Paweł Bobołowicz – reporter, absolwent Wydziału Politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Od ponad 20 lat zajmuje się współpracą polsko-ukraińską. Od 2013 roku jest korespondentem Mediów Wnet na Ukrainie.
W 2014 roku otrzymał wyróżnienie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich za relacje z Majdanu, na którym był obecny od początku wydarzeń. Rok później został nagrodzony przez SDP nagrodą imienia Kazimierza Dziewanowskiego.
Rocznik 1972. Mieszka w Kijowie. | Fot. Jan Brewczyński/Radio Wnet
Bucza, Ukraina, kwiecień 2022 | fot. Paweł Bobołowicz
Pani Paulina ma 93 lata. Przeżyła rosyjską okupację Buczy. Dziś mija rok, odkąd ukraińska armia wyzwoliła miasto spod rosyjskiej okupacji, odkrywając prawdę o rosyjskich zbrodniach na cywilach.
Wyzwolenie Buczy doprowadziło do odkrycia masowych grobów cywili zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy. Dziś mija rok od wyzwolenia miasta.
Audycję prowadzi Paweł Bobołowicz. W warszawskim studiu dziennikarka Radia Wnet Daria Hordijko opowiada o tym, dlaczego wyjechała do Polski po rosyjskiej inwazji na Ukrainę i dlaczego teraz zdecydowała się wrócić do Kijowa.
W audycji także korespondencja Jakuba Stasiaka z Kramatorska.
Ławra Peczerska – prawosławny klasztor w Kijowie, siedziba zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego / Wikipedia CC BY-SA 3.0/ fot. Norbert Aepli, Switzerland
Wydarzenia wokół świątyni komentują: Artur Żak i Dmytro Antoniuk.
Artur Żak naświetla problematykę obecności Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego w zachodniej części Ukrainy. Przypomina, że przez dziesięciolecia bardzo utrudniona na tym obszarze była działalność Cerkwi greckokatolickiej. Patriarchat Moskiewski nadal nielegalnie przetrzymuje katolickie i greckokatolickie świątynie.
Obecnie „obrona prawosławnych” jest jednym z narzędzi rosyjskiej propagandy.
Dmytro Antoniuk relacjonuje sytuację w Ławrze Kijowsko-Peczerskiej, która w czwartek ma zostać opuszczona przez Patriarchat Moskiewski. Trwają niezbyt liczne protesty mające na celu utrzymanie świątyni przez Rosjan.
Krótko po tym, jak do opinii publicznej dotarła informacja o planach rozmieszczenia na Białorusi broni jądrowej, przedstawiciele reżimowych elit zaczęli grozić użyciem jej przeciwko Zachodowi.
Łukaszenka jest stuprocentowym sojusznikiem Rosji. Decyzja o rozmieszczeniu broni jądrowej zapadła jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę – powiedział Pawieł Łatuszka podczas Dnia Białoruskiego na antenie Radia Wnet. Łukaszenka chce być zawsze w centrum uwagi – dodał.
Dmytro Antoniuk o atakach dronowych na Kijów i obwód dniepropietrowski, Jakub Stasiak o ostrzałach Kramatorska i Słowiańska, Artur Żak o otwarciu we Lwowie wielkiego miasteczka modułowego.
Dmytro Antoniuk relacjonuje sytuację w Kijowie po kolejnym rosyjskim ataku dronowym. Obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 10 z nich; odłamki jednego drona spadły na sklep. Łącznie w całym kraju odnotowano obecność szesnastu dronów; skuteczny atak miał miejsce również w obwodzie dniepropietrowskim.
Jakub Stasiak informuje, że rosyjskie ataki na Słowiańsk przyniosły w poniedziałek 2 ofiary śmiertelne. Zagrożenie ostrzałami towarzyszy mieszkańcom Słowiańska i Kramatorska codziennie.
Uszkodzony jest co trzeci budynek w Kramatorsku. Nasze przygotowania do tych ataków są bardzo prowizoryczne. Wszyscy zdążyli do nich przywyknąć.
Jak zwraca uwagę korespondent, w Słowiańsku i Kramatorsku przebywa wiele osób ewakuowanych z Bachmutu. Ocenia, że masowych wyjazdów ludności dalej na zachód można spodziewać się dopiero po tym, jak armia rosyjska przełamie front w tym rejonie.
Ludzie nadal liczą, że ta wojna wygaśnie. Są bardzo oporni na wezwania do ewakuacji.
Artur Żak relacjonuje uroczyste otwarcie miasteczka modułowego dla uchodźców we Lwowie. W uroczystości wzięli udział Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie Bartosz Cichocki, Ambasador Wielkiej Brytanii w Ukrainie Melinda Simmons, Konsul Generalny RP we Lwowie Eliza Dzwonkiewicz, Adam Sauer, dyrektor programowy Fundacji Solidarności Międzynarodowej (generalnego wykonawcy projektu), władze miasta Lwowa i obwodu lwowskiego oraz liczni inni goście. Projekt był realizowany przy udziale władz Wielkiej Brytanii.
Wiele projektów humanitarnych jest możliwych dzięki wsparciu władz samorządowych i donorów międzynarodowych. Zebraliśmy kilkaset generatorów prądu. Wiemy, że to ratuje życie – powiedział Adam Sauer.
Wielu Białorusinów idzie na Ukrainę walczyć przeciwko Rosji, ponieważ rozumieją, że od wyniku tej wojny zależy ich los – mówi białoruski działacz opozycyjny.
Sankcje ekonomiczne przeciwko Białorusi nie są efektywne. Jedynie popchnęły reżim Łukaszenki w ramiona Kremla.
Gdyby nie działalność Polaków i mniejszości białoruskiej w Polsce, więźniów politycznych na Białorusi byłoby znacznie więcej – mówi dyrektor Domu Białoruskiego w Warszawie.
Audycji można słuchać na 87.8 FM w Warszawie, 95.2 FM w Krakowie, 96.8 FM we Wrocławiu, 103.9 FM w Białymstoku, 98.9 FM w Szczecinie, 106.1 FM w Łodzi, 104.4 FM w Bydgoszczy, 101.1 FM w Lublinie.
Goście „Popołudnia Wnet”:
Zianon Paźniak – białoruski archeolog, polityk i działacz społeczny
Aleś Zarembiuk – dyrektor Domu Białoruskiego w Warszawie
Teatr Młodzieży w Zaporożu / Fot. Paweł Bobołowicz
W pracowni krawieckiej Teatru Młodzieży w Zaporożu na manekinach wiszą kamizelki kuloodporne, leżą bele tkanin ze wzorem wojskowego kamuflażu. Jednak to nie przygotowania do kolejnej sztuki.
Od pierwszych dni rosyjskiej inwazji wielu mieszkańców nie miało wątpliwości by przyłączyć się do obrony swojego miasta. Przyłączyli się też pracownicy teatru. Kilka osób wstąpiło w szeregi ukraińskiej armii, inni pomagali przy zabezpieczaniu szpitali i obiektów infrastruktury, kopaniu okopów. Teatralna pracownia krawiecka zamieniła się w małą szwalnię dla wojska: szyto śpiwory, kamizelki na kuloodporne płyty, nosze.
Żenia, która w zwykłym życiu kieruje pracownią, sama mówi, że miała dodatkową motywację: jej chłopiec poszedł do wojska i sam potrzebował wyposażenia, odzieży, których na początku bardzo brakowało. Pół roku teatralni krawcy szyli ubiory dla żołnierzy. W tym czasie uszyto setki śpiworów, kamizelek, szelek, pasków, noszy. Teraz już nie ma takiej potrzeby, bo jest więcej profesjonalnego wyposażenia, ale też wypaliły się możliwości finansowe teatru.
Żenia pracuje w teatrze cztery lata:
Nigdy się nie spodziewałam, że przyjdzie mi szyć kamizelki dla żołnierzy. Pamiętam, jak zadzwoniła do mnie 24 lutego przyjaciółka i powiedziała: „wojna”. Wtedy nie wiedziałam co robić, ale minął tydzień i postanowiliśmy, że musimy robić coś, czego potrzebują nasi żołnierze. A potrzebowali odzieży, wyposażenia. Musieliśmy wymyślić jak to robić, bo przecież nie znaliśmy się na tym, musieliśmy przerobić trochę maszyny do szycia, które do tej pory wykorzystywaliśmy tylko do miękkich, lekkich tkanin, ale udało się.
Żenia jest przekonana, że zwycięstwo będzie już niedługo, a wojskowa odzież pozostanie tylko jako element teatralnych kostiumów. Teatr Młodzieży działa pomimo stałego niebezpieczeństwa. Wystawiane są nie tylko sztuki: teatralny hol stał się hubem pomocy dla ludności, która uciekła z okupowanego Berdiańska i okolic. Tu mogą się zarejestrować, otrzymać niezbędne informacje i pomoc materialną. W tym samym czasie aktorzy przygotowują się do kolejnych występów.
Patrząc na te światy rodzi się się pytanie: czy w czasie wojny jest w ogóle miejsce na sztukę. Wątpliwości rozwiewa dyrektor artystyczny Henadij Fortus:
– My też się na początku zastanawialiśmy, czy teatr jest potrzebny w takim czasie. Ale jak zaczęliśmy, na początku jedno przedstawienie, później drugie i faktycznie widzów było niewielu, ale zaczęli przychodzić i teraz mamy pełną salę. Ludzie nam dziękują mówiąc, że robimy bardzo dobrą rzecz, bo teatr pozwala im się oderwać od rzeczywistości, że są zmęczeni wojną, a tu mogą się zająć czymś innym.
Pod kierownictwem Fortusa teatr przeszedł w pełni na język ukraiński. Nie wywołało to żadnych protestów, teatr podobno zyskał też nowych widzów z terenów okupowanych. Drążę tę sprawę pytając czy zmiana języka to nie kwestia odgórnych nacisków:
-Pozwoli Pan, że odpowiem na to pytanie tak, jak o tym myślę. Do mnie było czterech głównych reżyserów, którzy byli Ukraińcami – Małowatiuk, Denysenko, Korol, Ihor Borys. Ukraińcy, ale teatr był rosyjskojęzyczny, aż przyszedł Żyd i powiedział, że będziemy grać w języku ukraińskim i teraz jesteśmy ukraińskim teatrem. Czy może Pan to pojąć?
W gabinecie dyrektora na ścianie wiszą dziesiątki dyplomów, wśród nich polskie wyróżnienie z 2017 roku. Henadij Fortus chwali się współpracą międzynarodową:
Przyjeżdżali do nas z Japonii i wystawialiśmy japońską sztukę. Współpracowaliśmy z Niemcami, przyjeżdżała reżyserka z Niemiec i wspólnie pracowaliśmy. Jeździliśmy do Polski, aby zobaczyć jak tam jest. Miałem także osobiste zaproszenie do warszawskiego teatru, ale niestety był taki czas, że nie mogłem pojechać. Mamy też francuską sztukę, z którą jeździliśmy między innymi do Polski i gramy ją już od około 15 lat. Już trzecie pokolenia aktorów ją gra, a sala nadal jest pełna. Gdy powiedziano mi, że przyjedzie do nas dziennikarz z Polski, natychmiast zrodził się pomysł, żeby Pana poprosić o jakiś polski scenariusz! Wystawimy polską sztukę!
Polski wątek pojawia się też w rozmowie z aktorką Młodego Teatru Janą Nowycką:
Co mnie trzyma w ten wojenny czas w Zaporożu? Być może to moje polsko-zaporoskie korzenie. Ja nie mogę opuścić mojej rodzinnej ziemi, mamy tutaj swój front, front kulturalny. Robimy to dla naszych widzów, szczególnie dzieci, którym dajemy radość w przyfrontowym mieście. To możliwość chociaż na chwilę odwrócić ich uwagę od wojny. To takie piękne zobaczyć ich uśmiech, objąć po przedstawieniu, odczuć ich radość.
Kilka dni po moim pobycie w Zaporożu doszło do kolejnego ataku rakietowego na miasto. Ponad 30 osób zostało rannych. Jedna osoba zginęła na miejscu. Informacje o kolejnej ofierze media podały w tym samym czasie, gdy w niedzielne popołudnie piszę dla Państwa ten tekst: w szpitalu zmarł 19-letni mieszkaniec Zaporoża.
Gdyby któryś z lubelskich teatrów chciał podjąć współpracę z teatrem w Zaporożu, może skontaktować się z redakcją „Kuriera Lubelskiego”.
Tekst pierwotnie ukazał się na łamach „Kuriera Lubelskiego”