Nowa płyta „Folk It! Tour” przywróciła mi wiarę w muzykę i jej moc. Z Julia Pietruchą rozmawia Tomasz Wybranowski.

Julia Pietrucha wciąż zaskakuje kaskadą talentów, którymi obdarzył ją Bóg. Mimo młodego wieku, glorii i sławy, jakiej zaznała jako królowa piękności i uznana aktorka, Julia zaskakuje dojrzałością.

Zaskakuje dojrzałością i wychodzeniem wciąż poza strefę konfortu. Nie odcina kuponów od sławy i sukcesów, tylko idzie dalej. Nie oglądając się.

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Julią Pietruchą:

 

Julia Pietrucha zaskakuje dojrzałością i wychodzeniem nieustannym poza strefę konfortu. Nie odcina kuponów od sławy i sukcesów, tylko idzie dalej. Nie oglądając się.

Zarzuciła aktorstwo i stała się piosenkarką. Dodam: znakomitą! Dwa albumy „Parsley” i „Postcards From the Seaside” przyniosły uznanie krytyków i słuchaczy/widzów.
Ostatni album „Folk It! Tour” traktuje jako puentę i spełnienie marzeń o muzyce.

O albumie „Folk It! Tour” słów kilka…

 

Nie byłoby płyty „Folk It! Tour” gdyby nie ten dziwny rok 2020, pewien kamper, czwórka przyjaciół i ponowna chęć odnalezienia i siebie, i czasu. Czasami wydaje mi się, że Julia ponownie odkryła powieść „Podróż do źródeł czasu” Alejo Carpentiera.

Ale w przeciwieństwie do bohatera powieści, Julia odnalazła spokój i spełnienie ze swoim ukochanym instrumentem (ukulele). Zamiast zaś skrytych gdzieś w południowoamerykańskiej dżungli instrumentów na polskich traktach odnalazła p0nownie ścieżki do swoich songów.

Są momenty, że chcesz rzucić wszystko. Są ludzie, dla których rzucasz wszystko i oddajesz im to, co jest w Tobie najlepsze, zachowując wszystko to, co bez nich chciało się zostawić. To wszystko z nimi dopiero stało się tym wszystkim. – opowiada Julia Pietrucha.

Siedem piosenek znamy już z albumów „Parsley” oraz „Postcards from the Seaside”. Znamy te songi i nie znamy. I to jest magiczne na tej płycie. Julia Pietrucha i jej muzyczni przyjaciele – nomadzi przeprojektowali (stonowali) aranżacje i czasami  zmienili metrum. Autorskie strawestowanie piosenek przez Julię udało się bardziej niż bardzo – jak piszę i mawiam.

 

Piosenek, zwłaszcza tych z krążka „Parsley” („Tonight” czy „In Me”) słucha się jak zupełnie nowych nagrań. Wydaje się, że autorka i ich otwórczyni śpiewa je bardziej świadomie, mocniej, bardziej konfortowo z totalnym dopasowaniem do nowego instrumentarium.

Ale prawdziwą perłą jest dla mnie nowa szata „We Care So Much”. Każdy wie że w zgodnej opinii krytyków i fanów Julii Pietruchy, to jej największy przebój. Tymczasem nowa wersja jaśnieje świeżością, wybija się jeszcze zgrabniejszą linią melodyczną ponad „parley’owe” wykonanie, co sprawia, że … mamy klasyczny szlagier na lata!

 

I pomyślałem sobie, że oto zachwycamy się Lucindą Williams, Cat Power czy Shannon Curfman (polecam elektryczno – bluesowy krążek „What You’re Getting Into”) a mamy naszą Julię Pietruchę!

Nie inaczej dzieje się w przypadku trzech piosenek z „Postcards From the Seaside”. „Wasted” w nowej oprawie zachwyca tak, że ponosi mnie fantazja i widzę (oczami duszy) Szkotów pląsających taniec reel, który dostał jazzujących skrzydeł.

Ale to co uczyniła z utworem „Niebieski”  to kolejne mistrzostwo. Oszczędny, wręcz ascetyczny śpiew Julii okraszony skrzypcami… Ech, ciarki!!!

Na krażku „Folk It! Tour” (który bardzo polecam by nie leżał na półce a radował w odtwarzaczach) pojawiły się również trzy zupełnie świeże kompozycje, które narodziły się w trakcie podróży o której już wspominałem.  To songi „Home”, w którym towarzyszy Julii Marta Zalewska, „Eyes of Lovers” wieńczący album płytę i …

Absolutnie niezwykły, poetycki, magiczny niczym odlot taneczny ku niebu na prześcieradłach Remedios (znowu kłania się Gabriel Garcia Marquez) „With the Wind”.  Utwór – ideał! Muzycznie, metaforycznie, aranżacyjnie i ten śpiew Julii… 

 

WITH THE WIND

Powiej wiatrem
Śnieg topi się od środka
Maskujemy się teraz w pragnieniach
Gdy serce chroni głowa
Rozpala się w środku
Zostawiam to kim nie jestem
Łyk bryzy
Teraz wracam do siebie
Wolno wpuść
Z wiatrem, z wiatrem

Prostuj to, co jest w środku
Matka przychodzi, matka odchodzi

Słyszę syrenie kwilące melodie, moja droga
Ale jestem pewna co się wydarzy
Kołuję z wiatrem

I jeśli kocham to serce
Wspomnienia nie zwiodą mnie
Nie jestem pewna, co przyniesie inne marzenie
Ale naprawdę tu jestem

Wolno wpuść
Z wiatrem, z wiatrem
Prostuj to, co jest w sercu

Matka przychodzi, matka odchodzi
Słyszę kwilenie syren
Melodie miłości
Ale jestem pewna, co się dzieje
Kołuję z wiatrem
Krążę z wiatrem

Wzlatam…

Julia Pietrucha (poetyckie tłumaczenie Tomasz Wybranowski)

To była dla mnie niezwykła rozmowa. Poetycka i pachnąca powietrzem z widokiem na Appalachy. A album „Folk It! Tour” to jedna z 30. najważniejszych płyt roku 2020! Amen.

Tomasz Wybranowski

Komentarze