Las Turczyński. Trwają protesty przeciwko wycince. Społecznicy proszą o pomoc premiera Mateusza Morawieckiego

Ponad 11 tysięcy podpisów jest już pod petycją dotyczącą ochrony Lasu Turczyńskiego przed wycinką. Prawie 30 ha jego obszaru ma być przeznaczonych pod budowę kompleksu cmentarnego .

Marszałek województwa wydał pozytywną opinię o budowie cmentarza na granicy trzech gmin: Choroszcz, Białystok i Juchnowiec Kościelny. Ostateczna decyzja należy do ministra środowiska. Mieszkańcy i społecznicy od dawna protestują przeciwko w obronie lasu. Prawie 30 ha jego obszaru ma być przeznaczonych pod budowę kompleksu cmentarnego. Takie plany ma Kuria Białostocka. Jak mówi Marek Borowski, radny gminy Juchnowiec Kościelny a jednocześnie mieszkaniec Kleosina.

Największym nieszczęściem tej części Lasu Turczyńskiego jest jego położenie na ogromnej działce, która jest w stu procentach własnością Skarbu Państwa. Kuria będzie mogła zgodnie z przepisami nabyć ten ogromny teren za przysłowiowe grosze.

W czwartek społecznicy zorganizowali protest przed siedzibą Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego w Białymstoku. Mieli ze sobą transparenty z napisami ” Ratuj Las Turczyński”, „Stop wycince…”. Jak powiedziała cytowana przez Gazetę Poranną Agnieszka Maszkowska ze Stowarzyszenie Okolica:

 Jesteśmy tutaj razem, ponieważ jest to nasza wspólna sprawa. Lokalizowanie celu publicznego a przy okazji usług komercyjnych w lesie ochronnym może być niebezpiecznym precedensem, który zagrozi także lasom w całej Polsce.

A.P.

Pora karmienia – 5.12.2019 – prowadzi Ela Mazzol

O tym dlaczego prawdziwą perłą projektu Katolickiej Szkoły Pod Żaglami nie jest parotygodniowy rejs żaglowcem, ale wolontariat opowiada Andrzej Królikowski, koordynator i jeden z inicjatorów projektu.

Andrzejowi Królikowskiemu towarzyszą uczestnicy projektu: Julka, Zuza, Zosia, Maciek i Błażej.

Posłuchajcie całej audycji już teraz!

Ukraina stoi u wrót powszechnej prywatyzacji

O planach sprzedaży znacznej części majątku państwowego informują przedstawiciele rządu w Kijowie.

Ukraiński rząd zatwierdził listę 800 firm państwowych przeznaczonych do prywatyzacji. Sprzedaż publicznego majątku możliwa będzie dzięki unieważnieniu uchwalonej w 1999 r. ustawy zakazującej prywatyzacji przedsiębiorstw o strategicznym znaczeniu dla państwa. Jeszcze w tym roku do licytacji skierowanych ma zostać 500 przedsiębiorstw ( tzw. „mała prywatyzacja”. z prywatyzacji wyłączono przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją i remontem uzbrojenia pozostającego na wyposażeniu ukraińskiej armii oraz zabroniono prywatyzować obiekty znajdujące się na anektowanym przez Rosję Krymie i kontrolowanych przez separatystów terenach Donbasu. Jak mówi Wiceszefowa parlamentarnego komitetu do spraw rozwoju gospodarczego Roksolana Pidlasa:

Obiekty strategicznej infrastruktury – drogi, sieć gazociągów, metro nie będą prywatyzowane.

Sprzedana za to zostanie państwowa poczta:. o jej przyszłych losach wypowiedział się premier:

Możemy przygotować ją do tego, żeby sprzedać 20-30 proc. akcji różnym akcjonariuszom, którzy weszliby tutaj ze swoimi pieniędzmi, udostępnili temu przedsiębiorstwu nowe zasoby, przynieśliby prawidłową kulturę korporacyjną i dali możliwość wzmocnienia i przyspieszenia jego rozwoju”.

Już latem tego roku jej zakupem interesowali się właściciele chińskiego serwisu Alibaba. Szef Ukrposzty Ihor Smelianskij komentuje

Magazyny Alibaby i jej logistyka powstają w Rosji, Belgii, Łotwie, Estonii, ale nie u nas. Zrobiłem wszystko, żeby ich namówić i oni na razie są gotowi wchodzić do nas i uczestniczyć w możliwej prywatyzacji Ukrposzty wykorzystując tę możliwość, żeby stworzyć punkt tranzytowy na Europę i Turcję.

Jednym z głównych argumentów podnoszonych za totalną prywatyzacją firm państwowych jest nieefektywność obecnie zarządzających nimi menedżerów. Jednak to właśnie w nich w rządzie widzą przyszłych efektywnych właścicieli prywatyzowanych firm. W listopadzie minister rozwoju gospodarczego Tymofiej Milowanow wizytował filię przedsiębiorstwa państwowego Koniarstwo Ukrainy, której kierownik „mimo braku jakiegokolwiek wsparcia nie składa rąk, a stara się zrobić coś dla rozwoju” kierowanej przez siebie jednostki. „Prywatyzacja ma zrobić takich ludzi właścicielami i dyrektorami firm” – oświadczył minister.

Proces prywatyzacji wiąże się z pewnymi zagrożeniami. We wrześniu parlament Ukrainy zezwolił odbiorcom znad Dniepru na import energii elektrycznej z Białorusi (krytycy rozwiązania podnoszą, że w związku z integracją sieci rosyjskiej i białoruskiej to faktycznie energia z Rosji) w odpowiedzi na wywindowanie cen prądu po wprowadzeniu wolnego rynku energii. W rezultacie importu, ceny na rynku wewnętrznym spadły, a za nimi i zyski kontrolującego lwią część ukraińskiej generacji węglowej koncernu DTEK, należącego do donieckiego oligarchy Rinata Achmetowa. W odpowiedzi DTEK zagroził wstrzymaniem pracy przejętej wcześniej w drodze prywatyzacji elektrowni w Bursztynie dostarczającej prąd odbiorcom z zachodnich obwodów kraju. Tyle, że zgoda rządu na import akurat na wyniki tej elektrowni nie wpływa, bo funkcjonuje ona w ramach odciętej od reszty sieci energetycznej „bursztyńskiej wyspy” połączonej z siecią UE. Za to pozwala na trzymanie w roli zakładników milionów mieszkańców, którym rząd nie ma możliwości zapewnić alternatywnych dostaw.

Zgodnie z najnowszym sondażem przeprowadzonym przez renomowaną pracownię Fundacja Demokratyczne Inicjatywy i Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii decyzji władz w sprawie prywatyzacji wielkich przedsiębiorstw państwowych sprzeciwiało się w listopadzie 55 proc. Ukraińców, pozytywnie oceniało ją zaledwie 22 proc. Równocześnie w szybkim tempie rosną antyoligarchiczne nastroje – oczekiwanie zmniejszenia wpływu oligarchów na politykę znajduje się w pierwszej piątce postulatów stawianych przez Ukraińców władzom i szybko nabiera wagi, w sierpniu mówiło o nim 18,1 proc. a w listopadzie już 27,8 proc. ankietowanych.

Gazprom nielegalnie szuka turbiny w USA? Rosjanie dzięki pośrednictwu Włochów mieli ominąć sankcje

W USA aresztowano Rosjan próbujących, jak twierdzi Biały Dom, wbrew zakazowi kupić turbinę dla platformy wiertniczej w rosyjskiej Arktyce. Jedyna platforma pracująca w Arktyce należy do Gazpromu.

Amerykańskie sankcje na Rosję obejmują zakaz sprzedaży rosyjskim firmom i obywatelom sprzętu, urządzeń i technologii do prac wydobywczych w Arktyce. Jak informuje rosyjska agencja prasowa RBK, o próbę ominięcia tych ograniczeń, zmowę w celu wyprania pieniędzy i  finansowanie przekrętów sąd stanu Georgia oskarżył pięć osób: dwóch Rosjan, dwóch Włochów i Amerykanina. Jak informuje, cytowany przez „Rzeczpospolitą” Biały Dom:

Nikitin, Villone i Bagru zostali aresztowani w Savannah w stanie Georgia, próbując dokonać nielegalnej transakcji i czekają na proces.

Chodzi tutaj o Olega Nikitina, szefa rosyjskiej firmy KS Engineering (KSE),  prezesa włoskiej spółki GVA International Oil and Gas Services (GVA) Gabriele Villone, pracownika organizacji Bruno Caparini i Dali Bagru, stojącego na czele amerykańskiej firmy World Mining and Oil Supply (WMO). Poza nimi wśród oskarżonych są współpracownicy Nikitina i Villone: Anton Czeremuchin i Bruno Caparini.

Amerykański oskarżyciel twierdzi, że niewymieniony z nazwy koncern  „kontrolowany przez rząd Rosji” zawarł kontrakt z Nikitinem i KSE na zakup turbiny siłowej Vectra 40G od amerykańskiego producenta na około 17,3 mln dol. Biały Dom informuje, że turbina Vectra 40 G została zaprojektowana i wykonana w celu połączenia z gazowymi generatorami do bezpośredniego napędu potężnych sprężarek gazu. Jak podaje amerykański Departament Sprawiedliwości:

Dowody w tej sprawie potwierdziły zamiar rosyjskiej firmy, aby wykorzystać turbinę Vectra na rosyjskiej głębinowej platformie wiertniczej.

Rosjanie, jak twierdzą amerykańskie władze, chcieli ominąć sankcje odkupując od Włochów turbinę, którą ci kupiliby ją od Amerykanów. Jak podaje raport:

Strony zgodziły się ukryć prawdziwego użytkownika końcowego Vectry zarówno przed amerykańskim producentem, jak i rządem USA. Przedłożyły fałszywą dokumentację stwierdzającą, że Vectra będzie używana przez amerykańską firmę w Atlancie i jej okolicach.

Na Arktyce prace wydobywcze prowadzi tylko jedna firma- Gazprom Neft, który ma tam platformę Prirazłomnaja. Zbudowana przez Norwegów platforma to pierwszy na świecie taki wielofunkcyjny kompleks wydobywczy w rosyjskiej Arktyce. Waży 117 tysięcy ton i ma rozmiary kwadratu o boku 126 m. Wierci i pompuje całą dobę z głębokości około 20 m, przygotowuje też ropę do transportu tankowcami, które mogą do niej przycumować. Zostawała zainstalowana na Morzu Peczorskim w 2011 r. w odległości 55 km od brzegu (wioska Warandiej).

A.P.

 

Amerykanie przejęli irański transport broni do Jemenu

W Jemenie toczy się wojna domowa, a Teheran jest głównym dostarczycielem broni dla bojowników Huti, wbrew zakazowi ONZ. O szczegółach sprawy informuje telewizja NBC.

Departament Stanu USA poinformował, że marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych przejęła na Morzu Arabskim części rakiet, prawdopodobnie mające trafić do bojowników Huti w Jemenie. Sprzęt płynął na pozbawionym bandery frachtowcu.  O sprawie powiadomiona została stacja telewizyjna NBC, powołując się na anonimowego urzędnika Departamentu Stanu. Powiedział on, że podczas rutynowego patrolu z pokładu niszczyciela rakietowego typu Arleigh Burke, USS Forrest Sherman, dostrzeżono niewielki statek. Istniało podejrzenie, że załoga frachtowca zaangażowana jest w przemyt. Niszczyciel podpłynął do jednostki, która stanęła na skutek awarii silnika – relacjonował urzędnik. Amerykańscy marynarze i członkowie Straży Przybrzeżnej weszli na pokład frachtowca, który płynął bez bandery. W ładowni Amerykanie odnaleźli broń i „zaawansowane” części rakiet.

Załogę frachtowca przekazano jemeńskiej straży granicznej, sam statek odprowadzono zaś do najbliższego portu. Przejęty ładunek znajduje się na pokładzie USS „Forrest Sherman”. Według doniesień NBC, zarekwirowane części rakiet pochodzą z Iranu.

Po obaleniu rządów Alego Abd Allaha Salaha Jemen jest pogrążony w chaosie. Na skutek wojny domowej, w której koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej walczy z Huti, miliony ludzi musiały opuścić swe domy, a dziesiątki milionów potrzebują pomocy humanitarnej. Konflikt zbrojny pochłonął tysiące ofiar.

Organizacja Narodów Zjednoczonych, w jednej ze swoich rezolucji, wydała zakaz dostarczania broni bojownikom Huti.

A.W.K

Prezydent Kazachstanu: Aneksja to zbyt ostre słowo w odniesieniu do Krymu

Ukraina zapowiada kroki dyplomatyczne przeciwko Kazachstanowi, którego prezydent powiedział, iż nie postrzega przyłączenia Krymu do Rosji jako „aneksji”.

We wtorkowym wywiadzie dla „Deutsche Welle” prezydent Kazachstanu powiedział, że jego kraj nie postrzega przyłączenia Krymu do Rosji jako aneksji:

Co się stało to się stało. Aneksja to zbyt ostre słowo w odniesieniu do Krymu.

Słowa te spotkały się z reakcją Ukrainy, która ma przekazać Kazachstanowi protest w tej sprawie. Cytowana przez „Rzeczpospolitą” Jekaterina Zelenko, rzeczniczka ukraińskiego MSZ napisała, że:

Jesteśmy bardzo zaniepokojeni medialnymi doniesieniami o tym, że prezydent Kasym-Żomart Tokajew zaprzeczył aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję.

Referendum z 2014 r. na podstawie którego inkorporowano Krym do Federacji Rosyjskiej uznały Afganistan, Kuba, Korea Północna, Kirgistan, Nikaragua, Sudan, Syria i Zimbabwe. Kazachstan wstrzymał się od głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą referendum. Wśród krajów potępiających włączenie Krymu do Federacji Rosyjskiej na forum ONZ znalazły się m.in. Stany Zjednoczone, większość państw Unii Europejskiej, Kanada, Australia, Japonia czy Gruzja.

My, mieszkańcy Krymu, jesteśmy wdzięczni przywódcy Kazachstanu za ich stanowisko i pełne zrozumienie sytuacji (na Krymie).

We wpisie na portalu społecznościowym VKontakte pozytywnie do słów kazachskiego prezydenta odniósł się  Siergiej Aksjonow, przewodniczący Republiki Krymskiej.

A.P.