Państwa arabskie wysłały 13-punktowe ultimatum do Kataru. Doha w ciągu 10 dni ma zamknąć Al-Jazeerę i zerwać z Iranem

Dodatkowo państwa arabskie, m.in. Arabia Saudyjska, Kuwejt, ZEA i Egipt, domagają się, aby Katar zerwał wszelkie swoje związki z Al-Kaidą, Hezbollahem, Bractwem Muzułmańskim i Państwem Islamskim.

Czytaj więcej:Szef MSZ ZEA: Izolacja polityczna Kataru może trwać latami. Lista skarg wobec Dohy ma być opublikowana w ciągu kilku dni.

[related id=”26021″]Wedle komentatorów katarskiej Al-Jazeery, Doha odrzuci żądania, które godzą w suwerenność tego emiratu. Wielce bulwersujące wydaję się domaganie zamknięcia mediów Al-Jazeery. „Wyspa”, jak tłumaczona jest nazwa tego medium, która dociera do ponad 1 mld ludzi na świecie, była obecna na wszystkich frontach wojen bliskowschodnich od jej założenia w 1996 roku. Dziennikarze Al-Jazeery mieli dostęp do miejsc i ludzi, do których zachodnie media z wielu powodów (m.in. z powodu braku rzetelności) były niedopuszczone. Niezwykle mocną stroną „Wyspy” są reportaże z obszarów objętych walkami. Dodatkowo debaty i publicystyka uprawiana z Dohy przewidywała też miejsce dla dyskutantów z Teheranu lub z Hezbollahu.

Oto lista żądań wobec Kataru:

1) Ochłodzić stosunki dyplomatyczne z Iranem, zamknąć irańskie placówki dyplomatyczne w kraju, wydalić członków Irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, odciąć się od współpracy wojskowej i wywiadowczej z Teheranem. Handel z Iranem musi być zgodny z wytycznymi nałożonego embargo i ma nie zagrażać bezpieczeństwu krajów Zatoki Perskiej.

2) Natychmiastowo zamknąć turecką bazę wojskową budowaną w emiracie oraz wstrzymać współpracę wojskową z Turcją na terenach Kataru.

3) Zerwać wszystkie więzy z „terrorystycznymi, sekciarskimi i ideologicznymi organizacjami”, przede wszystkim z Bractwem Muzułmańskimi, ISIS, Al-Kaidą, Al-Nusrą i libańskim Hezbollahem. Katar ma oficjalnie uznać te organizacje za terrorystyczne.

4) Zaprzestać finansowania jednostek, grup czy organizacji, które zostały uznane za terrorystyczne przez Arabię Saudyjską, ZEA, Egipt, Bahrajn, USA i inne kraje.

5) Przekazać terrorystów, uciekinierów i poszukiwanych z Arabii Saudyjskiej, ZEA, Egiptu, Bahrajnu do ich krajów pochodzenia. Co więcej – zamrozić ich środki finansowe i dostarczyć wszelkich informacji o ich działalności i finansach.

6) Zamknąć korporację medialną Al-Jazeera i powiązane z nią stacje.

7) Zaprzestać wtrącania się do wewnętrznych spraw innych krajów. Zaprzestać rozdawania katarskiego obywatelstwa poszukiwanym przez Arabię Saudyjską, Egipt, ZEA i Bahrajn. Cofnąć obywatelstwa tym, którym było ono przyznane z naruszeniem prawa.

8) Zapłacić reparacje i kompensaty za utratę życia i straty finansowe spowodowane przez politykę Dohy w ostatnich latach. Suma zostanie określona wspólnie z Katarem.

9) Zintegrować się z innymi państwami Zatoki Perskiej w aspekcie militarnym, politycznym, socjalnym, ekonomicznym.

10) Przekazać wszystkie informację o członkach opozycji i o pomocy, jakiej im Katar udzielił w ostatnich latach. Zaprzestać kontaktów z opozycją w Arabii Saudyjskiej, ZEA, Egipcie i Bahrajnie. Przekazać wszelkie informacje o kontaktach i wsparciu dla tych organizacji.

[related id=”25910″ side=”left”]11) Zamknąć media, które Katar finansuje pośrednio lub bezpośrednio.

12) Zgodzić się na wszystkie żądania w ciągu 10 dni – inaczej stracą one swoją ważność.

13) Katar będzie miesięcznie monitorowany, czy egzekwuje postanowienia ultimatum. W ciągu następnej dekady Katar będzie sprawdzany rocznie, czy respektuje żądania wszystkich punktów z ultimatum.

Nie podano do informacji publicznej, co grozi Katarowi w przypadku odrzucenia ultimatum.

źródło:al-jazeera

Czytaj więcej: Irański szef MON: Arabia Saudyjska, Turcja i Izrael wspierają terrorystów z ISIS i Al-Nusry i spiskują przeciwko Iranowi

Arabia Saudyjska i Izrael nawiążą oficjalne stosunki dyplomatyczne? Jerozolima chcę zaprosić następcę saudyjskiego tronu

Sojusz wojskowy i współpraca pomiędzy Arabią Saudyjską i innymi państwami Zatoki Perskiej z Izraelem stanowi od lat wielką tajemnicę poliszynela w świecie dyplomacji oraz służb specjalnych.

Czytaj więcej: Irański szef MON: Arabia Saudyjska, Turcja i Izrael wspierają terrorystów z ISIS i Al-Nusry i spiskują przeciwko Iranowi

Izraelski minister ds. służb specjalnych Yisrael Katz zawezwał saudyjskiego króla Salmana do zaproszenia do Rijadu izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu.

[related id=”25910″]Widzieliśmy jakim wspaniałym gospodarzem możecie być, kiedy prezydent Trump do was przyjechał. Możecie też do nas wysłać nowego następce tronu księcia Mohammeda ibn Samlana. To dynamiczna osoba i chce dokonać przełomu – zapewniał Katz, na corocznej konferencji w Herzlyi poświęconej bezpieczeństwu.

Oni wiedzą kim jest Iran. Możecie przysłać do nas następce tronu, będzie wielce powitanym gościem – dodał, niejako odwołując się do egipskiego prezydenta Anwara Sadata, który przyleciał do Jerozolimy w 1977 roku i zainicjował proces pokojowy pomiędzy Izraelem a Egiptem. Pokój pomiędzy tymi państwami trwa dalej, chociaż określany jest jako „zimny pokój” i pomimo otwartych przejść granicznych, to nie ma na nich natężonego ruchu (używają ich głównie Koptowie, pielgrzymujący do Ziemi Świętej).

Arabia Saudyjska i Izrael oficjalnie pozostają bez uregulowanych stosunków międzynarodowych od 1948 roku. Oba kraje łączą zażyłe relacje z Waszyngtonem oraz szereg wspólnych zapatrywań regionalnych. W 1981 roku Izrael, „oficjalnie” naruszając saudyjską przestrzeń powietrzną, dokonał zbombardowania irackiego reaktora atomowego w Osirak pod Bagdadem. Od lat mówi się, że Rijad nie miałby nic przeciwko ponownemu udzieleniu swojej przestrzeni powietrznej dla izraelskich samolotów, które miałyby zaatakować tym razem irańskie instalacje nuklearne.

[related id=”19184″]Zdaniem Teheranu współpraca pomiędzy Saudami i innymi krajami Zatoki Perskiej a Izraelem trwa w najlepsze w Syrii. Jeszcze przed rozpoczęciem wojny w tym umęczonym kraju, Mossad wraz ze służbami z Kataru przygotował zamach w Damaszku w lutym 2008 na dowódcę militarnej frakcji Hezbollahu, Imada Mougnyhje. Wedle Teheranu, to służby państw Zatoki Perskiej wraz z Mossadem stworzyły frakcję Al-Nusra oraz stoją za zamachami na syryjskich decydentów wojskowych i ze struktur bezpieczeństwa. Od 2015 roku dwór w Bahrajnie obchodzi święto Chanukę. Co więcej, na Bliskim Wschodzie istnieje silne przekonanie, że Saudowie wywodzą się nie z plemienia Anza klanu Al Masleekh, lecz z żydowskiego zarabizowanego plemienia Yahoudi z klanu Banu Qunaiqa.

Izraelski szef MON, Avidgor Liberman, wyraził potrzebę nawiązania pełnych i oficjalnych stosunków dyplomatycznych:

– Nawiązanie pełnych relacji politycznych i ekonomicznych pomiędzy Izraelem, państwami Zatoki Perskiej oraz Arabią Saudyjską, oznaczałoby dla nas zysk w wysokości 45 miliardów dolarów. To jest potencjał i musimy jasno wyrazić jakie są dla nas priorytety – powiedział na konferencji.

źródło: al-jazeera, presstv, własne

Czytaj więcej: Arabskie media: Tajna komórka izraelskiego Mossadu „TASA ELITE” werbuje uchodźców z północnej Syrii, Kurdystanu i Iraku

Amerykanie zapewniają Ankarę: po zniszczeniu Państwa Islamskiego odbierzemy Kurdom uzbrojenie i broń, które im daliśmy

Amerykański sekretarz obrony Jim Mattis w liście do tureckiego szefa MON Fikri Isika zapowiedział, że Waszyngton traktuje sojusz z Kurdami jedynie w wymiarze „taktycznym” i skończy się on po wojnie.

Czytaj więcej:USA: Donald Trump zatwierdził dostawy broni dla kurdyjskich oddziałów Ludowych Jednostek Samoobrony w Syrii

Turecki portal gazety „Hurriyet Ddaily News” cytuje treść listu, w którym Waszyngton uspokaja Turcję w związku z amerykańską pomocą syryjskim Kurdom z organizacji YPG. YPG uważana jest przez Turcję za organizację terrorystyczną powiązaną z PKK. Kurdowie, oprócz formacji szyickich walczących w Iraku i Syrii, nie są posądzani o czerpanie korzyści z istnienia ISIS – w przeciwieństwie do Ankary i Waszyngtonu.

[related id=”24560″]Mattis miał uspokajać Isika, że broń amerykańska, która trafiła do Kurdów, nie będzie wykorzystana przeciwko Turkom w przewidywanym dalszym etapie wojny na Bliskim Wschodzie. Zdaniem części ekspertów, Turcja będzie zmuszona do zaatakowania i wyparcia Kurdów z północnej Syrii.

Amerykański sekretarz obrony miał napisać, że Waszyngton jest zmuszony do współpracy z YPG, żeby pokonać ISIS w Syrii. Mattis dodał również, że Syryjska Armia Demokratyczna (SDF), której stan kadrowy jest zdominowany przez bojowników YPG, po zdobyciu Rakki, stolicy kalifatu, zostanie rozbrojona i przekształcona w armię arabską. Samą Rakkę mają kontrolować Arabowie – dodał Amerykanin.

Pentagon 30 maja ogłosił, że rozpoczął zbrojenie Syryjskiej Armii Demokratycznej, w skład której wchodzi kurdyjska YPG (ponad 80% stanu SDF), co wywołało głębokie zaniepokojenie Turcji, która uważa, że to podważa jej bezpieczeństwo narodowe.

źródło: hurriyetdailynews

Czytaj więcej: Jaka będzie przyszłość stolicy kalifatu? Kurdowie chcą włączyć Rakkę do swojego autonomicznego względem Damaszku obszaru

Następcą tronu saudyjskiego został Muhammad ibn Salman – reformator, zwolennik nowych technologii, zaciekły wróg Iranu

Książę Muhammad ibn Salman, obecny saudyjski minister obrony, został wybrany na następcę tronu Domu Saudów w Rijadzie. W wyborach podczas spotkania rodziny ibn Saudów książę otrzymał 31 na 34 głosy.

Czytaj więcej:Irański szef MON: Arabia Saudyjska, Turcja i Izrael wspierają terrorystów z ISIS i Al-Nusry i spiskują przeciwko Iranowi

Wynik wyborów to potwierdzenie decyzji króla Salmana, który odsunął swojego 57-letniego bratanka Muhammada ibn Najifa na rzecz swojego syna Muhammada ibn Salmana.

[related id=”16537″]Wedle portalu arabnews.com wybór młodego, 32-letniego następcy króla Salmana jest potwierdzeniem kierunku, jaki przyjął panujący od 2015 roku monarcha. Król Salman daje szansę młodemu i dynamicznemu pokoleniu, które rozumie kierunek i ducha przemian, jakie nastały w Królestwie – komentuje saudyjski portal.

Król Salman kieruje młodych i doskonale wykształconych ludzi na odpowiedzialne stanowiska ministerialne, dyplomatyczne, rządowe i regionalne. Zdaniem saudyjskiego portalu reformy, jakie są wprowadzane w Królestwie, otworzą rynek pracy dla kobiet, które będą musiały ponosić odpowiedzialność na równi z mężczyznami.

Czytaj więcej: Arabia Saudyjska łagodzi restrykcje wobec kobiet. Nie trzeba „pozwolenia” męskiego opiekuna do zgodnych z islamem spraw

Katarska telewizja Al Jazeera przyjęła ciepło nowego następcę saudyjskiego tronu. Muhammad ibn Salman jest zwolennikiem zwiększenia dostępu do rozrywki, obecnie ściśle reglamentowanej obywatelom Arabii Saudyjskiej przez restrykcje królewskie i policję religijną. Co więcej, następca tronu dał się poznać jako wielki zwolennik nowoczesnych technologii i zapowiedział, że do 2030 roku system zarządzania królestwem będzie opierał się na platformach internetowych.

[related id=”19165″]Dodatkowo nowy następca tronu zapowiedział odejście od gospodarki uzależnionej od cen ropy naftowej.

Zdaniem katarskiego portalu Ibn Salman jest niezwykle popularny wśród młodzieży, która w przeciwieństwie do społeczeństw z „cywilizacji europejskiej” jest najliczniejsza w strukturze demograficznej kraju.

Al Jazeera przypomina także, że nowy następca tronu, który od 2015 roku pełni funkcję ministra obrony (najmłodszego na świecie), doprowadził do inwazji Arabii Saudyjskiej na Jemen oraz nie skrywa swoich antyirańskich uprzedzeń.

[related id=”17710″ side=”left”]Irańska telewizja Press TV zastanawia się, czy po dojściu do władzy nowego króla (król Salman ma 82 lata) w regionie będzie więcej takich najazdów, jak ten na Jemen, dwa miesiące po objęciu przez ibn Salmana teki ministerialnej.

Decyzja króla Salmana i jego reformy dowodzą, że królestwo Saudów jest na skraju upadku i całkowitej dezintegracji – przestrzegał komentarz w materiale irańskiej telewizji, zaznaczając, że to najprawdopodobniej ibn Salman jest odpowiedzialny za represje wobec Kataru.

Nowy następca tronu nie gwarantuje również rychłego nawiązania stosunków dyplomatycznych z Iranem, zerwanych 2 stycznia 2016 roku. W wyniku skazania na karę śmierci przez sąd w Rijadzie szyickiego duchownego Nimr al-Nimra, który miał podżegać do rewolty saudyjskich szyitów (około 10% populacji królestwa, państwowo prześladowana), tłum w Teheranie zaatakował saudyjską ambasadę.

Źródło:presstv, al-jazera, arabnews

Czytaj więcej:Al Arabiya: katarski szef MSZ razem Muammarem Kadafim planował rewolucję i rozbiór Arabii Saudyjskiej. Wyciekły nagrania

Szef MSZ ZEA: Izolacja polityczna Kataru może trwać latami. Lista skarg wobec Dohy ma być opublikowana w ciągu kilku dni

Anwar Gargash, szef dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich na spotkaniu z dziennikarzami w Paryżu zapowiedział, że izolacja dyplomatyczna, ekonomiczna i polityczna Kataru może potrwać kilka lat.

Czytaj więcej:Dyplomatyczne zamieszanie na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska, Egipt, Bahrajn i ZEA zrywają kontakty z Katarem

[related id=”24908″]Zjednoczone Emiraty Arabskie są jednym z oskarżycieli Kataru o sponsorowanie terroryzmu. Jak podaje saudyjski portal alarabiya, Minister Spraw Zagranicznych ZEA zapowiedział, że rozgoryczone wspieraniem terroryzmu przez Katar państwa arabskie chcą go izolować, a nie eskalować sytuację. I że to może potrwać kilka lat – zaznaczają media bezpośrednio opłacane ze skarbca królewskiego w Rijadzie.

Gargash dodał również, że Doha w chwili obecnej znajduje się w stanie zaprzeczania i złości oraz zaznaczył, że za kilka dni zostanie opublikowania lista „skarg i zażaleń” wobec Kataru.

[related id=”25059″]Anwar Gargash zaproponował również, żeby Zachód zaczął monitorować Katar, sprawdzając, czy jego stosunek wobec światowego terroryzmu nie uległ zmianie. Dyplomata odniósł się również do Turcji, która zapowiedziała wysłanie wojskowego kontyngentu do Kataru.

Minister wyraził nadzieję, że Turcja zachowa neutralność w kryzysie katarskim oraz że Ankara zrozumie, że jej interes również polega na izolacji Dohy.

5 czerwca Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Egipt i Kuwejt zerwały stosunki dyplomatyczne z Katarem.

źródło: al-arabiya

Czytaj więcej: Katarski minister finansów: sankcje nie zaszkodzą naszej gospodarce. Katar obroni swoją walutę i ekonomię w kryzysie

Irańska Gwardia Rewolucyjna ostrzelała rakietami pozycję Państwa Islamskiego. Ali Khamenei: Spoliczkujemy naszych wrogów

Pozycje ISIS w Deir Az Zor we wschodniej Syrii zostały ostrzelane rakietowo przez Iran w ramach odwetu za zamachy na parlament i meczet w Teheranie 7 czerwca. W wyniku ataku ISIS zginęło 18 osób.

Czytaj więcej: Irańska Gwardia Rewolucyjna wydała komunikat, w którym twierdzi, że za zamachami stoi Arabia Saudyjska oraz USA

Wedle oświadczenia elitarnej Gwardii Rewolucyjnej, rakiety średniego zasięgu zostały wystrzelone z zachodnich prowincji Kermanasz i z irańskiego Kurdystanu. Wielu terrorystów zginęło, a ich broń została zniszczona.

[related id=”24908″]Powołana w 1979 jako „żelazna pięść” ajatollaha Chomeiniego Irańska Gwardia Rewolucyjna zapowiedziała na swojej stronie oficjalnej, że rozlew niewinnej krwi nie pozostanie bez odpowiedzi. Słowa te skierowane były do salafickich formacji, z którymi Iran wraz ze swoimi sojusznikami od 2012 walczy na śmierć i życie w Iraku oraz w Syrii. Wedle bardzo niepewnych danych ponad 2000 żołnierzy z formacji zginęło w walkach z ISIS i Al-Nusrą.

Naczelny przywódca Islamskiej Republiki Iranu, ajatollah Ali Khamenei zapowiedział, że Iran zamierza „spoliczkować” swoich wrogów. Kilka godzin po tych słowach pociski poleciały na Dier Az Zor, strategiczny obszar na pograniczu Syrii i Iraku, uznawany przez wielu ekspertów, za „matecznik” Państwa Islamskiego.

Portal Al-Jazeera zastanawia się nad tą niecodzienną reakcją Iranu. Teheran wspierał szyickich bojowników pieniędzmi, wyszkoleniem i sprzętem, lecz do tej pory nigdy bezpośrednio nie atakował żadnego kraju. Jak na realizację zapowiedzi odwetu zareagują Arabia Saudyjska, USA i Izrael? – pytają media z Kataru.

[related id=”25059″]Teheran obarczył Arabię Saudyjską bezpośrednią odpowiedzialnością za zamachy 7 czerwca.

Rzecznik „żelaznej pięści” z Teheranu, gen. Ramezan Sharif zapowiedział, że kolejne ataki na Iran spotkają się z jeszcze większymi i poważniejszymi odpowiedziami ze strony Teheranu. Przesłaniem naszego ostrzału Deir Az Zor jest to, żeby sponsorzy salafizmu nigdy nie próbowali podważyć naszego bezpieczeństwa – powiedział Sharif. – Wedle naszego wywiadu, nasze rakiety zniszczyły ważne bazy terrorystów w Syrii – dodał.

źródło: presstv, al jazeera

Czytaj więcej: Al Jazeera wspomina o żołnierzach Andersa i Polakach uratowanych w Iranie. Historia Heleny Stelmach, mieszkanki Iranu

Sześć dni, które zmieniły świat. Wojna sześciodniowa 1967 roku. Cisza w eterze oznacza wojnę! Po co nam Watykan? Cz. III

Słowa w świecie arabskim rzadko wiążą się z czynami. Wiosną 1967 roku słowa miały uratować honor arabski, jednak to izraelska cisza radiowa 5 czerwca 1967 doprowadziła Arabów do klęski i hańby.

Czytaj część pierwszą:Sześć dni, które zmieniły świat. Wojna sześciodniowa 1967 roku. Koszmar Ben Guriona – Naser i panarabizm. Część I

Czytaj część drugą:Sześć dni, które zmieniły świat. Wojna sześciodniowa 1967 roku. Rewolty, samolot, źródła wody, Sowieci, szpiedzy. Cz. II

W maju 1967 roku po kolejnym izraelskim ataku lotniczym na Syrię, Gemal Abdel Naser musiał zareagować. Pomimo uprzednich sporów i nieudanej unii z Damaszkiem, Kair zadeklarował sojusz wojskowy z Syrią. Do sojuszu dołączył król Transjordanii Hussain, który musiał na bok odłożyć swoje urazy za „psa CIA” i „gnidę amerykańską”, jak go, nie bez racji, nazywały egipskie media.

Świat arabski wybuchł w euforii. Parady, demonstracje, buńczuczne nagłówki prasowe, komunikaty radiowe nawołujące Palestyńczyków do pakowania się, ponieważ zjednoczone armie arabskie zepchną Żydów do morza. Telewizja egipska pełna była „mowy nienawiści” i przekonywała cały Bliski Wschód, że czas syjonistów dobiegł końca. Żeby utwierdzić widzów w swoich opiniach, egipskie kanały telewizyjne pokazywały parady wojskowe chwalące się nowoczesnym sowieckim sprzętem, a na ulicach Kairu miliony ludzi okazywało swoją realną miłość do prezydenta i jego konfrontacyjnej polityki.

Tymczasem 15 maja, z okazji Dnia Niepodległości w Jerozolimie zachodniej, na skromnej paradzie wojskowej armia izraelska zaprezentowała się biednie. Szef sztabu Icchak Rabin wraz z premierem Levim Eskholem przyglądali się pochodowi złożonemu z kilku wozów bojowych i defilujących żołnierek. Co więcej, w izraelskim radiu tak „niby przypadkiem” zatriumfował przebój Yerushalaim Shel Zahav – Złota Jerozolima, o tym jak historyczne jerozolimskie Stare Miasto, znajdujące się od 1948 roku w Transjordanii, jest puste, ponieważ nie ma tam Żydów. Ta urokliwa pieśń, miała być antidotum na egipskie prężenie muskułów, które Żydzi oglądali na egipskim kanale w telewizji. Izraelskiej telewizji wtedy jeszcze nie było. Ta powstała dzięki „Wiesławowi” po marcu 1968 roku.

Naser przy wielkim aplauzie ulicy w całym świecie arabskim ogłosił blokadę Cieśniny Tirana dla izraelskich okrętów i innych żeglug płynących do lub z portu czerwonomorskiego w Ejlacie. Egipski prezydent w gorączce poszedł jeszcze o krok dalej. Kazał wynosić się wojskom ONZ stacjonującym od 1957 roku na Synaju i ku jego wielkiemu zdziwieniu „błękitne hełmy” spakowały się i wróciły w chłodniejszy obszar świata. Naser mocno się zdziwił decyzją ONZ. Do dzisiaj pozostaje niewyjaśnione, dlaczego wojska międzynarodowe postanowiły spełnić życzenie egipskiego prezydenta, który zmuszony był do zachowania pozorów przed światem arabskim. Na żadną wojnę z Izraelem Egipt ani Syria nie była gotowa przed 1970 rokiem. Sowiety nie zdążyły dostatecznie przeszkolić oficerów syryjskich i egipskich w obsłudze nowoczesnego sprzętu. Zresztą do portów w Aleksandrii i Latakii nie dopłynęła całość zamówienia złożonego w Moskwie. Egipski sztab generalny wysłał na Synaj zaledwie kontyngent, który musiał, improwizując, ulokować się wzdłuż granicy z Izraelem. Przecież trwała wyniszczająca i absorbująca Kair wojna w Jemenie.

Izrael, który najprawdopodobniej rozgrywał skuteczną wojnę psychologiczną ze swoimi sąsiadami, nie mógł dłużej czekać, skoro wszelkie okoliczności przybliżają do upragnionej wojny. Ogłoszono powszechną mobilizację rezerwy, a więc wszystkich zdolnych do noszenia broni mężczyzn w wieku od 18 do 55 roku życia. Świat arabski nawoływał do wojny, ale Arabowie w swojej masie nie byli przeszkoleni wojskowo. Inaczej niż Żydzi, którzy prowadzili realne działania doprowadzające do eskalacji i byli prawie całkowicie skoszarowani. Nie ma w Izraelu cywili, zawsze powtarza Hamas po kolejnym zamachu. Oni będą, byli lub są w strukturach wojskowych.

Oficjalnym casus belli dla Tel Awiwu była blokada Cieśniny Tirana, która uniemożliwiała izraelską żeglugę po Morzu Czerwonym. Znamy z opowiadań Marka Hłaski jak wyglądał w tym czasie Ejlat – tropikalna osada pomiędzy Akabą i egipską Taabe. Kilka baraków, upał i jakaś infrastruktura obsługująca tankowce z ropą z Iranu. Ropą, za którą do dziś Izrael nie zapłacił Iranowi.

Jest to obraźliwe dla naszego wojska stwierdzenie, że w czerwcu 1967 roku mogliśmy przegrać wojnę – pisał w swoich pamiętnikach ówczesny naczelny dowódca izraelskiego lotnictwa, a późniejszy prezydent kraju Ezer Weizman. W podobnym tonie miał się wypowiadać w Waszyngtonie wiosną 1967 roku szef Mossadu, Meir Amit – wojna nie będzie dłuższa niż tydzień. Może 7 dni – zapowiadał Amit. Mimo to, w mediach atlantyckich zawrzało. Świat arabski pod wodzą egipskiego prezydenta Gemala Abdel Nasera dokończy dzieło Hitlera – ogłaszała prasa „wolnego świata”. W Izraelu uruchomiona propaganda grzmiała – jesteśmy sami, musimy się bronić. Walczymy o przetrwanie.

Zmobilizowane izraelskie wojsko na granicy czekało bezczynnie na jakąkolwiek polityczną decyzję – bijemy się czy wracamy do domu, gaworzyli rezerwiści. Na stadionie piłkarskim w Ramat Ganie kopano groby. Tysiące grobów. Społeczeństwo utrzymywane w panice przez rząd szykowało się na być może przegraną wojnę. Przecież zjednoczone armie państw arabskich miały ponad 0,5 mln żołnierzy, 1 tys. samolotów i ponad 2,5 tys. czołgów. Żydzi mogli wystawić „jedynie” 264 tys. żołnierzy, 300 samolotów i 800 czołgów. Lecz nie ilość, lecz jakość zawsze decyduje. Kiedy syryjski oficerowie, niczym sanacyjne fircyki, siedzieli bezczynnie po damasceńskich kawiarniach, Żydzi nieustannie ćwiczyli nowe rozwiązania taktyczne.

Dni mijały, a cywil na stanowisku premiera Izraela, Levi Eskol, nie umiał podjąć decyzji o ataku. A czas naglił. Sowieci mobilizowali bazy lotnicze w Armenii i na Krymie. Bić się z egipskimi pilotami to żaden wysiłek, ale z sowieckimi? To może doprowadzić do wojny światowej. Masz najsilniejszą armię od czasów króla Dawida, atakujmy – krzyczeli generałowie na Eskola. W Tel-Awiwie emeryci i kobiety demonstrowali, domagając się powrotu „jednookiego szakala pustyni”, Mosze Dajana, do armii. Szef sztabu Rabin w oparach ciągłego tytoniowego dymu przeszedł chwilowe załamanie nerwowe. Eskol usłuchał głosu ludu, mianował Dajana ministrem obrony, który zgarnął niezasłużone krajowe i międzynarodowe uznanie jako twórca wiktorii 1967 roku, chociaż przyszedł na urząd na 5 dni przed wojną.

Jednak Dajan, który w wolnych chwilach zajmował się kradzieżą artefaktów archeologicznych, miał wybitny pomysł. – Niech będzie cisza. Zaatakujmy ich, ale niech nie będzie ani jednego komunikatu z naszej strony. Niech świat uwierzy w ich kłamstwa. Po konsultacjach i powrocie Rabina, ustalono, że 5 czerwca 1967 roku stworzy się historię.

Rankiem 5 czerwca, pomiędzy 7:30 a 7:45, 298 izraelskich samolotów uderzyło na egipskie lotniska na Synaju i w północnym Egipcie. Izraelski wywiad wojskowy Aman wyliczył, że to jest ten czas, kiedy egipskie maszyny stoją na pasach startowych, piloci kończą śniadanie, a nie wszyscy dowódcy dojechali z kwater do baz. W ciągu kwadransa egipskie lotnictwo wojskowe przestało istnieć, a młody generał Ariel Szaron zrobił to, co umiał najlepiej – najechał czołgami na Egipcjan na Synaju. Naser był zdruzgotany. Nie było pełnego obrazu rzeczywistości, a egipskie media zaczęły… ogłaszać o triumfie wojsk naserowskich, które przekroczyły granicę z Izraelem! Tel-Awiw milczał. Ludzie, przerażeni brakiem dementi ze strony izraelskiej, wierzyli egipskim doniesieniom. Uwierzył też Amman i Damaszek, którzy rozpoczęli ostrzał artyleryjski izraelskich pozycji. Chociaż poszedł od Eskola komunikat do króla Husseina, żeby nie angażował się w tę wojnę, to izraelskie lotnictwo po skończeniu z Egiptem zaatakowało lotniska w Syrii, Iraku i Transjordanii. Po wojnie izraelskie radio opublikowało podsłuchaną rozmowę telefoniczną pomiędzy Naserem i Husseinem, w której panowie ustalali wspólną wersję przyczyn kompromitacji. I po co to było, kręcili głowami z niezadowoleniem ludzie z Mossadu. Po co mają wiedzieć, że ich podsłuchujemy?

Izraelskie dywizję pancerne gniotły Egipcjan pozbawionych osłony lotniczej. Zresztą na Synaju był tylko kontyngent, który musiał mierzyć się z całym izraelskiej frontem południowym. W ferworze walki na Synaju znalazł się samolot z egipskim szefem sztabu, Abdelem Munirem Riadem. Ten po powrocie do Kairu miał ze łzami w oczach przekonywać Nasera, że to koniec i należy się wycofać z Synaju. Naser podjął decyzję – wycofujemy się, co tylko jeszcze bardziej zdezorganizowało armię egipską, w której morale pomimo wszystko było takie, żeby się bić dalej. Jednak rozkaz to rozkaz i egipscy żołnierze najczęściej bez butów (bo Allah nie weźmie do nieba w butach) maszerowali po gorącym pustynnym piasku do niewoli albo na drugi brzeg Kanału Sueskiego, do którego Szaron dojechał po uprzednim zajęciu Gazy 7 czerwca, trzeciego dnia wojny. Największy wróg Izraela, ale też salafizmu oraz Arabii Saudyjskiej, został pobity.

Popołudniem 5 czerwca izraelski front centralny uderzył na Zachodni Brzeg. Dajan był przeciwko zajmowaniu Starego Miasta w Jerozolimie. Wiedział, że Żydzi z całego świata zamiast przyjeżdżać do kibuców dostaną hopla religijnego. Na co nam ten Watykan – miał mówić zirytowany, przewidując, że świat teraz będzie stale patrzył na to co Żydzi robią z Arabami. Co więcej, świat 6 czerwca dowiedział się co naprawdę się dzieje na Bliskim Wschodzie. Cisza radiowa miała być utrzymana, żeby mocarstwa, tak jak w 1956 roku, nie przeszkodziły walnej rozprawie ze światem arabskim. A wedle izraelskiej dialektyki, raz na kilka lat Arabowie muszą oberwać. A armia izraelska miała porachunki z Legionem Arabskim, ostoją tronu Haszymidów. Legion ten sromotnie pobił Żydów w trakcie wojny 1948-49. Jako że Żydzi nigdy nie zapominają i nigdy nie wybaczają, izraelscy komandosi podśpiewujący Yeruslaim Shel Zahav ruszyli na jerozolimskie Stare Miasto, na Legion Arabski. Artyleria Legionu umieszczona w sąsiednim Betlejem miała kłopot. Nie można strzelać na Święte Miasto! Jeszcze pocisk trafiłby jakiś meczet lub kościół. Takie myślenie było ongiś na Bliskim Wschodzie, dziś rujnowanym przez salafickich bandytów.

Legion Arabski, okazał się rywalem trudnym, ale nie aż tak bardzo wymagającym. Stare Miasto zostało zajęte 7 czerwca, zgodnie z przewidywaniami Dajana, religijna ekstaza wybuchła w Izraelu jak i na świecie. Elita aszkenazyjska rządząca Izraelem była całkowicie świecka i wroga religii. Haszymidzi będąc uprzednio wyparci z Mekki i Medyny przez Saudów, utracili ostatnie najważniejsze dla sunnickiego islamu miasto – Jerozolimę z Meczetem Al-Aksa. Wraz z upadkiem Jerozolimy, król Hussein utracił cały Zachodni Brzeg Jordanu, uzyskany przez jego dziadka króla Abdullaha. Hebron, Nablus, Jerycho wpadło w ręce Żydów, a rabini wojskowi otrąbili triumf i że przyjście Mesjasza jest już rychłe w związku z takimi cudami. Był też projekt wysadzenia meczetów jerozolimskich, na który Dajan mądrze się nie zgodził. Nie religia była teraz w głowach izraelskich generałów, lecz to, jak dobrać się do Syrii, nie wywołując sowieckiej interwencji w obronie swojego najwierniejszego sojusznika.

Egipt i Transjordania pobita, iracka baza H-3 zniszczona, więc obrazą dla Jahwe, Pana Zastępów, byłoby niezniszczenie Syrii, tym bardziej, że Eli Cohen przekazał cały rozkład fortyfikacji na Wzgórzach Golan. Rankiem 9 czerwca Izrael uderzył na Syrię. Lotnictwo i artyleria niszczyła zlokalizowane przez super szpiega Mossadu fortyfikacje syryjskie. Cohen zawisł na placu w Damaszku w 1965 roku, zdekonspirowany przez depeszę, kiedy syryjski kontrwywiad dostał nowoczesny sprzęt od Sowietów. 75 tys. żołnierzy syryjskich, pozbawionych wsparcia uprzednio zniszczonego lotnictwa, odpierało ataki przerzuconej z Synaju i Zachodniego Brzegu armii izraelskiej. Premier Levi Eskol był nieuchwytny telefonicznie. W krótkiej rozmowie z żoną chwalił pejzaże Golanu, ale ponoć nic nie słyszał o tym, że zebrało się posiedzenie ONZ wzywające do zaprzestania walk. Ponownie w tej wojnie wystąpiła cisza spowodowana brakiem sygnału.

Wedle pewnych już informacji, sowieckie lotnictwo osiągnęło stan gotowości bojowej na lotniskach w Armenii i Krymie. Dzień przed ofensywą na Syrię, 8 czerwca, izraelskie lotnictwo zatopiło na wodach międzynarodowych na Morzu Śródziemnym amerykański okręt USS Liberty, który zbierał wywiad elektroniczny w czasie tej wojny. W wyniku ataku zginęło 34 amerykańskich żołnierzy. Izrael się kajał i przepraszał, chociaż wiadomo było, że żadne państwo arabskie nie pływa na amerykańskich oznaczonych okrętach. Ale kto będzie w tak historycznej chwili zadawał niewygodne pytania? Już raz prezydent John F. Kennedy pytał Ben Guriona, co on buduje w Dimonie. Kennedy pojechał do Dallas i od tamtej pory Amerykanie udają, że nic nie wiedzą o izraelskim potencjale nuklearnym.

10 czerwca izraelski premier Levi Eskol nawiązał łączność ze światem. Radio w Damaszku ogłosiło upadek miasta Kunejtry na trzy godziny zanim to rzeczywiście nastąpiło. Izrael wyszedł na pozycję szturmowe na syryjską stolicę. Ledwie 40 km dzieliło czołgi żydowskie od najstarszej stolicy świata. Levi Eskol zgodził się na zawieszenie broni, tak jak uprzednio to zrobiła Syria, Transjordania i upokorzony Egipt. Izrael po 19 latach od swoich narodzin zajął całą mandatową Palestynę, Synaj oraz Wzgórza Golan. Jednak, zdaniem izraelskich „rewizjonistów” historycznych, wojna 1967 roku była zaledwie wygraną bitwą w przegranej przez Izrael i „cywilizowany świat” wojnie.

CDN.

Sześć dni, które zmieniły świat. Wojna sześciodniowa 1967 roku. Rewolty, samolot, źródła wody, Sowieci, szpiedzy. Cz. II

Zanim generałowie Itzhak Rabin i Mosze Dajan rozkazali „najlepszej armii od czasów króla Dawida” uderzenie na sąsiadów, dysponowali ogromną wiedzą o państwach arabskich. Ale czas ich gonił.

Czytaj część pierwszą: Sześć dni, które zmieniły świat. Wojna sześciodniowa 1967 roku. Koszmar Ben Guriona – Naser i panarabizm. Część I

Panarabizm i naseryzm miał swoich zażartych wrogów. Izrael nie mógł dopuścić do modernizacji świata arabskiego, co w końcu doprowadziłoby do klęski państwa żydowskiego. Dom Saudów był wielkim przeciwnikiem modernizacji świata islamu. – Pamiętaj, że nie jesteś szachem Francji, lecz Iranu – upominał saudyjski król Fajsal irańskiego szacha Mohammeda Rezę Pahlaviego, kiedy ten zaproponował otwarcie dyskotek w Rijadzie, tak jak on to zrobił w Teheranie.

Saudowie zaczęli konsumować potężne zyski z ropy naftowej i tak jak dzisiaj, interweniowali w Jemenie. W 1962 roku zorganizowali kontrrewolucyjny pochód w obronie obalonego przez rewolucjonistów ostatniego króla Jemenu Mohammeda al-Badra. Za rewolucjonistami ujął się Gemal Abdel Naser i wysłał do Jemenu armię egipską na 5-letnią jałową wojnę.

Rewolucja nie stała w sprzeczności z islamskimi poglądami Nasera. Egipski prezydent aktywnie wspierał algierskie/islamskie powstanie przeciwko Francuzom, które zmusiło Paryż do zakończenia oficjalnej obecności w Afryce Północnej w 1962 roku. Sowietom nie za bardzo podobał się Naser jak i panarabizm, który swoje korzenie ma w kontaktach świata arabskiego z hitlerowskimi Niemcami. Niemniej z braku poważniejszych graczy na bliskowschodniej arenie, zaoferowali swoje usługi państwom arabskim, które szukały oparcia wobec dawnych kolonistów oraz współpracujących z nimi Izraelem.

Radzieccy towarzysze z kamienną twarzą zerkali, jak Naser rozpaczliwie szukał 5 razy dziennie kierunku na Mekkę w Moskwie. Egipskiego prezydenta interesowała broń, jak i projekty inżynieryjne, które Związek Sowiecki wraz z jego satelitami może wykonać w kraju faraonów. Marks, Engels, Lenin zupełnie go nie interesowali. I Sowieci w imię pragmatyki dziejowej to zaakceptowali.

Pojawienie się Sowietów na Bliskim Wschodzie wywołało natychmiastową reakcję Amerykanów. W okupowanym przez nich Monachium znajdował się przeniesiony z Berlina Instytut Orientalny, który zachował szereg kontaktów z czasów kajzera i Hitlera. Berlin interesował się Hasanem Al-Bana i jego Bractwem Muzułmańskim od samego początku w 1932 roku. Ponoć niemiecki konsul w Kairze nie żałował środków na „młodych gniewnych”, którzy swoją wizję świata opierali na pustynnych legendach z VII wieku, a nie tak, jak ówcześnie było modne – w rozwoju nauki i techniki. Grunt, że Bracia Muzułmanie mogą napsuć krwi Anglikom.

Naser sam był „tajnym członkiem Bractwa”. Niemniej po dojściu do władzy zdystansował się od organizacji i rozpoczął z nią wojnę. Wojnę bezwzględną, kiedy to egipski wywiad odkrył, że Bracia Muzułmanie są finansowani przez wrogą ówcześnie Kairowi Arabię Saudyjską. Z resztą czeki z Zatoki Perskiej płynęły nie tylko nad Nil. Baathistowska władza w Damaszku i Bagdadzie również była podważana przez rodzący się ruch salaficki, który kontestował zeświecczenie obyczajów, kultury oraz „jawnogrzesznictwo” heretyków u władzy. Prześladowani islamiści znajdowali schronienie właśnie w Monachium pod kuratelą amerykańskiej CIA. Amerykanie widzieli w radykalnym sunnickim islamie nie tylko miecz na sowieckie wpływy w Trzecim Świecie. Patrzyli również na Kaukaz i Azję Centralną, który w imię islamu może odpaść od Moskwy.

Niemniej w połowie lat 60-tych izraelskie przypuszczenia się potwierdziły – dzięki sekularyzacji szkolnictwa i masowym sowieckim zbrojeniom Arabowie z Syrii, Iraku i Egiptu przesiedli się z osiołków i wielbłądów na wozy pancerne i czołgi. Pozostawało kwestią czasu, kiedy nauczą się celnie strzelać. A to zagrażało Izraelowi, który opierał swój byt na sile wojska – nie licznego, ale doskonale wyposażonego, wyszkolonego i zmotywowanego. Przy czym Izrael jest chyba jedynym krajem, w którym pomimo obowiązkowej służby wojskowej, wciela do lotnictwa i wywiadu wojskowego niemalże pod przymusem. Elita elit. I to właśnie lotnictwo i wywiad miał niwelować dysproporcje w ilości, skoro jakość uzbrojenia dostępnego Arabom była taka sama lub nawet lepsza.

W izraelskim sztabie generalnym Kirya rozpoczęto analizy. Sprawnie wykonany atak lotniczy może uziemić całe lotnictwo nieprzyjaciela. Wojsko pozbawione osłony lotniczej będzie bezradne wobec naszych myśliwców i nacierających dywizji pancernych. Tym samym, możemy prowadzić ofensywę na wszystkich frontach nie wielkimi formacjami, przy spodziewanych nie wielkich stratach ludzkich – rozkminano talmudycznie. Do szczęścia Żydom potrzebny był radziecki samolot MIG-21, żeby izraelscy specjaliści (którzy podzielą się wiedzą z amerykańskimi kolegami, oczywiście nie za darmo) i piloci mogli przebadać możliwości technicznie i taktyczne maszyny będącej na wyposażeniu wojsk arabskich.

Izraelski wywiad zwerbował irackiego pilota – Asyryjczyka Munira Redfa, który pomimo, tego, że świecka iracka władza zapewniła, wcześniej upośledzonym chrześcijanom, elitarną pracę czuł się dyskryminowany w Mezopotamii. Mossad zorganizował przerzut rodziny pilota w bezpieczne miejsce i 16 sierpnia 1966 roku Redfa wylądował kradzionym MiG-iem na lotnisku w Izraelu. Eksperci izraelskich sił powietrznych mieli mało czasu na przebadanie myśliwca. Czas naglił. A ta wiedza miała uczynić izraelskich pilotów niezniszczalnych w pojedynkach w przestworzach.

Wiosną 1967 roku izraelscy piloci mieli okazję wykazać swoje umiejętności i wiedzę w pojedynkach powietrznych z syryjskimi asami przestworzy. Damaszek rozpoczął budowę tamy u źródeł Jordanu, tak aby ten od czasów biblijnych życiodajny akwen wodny w rowie syryjsko-afrykańskim w ograniczonym zakresie płynął do Izraela, a nawadniał syryjskie pola. Woda na Bliskim Wschodzie rzecz najcenniejsza. Izrael przeprowadził w kwietniu i w maju 1967 roku szereg rajdów na syryjskie instalacje i budowy w newralgicznym pograniczu. Izraelska agresja wywołała oburzenie w świecie arabskim. I w tym momencie powstaje do dzisiaj niewyjaśnione pytanie – jaka była rola Sowietów w wiosennych starciach izraelsko-syryjskich?

Bez wątpienia Kreml chciał „rozgotować” Bliski Wschód wykorzystując amerykańskie zaangażowanie w Wietnamie i w Indochinach. Tylko idąc tropem „Protokołów Mędrców z Syjonu”, „wierchuszka” sowieckiego państwa będąca w dużej mierze pochodzenia żydowskiego, rzeczywiście była pozbawiona wszelkich odczuć plemiennych? Jedno sowieckie „NIET” powstrzymało by arabską histerię i gorączkę, którą wywołał nieświadom konsekwencji Gemal Abdel Naser. Kto jak kto, ale KGB i GRU zapewne doskonale zdawało sobie sprawę z tego, że połączone siły Egiptu, Transjordanii, Syrii i Iraku są (jeszcze) niewystarczające, aby pobić Izrael.

Ani Breżniew, ani Kosygin nie powstrzymywali Nasera przed grą, w której przy pełnym rozeznaniu potencjałów, kompromitacja była nie do uniknięcia. Czy te masy Żydów sowieckich, które napłynęły do Izraela po 1990 roku rzeczywiście były bierne w swojej jakości wobec wizji unicestwienia państwa żydowskiego? Przecież, jak wspominałem wcześniej, Izrael dostawał życiodajne dolary za informację zza „Żelaznej Kurtyny”, za którą mieszkało miliony Żydów. Tak więc czyim rzeczywistym sojusznikiem był Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich?

Tel-Awiw wie i wiedział bardzo dużo o Syrii. Dzisiaj ludzie w Izraelu związani z bezpieczeństwem udają, że wojna w Syrii ich nie obchodzi, poza jednym wyjątkiem – Hezbollahem. Weteranów izraelskich służb interesuje zapewnię jeszcze jedno – gdzie są zwłoki Eli Cohena, człowieka, który wygrał wojnę 1967 roku nim jakikolwiek pocisk został wystrzelony.

Eli Cohen, Żyd urodzony w Syrii, lecz mieszkający w Egipcie brał udział w kompromitacji izraelskich służb w trakcie „Operacja Zuzanna”. W 1954 egipscy Żydzi zwerbowani przez Mossad mieli przeprowadzić szereg zamachów bombowych na obiekty cywilne (kina, urzędy) żeby zdyskredytować znienawidzonego przez Tel-Awiw Nasera. Operacja zakończyła się błazenadą i karami śmierci dla organizatorów. 1955 roku Cohen przybył do Izraela i zaczął spokojny drobnomieszczański żywot, będąc niejako obywatelem 2 kategorii związku z tym, że Żydzi z krajów arabskich byli tą pogardzaną warstwą przez Żydów europejskich. Świat arabski dla Cohena był jego własnym. Mówił oraz myślał po arabsku. Jadł i mógł zachowywać się jak Arab. Dodatkowo miał fantastyczną pamięć i aparycję amanta. Mossad, szybko wymyślił nową rolę dla tak użytecznego człowieka.

W 1962 roku Eli Cohen jako Kamal Amin Taabet syryjski emigrant, biznesmen z Argentyny zakotwiczył w stolicy Syrii. Dysponując pieniędzmi, znajomościami i urokiem osobistym wszedł do damasceńskiej elity, która na rautach i bankietach dzieliła się z nowym przyjacielem sekretami alkowy i tajników mętnego świata polityki. Istny James Bond. Cohen wynajął apartament naprzeciwko syryjskiego sztabu generalnego, dzięki czemu jego depesze telegraficzne z cennymi informacjami pozostawały niezauważone. Cohen vel Taabet, zaprzyjaźnił się nawet z ówcześnie młodym i pnącym się w górę na szczebelkach kariery Hafezem Al-Asadem, późniejszym „lwem z Damaszku”. Cohen stał się tak wpływowym człowiekiem, że rozważano uczynieniem go syryjskim wiceministrem obrony!

Do największych sukcesów Cohena należało uzyskanie informacji o syryjskich fortyfikacjach na Wzgórzach Golan. Wedle jednej wersji, Cohen miał objechać teren razem z zaprzyjaźnionym syryjskim decydentem i w trakcie podróży miał zapamiętać topograficzne rozmieszczenie fortyfikacji, stanowisk artyleryjskich, moździerzowych i wszystko przekazać do Tel-Awiwu. Wzgórza Golan, o które po latach zapomnienia ponownie wracają do relacji medialnych, stanowiły z jednej strony o bezpieczeństwie syryjskiej stolicy, a z drugiej narażały cały północny Izrael na ostrzał artyleryjski. Golan dawał również Syrii dostęp do Jeziora Galilejskiego, największego akwenu słodkowodnego w regionie. Dla Izraela, zajęcie Golanu było sprawą egzystencjonalną. Dzięki wiedzy uzyskanej od Cohena, który został powieszony w Damaszku w 1965 roku, Żydzi mogli rozpocząć wojnę. Wojnę, która zmieniła świat.

CDN.

Saudyjskie media: Katar spiskował z Iranem w trakcie rewolty w Bahrajnie w czasie Arabskiej Wiosny w 2011 roku

Saudyjski portal Al-Arabiya ujawnia kolejne katarskie intrygi mające na celu zaprzedanie arabskich i sunnickich interesów wrogiemu szyickiemu Iranowi. Tym razem przypomina o buncie w Bahrajnie.

Uprzednio niezawodny w ujawnianiu katarskich knowań saudyjski portal Al-Arabiya donosił o tym, jak premier i szef MSZ emiratu Hamad bin Jassim al-Thani szykował rozbiór Arabii Saudyjskiej.

Czytaj więcej:Al Arabiya: katarski szef MSZ razem Muammarem Kadafim planował rewolucję i rozbiór Arabii Saudyjskiej. Wyciekły nagrania

W dzisiejszej (weekendowej) edycji portalu czytamy o tym, jak wcześniej wspomniany Hamad bin Jassim al-Thani pomagał Iranowi w organizacji szyickich grup oporu wobec sunnickiej kasty rządzącej krajem. Głównym ośrodkiem organizującym szyitów był irański konsulat w stolicy królestwa Manama, który został zamknięty po uspokojeniu sytuacji w kraju.

[related id=”24908″]Zresztą rola Iranu w wydarzeniach w Bahrajnie nie była tajemnicą – informuje Al-Arabiya. W trakcie ponadmiesięcznych starć pomiędzy protestującymi (w dużej mierze szyitami) a armią zginęło co najmniej 36 osób, a tysiąc zostało rannych. Do tradycyjnych w tym okresie w regionie postulatów zwiększenia swobód obywatelskich i wolności doszły jeszcze kwestie wyznaniowe. Bahrajn w 70% jest zamieszkiwany przez szyitów, a rządząca od XVIII wieku dynastia Al-Khalifa jest sunnicka.

Wedle doniesień saudyjskich mediów Katar wespół z Iranem skontaktował się z opozycją w Bahrajnie, żeby zainicjować tzw. Katarską Inicjatywę – a więc polityczny program przeniesienia Bahrajnu pod irańską strefę wypływów. Katarczycy mieli proponować, żeby król Hamad ibn Isa Al Chalifa zagwarantował prawo do publicznych demonstracji opozycji, zamknął telewizję Bahrajn TV, uwolnił więźniów politycznych i powołał nowy rząd.

[related id=”24317″]W marcu 2011 roku katarski szef rządu Hamad bin Jassim al-Thani spotykał się z sekretarzem generalnym szyickiej opozycji w Bahrajnie Al-Wefaq Alim Salmanem nim wojsko królewskie wraz z sojuszniczymi armiami Półwyspu Arabskiego nie zdołało uspokoić sytuacji w kraju.

Katarski polityk miał obiecywać szyickiej opozycji, że Doha będzie naciskać na państwa Zatoki Perskiej, aby Bahrajn zniósł stan wyjątkowy i złagodził represje wobec opozycji, co rzeczywiście nastąpiło w czerwcu 2011 roku.

źródło:al-arabiya

Czytaj więcej: Dyplomatyczne zamieszanie na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska, Egipt, Bahrajn i ZEA zrywają kontakty z Katarem

Katar i Islamska Republika Iranu dzielą jedne z największych światowych złóż gazu ziemnego na dnie Zatoki Perskiej

Katarski portal mediów Al-Jazeera żywiołowo komentuje wydarzenia w Zatoce Perskiej, informując, że zdaniem ekspertów do kryzysu przyczyniły się same media przez krytykę Arabii Saudyjskiej i Izraela.

Czytaj więcej: Doradca katarskiego MSZ ws. terroryzmu: gościliśmy w naszym kraju afgańskich talibów na prośbę Stanów Zjednoczonych

Wedle analiz portalu Al-Jazeera kryzys dyplomatyczny w Zatoce Perskiej spowoduje wzrost ceny gazu ziemnego. Katar jest największym na świecie eksporterem gazu w postaci cieczy (produkuje 77 milionów ton tego surowca), który może być transportowany w dowolne miejsce na świecie – w tym do Polski.

[related id=”24692″]To gaz uczynił z małego emiratu jedno z najbogatszych krajów świata – przypomina portal ze stolicy Kataru Dohy.

Katar ma kilka złóż gazu w obrębie swoich wód terytorialnych. W kwietniu 2017 roku emirat ogłosił, że największe światowe złoże gazu ziemnego zacznie być użytkowane wspólnie z Iranem.

Firma Qatar Petroleum, zajmująca się przemysłem gazowym, twierdzi, że zamieszenie z sąsiadami nie wpłynie na dostawy surowca.

Katar łączą z Iranem nie tylko interesy. W regionie panuje powszechne przekonanie, że w przypadku ataku na Iran, Teheran weźmie odwet na państwach Zatoki Perskiej, a Katar jest najbliżej zasięgu perskich dział.

źródło:al-jazeera

Czytaj więcej: Katarski minister finansów: sankcje nie zaszkodzą naszej gospodarce. Katar obroni swoją walutę i ekonomię w kryzysie