W sprawach reform wojska tracimy czas, twierdzi profesor Romuald Szeremietiew / Pierwszy Poranek WNET na 87.8 UKF

Strategiczne koncepcje obecnego szefa MON niewiele się różnią od założeń formułowanych za rządów PO – uważa były wiceminister obrony narodowej i wieloletni wykładowca Akademii Obrony Narodowej.

Jeżeli będziemy powielali model obronności oparty o spodziewaną pomoc sojuszników, to może nastąpić twarda weryfikacja tak jak w 1939 roku. Chciałbym, żebyśmy tego uniknęli, ale obawiam się, że tracimy czas.

Wśród gości dzisiejszego Poranka WNET był m.in. profesor Romuald Szeremietiew.  W rozmowie z Witoldem Gadowskim profesor wyjaśniał, dlaczego krytykuje politykę obecnego kierownictwa MON. Przedmiotem rozmowy były też różnice między resortem obrony a prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. Romuald Szeremietiew uważa, że chociaż MON odszedł od „ekspedycyjnego” modelu armii, to koncepcje strategiczne formułowane przez Antoniego Macierewicza niewiele różnią się od tych, jakie pozostały po rządach PO. Ich podstawowym założeniem jest wiązanie naszego bezpieczeństwa z pomocą sojuszników.

Uważam, że minister rozpoczął naprawę systemu obronnego „od tyłu”. Najpierw zaczął sprawdzać, w jaki sposób poprzednia ekipa realizowała ówczesne założenia modernizacji armii. Te założenia wynikały z przyjętej przez poprzedni rząd strategii. Ta strategia oparta była z kolei o przekonanie, że Polsce nie grozi bezpośrednie zagrożenie militarne. Równocześnie przewidywano, że Polska będzie wspierać działania militarne sojuszników. Stosownie do tych założeń polska armia miała mieć charakter zawodowy i ekspedycyjny.  

W kwestii kontrowersji między kierownictwem MON a Kancelarią Prezydenta profesor zauważył, że rozwiązania proponowane przez stronę rządową wprowadzają dodatkowy chaos w system dowodzenia siłami zbrojnymi.

Między szefa sztabu a dowódców sił zbrojnych MON wprowadził szczebel pośredni, który ma być mianowany przez ministra. Czyli powoływani przez prezydenta dowódcy sił zbrojnych mają być nadzorowani przez inspektorów mianowanych przez ministra. To tworzy bardzo skomplikowaną strukturę.

Obecny w studiu Stanisław Michalkiewicz dodał, że problemy z ustaleniem właściwej hierarchii w sprawach dowództwa sił zbrojnych wynikają bezpośrednio z wad ustrojowych konstytucji III RP, której „autorzy musieli uważać prezydenta za wariata i to wyjątkowo niebezpiecznego (…). Najwyższy czas, żeby zmienić konstytucję i wprowadzić system prezydencki (…). W tej chwili właściwie nie wiadomo, po co prezydent jest„.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy oraz obejrzenia spotkania na naszym kanale YouTube.

Czy na Bliskim Wschodzie tworzy się nowy ład? Czy upadnie Państwo Islamskie? / Pierwszy Poranek WNET na 87,8 UKF

Co dzieje się na Bliskim Wschodzie i po co przyjechał do Polski prezydent Turcji okiem ekspertów – doktora Jerzego Rohozińskiego i Franciszka Bocheńskiego – w rozmowie z Witoldem Gadowskim.

W związku z tym, że dzisiaj z wizytą do Polski przyjeżdża prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan, w trzeciej godzinie pierwszego nadawanego na 87,8 UKF Poranka WNET Witold Gadowski rozmawiał ze znawcami tematów bliskowschodnich – historykiem, doktorem Jerzym Rohozińskim, oraz arabistą Franciszkiem Bocheńskim.

Nowy Ład na Bliskim Wschodzie?

Doktor Jerzy Rohoziński uważa, że wizyta tureckiego prezydenta będzie skoncentrowana na kwestiach bezpieczeństwa i powinna być rozpatrywana w kontekście nowego ładu, jaki tworzy się obecnie na Bliskim Wschodzie. Jego istotnym elementem i współarchitektem jest Turcja. Trudno jednak powiedzieć, do jakiego stopnia. Na pewno ma ona wpływ na to, co rozgrywa się w Syrii i w Iraku, a także na kwestię emigracji do Europy.

Obecnie mamy do czynienia z załamaniem się ładu, który wytworzył się na Bliskim Wschodzie po I wojnie światowej. Ład ten powstał w wyniku serii dość przypadkowych i nieprzewidzianych wydarzeń. Efektem jest między innymi „potworek” i „beczka prochu” – Syria, będąca mozaiką wzajemnie nienawidzących się narodowości. Do tego doszła polityka Francuzów, którzy wsparli alawitów, do tamtej pory dość marginalnej sekty, wciągając ich do struktur siłowych mandatowych rządów na terenie Syrii. Z tak dowartościowanych alawitów wywodzi się reżim Assadów, który ma świadomość, że odebranie im władzy skutkować będzie ludobójstwem alawitów.

Polska nie będzie mieć dużego udziału w budowie nowego ładu na Bliskim Wschodzie, ale dobrze, żeby była na bieżąco z tym, co się tam dzieje. Temu służy wizyta Recepa Erdoğanam, który ma zrelacjonować tureckie stanowisko. [related id=42139]

Gość skomentował też ostatnie wydarzenia w irackim Kirkuku, w którym oddziały szyickiej policji zaatakowały kurdyjskich bojowników (Peszmergów). Irak jest drugim po Syrii sztucznym tworem, którego dni dobiegają końca. Na temat przyszłych wydarzeń w Iraku można jednak jedynie wróżyć, przy czym niepodległość Kurdystanu w nieznanej jeszcze formie jest już według Jerzego Rohozińskiego przesądzona.

Co będzie z Państwem Islamskim?

Kolejny gość Poranka, Franciszek Bocheński, stwierdził, że Państwo Islamskie upadnie, wtedy gdy upadnie rząd Assada w Syrii. Pomimo oficjalnej amerykańskiej propagandy, w której Państwo Islamskie jest potępiane, jego istnienie leży w interesie USA. Stanowi ono pewną część opozycji i stronę walczącą z rządem Assada.

W tej chwili Państwo Islamskie upada w tym sensie, że traci tereny zdobyte w Syrii i Iraku. Z tego wynika osłabienie jego pozycji ekonomicznej, która była bardzo silna dzięki zagarnięciu kapitałów z banków i wsparciu ze strony różnych popierających je grup. Jako idea Państwo Islamskie jednak nie upadnie – gorzej – rozleje się na różne tereny świata.

Arabista i podróżnik przypomniał, jakie są założenia Państwa Islamskiego. Dąży ono do odtworzenia kalifatu islamskiego na wzór VII wieku przed dynastią Umajjadów. Zdaniem zwolenników tej idei, w roku 661, ze śmiercią Alego, nastały rządy niewiernych, za których uważają także Turków. To ich Arabowie i wielu zachodnich orientalistów obwinia za upadek potęgi islamskiej, spowodowany między innymi tym, że Imperium Osmańskie przeżarte było korupcją.

Rola „bezcennego Izraela”

Do rozmowy włączył się Stanisław Michalkiewicz, uczestniczący w rozmowach w całym dzisiejszym Poranku WNET, pytając o to, co na Bliskim Wschodzie leży w interesie „bezcennego Izraela”. Bez jego wiedzy nic się tam nie dzieje. Krwawy chaos, w który wtrącony został cały region, sprzyjać ma właśnie Izraelowi, osłabiając zagrożenia dla niego. Temu służyć też ma – zdaniem publicysty – exodus do Europy młodych, zdolnych do walki mężczyzn.

Tę rolę Izraela potwierdził Franciszek Bocheński. Powiedział, że to, co się dzieje w Syrii, jest w interesie Izraela. Dla niego głównym zagrożeniem jest Iran, a ten zawarł umowę z rządem Assada, na podstawie której funkcjonuje tranzyt pomocy z Iranu dla Hezbollahu.

Czy na pewno na Bliskim Wschodzie tworzy się ład?

Franciszek Bocheński polemizował z twierdzeniem doktora Jerzego Rohozińskiego na temat powstawania nowego ładu na Bliskim Wschodzie i wiodącej roli Turcji w jego tworzeniu. Pojęcie ładu wiązać się musi z istnieniem systemu zaprowadzającego spokój. Takowego Franciszek Bocheński nie widzi, szczególnie na terenie Syrii i Iraku. Nie widzi też możliwości efektywnego udziału Turcji w tworzeniu tego nowego ładu. Spowodowane jest to tym, że Syria i Irak są szalenie podzielone. Główne wiodące w nich grupy to: szyici, sunnici (w tym salafici, dążący do odtworzenia potęgi islamu) oraz Kurdowie. Wszystkie przeciwne są Turcji.

JS

Rozmowa z doktorem Jerzym Rohozińskim i Franciszkiem Bocheńskim w części ósmej Poranka WNET.

 

Pierwszy Poranek WNET na 87.8 UKF. Witold Gadowski zaprasza od 7.07 do 10.00

A przez 24 godziny słuchajcie nas w eterze na 87.8 UKF i oczywiście na portalu WNET.fm.

Wśród gości Witolda Gadowskiego będą m.in:

Jan Maria Jackowski – senator;

Stanisław Michalkiewicz – publicysta;

Prof. Romuald Szeremietiew – b. wiceminister obrony narodowej;

Prof. Jerzy Robert Nowak – historyk;

Dr Jerzy Rohoziński – historyk, znawca zagadnień islamskich;

Franciszek Bocheński – arabista;

Tomasz Wybranowski – korespondent Radia Wnet z Irlandii;

Andrzej Kempa – dziennikarz i działacz polonijny z Wiednia;

Tomasz Żak – pisarz i reżyser teatralny.


Prowadzący: Witold Gadowski

Wydawca: Łukasz Jankowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


 

Część pierwsza:

Tomasz Wybranowski o huraganie „Ofelia”, który szaleje na Oceanie Atlantyckim. Są już pierwsze ofiary cyklonu. Przesuwając się nad Irlandią huragan spowodował śmierć trzech osób, a 380 tys. gospodarstw domowych pozbawił prądu. Straty szacowane są na 700-800 mln euro. Osłabiona „Ofelia” zbliża się teraz do Skandynawii.

Andrzej Kempa skomentował wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych w Austrii, w których wygrała chadecka OVP Sebastiana Kurza.

Część druga:

Stanisław Michalkiewicz odniósł się do wypowiedzi Andrzeja Kempy dotyczącej ostatnich wyborów w Austrii oraz podjął temat lekarzy-rezydentów, którzy„przekonani są, że wicepremier Mateusz Morawiecki śpi na pieniądzach i jest w stanie zapewnić wysokie podwyżki, widząc ich strajk głodowy”. Publicysta stwierdził, iż rezydenci nie mają pojęcia, w jaki sposób funkcjonuje państwo, dlatego ich żądania są tak wygórowane. Trzecią omawianą kwestią podczas Poranka była sprawa Turcji pod rządami Recepa Tayyipa Erdoğana w polityce międzynarodowej. „Turcy potrafią grać na wielu organach, powinniśmy się od nich uczyć”.

Tomasz Żak zaprisił na swój spektakl „Koniec świata”, który dziś, 17 października będzie miał premierę w Teatrze Nie Teraz.

 

Część trzecia:

Przegląd prasy o godzinie 8:00.

 

Część czwarta:

Jan Maria Jackowski o „korporacji MSZ”, czyli mechanizm, polegający na tym, że polskie kadry dyplomatyczne niewiele się zmieniając cały czas piastują stanowiska, niezależnie kto sprawuje władzę. Senator podjął również temat trudnych stosunków polsko-ukraińskich. Powodem problemów relacji dwóch państw jest nieprzychylna wobec Polski polityka zagraniczna Ukrainy. W tę politykę wpisują się takie elementy jak: wspieranie antypolskich historyków z Ukrainy czy wysławianie postaci Stepana Bandery.

Stanisław Michalkiewicz o prawdziwej władzy w MSZ na przykładzie sprawowania teki ministra spraw zagranicznych przez Radosława Sikorskiego w czasach rządu PO-PSL. W sprawie relacji polsko-ukraińskich natomiast powiedział, iż polskie MSZ nie realizuje jakiejkolwiek koncepcji politycznej, a zachowuje się w sposób służalczy. „Kierując się w stronę Ukrainy, plujemy pod wiatr” – powiedział publicysta.

 

Część piąta:

Romuald Szeremietiew krytycznie o ministrze obrony narodowej – Antonim Macierewiczu. Powodem krytyki jest realizowany przez szefa MON program, który zdaniem gościa Poranka Wnet nie zapewnia Polsce bezpieczeństwa.

Stanisław Michalkiewicz odniósł się do wypowiedzi b. wiceministra obrony narodowej.

 

Część szósta:

Przegląd prasy o godzinie 9:00.

 

Część siódma:

Prof. Jerzy Robert Nowak ostro o redaktorach Rafale A. Ziemkiewiczu i Piotrze Zychowiczu, których nazywał ich dyletantami z historii. Jego zdaniem oni „za wiele książek prawdopodobnie nie przeczytali”. Profesor Nowak mówił także o potrzebie rekonstrukcji polskiego rządu.

Stanisław Michalkiewicz o obecnej kondycji nauk historycznych oraz bolączkach Prawa i Sprawiedliwości – członkach kadry partii rządzącej. Skrytykował też sposób działania mediów publicznych.

 

Część ósma:

Dr Jerzy Rohoziński o sytuacji na Bliskim Wschodzie i tworzącym się tam jego zdaniem nowym ładzie.

Franciszek Bocheński stwierdził, że ISIS, czyli tzw. Państwo Islamskie, upadnie na Bliskim Wschodzie. Jednakże arabista zwiastuje, że klęska ISIS w tamtym rejonie, będzie się wiązała z przetrwaniem idei kalifatu, czego konsekwencją ma być rozlanie się dżihadystów, nietworzących zwartej grupy, na cały świat.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet na platformie mixcloud.com.

Ojciec Zygmunt Kwiatkowski, jezuita z Syrii: Chrześcijanie chwalą sobie życie z epoki Asada

To indolencja organów europejskich doprowadziła do tego, że do UE wpuszczono ludzi z kupionymi paszportami syryjskimi, którzy Syryjczykami nie byli – powiedział jezuita ojciec Zygmunt Kwiatkowski.


Gościem Poranka WNET był mieszkający w Syrii od 30 lat jezuita, o. Zygmunt Kwiatkowski.
– Syryjczycy nie wiedzą, to my wiemy, co się dzieje – ironicznie rozpoczął rozmowę o. Zygmunt Kwiatkowski, zwracając uwagę, że świat, a w szczególności Europa, nie słucha tego, co mówią sami Syryjczycy, bo wielu jest ekspertów, którzy „mają na wszystko odpowiedzi gotowe”. Przyznał, że chrześcijanie właściwie nie krytykują Asada, i tego głównie nie chcą usłyszeć różni rzekomi znawcy problematyki syryjskiej. Poparcie dla Asada wyrażają wciąż hierarchowie chrześcijańscy z Syrii.

Ojciec Kwiatkowski przypomniał, że Jan Paweł II, „wychodząc poza szereg jednoznacznie rozumiejących sytuację na Bliskim Wschodzie”, nawoływał, aby nie rozpoczynać wojny w Iraku, która wybuchła z powodu, jak sami to Amerykanie przyznali, „sfingowanych dowodów”. Zwrócił uwagę, że zainteresowanie globalne, a zwłaszcza w Europie, Syrią nie wiąże się z nią samą, że przede wszystkim jest to pochodna problemów europejskich, takich jak chociażby kwestia uchodźców.

– Zapomina się o tym, że przed wojną na Bliskim Wschodzie nie było idylli – powiedział o. Kwiatkowski, przypominając chociażby kwestie pokojowego uregulowania współistnienia między Palestyną i Izraelem, czy też bytności sił ONZ na wzgórzach Golan, które są olbrzymim rezerwuarem wody, a na ich aneksję przez Izrael nie chciała się zgodzić Syria. Jego zdaniem wiele mówi się na temat szyitów i sunnitów, o Państwie Islamskim, chociaż, jak się na sprawę konfliktu na Bliskim Wschodzie popatrzy w kategoriach globalnych, to odpowiedzialność za wybuch wojny nie jest już taka oczywista. W syryjskim kotle mieszają Turcja, Rosja, Iran za pośrednictwem szyitów w Hezbollah, Izrael czy Stany Zjednoczone. Dziś nawet trudno dociec, które terytoria przez kogo są kontrolowane.

– To indolencja organów europejskich doprowadziła do tego, że do UE wpuszczono ludzi z kupionymi paszportami syryjskimi, którzy Syryjczykami nie byli – powiedział o. Kwiatkowski, którego zadziwia rozbuchana do granic absurdu biurokracja w Polsce, bo przywykł do życia w państwie, które zredukowało to do minimum i „wszystko załatwia się na gębę”.

– Pracuję w Aleppo, Damaszku i Homs w Syrii. To centra, gdzie byłem przypisany do domów, po 10 lat w każdym, ale de facto podróżowałem po całej Syrii i miałem do czynienia z różnymi wspólnotami chrześcijańskimi, w większości prawosławnymi, co nie oznaczało prozelityzmu i nie wywracało do góry nogami ich związków z Kościołem macierzystym – powiedział o. Kwiatkowski, który uważa, że podróże środkami komunikacji publicznej są ważne i wiążą się z „fenomenalną możliwością poznania kraju i ludzi”, bo dzięki nim możliwe są bezpośredni kontakt i rozmowy.

Syryjczycy to ludzie dobrze wykształceni, bowiem w minionych czasach w Syrii występował obowiązek szkolny, to był element państwowy, socjalizujący. Ojciec Kwiatkowski widział determinację tych ludzi, którzy umieli przysiąść i popracować, przygotowując się do matury, od której wiele zależało. Syryjczycy, mimo że bardzo kochają swój kraj, często są zdeterminowani, żeby wyjechać i zobaczyć świat. Sam Baszar Asad prowadził w londyńskim City praktykę prawniczą, tam poznał swoją żonę, a do powrotu do Syrii, gdzie „został dyktatorem z przymusu”, został niejako zmuszony, bowiem jego brat, który miał objąć schedę po ojcu, zginął w  wypadku samochodowym.

Ojciec Kwiatkowski, gdy przybył do Syrii pod koniec lat 80., często spotykał się z sympatią zarówno jako cudzoziemiec, jak i jako ksiądz. Kościół przed wojną w Syrii nie płacił, tak jak meczety, za prąd i za wodę, a w czasie świąt chrześcijańskich władze miejscowe odwiedzały wspólnoty i zgromadzenia zakonne.

– Chcielibyśmy, żeby powróciła ta sytuacja – powiedział jezuita, dla którego szokiem był terror, jaki wprowadzili dżihadyści. – Na początku sami muzułmanie mówili chrześcijanom, aby się nie wtrącali do konfliktu, bo to nie „wasza sprawa”. (…) Chrześcijanie chwalą sobie życie z epoki Asada.

– Ojciec Paolo Dall’Oglio to genialny człowiek. Znam go osobiście, bo zaczynaliśmy w tym samym czasie, on trochę wcześniej – powiedział gość Poranka WNET. Ojciec Dall’Oglio, w Syrii zwany abuna Paolo (nasz ojciec Paolo), jest tam przede wszystkim znany jako odnowiciel klasztoru Mar Musa i gorący orędownik dialogu religijnego chrześcijańsko-muzułmańskiego. W odróżnieniu od pozostałych chrześcijan mocno krytykował Asada. Zaginął w 2013 roku, porwany z ulic Rakki, stolicy ISIS. – To genialny człowiek pod wieloma względami, który rozszedł się ze wspólnotą chrześcijańską pod wieloma względami. (…) Nikt nie potrafi powiedzieć, co z nim się stało, dlatego wszyscy mówią to, co chcą. W tym samym czasie z Aleppo zostali uprowadzeni dwaj biskupi prawosławni i tu też nie znaleziono żadnych śladów i nie wiadomo, co się z nimi stało.

MoRo

 

Opozycją systemową staje się prezydent – nawet w GW rozpaczają, że w Polsce nie było opozycji, a PiS ją sobie wytworzył

O paradoksalnych analogiach między sceną polityczną w Niemczech i w Polsce oraz o zmieszaniu i niepewności, jakie wydarzenia Katalonii zasiały w umysłach europosłów, opowiedział Zdzisław Krasnodębski.


W Poranku WNET Witold Gadowski rozmawiał ze Zdzisławem Krasnodębskim, europosłem PiS, profesorem socjologii, wykładowcą m.in. na uniwersytecie w Bremie.

Co po wyborach czeka naszego zachodniego sąsiada?

Profesor odpowiada, że przede wszystkim trudny proces tworzenia rządu. Zapowiadana jest koalicja trzech partii – koalicja, która z powodów ideowych kiedyś wydawała się niemożliwa. Obecnie jest to chyba jedyna możliwa konstelacja. Jeżeli rząd nie powstanie, rozwiązaniem będą tylko przyspieszone wybory, co się w Niemczech jeszcze nigdy nie zdarzyło.

Pokazuje to, że – pomimo to, iż wynik wyborów był spodziewany – wybory te spowodowały szok w opinii publicznej i jednak zmianę polityczną. To, czy nowy rząd będzie prowadzić nową politykę, pozostaje wielkim pytaniem. Czy w takim razie ograniczenie liczby przyjmowanych uchodźców do 200 tysięcy to konsekwencja wyborów? Zdaniem Zdzisława Krasnodębskiego – tak. Istotną zmianą jest już sam fakt, że zaczęło się o tym mówić. W kampanii wyborczej ten temat w ogóle nie był podejmowany. Pewnie dlatego, że za problem z imigracją odpowiadają obie główne partie – CDU i SPD. Ta najważniejsza w zasadzie kwestia w ogóle nie była tematem przed wyborami, z wyjątkiem kampanii AfD. Temat ten jednak z całą siłą wrócił po wyborach. [related id=41452]

Europoseł uważa, że największym przegranym obok SPD jest CDU. Nie spowoduje to jednak wielkich zmian na szczytach polityki. System polityczny w Niemczech jest bardzo stabilny – tak różne partie mogą tworzyć koalicję. Wszyscy w Niemczech mówią o odpowiedzialności za państwo. Nawet SPD wzywa się, żeby w imię tej odpowiedzialności weszła do rządu. Takie podejście różni niemiecką klasę polityczną od polskiej. Nie ma w Niemczech totalnej opozycji oprócz AfD, choć nawet ona nie jest opozycją totalną wobec swojego państwa. Nie ma takich zapędów mścicielskich jak opozycja w Polsce i nie ma takich antypaństwowych mediów jak u nas TVN.

Prezydent opozycją systemową w Polsce?

W ostatnim czasie u nas opozycją systemową staje się prezydent. Zdzisław Krasnodębski zauważył, że nawet w „Gazecie Wyborczej” rozpaczają, że w Polsce nie było opozycji, a PiS ją sobie teraz wytworzył. Mamy więc taką sytuację, że z tego samego obozu pochodzi rząd i opozycja. Tu profesor widzi podobieństwo polskiej sceny politycznej do niemieckiej. Różnice między prezydentem a PiS są nie większe niż różnice między CDU/CSU a SPD. Ponadto stwierdził, że nie można mówić, że w Polsce jest dyktatura – rządzi bowiem koalicja, którą tworzy PiS z konserwatywno-liberalną Polską Razem i stojącą bardziej na prawo niż PiS – Solidarną Polską. Ponadto w samym PiS są różne nurty ideowe. Mamy więc pluralizm – ocenia europoseł. System polityczny nie różni się zatem wiele od systemu niemieckiego, tyle że mieści się on w ramach jednego obozu politycznego.

Katalonia a Unia Europejska

Wydarzenia w Katalonii spowodowały w Parlamencie Europejskim zmieszanie i niepewność co do tego, co należy mówić. Parlament Europejski – jak wskazuje europoseł – nie znosi sytuacji, w których nie ma pełnej jasności, gdy są konflikty wartości i nie ma prostego rozwiązania. W PE wszystko się upraszcza. Unia Europejska jakoś nie krzyczy, że w Hiszpanii łamane są prawa człowieka, a interesuje się Polską. Timmermans w przemówieniu, mówiąc o Katalonii, powołał się na prawo stanowione i konieczność jego przestrzegania. Nie wspomniał nic o prawach fundamentalnych, które stoją ponad prawem stanowionym. A do interwencji w Polsce wzywa się właśnie w związku z łamaniem praw fundamentalnych, wartości europejskich itp., a nie prawa stanowionego.

W konsekwencji okazuje się, że Katalończyk nie ma takich praw jak Polak – nie może głosować tak, jak chce, wychodzić na ulice, nie ma prawa do samostanowienia. Sprawa Katalonii powoduje, że nie wiadomo, jak się zachować. Zwycięża interes polityczny. Nie będzie się mówić o Hiszpanii, a zapowiada się kolejną debatę o Polsce. A ta jest problemem dla Unii Europejskiej, bo nie przystaje do wyobrażeń o europeizmie i może „zainfekować” Europę. Polska jest większym problemem niż Węgry, bo jest większym krajem.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w dzisiejszym Poranku WNET w części pierwszej.

JS

Kornel Morawiecki, polski obserwator referendum w Kurdystanie: ISIS pokonały amerykańskie bomby i kurdyjska krew (VIDEO)

Tam nikt Kurdom nie przeszkadzał oddać kartki do głosowania, a było to dla nich masowe, wielkie, historyczne święto – powiedział Morawiecki, jedyny polski obserwator referendum w Kurdystanie.


Gościem Poranka Wnet był Kornel Morawiecki – działacz Solidarności, poseł Wolni i Solidarni.
30 lat temu w Telewizji Polskiej wyemitowano w programie 997 – powracającym na antenę TVP po latach przerwy – komunikat, który odczytał ten sam, co trzy dekady wcześniej prowadzący Michał Fajbusiewicz, i który brzmiał: „Recdywista i bandyta Kornel Morawiecki został ujęty”. W PRL-u z tego zasłużonego działacza Solidarności usiłowano zrobić przemytnika i terrorystę. Szkalowanie na nic się zdało i dziś Kornel Morawiecki, jako marszałek senior polskiego Sejmu, jest członkiem koło poselskiego Wolni i Solidarni. Dla szerokiej opinii publicznej poseł Morawiecki to przede wszystkim dumny – jak sam podkreśla – ojciec wicepremiera Mateusza Morawieckiego.

– Cieszę się z ewolucji [jego] poglądów – powiedział o swoim synu Mateuszu Morawieckim gość Poranka. – Kiedyś był większym zwolennikiem rynku, a teraz idzie to w kierunku solidarnego, wspólnotowego spojrzenia (…) Pamiętam taką jego jedną wypowiedź sprzed kilku miesięcy, na G-20, że niewidzialna ręka rynku musi być uzupełniana do rozwoju widzialną, uczciwą ręką państwa.

Ostatnio Kornel Morawiecki był „prywatnym” obserwatorem referendum niepodległościowego w Kurdystanie na terenach północnego Iraku.

– Martwi mnie, że Polska nie wysłała oficjalnego obserwatora – powiedział Morawiecki, który, jako osoba wnikliwie przyglądająca się życiu politycznemu, dziś, po wydarzeniach w Katalonii, a zwłaszcza w Barcelonie, porównał przebieg obydwu referendów. – Tam nikt Kurdom nie przeszkadzał oddać kartki do głosowania, a było to dla nich masowe, wielkie, historyczne święto.

W trakcie głosowania z 25 września br. w Kurdystanie nie było zajść, w dodatku, jeśli kogoś nie było w spisie, ale wylegitymował się meldunkiem na tym terenie, również mógł zagłosować. Zdaniem Morawieckiego porządek i spokój to głównie zasługa kurdyjskiej policji, bo mimo że Kurdystan podczas referendum był częścią Iraku, to siły zbrojne i policja już od jakiegoś czasu były formacjami kurdyjskimi. Szczególne wrażenie na nim wywarły długie kolejki głosujących, osobne dla kobiet, osobne dla mężczyzn, i „palec w tuszu” – dowód na to, że oddało się głos.

Kornel Morawiecki wybrał się do Kurdystanu, bowiem został poproszony przez Ziyada Raoofego, przedstawiciela Autonomii Kurdystanu w Polsce, ponieważ żadna z instytucji w Polsce nie zdecydowała się na wysłanie swojego przedstawiciela.

– Ziyad Raoof wysłał do wszystkich klubów parlamentarnych i kół zaproszenia. Niestety nikt mu nie odpowiedział. Z Polski tylko ja pojechałem – powiedział gość Poranka. Nie kryje żalu, że nie pojawili się tam jako obserwatorzy parlamentarzyści także z innych krajów europejskich czy z Parlamentu Europejskiego, bowiem z Europy zdecydowana większość obserwatorów to byli wysłannicy organizacji zajmujących się prawami człowieka.

– Poza mną jedynym parlamentarzystą z Europy był członek brytyjskiej Izby Gmin i dwóch z lokalnego parlamentu szkockiego – powiedział poseł Morawiecki, zastrzegając, że opiera się na informacjach dostarczonych przez Kurdów.

Aktualnie Polska posiada placówkę konsularną w Erbilu, która de facto pełni funkcję ambasady na cały Irak, bowiem za rządów Radosława Sikorskiego lekkomyślnie zadecydowano o likwidacji polskiej ambasady w Bagdadzie. Podczas natarcia, jakie prowadziło na stolicę Iraku Państwo Islamskie, porzucono budynek ambasady, pozostawiając sprzęt i wszystko, nie licząc się ze stratami finansowymi.

– Teraz nasz ambasador ma tylko pokój w ambasadzie brytyjskiej i nawet ubiegający się o wizy do Polski Irakijczycy muszą przyjeżdżać do Erbilu.

– ISIS pokonały amerykańskie bomby i kurdyjska krew – powiedział poseł Morawiecki, który uważa, że za mało podkreślany jest wysiłek tego narodu w walce z Państwem Islamskim.

Największy żal do Kurdów mają pozostali przy życiu Jazydzi, bowiem formacje kurdyjskie, które miały ich bronić, niestety musiały przegrupować siły i „zwinąć ” front, żeby stawić opór atakującemu ISIS pod Kirkukiem i Erbilem. Pozostawionych sobie Jazydów bojownicy ISIS wycinali w pień, a kobiety masowo gwałcono.

– Kurdowie biją się teraz w piersi, bo po tym, jak obroniono Kirkuk, okazało się, że przegrupowanie wojsk pod Erbil już nie było konieczne i faktycznie istniała możliwość obrony tej ludności – mówił Morawiecki, któremu Kurdowie tłumaczyli, że w momencie zapadania decyzji strategicznych o przegrupowaniu wojsk opcja, że Kirkuk upadnie, była bardzo realna.

Enklawa Kurdów w Iraku liczy ponad pięć milionów osób, z czego ponad milion to uchodźcy z Syrii.

[related id=41452]- W Kurdystanie, a konkretnie w Erbilu, widziałem budujące się kościoły – opowiadał Morawiecki. Kurdowie to bardzo tolerancyjny naród. Wspomniał pewną Arabkę chrześcijankę biorącą udział w referendum, która przeprowadziła się z Bagdadu, „bo w Bagdadzie nie czuła się bezpieczna”.

Wielkie wrażenie na marszałku seniorze wywarła również informacja o tym, że Erbil to prawdopodobnie najstarsze miasto na świecie, bo istniejące już od ponad ośmiu tysięcy lat. Erbil to również miasto olbrzymich różnic społecznych, gdzie widać „auta lepsze niż w Polsce”, a zabiedzone dzieci na ulicach i po kawiarniach usiłują sprzedać gumę do żucia lub tanie chińskie plastikowe klapki.

W rozmowie również o reformie sądownictwa i „kłótniach czterdziestolatków”.

MoRo

Poranek Wnet 10 października 2017 roku

Na wtorkowy Poranek Wnet zaprasza Witold Gadowski. Rozmawialiśmy w nim m.in. o reformie sądownictwa, aferze reprywatyzacyjnej, budżecie na rok 2018 oraz sytuacji w Niemczech.

Gośćmi Poranka Wnet 10 października będą:

Grzegorz Długi – poseł Kukiz’15

Kornel Morawiecki – poseł Wolni i Solidarni;

prof. Jerzy Robert Nowak – historyk;

prof. Zdzisław Krasnodębski – eurodeputowany;

prof. Grażyna Ancyparowicz – Rada Polityki Pieniężnej;

Ryszard Makowski – satyryk;

Sebastian Kaleta – członek Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji;

Rafał Górski – „Tygodnik Solidarność”;

o. Zygmunt Kwiatkowski – jezuita;


Prowadzący: Witold Gadowski

Wydawca: Łukasz Jankowski

Realizator: Karol Smyk

Wydawca techniczny: Konrad Tomaszewski


 

Część pierwsza:

Ryszard Makowski wypowiedział się sarkastycznie o krytykach inicjatywy „Różaniec do granic”, m.in. Januszu Palikocie. Ponadto satyryk wyjaśnił, dlaczego nie występuje już w telewizji oraz przedstawił kulisy powstawania programu „Studio YaYo”.

Prof. Zdzisław Krasnodębski o tworzeniu przez partię Angeli Merkel nowego niemieckiego rządu, który, o dziwo, prawdopodobnie będzie koalicją, składającą się z trzech ugrupowań. Wskazał również na pierwsze konsekwencje polityczne wygranych wyborów parlamentarnych przez CDU/CSU. Ponadto eurodeputowany odniósł się do konfliktu pomiędzy PiS a prezydentem RP Andrzejem Dudą oraz reakcji polityków unijnych na wydarzenia z Katalonii.

 

Część druga:

Sebastian Kaleta przedstawił pracę Komisji Weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji oraz możliwe konsekwencje, które obejmą przestępców związanych z aferą. Przyznał, że kluczowym pytaniem dla wyjaśnienia warszawskiej afery jest to, w jaki sposób Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent m. st. Warszawy, wykorzystała wiedzę dotyczącą nadużyć. Jak dotąd HGW nie wystawia się na przesłuchanie Komisji, a Platforma Obywatelska powoli się odcina od osoby pani prezydent. Uważa się, że działania Gronkiewicz-Waltz mogą zaszkodzić całej jej rodzimej partii.

 

Część trzecia:

Kornel Morawiecki o niepodległości Kurdystanu. W irackiej części tej krainy odbyło się referendum, dzięki którym Kurdowie mieliby po raz pierwszy w historii utworzyć swoje państwo. Ponad 93 proc. mieszkańców tamtego regionu zagłosowało „za” uzyskaniem niepodległości przez Kurdystan. Oprócz kwestii bliskowschodnich poseł „Wolnych i Solidarnych” mówił o sprawach krajowych. Jedną z nich był konflikt pomiędzy PiS a prezydentem RP w sprawie ostatecznej wersji projektu ustawy dotyczącej zmian w sądownictwie.

 

Część czwarta:

Rafał Górski o niebezpieczeństwach związanych z CETA, czyli Kompleksowej Umowie Gospodarczo-Handlowej.

Prof. Grażyna Ancyparowicz stwierdziła, że obecna polska gospodarka się rozwija i jest w dobrym stanie. Jednakże zauważyła, że bolączką polskiej polityki gospodarczej jest brak inwestycji budżetowych na poziomie samorządowym, co jest dla niej zaskakujące. „Zupełnie nie wiem, z czego wynikają te pozorne oszczędności?” – mówiła w kontekście nadwyżki budżetowej w kasie państwa po sierpniu b.r. Podjęła również temat SKOK-ów. Wyraziła nadzieję, że SKOK-i przetrwają, bo są one jedyną alternatywą dla firm pożyczkowych, których nazwała lichwiarzami.

 

Część piąta:

o. Zygmunt Kwiatkowski przedstawił obraz Syrii przez i po wojnie, w której przed marcem 2011 – jak powiedział – nie panował pokój. Ojciec Kwiatkowski bowiem spędził w Syrii 31 lat. Przebywał na terytorium całego kraju i współpracował z wyznawcami różnych religii. Niestety ten bliskowschodni kraj zmienił się nie do poznania. Ponadto podjął próbę porównania dyktatury Baszszara al-Asada z satrapami państw ościennych, którego rządy chrześcijanie w Syrii sobie chwalą.

 

Część szósta:

Sebastian Kaleta oraz prof. Jerzy Robert Nowak mówili przede wszystkim o kondycji mediów publicznych. Obydwaj nieprzychylnie wyrazili się o TVP. Uważają, że programy telewizyjne zniechęcają widzów do oglądania. Prof. Nowak zaprosił również wszystkich słuchaczy do udziału w manifestacji poparcia przed ambasadą Węgier, która odbędzie się 23 października. Tego dnia będziemy obchodzić 61. rocznicę wybuchu powstania na Węgrzech. W powstaniu trwającym do 10 listopada 1956 roku zginęło ponad 2500 osób, a 13000 było rannych.

 


Posłuchaj całego Poranka Wnet.

Paweł Grabowski z Kukiz’15: Imponuje mi, z jaką odwagą prezydent podszedł do reformy wymiaru sprawiedliwości

O tym, czym różni się opozycja totalna od normalnej, na przykładzie reakcji na prezydenckie projekty ustaw o SN i KRS oraz o tym, co o nich sądzi klub parlamentarny Kukiz’15 w rozmowie Poranka WNET.

Paweł Grabowski, prawnik, poseł klubu Kukiz’15, był dziś gościem Witolda Gadowskiego w Poranku WNET.

Czym różni się opozycja totalna od normalnej? Zdaniem posła doskonale pokazują to wczorajsze wydarzenia. Prezydent przedstawił długo oczekiwane projekty ustaw. Wskazał wątpliwość, co do zgodności z Konstytucją RP pewnego rozwiązania, i od razu zaproponował zmianę Konstytucji, żeby ustawy mogły wejść w życie.

We wprowadzeniu większości 3/5 głosów przy wyborze sędziów do KRS chodzi o to, żeby w Sejmie budować konsensus, żeby nie było „okładania się, bicia, kto silniejszy”, żeby nie było tak, że ten, kto ma połowę głosów, ten może wszystko. Według drugiej propozycji każdy poseł mógłby zagłosować na jednego kandydata do KRS.

Co robi opozycja? PO w ogóle nie idzie na spotkanie z prezydentem. Zdaniem Pawła Grabowskiego jest to zwykłe chamstwo. Tymczasem Kukz’15 proponuje różne rozwiązania. Jeśli coś nie uda się w jeden sposób, proponuje inny. A Platforma się obraża. Ryszard Petru co prawda idzie na spotkanie, ale mówi tam, że nie zgadza się na zmiany.

Zdaniem gościa Poranka to Konstytucja generuje konflikt. Debata jest emocjonalna – „kto kogo bardziej kijem będzie okładał”. Wczorajsze wydarzenia pokazały, kto jakie ma intencje. [related id=39566]

PiS ze spokojem przyjął propozycje prezydenta. Zdaniem posła Kukiz’15 po prostu je analizuje – zastanawia się, jakie te rozwiązania miałyby przełożenie na nowy kształt KRS przy obecnym stanie posiadania PiS w Sejmie.

Paweł Grabowski powiedział, że imponuje mu odwaga prezydenta, z jaką podszedł do reformy, jak daleko idące i jak różne propozycje przedstawił. Klubowi Kukiz’15 one się podobają: skarga nadzwyczajna, izba dyscyplinarna w SN, wprowadzenie czynnika obywatelskiego przy wyborze członków KRS. Prezydent był też przygotowany na to, że część opozycji nie będzie zainteresowana zmianą Konstytucji – przedstawił nowe propozycje.

Opozycja totalna, gość stwierdził, że jest zainteresowana jedynie trwaniem chaosu. Z kolei PSL działa na zasadzie „troszkę tu, troszkę tam”, „żeby zawsze być po stronie tych, co mają rację”. PSL jest jednak istotnym czynnikiem przy budowaniu większość konstytucyjnej. A PO sama swoich posłów wykluczyła z debaty.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy w trzeciej części Poranka WNET.

JS

Po referendum Farhang Muhammad z Kurdystanu: „Nie mamy sił na następną wojnę, zresztą Irak też nie ma sił ani ludzi”

-W Iraku nie ma dla nas przyszłości, straciliśmy nadzieję na to, aby Irak był normalnym państwem – powiedział dr Farhang Muhamma z Erbidu w irackiej części Kurdystanu, gdzie odbyło się referendum. 

[related id=39747] Wczoraj było nasze święto, cały Kurdystan założył tradycyjne kurdyjskie ubrania i wszędzie fetowano – powiedział Farhang Muhammad. – W tym referendum głosowali nie tylko Kurdowie, ale również Arabowie, Turkmenowie, chrześcijanie i Asyryjczycy. Wszyscy optują za niepodległością Kurdystanu ponieważ  nie widzą swojej przyszłości w Iraku, bo stracili nadzieję, aby Irak był normalnym państwem demokratycznym.

Kurdowie mają uzasadnione obawy związane z przynależnością do Iraku.

[related id=39724]Przypomnijmy masowe prześladowania kurdyjskiej ludności rozpoczęły się – na rozkaz Husajna – na przełomie 1986 i 1987 roku. Wojsko i bezpieka niszczyły zbiory i gospodarstwa, zabijały żywy inwentarz, zatruwając jednocześnie zasoby wody pitnej. Równano z ziemią całe wioski, a ich ludność wypędzano.

Na terenach wiejskich objętych operacją Anfal znikło 4 tys. osad, a 90 proc. ich kurdyjskich mieszkańców albo wypędzono, albo zabito. „Sabotażyści”, czyli najczęściej po prostu mężczyźni w wieku 15-70 lat, trafiali do obozów, więzień albo masowych grobów. W sumie życie straciło – według szacunków organizacji obrony praw człowieka – 50-100 tys. cywilów.

-Ostatnio Irak obciął budżet Kurdystanowi i nie dawał broni jednostkom kurdyjskim, które walczyły na przestrzeni tysięcy kilometrów z ISIS – powiedział Farhang Muhammad.- Chcemy być dobrym sąsiadem dla Iraku.

[related id=39684]Odnośnie kwestii spornych to największą z nich wydaje się być obszar roponośny, jakim są okolice Kirkuk.

– Nadal twa na ten temat wielka dyskusja – powiedział Farhang Muhammad. – Z doniesień telewizyjnych wynika, że tam aż 70 procent jest za przynależnością do Kurdystanu.

– Także dzięki kurdyjskim żołnierzom udało się wyrzucić ISIS prawie z całego Kurdystanu, chociaż nie wiadomo co będzie jeszcze z pojedynczymi miasteczkami, które nadal są ISIS – powiedział Muhammad.

[related id=39581] Poinformował, że najczęściej w miejscach dopiero co opróżnionych z ISIS pozostaje na miejscu szyicka policja i tak naprawdę nie wiadomo co będzie, chociaż nie ukrywa, że może się to zakończyć wojną.

-Nie mamy sił na następną wojnę, zresztą Irak też nie ma sił ani ludzi. Wystarczy tej wojny, chcemy żyć spokojnie!  – powiedział gość Witolda Gadowskiego.

MoRo

Cały Poranek WNET

Rozmowa z Farhang Muhammadem kurdyjczykiem mieszkającym na terytorium irackiego Kurdystanu w części czwartej Poranka WNET.

Profesor Maria Hortis Dzierzbicka: Ministerstwo Zdrowia zaniechało rehabilitacji mowy dzieci z rozszczepem podniebienia

Dzieci z wadą tzw. zajęczej wargi są w Polsce źle leczone. Przy niepotrzebnym długotrwałym leczeniu ortodontycznym od niemowlęctwa do 18 r.ż. zupełnie zapomniano o konieczności rehabilitacji mowy.

Profesor Maria Hortis Dzierzbicka od 20 lat zajmuje się opieką wielospecjalistyczną dzieci z wadami wrodzonymi twarzoczaszki, wśród których 65 procent to wady rozszczepienia wargi i podniebienia, popularnie nazywanych zajęczą wargą. Jest to druga pod względem częstotliwości występowania wada wrodzona u dzieci występująca zaraz po wadach serca.

System leczenia i rehabilitacji dzieci w tego typu wadami, którego współautorką była goszcząca w Poranku WNET profesor Maria Hortis Dzierzbicka rozsypał się, mimo ze leczenie tego typu schorzeń i rehabilitacja trwają przez całe życie.

-Wada popularnie nazywana zajęczą wargą pozostawia zawsze pewien stygmat na twarzy, optymalnie w postaci niewielkiej blizny i niewielkiej deformacji nosa – wyjaśniła profesor. -Zniekształcenia w przypadkach źle leczonych mogą być bardzo duże.

Rozszczep podniebienia powoduje „przy prawidłowej inteligencji tych dzieci, stygmatyzacje mowy zwaną nosowaniem otwartym”, co oznacza że dziecko nie jest w stanie mówić poprawnie.

-Tylko wczesne i prawidłowe leczenie tego typu wad daje możliwość prawidłowego rozwoju dla tych dzieci  – powiedziała profesor Hortis Dzierzbicka, która mając doświadczenie w wielu krajach współtworzyła system umożliwiający w miarę normalne życie ludziom z tą wadą. – Leczenie tych pacjentów składa się z leczenia chirurgicznego pierwotnego rekonstrukcyjnego i wtórnego rekonstrukcyjnego, czyli liczne operacje naprawcze. Ich ilość zależy od tego, czy pierwsza tego typu operacja została wykonana prawidłowo.

Drugim filarem prowadzenia tego typu chorych jest rehabilitacja, która zajmuje się niwelowaniem wady zgryzu oraz mowy. Według przestarzałych teorii – aktualnie obowiązujących w palnie leczenia w Polsce zatwierdzonym przez ministerstwo zdrowia – trzeba było rehabilitację zgryzu wykonać jak najwcześniej, a kwestie mowy pozostawiano na tak zwany okres „eksplozji mowy to jest w wieku około 3 lat, a więc nie przywiązywano do tego większej wagi”.

Już od ponad 30 lat według zasad medycyny aktualnie obowiązujących na Zachodzie należy najpierw zwrócić uwagę na rozwój mowy u takiego dziecka, bowiem w bardzo wczesnym okresie powstają w korze mózgowej wzorce mowy, które utrwalają się i później bardzo trudno jest je za pomocą rehabilitacji zniwelować.  Wszystko to zależy od plastyczności kory mózgowej, która w późniejszym okresie może nie pozwolić na poprawny rozwój mowy.

Regulacja leczenia przez ministerstwo zdrowia doprowadziła do tego, że kilka specjalistycznych ośrodków w Polsce, które radziły sobie z problemem przestało istnieć, albo prowadzi leczenie jednostronne za pomocą opieki ortodontycznej od wieku niemowlęcego do 18 roku życia a zaniechało rehabilitacji rozwoju mowy.

-Dzieci te są niepotrzebnie leczone aparatami ruchomymi ortodontycznymi, które są już w zasadzie wycofane na zachodzie. Natomiast problem mowy praktycznie przestał istnieć (na papierze w NFZ – przyp. red.)- poinformowała profesor. Przypomniała, że był świetny zakład rehabilitacji mowy stworzony przed 25 laty w Otwocku na terenie sióstr Elżbietanek, który padł z powodu złego finansowania. Jej zdaniem jest zła wycena procedur przez NFZ, która w obecnym systemie nie uległa zmianie.

-Moje starania spowodowały, że mnie wyrzucono z Instytutu Matki i Dziecka na zbity pysk – powiedziała Hortis Dzierzbicka. Jej interwencje w ministerstwie zdrowia, gdy premierem był Ewa Kopacz spowodowały, że „zostałam odsądzona od czci i wiary”. Program proponowany przez nią do wdrożenia, mający na celu poprawę jakości życia osób z wadą rozszczepu podniebienia, który umożliwiłby im prawidłowy rozwój mowy został zignorowany przez ministerstwo zdrowia, co ma miejsce do dzisiaj.

[related id=39566]Hortis Dzierzbicka podniosła także kwestie związane ze marnowaniem publicznych pieniędzy w niepublicznej służbie zdrowia. Jako przykład podała leczenie zaćmy, którą można zoperować jedynie w niepublicznych placówkach. Jej zdaniem procedury wszczepiania stentów należą do „totalnie przeszacowanych” i z tego powodu często zamiast decyzji o zrobieniu bajpasów zapada decyzja o wszczepieniu stentów. Przywołała tu jako  przykład casus ojca ministra Zbigniewa Ziobry, któremu zamiast zrobić bajpasy  wszczepiono stenty, a „stent się zapchał i ojciec mu umarł”. Jej zdaniem minister miał wszelkie dane ku temu, aby dochodzić swoich praw przed sądem, co też uczynił mimo, że zarzuca mu się z tego powodu prywatę.

-Mój mąż też miał podobny przypadek, gdzie nie chciano mu wszczepić bajpasów tylko stenty. Pojechał do Szwecji, gdzie jest ubezpieczony i zrobiono mu je od ręki – powiedział Hortis Dzierzbicka. – Świetnie funkcjonuje, a miał być inwalidą do końca życia, bo takie były zalecenia jednego z najlepszych ośrodków kardiologicznych w Polsce.

MoRo