Koloseum/Marek Wojdyło/Utracone dzieciństwo w Syrii. 18-letnia Grace przekazała nam swoje świadectwo

„Prawo do bycia młodym zostało nam skradzione, a my staramy się je odzyskać” – pisze do nas w liście młoda Syryjka. W Koloseu mówimy o skutkach wojny, trudnościach życia, szerzącej się korupcji.

W Syrii zniszczone domy odbudowywane wspólnie przez sąsiedztwa. Ceny są wielokrotnie wysokie i nie spadają. Wynagrodzenie – na ogół – ciągle takie samo – mówi Marek Wojdyło z polskiej sekcji Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Do studia przyniósł świadectwo 18-letniej Grace z Homs.

 

Audycja Koloseum (4.12.2018)

 

„To już 8 lat odkąd zaczęła się wojna w Syrii. Wielu ludzi zostało zamordowanych, wielu porwanych, a jeszcze wielu innych straciło części swego ciała w wyniku wybuchów bomb.

Jeśli chodzi o mnie, to ja straciłam mój dom, szkołę, a wielu moich przyjaciół opuściło kraj na zawsze.

Najbardziej przerażającym była świadomość, że każdy dzień może być tym ostatnim. Chodziliśmy do szkoły, do pracy nie wiedząc czy wrócimy do domu czy nie.

Chcąc wyjść gdziekolwiek wieczorem musieliśmy wrócić o wcześniej ustalonej godzinie i nie później, niż konkretna pora, aby uniknąć problemów.

Były takie okresy, że dni i noce spędzaliśmy bez prądu i wody, a wszystko było bardzo drogie, wszystko oprócz życia ludzkiego.

2-go lutego opuściłam dom. Moi dziadkowie mieszkają na wsi, więc udaliśmy się do nich, aby przeczekać czas inwazji. Nie mieliśmy innego wyboru. Na początku myślałam, że jedziemy tam tylko na krótki czas, ale nie zdawałam sobie sprawy, że spędzimy tam aż 2,5 roku.

Nowa szkoła, nowi ludzie, nowe życie. To było bardzo trudne doświadczenie dla mnie – jako dziecka, aby wejść w nowe środowisko.

Po prawie 3 latach z dala od domu nadszedł czas powrotu. To co zastaliśmy, to nasz dom, całkowicie spalony. Wszystko zostało obrócone w popiół. Poczułam, że całe moje dzieciństwo nagle zniknęło, wszystkie wspomnienia, całe moje życie sprzed wojny.

Po tym doświadczeniu oraz po odkryciu, że cały nasz dobytek został zniszczony postanowiliśmy przeprowadzić się do innej dzielnicy dopóki nie odbudujemy domu.

Spędziliśmy tam rok. Miałam te same odczucia, co podczas pobytu na wsi. Było jednak łatwiej ponieważ miałam blisko moich przyjaciół. Staraliśmy się prowadzić zwykłe szczęśliwe życie, ale niestety terroryści nie zaprzestali swoich brutalnych działań, a w tym mordowania i porywania.

Po roku wróciliśmy do naszej dzielnicy. Wielu ludzi starało się odbudować swoje domy, aby móc powrócić. Wiele organizacji charytatywnych pomagało nam w tym. Wiele domów zostało naprawionych całkowicie za darmo. Wiele rodzin otrzymywało co miesiąc wsparcie materialne.

Każdy starał się odzyskać stracone życie albo przynajmniej to, co z niego zostało.

Po powrocie odkryłam, że ludzie się bardzo zmienili, stali się bardzo niepewni i nieufni, nic nie potrafiło ich już ucieszyć tak jak kiedyś. To tak jakby utracili sens życia kolejnego dnia.

Osobiście poznałam wielu przyjaciół, którzy stali się dla mnie taką jakby osłoną w tym trudnym czasie. Do dziś staramy się odnaleźć nić nadziei pośród tego całego chaosu.

Od momentu powrotu do Homs większość czasu spędzałam w klasztorze jezuickim, gdzie ja oraz moi przyjaciele organizowaliśmy wiele aktywności, które w pewnym sensie pomogły nam zapomnieć o tym wszystkim, co działo się w naszym kraju.

Było bardzo trudno przyzwyczaić się do nowych warunków i wyzwań, jakim mieliśmy stawić czoła. Po jakimś czasie przyzwyczailiśmy się do tego, a życie stało się łatwiejsze.

Mimo to ciągle jeszcze doświadczamy bólu i konsekwencji wynikających z wojny, jak na przykład trudności przy zdobywaniu pracy, podróżowaniu itp. Ceny są bardzo wysokie, a nastroje bardzo niskie. Szkoła nie jest już taka, jak była kiedyś. Wielu uczniów ma problemy z zaliczeniami.

Prawo do bycia młodym zostało nam skradzione, a my staramy się je odzyskać.

Ta wojna przysporzyła wielu ludziom ogromny ból. Staliśmy się tak bardzo niepewni siebie.

Mam nadzieję, że wkrótce wszystko się skończy”.

  • Grace, Homes

 

 

Komentarze