Chociaż chrześcijan w Chinach jest coraz więcej, komunistyczna władza wciąż prześladuje wyznawców Chrystusa

Korespondentka z Tajwanu opowiedziała o trudnej sytuacji chrześcijan w Chinach, których sytuacja pogarsza się zawsze w przeddzień świąt Bożego Narodzenia.

 

– Tajwan ma 23 miliony ludnosći, z czego chrześcijanie stanowią niewiele więcej niż milion. 24 grudnia nie jest nawet dniem wolnym od pracy, chrześcijanie obchodzą Boże Narodzenie we własnym gronie.

Na Tajwanie świętuje się natomiast 25 grudnia – święto Konstytucji Republiki Chińskiej. Ustawa ta weszła w życie 25 grudnia 1947 roku. Intencją jej twórców-katolików było ogłoszenie jej właśnie w dzień Bożego Narodzenia. Miał być to znak, że nowe Chiny narodziły się wraz z Chrystusem.

Obecnie pojawiły się plany, aby zmienić konstytucję, ponieważ  ma ona niewiele wspólnego ze współczesnymi młodymi ludźmi na Tajwanie. Konstytucja powstała w 1947 roku została napisana na kontynencie. Dziś młodzi Tajwańczycy nie utożsamiają się już tak bardzo z Chinami.

Orędownikiem ustanowienia nowej konstytucji jest chrześcijanin, były prezydent Tajwanu Lee Teng-hui. Uważa on, że prace nad tym powinny rozpocząć się jak najszybciej. Będzie to główny tematem wyborów prezydenckich i konstytucyjnych za trzy lata.

Chrześcijaństwo w Chinach kontynentalnych rozrasta się mimo ogromnych represji, które niektórzy porównują nawet do tych z okresu Rewolucji Kulturalnej.

– Mówi się, że do 2030 r. w Chinach będzie około 250 milionów chrześcijan, czyli będzie to kraj o największej liczbie wyznawców Chrystusa na świecie. Niestety te represje w dalszym ciągu są obecne, a ich szczególne nasilenie można obserwować w okresie świątecznym.

Jako przykład Hanna Shen podała jedną z najstarszych uczelni medycznych w Azji, która ostatnio zakazała obchodów Bożego Narodzenia.

Podobna sytuacja miała miejsce w 2014, w mieście, które nazywane jest Jerozolimą Wschodu, w którym 15 procent mieszkańców stanowią właśnie chrześcijanie. Ostatnio w kilku prowincjach doszło do wtargnięcia służb bezpieczeństwa do kościołów i skonfiskowania Pisma Świętego.

Hanna Shen opowiedziała również o sytuacji politycznej w Azji oraz o napiętych stosunkach na linii Chiny-USA.

jn

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy. Cała rozmowa w części szóstej Poranka WNET w środę 20 grudnia 2017 roku.

 

 

Państwo Środka nie życzy sobie obalenia reżimu Kim Dzong Una / Hanna Shen z Tajwanu dla Radia WNET

Hanna Shen mówiła w Radiu WNET o reakcji Chin na wspólne ćwiczenia wojskowe Korei Południowej i USA, będące odpowiedzią na ostatnie testy rakietowe przeprowadzone przez Koreę Północną.

 

Korea odpaliła pocisk międzykontynentalny, który może dosięgnąć USA, a szczególnie Hawaje. W piątek na Hawajach odbyły się testy systemu ostrzegania dźwiękowego przed atakiem nuklearnym. Był to pierwszy taki test od zakończenia zimnej wojny.

Z kolei w okolicach Półwyspu Koreańskiego odbyły się wspólne ćwiczenia Stanów Zjednoczonych oraz Korei Południowej. Samoloty tych dwóch sojuszniczych krajów ćwiczyły zestrzeliwanie strategicznych punktów w Korei Północnej. Reakcja Chin, jak mówiła Hanna Shen, na to była co najmniej dziwna.

Chińskie wojska bowiem zaczęły również przeprowadzać ćwiczenia na trasach i rejonach na których do tej pory nie latały, tj. przy granicy Korei Północnej. Dziennikarka przypuszcza, iż odzew Chin jest jasnym sygnałem, że Państwo Środka nie życzy sobie obalenia reżimu Kim Dzong Una.

Niektóre media domniemywają, że reakcja Chin przedstawia stosunek do możliwego przyszłego konfliktu na Półwyspie Koreańskim. Jeden z chińskich ekspertów jądrowych powiedział, że te ćwiczenia to było jasne ostrzeżenie dla Stanów Zjednoczonych i Seulu, by nie prowokowały Pjongjangu.[related id=”13866″]

Obecnie wszyscy czekają na to, jaki będzie rezultat misji ONZ, która wysłała swojego przedstawiciela do Korei Północnej. Jest nim Amerykanin, były pracownik Departamentu Stanów Zjednoczonych. Wizyta rozpoczęła się wczoraj i ma potrwać do piątku. Po raz pierwszy od sześciu lata tak wysokiej rangi przedstawiciel ONZ przybył do Korei Północnej.

Tymczasem w konflikt aktywnie zaangażowana jest również Rosja. Wczoraj wiceminister spraw zagranicznych Igor Morgulov powiedział, że kanały komunikacji Rosji z Koreą Północną są otwarte i Rosja jest w stanie wywierać wpływ na Pjongjang. Jak podają media japońskie otwarte są też rosyjsko-koreańskie kanały handlowe. Ceny paliw w Korei Północnej miały w ostatnim czasie spaść, co pomimo sankcji było możliwe właśnie dzięki importowi z Rosji.

Hanna Shen mówiła również o ekspansji gospodarczej oraz politycznej Chin, która zdaniem korespondentki zaczyna napotykać na coraz większe problemy. Premier Australii zapowiedziała zablokowanie możliwościowi finansowania ugrupowań politycznych przez podmioty zagraniczne. Przede wszystkim chodzi tu o Chiny.

– Ostatnio, w połowie tego roku Australijska stacja ABC przygotowała materiał, który bardzo dobrze obrazował, jak wielki wpływ na Australię mają Chiny. Głównym obiektem chińskich działań były uczelnie wyższe, lokalne społeczności, media chińskojęzyczne w Australii, a nawet czołowi politycy. Okazało się, że chińscy biznesmeni przekazywali ogromne sumy pieniężne na sponsorowanie australijskich polityków i lobbowanie swoich interesów – tak Hanna Shen opisała, w jaki sposób Chiny mieli wpływać na wewnętrzne sprawy Australii.

Również w kwestiach gospodarczych Chiny zaczynają odnosić porażki i to nawet w krajach, które do tej pory były bardzo chętne do współpracy.

– Kraje takie jak Nepal czy Pakistan ostatnio ogłosiły, że wycofują się w pewnych projektów, w które angażowały się Chiny. Nepal np. wycofał się z projektu budowy jednej z elektrowni wodnych. Okazało się, że raptem parlament kraju odkrył, że ten kontrakt został podpisany bez procedury przetargowej. W Pakistanie wycofano się z wartego 14 miliardów dolarów projektu budowy przez Chiny zapory wodnej, bo Pakistanowi nie spodobały się warunki, jakie zaproponowała strona chińska. Dokładnie chodzi o propozycję, żeby Pekin miał pełne prawa własności do tego projektu – powiedziała Hanna Shen obrazując opór pojawiający w stosunku do działań Chin.

Oba te projekty realizowane były w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Jest więc to bardzo duża porażka Pekinu. Zdaniem Hanny Shen jest to również efekt wizyty Donalda Trumpa w Azji i zaproponowanej przez niego współpracy na Indo-Pacyfiku. W wyniku tego kraje tego regionu zaczęły baczniej przyglądać się, jak wyglądała ich dotychczasowa współpraca z Chinami.

Hanna Shen opowiedziała także o relacjach pomiędzy komunistycznymi Chinami Xi Jinpinga a Watykanem.

JN

 

 

 

Donald Trump w Azji: Żaden reżim nie powinien lekceważyć amerykańskiej stanowczości

Hanna Shen zrelacjonowała podróż Donalda Trumpa do Azji, spotkanie z premierem Japonii Shinzō Abe. Opowiedziała również o nastrojach politycznych w poszczególnych państwach regionu.

 

Wizyta Donalda Trumpa w Japonii i Korei Południowej była długa, trudna, ale również bardzo owocna. Przed chwilą zaczęła się wizyta w Chinach, a przed prezydentem USA jeszcze wizyta w Wietnamie i na Filipinach oraz dwa międzynarodowe szczyty.

T0 najdłuższa wizyta amerykańskiego przywódcy w tym regionie w ciągu 25 lat. Była to także pierwsza od 25 lat oficjalna wizyta prezydenta USA w Korei Południowej. Bardzo duże znaczenie ma fakt, że pierwsze kraje, które odwiedził Donald Trump to sojusznicy Ameryki. Donald Trump zapewniał tam o amerykańskiej gotowości do obrony sojuszników, ale także powiedział, że pokój przychodzi poprzez siłę – co oznacza, że kraje te powinny być gotowe do własnej obrony.

W Japonii Donald Trump miał bardzo dobre przemówienie w bazie sił powietrznych obok Tokio. Podkreślił w nim, że nikt – żaden dyktator ani reżim – nie powinien lekceważyć amerykańskiej stanowczości. Widać było również bardzo dobre relacje, jakie rozwijają się pomiędzy premierem japońskim Shinzō Abe a amerykańskim prezydentem.

Po Japonii była trochę trudniejsza wizyta w Korei Południowej. Trudniejsza, ponieważ w Korei Południowej rządzi lewica, która prowadzi tzw. politykę słoneczną, polegającą na wciąganiu Korei Północnej do współpracy. Tę politykę powstrzymały ostatnie testy broni nuklearnej, które przeprowadziła Korea Północna. [related id=44360]

Dziś miało miejsce rewelacyjne przemówienie Donalda Trumpa w parlamencie Korei Południowej. Jeden z amerykańskich dziennikarzy nadał mu tytuł: „Wolność kontra tyrania”, co bardzo dobrze oddaje jego treść. Amerykański prezydent przeciwstawił dobrze prosperującą Koreę Południowa, w której obywatele cieszą się wolnościami i mogą wybierać swoich przywódców, Korei Północnej, gdzie obecnie obywatele nie mają wpływu na nic co się z nimi dzieje, gdzie ludzie umierają z głodu, a chrześcijanie, są prześladowani i mordowani. Fakt, że Trump wspomniał o losie chrześcijanach w Korei Północnej, jest bardzo ważny, ponieważ mało się o tym mówi, a ma to miejsce zarówno w Korei Północnej, jak i w Chinach.

Dziś rozpoczyna się wizyta w Chinach. Media chińskie, mówią, że głównym tematem spotkania będzie Korea Północna, poza tym poruszane mają być kwestie współpracy w energetyce i infrastrukturze. Mówią też o tym, że Pekin ma wystosować zaproszenie do Waszyngtonu, by ten wziął udział w projekcie Nowego Jedwabnego Szlaku oraz w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Wizytę Donalda Trumpa obie strony będą chciały przedstawić jako sukces wizerunkowy. Prezydent Xi Jinping będzie starał się wykorzystać tę wizytę na potrzeby wewnętrzne. Właśnie zakończył się zjazd Partii Komunistycznej, na którym Xi Jinping otrzymał niemal taką samą władzę jak Mao Tse Tung. Teraz będzie chciał pokazać Chińczykom, że jest przywódca, z którym liczą się ważne osoby, takie jak prezydent USA.

Ta wizyta będzie bardzo uważnie śledzona na Tajwanie. Tajwańczycy mają nadzieję, że prezydent USA nie powie niczego, co będzie dla nich zagrożeniem – na przykład nie będzie sugerować, że Tajwan mógłby być jakąś kartą przetargową, że pod jakimiś warunkami prezydent USA mógłby zrezygnować z jego obrony.

Hanna Shen z Tajwanu

Zapraszamy do wysłuchania całej relacji z Tajwanu w rozmowy w części piątej Poranka WNET.

 

Xi Jingping umacnia swą władzę. Po zjeździe Komunistycznej Partii Chin

Skupienie całości władzy przez Xi Jinpinga może być dla niego niebezpieczne, bo w razie niepowodzeń to on będzie obarczony odpowiedzialnością. Mao zaatakowany, odpowiedział rewolucją kulturalną.

Uchwała właśnie zakończonego Zjazdu Komunistycznej Partii Chin „Myśl Xi Jinpinga dla nowej ery socjalizmu o chińskiej specyfice” została wpisana w statut partii komunistycznej. Oznacza to, że Xi Jinping w pełni skonsolidował swoją władzę i ma pozycję niemal taką jak Mao Zedong i Deng Xiaoping. Dla członków partii komunistycznej, a zwłaszcza dla jego rywali, jest to jasny sygnał, że jakakolwiek próba kwestionowania jego władzy i polityki będzie uznana za atak na podstawy ideologii partii komunistycznej. Będzie to traktowane jako herezja i bardzo ostro zwalczane.

Jak mocno będzie to zwalczane, mogliśmy dowiedzieliśmy się również w trakcie zjazdu. Wskazane zostały nazwiska sześciu osób, które zajmowały bardzo wysokie stanowiska za rządów Xi Jinpinga, a które miały być sprawcami nieudanego zamachu. Usiłowały bowiem przejąć kontrolę nad państwem, partią i obalić prezydenta. Krótko mówiąc, byli oni, i są, zdrajcami.

Z tych sześciu osób pięć już siedzi w więzieniu skazanych na dożywocie, a szósty prawdopodobnie za chwilę uzyska taki wyrok. Wrócono do tej sprawy po to, aby jasno powiedzieć przeciwnikom Xi Jinpinga, że jakakolwiek próba podważenia jego władzy zostanie rozliczona z całą surowością i nie będą oskarżeni o korupcję, ale zostaną uznani zdrajcami, a za to grozi kara śmierci. Zapowiada to na najbliższe pięć lat ostrą walkę Xi Jinpinga z jego przeciwnikami.

Wybrany został skład siedmiu osób do Komitetu Stałego Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin. Nie ma pośród nich następcy Xi Jinpinga. Oznacza to przedłużenie jego władzy co najmniej o kolejne pięć lat, a może nawet do jego śmierci. [related id=42549]

W składzie Komitetu Stałego są ludzie lojalni wobec Xi Jinpinga, co również świadczy o sile jego władzy. Jest tam m.in. Li Zhanshu – zwolennik mocnych związków z Rosją, który, jak mówi się, będzie przewodniczącym parlamentu chińskiego. Osobą kontrolującą partię będzie najmłodszy członek tego komitetu, co również jest symptomatyczne, bo oznacza, że będzie on długo piastował tę funkcję i jego polityka będzie długofalowa.

Te dwie nominacje pokazują również filozofię Xi Jinpinga, że partia i państwo to jedno, partia decyduje o wszystkim. Myśl Xi Jinpinga będzie czytana przez członków partii, ale nie tylko, bo już minister edukacji zadekretował odczytywanie jej w szkołach.

Skupienie całości władzy przez Xi Jinpinga może być dla niego bardzo niebezpieczne, bo skutkować będzie również jego odpowiedzialnością w razie niepowodzeń, które jego wrogowie na pewno wykorzystają do ataku na niego. Mieliśmy tego przykłady w przeszłości, jak w przypadku Mao Zedonga, który pod koniec lat 50. ogłosił wielki skok naprzód, co miało wyprowadzić Chiny z zacofanego państwa na potęgę przemysłową, a zakończyło się klęską głodu. Wtedy Mao został zaatakowany przez przeciwników, na co odpowiedział rewolucją kulturalną. W przypadku Xi Jinpinga podobny mechanizm nie jest wykluczony i może w konsekwencji doprowadzić do chaosu w Chinach.

[related id=43196 side=left]Kluczowe decyzje zapadły bez wątpienia już przed zjazdem, a więc sam zjazd był swego rodzaju teatrem. Były jednak sygnały pokazujące, kto m.in. jest niezadowolony z obrotu spraw. Jiang Zemin kilka razy na tym zjeździe w trakcie przemówień Xi Jinpinga ziewał, wskazywał na zegarek, to samo zrobił poprzedni prezydent Hu Jintao, ale gdy przychodziło do klaskania wszyscy równomiernie klaskali.

Najważniejsza aktualnie dla Chin będzie listopadowa wizyta Donalda Trumpa w Pekinie. Zwłaszcza że sygnały z Waszyngtonu świadczą o ostrym stanowisku USA wobec Chin. Rex Tillerson w wypowiedzi dla jednego z think tanków amerykańskich mówił wiele na temat, jego zdaniem, prowokacyjnego działania Chin na Morzu Południowochińskim. Określił też mianem „drapieżnej gospodarki” projekt Jedwabnego Szlaku. Mają one – uważa – wpędzić w spiralę zadłużenia państwa, które wezmą w nim udział.

Hanna Shen z Tajwanu

 

 

Przetasowania we władzach Chin. Papież chce za wszelką cenę porozumienia z reżimem komunistycznym

Kardynał Józef Zen nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych.

Podczas minionego właśnie święta Republiki Chińskiej na Tajwanie prezydent Tsai Ing-wen zapowiedziała rozbudowę przemysłu obronnego, a także zachęcała rodzimych inwestorów do inwestowania w regionie, to jest na Filipinach czy w Indochinach, ale, co symptomatyczne, w szeregu wymienianych państw nie było Chin kontynentalnych. W dodatku zadeklarowała, że wyspa nie ugnie się pod naciskiem Pekinu.

W trakcie uroczystości powitała obecnego na niej ponad 80-letniego misjonarza, który od 50 lat mieszka na Tajwanie, co należy odczytywać jako swego rodzaju ukłon w stronę Watykanu. Tajwanowi szczególnie zależy na utrzymywaniu z nim dobrych relacji, bo to jedyne państwo w Europie, które uznaje niepodległość Tajwanu i ma oficjalne relacje dyplomatyczne z tym krajem. Zwłaszcza w kontekście ostatnich poczynań Watykanu, który stara się zbliżyć do Pekinu a sytuacja ta nie wygląda ciekawie, bo prawdopodobnie zbliżenie zaowocuje zerwaniem Stolicy Apostolskiej z Tajwanem.

Ostatnio na Tajwanie był w trakcie Światowego Kongresu Apostolstwa Ludzi Morza wysłannik papieża – jeden z kardynałów, za pośrednictwem którego prezydent Tajwanu zaprosiła Franciszka na wyspę. Wydaje się jednak, że szanse na wizytę są niewielkie, bo papieżowi zależy na nawiązaniu dobrych relacji z Pekinem i jest w stanie z tego powodu wiele poświęcić.

Nie tak dawno papież usunął ze stanowiska sekretarza Kongregacji do spraw Ewangelizacji Narodów arcybiskupa Savio Hon Tai Fai, który był najwyżej ustawionym w hierarchii chińskim duchownym. Przypominał on stale, jako osoba znana z antykomunistycznego nastawienia, że Watykan, rozmawiając z chińskimi władzami, powinien upominać się o tych duchownych i wiernych, którzy są nadal prześladowani i więzieni. Dlatego należy spodziewać się, że usunięcie go z tak eksponowanego stanowiska zostało dobrze przyjęte przez Pekin.

Kardynał Józef Zen, emerytowany biskup Hong Kongu, nazwał usunięcie arcybiskupa Hon sygnałem, że papież za wszelką cenę chce zawrzeć umowę z chińskim reżimem i niestety nie słucha głosów temu przeciwnych, a co więcej, usuwa ze swego otoczenia osoby, które mają odmienne zdanie.

18 października będzie mieć miejsce Zjazd Komunistycznej Partii Chin, odbywający się raz na pięć lat, podczas którego zostanie wymieniony prawie cały stały komitet Biura Politycznego KPCh. Jest to najważniejszy organ w państwie chińskim i w tej chwili liczy on 7 osób (może liczyć od 5-9). To są ludzie, którzy podejmują najważniejsze decyzje w państwie, i w tej chwili to gremium prawdopodobnie ze względu na przekroczenie wieku 68 lat opuści 5 osób. Aktualnie trwają prasowe spekulacje, kto ich zastąpi.

Szczególnie ważnym nazwiskiem, które powinno zniknąć z Biura Politycznego, jest Wang Qishan, aktualny sekretarz Centralnej Komisji Dyscypliny Partyjnej, mianowany na to stanowisko przez Xi Jinpiinga, który mu bardzo ufa. Komisja Dyscypliny Partyjnej zajmuje się walką z korupcją w partii, a w przypadku rządów Xi Jinpinga oznacza to usuwanie przeciwników politycznych. Wang Qishan ze względu na wiek powinien odejść, ale wszystko zależy tu od Xi Jinpinga.

Jest jeszcze powód wizerunkowy przemawiający za odejściem Wang Qishan. Wiąże się to z szeregiem informacji wypływających za pośrednictwem mediów w ostatnich tygodniach dzięki chińskiemu miliarderowi Guo Wengui , który stara się o azyl polityczny w Stanach Zjednoczonych. Mówi on jasno, że dorobił się majątku w Chinach, ponieważ korumpował polityków, ma dokumenty, które pokazują, jak bardzo skorumpowany jest aparat władzy chińskiej, i ujawnia je. Pierwsze dokumenty, jakie pokazał, dotyczyły właśnie Wang Qishana i okazało się, że ten polityk, rzekomo walczący z korupcją, sam jest jednym z najbardziej skorumpowanych i zdemoralizowanych polityków, który zgromadził ogromny majątek poza Chinami w USA i Australii. Majątek ten jest poprzepisywany na jego kochanki i dzieci z nieprawego łoża. Informacje te powoli docierają do Chińczyków, mimo że cenzura chińska je blokuje. Dlatego utrzymywanie Wang Qishana jest wizerunkowo złe dla Xi Jinpinga i właśnie z tego powodu przewiduje się, że jednak odejdzie on na emeryturę.

Jednym z polityków,  który przewidywany jest na miejsce Wang Qishana, jest Li Zhanshu, obecnie szef biura generalnego Komitetu Centralnego KPCh – to taka funkcja sekretarza kancelarii prezydenta. Prywatnie jest przyjacielem przewodniczącego ChRL, który zapewne będzie chciał go mieć w nowym Biurze Politycznym, zwłaszcza że jest to zwolennik bardzo bliskich relacji z Rosją i często był specjalnym wysłannikiem Chin na rozmowy z Putinem. Mówi to nam bardzo dużo o tym, jak będą wyglądały nowe chińsko-rosyjskie relacje.

Hanna Shen z Tajwanu

Korespondentka Radia WNET, z Tajwanu: Niełatwa współpraca Chin z USA z powodu koreańskiego „rocket man”

Sankcje USA na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji amerykańskich na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

[related id=39810]Wymiana „uprzejmości” między prezydentem Donaldem Trumpem a dyktatorem Korei Północnej Kim Dzong Unem powoduje, że światowa opinia publiczna przyzwyczaiła się do tego i nie zwraca uwagi na ważne kroki, które są aktualnie podejmowane.

Niełatwa współpraca

W dniu wczorajszym Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na osiem północnokoreańskich banków i 26 osób, które pracują dla tych banków w Chinach, Rosji i Emiratach Arabskich. To wynik zarządzenia prezydenta Trumpa z zeszłego tygodnia.

Przeminęło ono bez echa, a wielu komentatorów zwraca uwagę, że to jedno z ważniejszych posunięć kilku ostatnich administracji prezydenckich w USA na rzecz rozwiązania kwestii północnokoreańskiej.

Zarządzenie pozwala na nakładanie sankcji na instytucje i firmy mające powiązania z Koreą Północną. Gdy je Trump ogłaszał, zlecił amerykańskiemu Departamentowi Skarbu, aby sporządził listę firm i instytucji finansowych, które robią interesy z Koreą Północną. Oczywiście czołowe miejsca na tej liście zajęłyby chińskie banki. Aby jednak nie znaleźć się na tej liście, Chiny wcześniej ogłosiły, że już poleciły swoim bankom wstrzymanie usług finansowych dla klientów z Korei Północnej, co zostało bardzo dobrze przyjęte w Białym Domu.

Preludium do wizyty Trumpa w Pekinie

Aktualnie wiele się dzieje na linii Pekin – Waszyngton. W tym tygodniu mają miejsce dwie ważne wizyty. Na początku tygodnia był w Państwie Środka amerykański sekretarz handlu Wilbur Ross. Wizyta dotyczyła przede wszystkim kwestii gospodarczych – Amerykanie chcą, aby Chiny bardziej otworzyły swój rynek na produkty amerykańskie – ale były również poruszane sprawy drażliwe w ostatnich tygodniach wśród Chińczyków, takie jak kwestia kradzieży własności intelektualnej.

Kiedy w sierpniu tego roku Trump ogłosił rozpoczęcie śledztwa w tej sprawie, Chiny nazwały ten krok „nieodpowiedzialnym”. Drugą sprawą, która w ostatnim czasie rozzłościła Chińczyków, była decyzja prezydenta Trumpa o przerwaniu transakcji zakupu przez Chiny firmy Lattice Semiconductor, produkującej układy elektroniczne. Miano jej dokonać za pośrednictwem funduszu Canyon Bridge Capital Partners, którego jednym z głównych udziałowców jest Pekin. Trump uznał, że ta transakcja zagraża bezpieczeństwu narodowemu USA.

Jutro odwiedzi Pekin Rex Tillerson, amerykański sekretarz stanu, który podczas planowanych spotkań będzie podejmować tematy dotyczące w dużym stopniu Korei Północnej. Obie te wizyty to przygotowania do zbliżających się – prawdopodobnie w listopadzie, czyli zaraz po zjeździe Chińskiej Partii Komunistycznej – odwiedzin Donalda Trumpa w Chinach. Zjazd jest szczególnie ważny dla chińskiego przywódcy Xi Jinpinga, natomiast światu pokaże, do jakiego stopnia umocnił się on na swojej pozycji i ile władzy jest w stanie skumulować w swoich rękach.

Chińscy szpiedzy na Tajwanie

[related id=39826]W ciągu ostatnich miesięcy na Tajwanie pojawiło się wiele artykułów na temat chińskiej agentury – pierwsze na początku roku, mniej więcej wtedy, kiedy Tajwan rozpoczął rozmowy z USA w sprawie zakupu uzbrojenia. Wielu ekspertów, ku czemu się przychylam, uważa, że ujawnianie agentury w tej chwili na Tajwanie to jest wynik nacisków amerykańskich. Amerykanie zgodzili się na to, aby uczestniczyć w unowocześnieniu armii, ale nadali jasny sygnał władzom tajwańskim, że muszą coś zrobić z rozrastającą się w ostatnich latach na Tajwanie agenturą chińską.

W miniony poniedziałek wydano wyrok w jednej z takich spraw. W marcu został zatrzymany 29-letni młody człowiek z Chin, który swego czasu studiował na Tajwanie i po jakimś czasie powrócił tu z Chin.

[related id=39751]Próbował on budować agenturę ze swoich byłych kolegów ze studiów, którzy m.in. pracowali w tajwańskim ministerstwie spraw zagranicznych. Była to nieudana próba i został skazany na dwa i pół roku więzienia. Takie właśnie sprawy pokazują Tajwańczykom, jak bardzo są narażeni na akcje szpiegowskie ze strony Pekinu.

Hanna Shen poleca również swój artykuł opublikowany w tygodniku „Gazeta Polska” o inwestycjach Chińczyków nad Wisłą, w którym pokazuje brak wyczulenia polskich władz na zagrożenia związane z bezpieczeństwem narodowym.

Hanna Shen z Tajwanu

Oprac. MoRo

 

 

 

 

 

Nie milkną komentarze po śmierci dysydenta Liu Xiaobo. Represje rosną i coraz więcej ludzi w Chinach trafia do więzienia

Ludzie, którzy zostali ujęci w akcji na placu Tian’anmen, nadal siedzą w więzieniach. Za rządów Xi Jingpinga więźniów przybywa. W 2015 r. aresztowano 300 prawników zajmujących się prawami człowieka.

– Jest to wiadomość, która wstrząsnęła nie tylko światem chińskim, dysydentami chińskimi w Chinach i na całym świecie – powiedziała Hanna Shen. Śmierć Liu Xiaobo jest komentowana na całym świecie nie tylko przez Chińczyków, bowiem był to najbardziej znany chiński dysydent i to nie tylko z powodu otrzymania Pokojowej Nagrody Nobla, ale również dlatego, że był to człowiek, który brał udział we wszystkich najważniejszych wydarzeniach politycznych.  [related id=”29028″]

– W 1989 roku, kiedy wybuchły protesty na palcu Tian’anmen, Liu Xiaobo był za granicą na stypendium. Kiedy dowiedział się o protestach, natychmiast wrócił do kraju, aby być ze studentami, w tym studentami, których był nauczycielem – powiedziała Hanna Shen. Przypomniała, że za przyłączenie się do protestów został wówczas skazany na dwa lata więzienia i banicję. Nie mógł publikować w Chinach, a jego oficjalna kariera naukowa właściwie się skończyła. Drugim ważnym momentem w jego życiu, ale również w historii Chin, była publikacja Karty 08.

Manifest został podpisany przez 350 chińskich intelektualistów i działaczy praw człowieka w celu promocji reform i demokratyzacji Chin. Został opublikowany 10 grudnia 2008 roku, w 60. rocznicę podpisania Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Karta 08 wzoruje swój tytuł i styl na Karcie 77, antysowieckim manifeście czechosłowackich dysydentów z 1977 roku.

Mord polityczny na Liu Xiaobo

Liu Xiaobo, który włączył się w redagowanie Karty 08, rok później został za to skazany na 11 lat więzienia, jak się okazało – dożywotniego. W trakcie odsiadywania kary Liu Xiaobo, w 2010 roku, otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.

– Oczywiście nie odebrał jej. Nie został wypuszczony z więzienia, a także nie pozwolono wyjechać z Chin na tę uroczystość jego żonie, która od tego momentu do dziś przebywa w areszcie domowym – powiedziała Shen.

Pod koniec życia Liu Xiaobo wielu polityków na całym świecie, wielu chińskich dysydentów i rodzina, wzywali chińskie władze, aby pozwoliły mu wyjechać na leczenie. Stany Zjednoczone, Niemcy, Tajwan deklarowały chęć przyjęcia dysydenta.

– Władze chińskie odmówiły, więc nic dziwnego, że wielu chińskich dysydentów, w tym Wang Dan, przywódca protestu z Tian’anmen, nazwał to „mordem politycznym” – powiedziała Shen.

Chińscy opozycjoniści nawet w innym kraju nie mogą czuć się bezpiecznie

W Hongkongu późno wieczorem, po 21.00, kiedy Chińczycy dowiedzieli się o śmierci Xiaobo, odbyła się modlitwa  i uczczono pamięć zmarłego – powiedziała nasza korespondentka. Na Tajwanie pamięta się oczywiście o Liu Xiaobo, prezydent Tajwanu poświęciła mu wpis.

Chiński pastor Bob Fu wezwał na swoim Facebooku, aby pamiętać nie tylko o Liu Xiaobo, ale również o innych ludziach więzionych teraz w Chinach, jak dr Wang Bing Zhangdan, który jest w więzieniu od 2002 roku. Budował on chińską opozycję w Stanach Zjednoczonych i kiedy w 2002 roku udał się do Wietnamu, został porwany i uwięziony.

Jak powiedziała Hanna Shen, teraz na Tajwanie żywa jest sprawa Wang Dana, tajwańskiego działacza na rzecz swobód obywatelskich, który niecałe cztery miesiące temu został zatrzymany w Chinach. Nie wiadomo, co się z nim dzieje i w jakim jest stanie, podobnie jak z wieloma innymi opozycjonistami, którzy znajdują się w Chinach, a wśród których nierzadkie są przypadki śmierci.

Korespondentka przypomniała, że dwa lata temu zmarł w chińskim więzieniu 94-letni biskup katolicki Cosmas Shi Enxiang, który spędził większość swego życia w chińskim obozie pracy. Z informacji przekazanych przez rodzinę wynika, że przez ostatnie miesiące przeżywał tortury; zagłodzono go na śmierć.

Coraz więcej ludzi trafia do więzienia za obronę praw człowieka [related id=29013]

– Śmierć Xiaobo to kolejny mord dokonany na działaczu chińskiej opozycji i tak to trzeba odbierać. Myślę, że w najbliższych dniach będziemy mieli wiele wypowiedzi ludzi zajmujących się Chinami, a także polityków, którzy będą nawoływać chiński rząd do wypuszczenia z aresztu wdowy po Liu Xiaobo i innych opozycjonistów z więzień – sądzi Shen. Nawet nie wiadomo, ilu jest więźniów politycznych w Chinach.

Ludzie, którzy brali udział w masakrze na placu Tian’anmen, nadal siedzą w więzieniach, a w ostatnich latach za rządów Xi Jingpinga ich przybywa. W 2015 roku aresztowano 300 prawników zajmujących się prawami człowieka w Chinach, pomagających chrześcijanom.

Mimo że władze chińskie utrzymują, że obozy pracy w Chinach są likwidowane, liczbę ich szacuje się na ponad tysiąc. Część z nich jest przedstawiana przez władze chińskie  jako zakłady pracy. Hanna Shen zwróciła uwagę, że chińskie zabawki często są robione w takich obozach pracy.

Wielkie korporacje, decydując się na umiejscowienie swoich fabryk w Chinach, często doskonale zdają sobie sprawę z tego, że warunki pracy wyglądają tam podobnie jak w obozach pracy i że „będą mogli zrobić wszystko”, np. zmuszać ludzi do pracy ponad siły przez 15-16 godzin dziennie, bez zapewnienia podstawowych warunków bezpieczeństwa.

MoRo

Audycji można wysłuchać w pierwszej części Poranka WNET z Bogatyni; kliknij tutaj

Reżim północnokoreański zamordował amerykańskiego studenta. Czy Donald Trump wyciągnie tego konsekwencje?

Hanna Shen mówiła w Popołudniu Wnet o sprawie amerykańskiego studenta Otto Warmbiera, który zmarł po zwolnieniu z koreańskiego więzienia, oraz o współpracy militarnej Chin i Iranu.

 

 

Hanna Shen skomentowała historię amerykańskiego studenta, który umarł z wycieńczenia po torturach w więzieniu w Korei Północnej:

– To tragiczny przypadek młodego chłopaka, studenta Otto Warmbiera, który został zatrzymany na początku zeszłego roku w Korei Północnej za to, że rzekomo wykradł propagandowy plakat z hotelu. Po procesie, w którym został skazany na 15 lat ciężkich robót, zapadł w śpiączkę, a po przewiezieniu do USA zmarł.

Władze Korei utrzymują, że student zatruł się jadem kiełbasianym, a następie zażył tabletkę nasenną i zapadł w śpiączkę. Lekarze w USA stwierdzili jednak po przeprowadzeniu badań, że miał on poważne urazy mózgu, które mogły być skutkiem silnego pobicia.

Wczoraj jeden z ekspertów amerykańskich ds. wywiadu stwierdził, że Otto Warmbierowi podano tzw. serum prawdy – substancja ta podawana w dużych ilościach powoduje silne uszkodzenie mózgu.

Hanna Shen podała inny przykład brutalnego traktowania więźniów przez Koreę Północną:

– W 2009 roku amerykański misjonarz koreańskiego pochodzenia przekroczył granicę Korei Północnej. Przetrzymywano go w więzieniu przez ponad 40 dni, podczas których był brutalnie bity oraz wykorzystywany seksualnie. Po tych traumatycznych przejściach bardzo długo leczył się fizycznie oraz psychicznie. Kilka razy próbował popełnić samobójstwo.

Hanna Shen powiedziała, że uwolnienie amerykańskiego studenta było sukcesem administracji Donalda Trumpa:

– Rodzina Otto Warmiera wini administrację Baracka Obamy za to, że nie zrobiła wystarczająco dużo, aby uratować chłopca. Uważa, że lepiej działała administracja Donalda Trumpa.

Aktualnie w Korei przetrzymywanych jest jeszcze trzech innych obywateli amerykańskich i administracja Donalda Trumpa prowadzi rozmowy w sprawie ich uwolnienia.

W tym przypadku bardzo pomocna okazała się również rola mediów. Dzięki wywiadom i nagłośnieniu sprawy nowa administracja zwróciła uwagę na tą sprawę.

Politycy amerykańscy bardzo ostro komentują przypadek Otto Warmbiera. Mówią, że to, co się stało ze studentem, to mord dokonany przez brutalny reżim Korei.

Kolejny aspekt tej sprawy to jutrzejsze rozmowy pomiędzy przedstawicielami rządu Chin oraz Ameryki. Będą brali w nim udział m.in. sekretarz stanu USA Rex Tillerson oraz gen. James Mattis.

Wielu ekspertów apeluje do Donalda Trumpa, aby zaczął działać ostrzej w stosunku do Korei Północnej:

– Cały czas wydaje się, że prezydent USA wierzy, że Chiny robią, co mogą, aby wpłynąć na Koreę Płn., aby ta m.in. wstrzymała program nuklearny i rakietowy. Wielu ekspertów podkreśla, że takie obietnice były składane już wcześniej przez Chiny i za każdym razem nic konkretnego się nie działo.

Jest apel, aby w jutrzejszych rozmowach przedstawić ostre stanowisko. m.in nakazać sankcje wtórne, czyli sankcje na kraje trzecie, na firmy oraz banki, które współpracują z Koreą Północną. Przykładem takiego państwa są właśnie Chiny.

Hanna Shen mówiła również o wspólnych manewrach Iranu oraz Chin w Zatoce Perskiej.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

 

Osoby zamordowane na placu Tian’anmen nie chciały obalić komunizmu. Walczyły z korupcją

Większość z nich wierzyła, że w ramach istniejącego systemu może nastąpić większa otwartość. Stąd też ich główne hasła dotyczyły walki z korupcją – mówiła Hanna Shen w rozmowie z Antonim Opalińskim.

 

Co roku w rocznicę mordu na chińskim placu Tian’anmen, w Tajwanie odbywają się uroczystości ku czci ofiar tej komunistycznej zbrodni. Podczas nich przemawiają między innymi osoby, które przeżyły tę tragedię. Oprócz tego co roku można się spodziewać jakiegoś działania ze strony tajwańskiego rządu.

– W tym roku było to oświadczenie tajwańskiej prezydent Tsai Ing-wen, która wezwała Pekin, aby ujawnił prawdę o tej masakrze, ponieważ po dwudziestu ośmiu latach w Chinach nadal jest to temat zakazany. Prezydent Tsai Ing-wen apelowała do chińskich władz, aby skorzystały z doświadczeń Tajwanu, który w latach 80. również był dyktaturą – mówiła Hanna Shen.

Osoby, które przeżyły tamten protest, wspominają, że liczyli się z uwięzieniem, ale nikt nie spodziewał się użycia czołgów. Jak mówi publicystka, represje ze strony chińskich władz do dzisiaj dotykają osoby upamiętniające tamte ofiary, a z reguły są to już ludzie starsi.

[related id=23283]- Oni nie domagali się zmiany systemu, nie występowali przeciwko partii komunistycznej. Większość z nich wierzyła, że w ramach tego systemu może nastąpić większa otwartość. Stąd też ich główne hasła dotyczyły walki z korupcją – mówiła korespondentka, stwierdzając, że prześledzenie rodzinnych konotacji chińskich firm czy afery Panama Papers pokazuje, że postulat walki z korupcją był tym, którego najbardziej bały się ówczesne władze.

Hanna Shen opowiedziała również o wizycie szefa Pentagonu w Singapurze, podczas której sekretarz stanu USA zapewnił, że Tajwan może liczyć na dalszą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi.

Dziennikarka poruszyła również temat współpracy polskich uczelni z Instytutami Konfucjusza: – Te chińskie uczelnie nie chcą poruszać tematów niepodległości Tajwanu, sytuacji w Tybecie czy ogólnie praw człowieka w Chinach. One często wpływają na uczelnie, które organizują różnego rodzaju imprezy.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy.

WJB

 

Protesty na placu Tian’anmen w 1989 odbywały się między 15 kwietnia a 4 czerwca. 17 kwietnia 1989 na placu miała miejsce manifestacja studentów ku czci zmarłego dwa dni wcześniej sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach.

Od tej chwili na placu następowały coraz większe i coraz bardziej radykalne demonstracje. Początkowo doszło do strajku głodowego, który przerodził się w okupację placu. Protestowali studenci, których popierali pekińscy robotnicy.

Na wniosek premiera Li Penga rozwiązanie siłowe poparł faktyczny przywódca ówczesnych Chin, Deng Xiaoping, który 25 maja potępił protesty jako antysocjalistyczne i powołując się na przykład Polski stwierdził, że ustępstwa wiodą do dalszych ustępstw. Mimo to władze chińskie nie były w stanie stłumić protestów, gdyż zbiegły się one w czasie z walką frakcyjną w Komunistycznej Partii Chin, obchodami świąt państwowych oraz wizytą Michaiła Gorbaczowa w Chinach. 19 maja nowy sekretarz generalny Zhao Ziyang spotkał się z protestującymi, którzy nie zgodzili się rozejść do domów.

Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami, 20 maja wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy. Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz nocą z 3 na 4 czerwca 1989, przy użyciu czołgów i ognia z broni maszynowej, rozpędziła uczestników protestów. Większość ofiar zginęła podczas walk na przylegającej do placu Tian’anmen alei Chang’an Jie. Po zakończeniu akcji wydano komunikat głoszący, że pokojowo nastawieni żołnierze zostali zaatakowani przez studentów.

Donald Trump uratował Chinkę i jej dzieci przed więzieniem. Z Tajlandii, skąd groziła im deportacja, zabrano ich do USA

Mąż Chen Guiqiu jest znanym w Chinach prawnikiem. Już od dwóch lat przebywa w więzieniu, gdzie jest torturowany. W tym czasie i jego małżonka, i dzieci doświadczały różnego rodzaju represji.

Hanna Shen mówiła w poniedziałkowym Poranku Wnet o bardzo głośnej w ostatnich dniach sprawie, o której piszą tajwańskie media. W marcu ubiegłego roku Donald Trump, na skutek działań chińskich działaczy społecznych w Stanach Zjednoczonych, uratował Chinkę przed więzieniem lub nawet śmiercią.

– Wyszło na jaw, że dzięki Trumpowi została uratowana przed więzieniem albo nawet śmiercią, a jej dzieci uniknęły domu dziecka lub być może też więzienia – poinformowała dziennikarka.

Chodzi o Chinkę Chen Guiqiu, której mąż jest bardzo znanym prawnikiem. Podczas gdy przez ostatnie dwa lata przebywał w więzieniu, gdzie był torturowany, jego żona wraz z dziećmi była represjonowana, m.in. została pozbawiona pracy, a jej dzieci nie mają możliwości uczęszczania do szkoły. Po tym, jak udało jej się uciec do Tajlandii, chińskie władze próbowały wymusić na Tajlandii jej deportację.

Chińscy działacze społeczni dotarli do Donalda Trumpa, który krótko po tym wydał odpowiednie decyzje. Amerykańscy dyplomaci doprowadzili do uwolnienia Chinki z więzienia, w którym przebywała, i zabrali ją na lotnisko, skąd po kłótniach z agentami chińskimi i tajskimi poleciała do USA.

Korespondentka mówiła także o tym, jak tajwańskie media komentują wizytę w Polsce prezydenta Singapuru Tony’ego Tan Keng Yam. Przybywa on do naszego kraju w poniedziałek wraz z małżonką i grupą przedsiębiorców.

– W prasie azjatyckiej przedstawia się Polskę bardzo dobrze, ale zaznacza się, że wymiana handlowa jest bardzo skromna. Przy okazji tej wizyty przypominane są pewne fakty, jak np. to, że Singapur lat 60. i 70. był budowany przez polskich architektów.

Jej zdaniem, Singapur jest najbardziej polskim miejscem w Azji, ze względu na znajdującą się tam ilość pomników czy tablic upamiętniających Polaków.

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

LK