic Europy Wschodniej. Rozmówca Jaśminy Nowak krytycznie ocenia wystąpienie Mike’a Pompeo, który nie zaproponował żadnego konkretnego planu, jak USA zamierzają przywrócić swoją dominację na Pacyfiku. Dodaje, że zauważyły to władze Australii, które chłodziły retorykę amerykańską, podczas bilateralnej wizyty szefa amerykańskiej dyplomacji w tym kraju. Amerykanie będą potrzebowali jednak zarówno Japonii i Australii, a ich porty i bazy będą kluczowe dla utrzymania tempa operacji morskich na Morzu Południowochińskim i walki powietrznej. Kluczowe byłyby również Filipiny i Tajwan, z których mogłyby operować siły specjalne i tworzyć zaplecze paliwowo-materiałowe. Z kolei niepewne jest wsparcie ze strony państw UE, ponieważ „Europejczycy nie mają żadnych zdolności wojskowych. Mieliby w tej chwili problem z Rosją, gdyby wykorzystali oni ten moment, by zrobić swoje porządki w państwach bałtyckich, na Białorusi czy Ukrainie”.


Podróżnik i dziennikarz, Tomasz Grzywaczewski opowiada o narastającym konflikcie na linii Mińsk-Moskwa. Jak wskazuje rozmówca Jaśminy Nowak, Rosja wywiera presję na Białoruś, by doprowadzić do głębszej integracji, a w konsekwencji wchłonięcia tego kraju. Natomiast na Białorusi do głosu dochodzi nowe młode pokolenie, które wychowało się już w innym świecie, korzystając z nowych mediów. Wyrazicielką tego pokolenia jest obecna liderka opozycyjna, 38-letnia Swiatłana Cichanouska: „Dobrze wykształcona, mówiąca w obcych językach, zyskuje sobie oczekiwania i nadzieje tej młodej części białoruskiego społeczeństwa, które coraz bardziej czuje swoją podmiotowość”. Zdaniem gościa Popołudnia Wnet, wybory na Białorusi zostaną z pewnością sfałszowane, a Polska powinna odgrywać aktywniejszą rolę wobec swojego wschodniego sąsiada: „Dzisiaj to jest ostatni dzwonek, abyśmy nie patrzyli na Białoruś jako egzotyczny kołchoz Łukaszenki, tylko jak na naszego sąsiada o strategicznym znaczeniu i bratni naród, z którym kiedyś dzieliliśmy państwowość”.


Korespondent Radia Wnet z Bliskiego Wschodu, Paweł Rakowski przytacza opinie sejsmologów, którzy podają, że eksplozja w Bejrucie miała trzecią po Hiroszimie i Nagasaki siłę wybuchu. W wyniku wybuchu, 300 tys. mieszkańców Bejrutu zostało bezdomnych, a dzielnice w pobliżu portu zostały pozbawione infrastruktury. Poważnie naruszone zostały także konstrukcje budynków. Straty szacowane są na 5 mld dolarów. Dziennikarz podkreśla, że port w Bejrucie był oknem na świat, przez który państwo to sprowadzało 98% produktów. Co gorsze, zniszczeniu uległy też magazyny ze zbożem i medykamentami do walki z COVID-19. Pocieszającym komunikatem zdaniem korespondenta Radia Wnet, jest oświadczenie Izraela i Hezbollahu, którzy zgodnie stwierdzili, że katastrofa ta nie była spowodowana przyczynami politycznymi. Gość Popołudnia Wnet wskazuje jednak, że Hezbollah wykorzystywał port i lotnisko w Bejrucie do eksportu broni i materiałów odurzających, więc pozostaje on głównym podejrzanym w związku ze składowaną w porcie saletrą, która miała być przyczyną wybuchu. Redaktor Paweł Rakowski ocenia, że choć ludzie domagają się zmian politycznych, to specyficzny system demokratyczny w tym kraju utwierdza stary układ władzy. Dodaje, że Liban nie poradzi sobie bez pomocy międzynarodowej, a Arabia Saudyjska już zapowiedziała, że wspomoże finansowo Liban, jeśli władze tego kraju wyeliminują, bądź ograniczą działalność Hezbollahu w swoim państwie.

Komentarze