Hamburg: Welcome to hell. Lewackie bojówki stoczyły na ulicach hanzeatyckiego miasta regularną wojnę z policją

W zamieszkach na ulicach Hamburga poza Niemcami uczestniczą m.in. Grecy i Hiszpanie. Są też Polacy. Dla polskich bojówkarzy zamieszki w Niemczech to okazja do nauki (Ausbildung)

To jest jak wojna – głoszą tytuły niemieckich gazet. I chociaż zachodnioeuropejskie policje są przyzwyczajone do  tłumienia burzliwych demonstracji, to skala i zasięg wystąpień, do których doszło w Hamburgu z okazji szczytu G-20 i wizyty Donalda Trumpa, zaskoczyły nawet niemieckie służby.

Policja mówi o „orgii przemocy”. W nocy do akcji weszły odziały SEK (Spezialeinsatzkommando), przeznaczone m.in. do zwalczania terroryzmu i uzbrojone w ciężką broń. Policjanci mają zezwolenie na strzelanie z broni ostrej w razie zagrożenia życia. W niektórych dzielnicach firmy zwalniały ludzi z pracy. Demonstranci atakowali „zwykłe” dzielnice poza centrami politycznych wydarzeń. To jest taktyka zastraszania normalnych obywateli – komentuje dla wnet.fm Sławomir Ozdyk. Na tym filmie widać dzisiejszy krajobraz po zamieszkach. Sam przebieg demonstracji, widziany okiem lewicowego Junge Welt, wyglądał tak. Zwraca uwagę transparent z napisem „The future is vegan” – „przyszłość jest wegańska”. Ciekawy kontekst dla łagodnych miłośników przyrody. Jeszcze inny obraz z przemarszu lewackich bojówek przez Wolne Miasto Hamburg jest na kolejnym filmie.  Według naszego współpracownik wczorajsze zamieszki wskazywały na koordynację działań demonstrantów. To nie było spontaniczne wystąpienie zdenerwowanych obecnością nielubianego polityka obywateli. Lewackie bojówki dzieliły się na mniejsze grupy, które miały obejść strefy chronione przez policję i atakować „zwykłe” dzielnice.

Jeszcze jeden film z wczorajszych wydarzeń w Hamburgu

 

 

Poniżej filmy z wczorajszych zamieszek. Materiały filmowe przekazał nam  Sławomir Ozdyk z Berlina. W miarę rozwoju wydarzeń będziemy uzupełniać relację.

AX

 

 

 

Wilno: 73. rocznica Powstania Wileńskiego – Operacji „Ostra Brama”. Kombatanci AK zapraszają na uroczystości

W dniach 7-10 lipca Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy AK zaprasza na wileńskie obchody 73. rocznicy Operacji „Ostra Brama” – podjętej w ramach Akcji „Burza” walki o wyzwolenie Wilna.

W sobotę 8 lipca o godzinie 12.30 na wileńskim cmentarzu Na Rossie odbędą się główne uroczystości 73. rocznicy Operacji Ostra Brama z udziałem przedstawicieli władz Rzeczypospolitej. Organizacje kombatanckie z kraju i z Kresów zapraszają do udziału w całym bogatym programie obchodów. O szczegółach można przeczytać na stronach Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK.

W Programie Wschodnim Radia WNET o rocznicy Powstania Wileńskiego mówił prezes Stowarzyszenia Artur Kondrat:

Zapraszamy także  do obejrzenia krótkiego filmu o Operacji Ostra Brama.

O przebiegu rocznicy wileńskiej operacji AK będziemy informować w Programie Wschodnim Radia WNET i Radia Warszawa (sobota 10.07-11.00)

ax

Kresowe miasto na wzgórzach, żółta łódź podwodna i nieposkładana historia, która dzieli narody – impresja z Przemyśla

Podkarpacie? Jakie Podkarpacie? Przecież to są Kresy w najczystszym wydaniu. Ze swoim niezrównanym urokiem, ciekawymi ludźmi i bliznami z przeszłości. A poza tym podglądamy produkcję fajek i dzwonów.

W roku 981 poszedł Włodzimierz ku Lachom i zajął Przemyśl, Czerwień i inne grody – ta wzmianka ze staroruskiej „Powieści minionych lat” wprowadziła miasto nad Sanem na arenę historii. Są co prawda historycy, którzy twierdzą, że Peremyszl z kroniki to nie ten Przemyśl. Wymieniony razem z nim Czerwień ma jeszcze mniej szczęścia, bo do dziś nie rozstrzygnięto, gdzie mógł się znajdować… Zwykłe łamigłówki wczesnego średniowiecza…

Po prostu Kresy

Jedno jest pewne – Przemyśl nad Sanem od początku był grodem pogranicza. Tak było za czasów, gdy monarchia Bolesławów rywalizowała tu z Rurykowiczami, tak pozostało do dzisiaj. Niby to Podkarpacie… ale właściwie jakie Podkarpacie? Wąskie uliczki z uciekającymi na wszystkie strony zaułkami, budowane na wzgórzach przeważnie barokowe kościoły i kameralna galicyjska secesja. Po prostu Kresy. Można je było pokroić granicami i obudować szarymi osiedlami, ale nie dało się ich usunąć z pejzażu. Na szczęście.

Do Przemyśla radiowa ekipa dojechała pociągiem z Warszawy. Ponad siedem godzin! Czy to na pewno XXI wiek? Pociąg, który nas tu przywiózł, miał literacką nazwę „Gombrowicz”. Może więc ta „zawrotna” prędkość to taki żart na cześć mistrza groteski?

U karmelitów

Mieszkamy w klasztorze Karmelitów. Monumentalny kompleks klasztorny z kościołem pod wezwaniem św. Teresy z Avili pochodzi z pierwszej połowy XVII wieku. Karmelici bosi byli jednym z najpopularniejszych zakonów w Rzeczypospolitej. Do polskiej, sarmackiej pobożności włączyli przyniesione z południa kontynentu tradycje mistyki hiszpańskiej. Taka to była kiedyś wspólna Europa.

U progu epoki zaborów austriackie władze skasowały klasztor i przekazały budynki grekokatolikom. Karmelici wrócili po II wojnie światowej, kiedy komuniści formalnie zlikwidowali struktury Kościoła grekokatolickiego. Po 1989 roku rozgorzał spór o prawa do świątyni i klasztoru, rozstrzygnięty dopiero salomonową decyzją św. Jana Pawła II, który przyznał wyznawcom obrządku wschodniego położony „wzgórze niżej” kościół pojezuicki.

Katedra grekokatolicka w Przemyślu

 

Tu wszystko jest historią

Trudna jest historia tej ziemi, również ta kościelna… O tym , ale i o wielu innych sprawach, rozmawiałem z arcybiskupem seniorem Józefem Michalikiem. Po drodze mała historyczna niespodzianka. Rozmowa z wieloletnim metropolitą przemyskim toczy się w domu, w którym w XVI wieku mieszkał kanonik przemyski ksiądz Stanisław Orzechowski. Nie ma się czemu dziwić, przecież to Kresy, tu wszystko jest historią. Stanisław Orzechowski – jedna z najbarwniejszych postaci dawnej Polski. Ksiądz, awanturnik, erudyta, student niemieckich i włoskich uniwersytetów, znajomy Lutra i Frycza Modrzewskiego. W niepojęty sposób łączył gorliwość w zwalczaniu protestantów z łamaniem norm kościelnych, zwłaszcza celibatu. Demagog, który w swoich pismach równocześnie sławił szlachecką wolność i wysługiwał się interesom magnackich mecenasów. A niezależnie od oceny moralnej, niezrównany stylista, jeden z największych mistrzów polskiej publicystyki politycznej, jak w XX-leciu Adolf Nowaczyński czy Stanisław Cat Mackiewicz. A dziś? Chyba ostatni z tego cechu to Stanisław Michalkiewicz. Czemu właściwie wspominam akurat Orzechowskiego? Bo ten kolorowy człowiek w metryce jednego z zagranicznych uniwersytetów wpisał się jako gente ruthenus natione polonus – z pochodzenia Rusin, z narodowości Polak. Znowu Kresy i znowu tęsknota za dawną, wielką Polską…

Napięcie między Polakami i Ukraińcami

Rzeczywistość nie zawsze jest wielka i często niepokoi. Napięcie między Polakami i Ukraińcami istnieje. Za krótko tu jesteśmy, żeby o tym opowiedzieć. Słuchamy miejscowych, choć nie każdy chce rozmawiać. Nie udaje nam się zaprosić do Poranka przedstawicieli Związku Ukraińców w Polsce. Szkoda. Za to dostajemy od nich w prezencie wybór literackiej krytyki Iwana Franki pisanej po polsku. Otwieram jeden z tekstów: „(..) Wpływ Mickiewicza na naszą inteligencyę, od chwili jego wystąpienia aż do dni naszych, był daleko większy, bezpośredni i trwały, już chociażby dlatego, że mowa utworów Mickiewicza jest zrozumiałą dla inteligentnych Rusinów nie tylko w Galicyi, ale i na Ukrainie, przynajmniej na prawym brzegu Dniepru”. Tak pisał jeden z twórców współczesnej kultury ukraińskiej, który zresztą w innym miejscu zarzucał naszemu wieszczowi „kult zdrady”. W każdym razie Mickiewicz stanowił dla niego problem i wyzwanie. To oczywiście bardzo ciekawe, tylko co z tego? Nic nam po XIX-wiecznych sporach literatów, skoro XX wiek pozostawił po sobie brzemię zbrodni i krzywd. A „inni szatani” są nieustająco aktywni – także w Przemyślu. Całego kompleksu spraw polsko-ukraińskich nie da się chyba pojąć bez uwzględnienia „tego trzeciego”.

W poszukiwaniu kapitalizmu

Pozostawimy więc sprawy, na które nie mamy wpływu, i szukamy kapitalizmu. Nie tego korporacyjnego molocha, który zjada wszystko wokół siebie, tylko kapitalizmu niewielkich, ale dynamicznych rodzinnych firm. I znajdujemy. Najpierw odwiedzamy Pracownię Fajek „Mr Bróg”.

Przecież Przemyskie to zagłębie wytwórczości fajek w Polsce. Właściciel firmy pan Zbigniew Bednarczyk z entuzjazmem opowiada nam o tajnikach swojej pracy. Dynamiczny i pełen pasji przedsiębiorca przypomina trochę amerykańskich self-made-manów. Oczywiście nie potrafię sobie odmówić kupienia wrzoścowej fajki. Aha – na podwórku firmy stoi… żółta łódź podwodna. Podobno nie ma na świecie przypadków, więc musieliśmy tu trafić.

We all live in a yellow submarine. Yellow submarine, yellow submarine…

Okolice Przemyśla to także ośrodek polskiego ludwisarstwa. W Ostrowie odwiedzamy odlewnię dzwonów Janusza Felczyńskiego. Właściciel przyjmuje nas z lekkim dystansem. Musimy poczekać, właśnie kończy korespondencję. Nic dziwnego, tradycja tej rodzinnej firmy sięga roku 1808. Z perspektywy 200 lat nie ma powodu, aby przerywać ustalony porządek pracy tylko dlatego, że przyjechali jacyś faceci z Warszawy i chcą zadać kilka pytań. Nasza cierpliwość zostaje jednak nagrodzona opowieścią o produkcji dzwonów. Nie ma w niej cienia egzaltacji, tylko spokojna pewność człowieka, który wie, że jest mistrzem w swoim fachu: „(…) wykonywanie dzwonów to nie są żadne cuda, tylko zwykła matematyka. Bo nie jest sztuką w ogóle zrobić dzwon. Sztuką jest zrobić dzwon o odpowiednim głosie”. A głosy dzwonów z pracowni Janusza i Macieja Felczyńskich słychać w różnych stronach świata. Naturalnie w Polsce, w miejscach świętych dla Polaków poza krajem i oczywiście w „papieskich” Włoszech, a ostatnio nawet w Brazylii.

 

Wracamy do Przemyśla, po drodze odwiedzamy jeszcze otaczające miasto forty austriackiej twierdzy. Widomy znak, że nie ma wiecznych imperiów. A przeszłość CK Monarchii w Przemyślu najlepiej symbolizuje dziś… pomnik Szwejka.

Jeszcze jeden spacer. Odnowiona Starówka wokół rynku, starannie odrestaurowane kościoły i zaniedbane obrzeża. To zmora polskich miast, widzieliśmy to wielokrotnie. Na pełnej secesyjnych kamieniczek ulicy Słowackiego część budynków wygląda, jakby ostatni remont odbył się za premiera Sławoja-Składkowskiego.

Za chwilę Poranek, za oknami klasztoru słychać ptaki. Miasto się budzi ze snu. Radio też. Jest tyle pytań…

AX

fotografie: Konrad Tomaszewski

 

Kryzys i destrukcja. Książka profesora Grzegorza Kucharczyka o genezie i skutkach protestanckiej reformacji

Katolicy powinni pamiętać, czym była reformacja i nie sądzę, aby było co świętować – powiedział gość Południa WNET. Praca Grzegorza Kucharczyka stawia poważne pytania o dziedzictwo Marcina Lutra

Niebawem minie 500 lat od wystąpienia  Marcina Lutra  przeciw nadużyciom przy udzielaniu odpustów. Według wielowiekowej tradycji augustiański mnich miał przybić swoje 95 tez  na drzwiach katedry w Wittenberdze. Historycy spierają się dziś, czy rzeczywiście zbuntowany zakonnik cokolwiek fizycznie przybijał. Niewątpliwie jednak jego wystąpienie  zapoczątkowało rozpad średniowiecznej Christianitas i doprowadziło do powstania  wyznań protestanckich. Spory o genezę i skutki reformacji trwają już pół tysiąclecia. We współczesnej historiografii dominuje pozytywna ocena tego procesu. Również Kościół Rzymsko-Katolicki od czasów Soboru Watykańskiego II łagodzi swoją ocenę samego Lutra, jak i całej reformacji. W dobie ekumenizmu nie mówi się już o „heretykach”, a niektórzy kardynałowie  wręcz uważają, że to twórca reformacji miał więcej racji w ówczesnych sporach.  Równocześnie nadal istnieje nurt krytycznie oceniający dokonania zbuntowanego mnicha z Saksonii. Wśród autorów wskazujących na negatywne skutki reformacji byli tacy myśliciele, jak angielski konwertyta Gilbert Keith Chesterton czy francuski filozof Jacques Maritain – skądinąd jeden z protagonistów Soboru Watykańskiego II. W naszych czasach liczni autorzy wskazywali na takie efekty XVI- wiecznych wydarzeń jak: wojny religijne,  podział Europy, motywowane religią niszczenie dzieł sztuki czy trwałe oddzielenie religii od moralności. Można tu wymienić takich historyków, jak Angielka Margaret Aston , Irlandczyk Eamon Duffy, Amerykanin Brad Gregory czy niemiecki kardynał Walter Brandmüller. Do refleksji tych uczonych nawiązuje ogłoszony w rocznicowym „roku reformacji” zbiór szkiców poznańskiego historyka Grzegorza Kucharczyka. W południowej audycji Radia WNET rozmawialiśmy z profesorem Grzegorzem Kucharczykiem o jego krytycznej wizji dziejów reformacji.

Rozłam i zniszczenie 

– Katolicy powinni pamiętać, czym była reformacja i nie sądzę, aby było co świętować –  uważa nasz gość. Trwały podział chrześcijaństwa i zakwestionowanie przez reformatorów nie tylko autorytetu papiestwa, ale wręcz sensu istnienia Kościoła – to najważniejsze efekty wystąpienia Lutra. Historyk podkreśla też niszczycielską furię, jaką protestanci przejawiali wobec wszystkiego, co kojarzyło im się z katolicyzmem. Symbolem tej postawy jest historia przedstawionej na okładce Najświętszej Maryi Panny Zranionej z Kadyksu.

– Eskadra angielskich korsarzy, nie kryjąca swojego wojującego protestantyzmu, napadła na Kadyks, niszcząc stojącą na redzie nową armadę hiszpańską, która miała płynąć do Anglii. Przy okazji wpadli do miasta i w bluźnierczej procesji po ulicach miasta ją targali, a potem wyładowali swą protestancką wrażliwość w ten sposób, że pocięli figurę. Odrąbali Matce Bożej ręce, całą figurkę Dzieciątka zniszczyli, a twarz, która jest na okładce książki, również mocno pocięli – powiedział Kucharczyk, który zauważył, że większość Polaków od razu skojarzy inny, sprofanowany i pocięty wizerunek Matki Boskiej z Jasnej Góry. „To są te same heretyckie ręce” – podkreślił autor „Kryzysu i destrukcji…”.

Nawracanie siłą

– Uczciwi badacze, także niemieccy, piszą, że to nie kościół katolicki, ale reformacja rozpoczęła epokę wojen religijnych – powiedział Kucharczyk. Wbrew poglądom dominującym w „ekumenicznie” nastawionej historiografii, autor uważa, że nie można postawić znaku równości, jeśli chodzi o rachunek krzywd między katolikami i protestantami. Zwrócił uwagę na fakt, że protestantyzm był narzucany przez władców świeckich. Dopiero w wyniku tych „odgórnych” rewolucji kształtowały się nowe wyznania: najpierw była reformacja, a potem protestantyzm. Narzucanie siłą zmian w sferze wiary powodowało liczne bunty, zwłaszcza wśród przywiązanego do „wiary ojców” ludu. Profesor Kucharczyk wskazuje na materialne motywy władców przyjmujących poglądy niemieckiego reformatora i jego następców – przede wszystkim korzyści z rozwiązania klasztorów i przejęcia przez państwo ich majątków.

Jednak największym grzechem reformatorów było oddzielenie sfery publicznej od religii. Skutki tej przełomowej zmiany paradygmatu moralnego widać do dziś. Kiedy niemieccy chadecy nie potrafią się sprzeciwić wprowadzeniu tzw. małżeństw homoseksualnych, bo o kwestiach moralnych każdy polityk decyduje „w swoim sumieniu” – to jest bezpośrednia konsekwencja rozdzielenia moralności i polityki w czasach reformacji.

Reformacja i kapitalizm

W rozmowie została też poruszona kwestia związku między reformacją a kapitalizmem. Nasz gość kwestionuje prawdziwość klasycznej tezy niemieckiego socjologa Maxa Webera, który uważał, że protestantyzm – m.in. przez docenienie życia świeckiego – umożliwił powstanie burżuazji i rozwój kapitalizmu. Na przykładzie Niemiec widać, że wbrew poglądom szkoły Webera, najbardziej rozwinięte regiony jak Nadrenia czy Bawaria pozostały katolickie. Natomiast bastiony protestantyzmu, jak Prusy czy Meklemburgia, należały do grupy  krajów rolniczych i  zacofanych. Przypomniał, że właśnie owe ostoje protestantyzmu okazały się również źródłem wyborczej potęgi NSDAP.

Bezdroża ekumenizmu

W książce poznańskiego historyka znajdziemy też omówienie zmieniającego się podejścia Stolicy Piotrowej do dziedzictwa Lutra – od absolutnego odrzucenia do „ekumenicznej” akceptacji. Autor krytycznie patrzy na ten proces, widzi w nim efekt niemieckich wpływów w Kościele Powszechnym (m.in. wpływu takich hierarchów jak kardynał Walter Kasper) oraz „słabnięcia wiary” wśród prominentnych przedstawicieli katolicyzmu. Zdaniem profesora Kucharczyka widać tu analogie do czasów reformacji, kiedy katoliccy biskupi nie mieli w sobie dość wiary i siły, aby sprzeciwić się narzucanym przez władzę świecką zmianom.

 

Grzegorz Kucharczyk (ur. 1969), historyk, profesor w Instytucie Historii PAN, wykładowca  Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim. W swoich badaniach koncentruje się przede wszystkim na dziejach Niemiec i Francji. Autor m.in. Kielnią i cyrklem. Laicyzacja we Francji w latach 1870-1914,  Kulturkampf. Walka Berlina z katolicyzmem 1846-1918Cenzura pruska w Wielkopolsce w czasach zaborów 1815-1914,  HohenzollernowieChristianitas. Od rozkwitu do kryzysuChristianitas między Niemcami i Rosją. Publicysta m.in. Polonii Christiana.


Grzegorz Kucharczyk , Kryzys i destrukcja. Szkice o protestanckiej reformacji, Wydawnictwo Prohibita, Warszawa 2017


Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.

MoRo/Ax

Południe Wnet 30 czerwca 2017/ Grzegorz Kucharczyk o reformacji, Paweł Zyzak o wizycie Donalda Trumpa w Polsce

Przyczyny, przebieg i konsekwencje reformacji, polityka prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz postać Zbigniewa Brzezińskiego są tematami południowej audycji Radia Wnet. Posłuchaj!

Goście Południa Wnet:

Prof. Grzegorz Kucharczyk – Instytut Historii PAN;

Paweł Zyzak – historyk, publicysta.


Prowadzący: Antoni Opaliński

realizator: Karol Zieliński


Część pierwsza:

Prof. Grzegorz Kucharczyk o reformacji – czy chrześcijanie mają powód do świętowania? Wojny religijne były konsekwencją wystąpienia Martina Lutra i miały charakter szczególnie okrutny – twierdzi nasz gość – Najpierw była reformacja, potem protestanci.

 

Część druga:

Paweł Zyzak o nadchodzącej wizycie Donalda Trumpa w Polsce – czego możemy się spodziewać? Wizyta amerykańskiego prezydenta nie jest sukcesem samym w sobie. Zdaniem publicysty, celem powinien być konkretny deal.

Saudyjczycy poczuli, że dostali od USA zielone światło, żeby zdyscyplinować państwa regionu, zwłaszcza Katar

Gościem Popołudnia WNET był Krzysztof Strachota, kierownik Zespołu Turcji Kaukazu i Azji Centralnej w Ośrodku Studiów Wschodnich. Głównym tematem rozmowy była blokada Kataru przez Arabię Saudyjską.

Krzysztof Strachota stwierdził, że Katar jest wyjątkowym graczem na arenie międzynarodowej. Jako największy producent gazu ziemnego, prowadzi również bardzo aktywną politykę międzynarodową, nie zważając na stanowiska silniejszych sąsiadów takich jak np. Arabia Saudyjska.

– Katar był bardzo mocno zaangażowany w „arabskie wiosny”, m.in w operacje libijską w 2011 roku. Nie podobało się to Arabii Saudyjskiej, która będąc monarchią poczuła się potencjalnie zagrożona tego typu ruchami. Katar ma także duże wpływy w Bractwie Muzułmańskim i był beneficjentem tego, że doszło ono do władzy w Egipcie. Dla odmiany Arabia Saudyjska wspierała poprzedniego dyktatora.

Gość Radia WNET powiedział, że Katar współpracuje z Iranem, a jednocześnie na jego terytorium znajduje się największa baza amerykańska. To wszystko pokazuje, że Katar prowadzi rozgrywkę geopolityczną z różnymi graczami, nawet dużo silniejszymi od siebie.

– Arabia Saudyjska zablokowała Katar, ponieważ dąży do umocnienia swojej hegemonii nad mniejszymi państwami arabskimi. Drugim powodem wprowadzenia blokady jest to, że z każdym miesiącem narasta konflikt między Arabią a Iranem i właśnie dlatego ta pierwsza chce zdyscyplinować mniejsze państwa, które mogą być ważnym elementem w tym konflikcie.

W blokadzie Kataru istotna jest również działalność Donalda Trumpa, który bardzo aktywnie walczy z Państwem Islamskim. Saudyjczycy poczuli, że dostali od Ameryki zielone światło, żeby zdyscyplinować otoczenie Iranu i zwalczać katarską politykę na Bliskim Wschodzie. Dodatkowo poparł ich Egipt oraz Emiraty Arabskie.

– Prezydent Donald Trump uważa Iran za praprzyczynę większości problemów na Bliskim Wschodzie. Natomiast ostatnio odwiedził Arabię Saudyjską, która poczuła się tzw. człowiekiem Ameryki w regionie.

Dla Turcji, prowadzącej od czasu arabskiej wiosny bardzo aktywną politykę na Bliskim Wschodzie, Katar jest głównym partnerem politycznym w tym regionie. W trakcie arabskiej wiosny oba państwa liczyły na sukces „arabskich wiosen” i aktywnie wspierały Bractwo Muzułmańskie. Katar jest również dla Turcji bardzo ważnym  partnerem w inwestycjach w sektor bankowy i finansowy, a także we współpracy wojskowej.

Krzysztof Strachota opowiedział również o swojej analizie, którą stworzył wraz z Józefem Langiem, a która dostępna jest na stronie Ośrodka Studiów Wschodnich:

https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2017-06-21/turcja-wobec-kryzysu-katarskiego

Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.

JN

Popołudnie WNET 26 czerwca 2017 r. Goście: Marcin Warchoł, Krzysztof Strachota, Jacek Pulikowski

Głównym tematem audycji był Bliski Wschód, reforma sądownictwa oraz wspomnienie księdza Karola Meissnera

Goście Popołudnia WNET:

Marcin Warchoł- Wiceminister Sprawiedliwości;

Krzysztof Strachota- Kierownik Zespołu Turcji Kaukazu i Azji Centralnej w OSW;

Jacek Pulikowski – Autor książek o tematyce rodzinnej, uczeń o. Karola Meissnera;


prowadzenie: Antoni Opaliński

realizacja: Andrzej Gumbrycht

wydawca techniczny: Jaśmina Nowak


Część pierwsza:

Krzysztof Strachota o Katarze, który stał się ogniskiem napięć geopolitycznych. Katar jest największym producentem gazu ziemnego, prowadzi również bardzo aktywną politykę międzynarodową, nie zważając na stanowiska silniejszych sąsiadów takich jak np. Arabii Saudyjskiej.

Część druga:

Marcin Warchoł – o reformie sadownictwa oraz o ostatnim wystąpieniu sędziego Wojciecha Łączewskiego, który zakwestionował  decyzję Trybunału Konstytucyjnego.

Część trzecia:

Jacek Pulikowski – wspomnienie zakonnika Karola Meissnera.

Ryszard Czarnecki: Rosja, która traci wpływy na Bałkanach, pięciokrotnie zwiększyła ilość dyplomatów w Albanii

W niedzielę odbyły się wybory parlamentarne w Albanii. Wstępne prognozy przewidują, że wygra rządząca od 2013 r. Albańska Partia Socjalistyczna (PSSh) premiera Ediego Ramy.

PSSh zdobędzie od 45 do 49 proc. głosów i ponad 70 mandatów w liczącym 140 miejsc parlamencie.

Badanie exit poll przeprowadził włoski ośrodek sondażowy IPR. Wybory miały trwać do godz. 19 czasu polskiego, ale przedłużono je o godzinę ze względu na niską frekwencję. Według wstępnych obliczeń wyniosła ona około 43,88 proc. i była najniższa od upadku komunistycznych władz w Albanii – podaje AFP.

PSSh w przedwyborczych sondażach miała niewielką przewagę. Najważniejszą rywalką rządzącej formacji była w wyborach prawicowa Albańska Partia Demokratyczna (PDSh), która według sondaży exit poll uzyska około 34 proc. głosów.

W wyborach do jednoizbowego parlamentu, Zgromadzenia Republiki Albanii, wystartowało w niedzielę 18 ugrupowań.

Komisja wyborcza zapowiedziała, że wstępne wyniki zostaną ogłoszone w najbliższych dniach. Nad przebiegiem głosowania czuwało 3 tys. obserwatorów, w tym ponad 300 z OBWE.

Jednym z obserwatorów tych wyborów był eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki, z którym Antoni Opaliński rozmawiał w południowej audycji Radia WNET.

[related id=”12965″ left side]- Wybory te były bardzo istotne, ponieważ w Albanii, jak i na całych Bałkanach toczy się utajona wojna o wpływy pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Unią Europejską i Rosją. Federacja Rosyjska pięciokrotnie zwiększyła ilość swoich dyplomatów w tym regionie. Niedawne zamieszki w Macedonii i w Czarnogórze, również świadczą o rosyjskiej aktywności, która miała na celu przeciwdziałanie wejściu tej ostatniej do NATO – powiedział europoseł.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, w której Ryszard Czarnecki tłumaczy zawiłości i paradoksy polityczne na Bałkanach.

LK/PAP

Oskar Pietrewicz w Południu WNET: Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków

W związku z rocznicą wybuchu wojny koreańskiej Antoni Opaliński rozmawiał z ekspertem Centrum Studiów Polska-Azja o przyczynach podziału Korei i o perspektywach jej zjednoczenia.

W południowej audycji Radia WNET Antoni Opaliński, kontynuując poruszony w Poranku Wnet temat historii i współczesności Półwyspu Koreańskiego, zadzwonił do Oskara Pietrewicza z Centrum Studiów Polska-Azja.

Wczoraj (25 czerwca) była 67 rocznica wybuchu wojny w Korei (1950-53), w wyniku której doszło do trwającego do dziś podziału politycznego półwyspu na komunistyczną północ i kapitalistyczne południe. Oskar Pietrewicz opowiadał o tym, dlaczego podział ten okazał się tak trwały.

Wojna koreańska wybuchła w wyniku sprzęgnięcia się czynników wewnętrznych (wewnątrzkoreańskich) i zewnętrznych (międzynarodowych). Wewnętrzne to motywacja Kim Ir Sena do wywołania konfliktu. Zewnętrzne to uwarunkowania polityki międzynarodowej – gra wielkich mocarstw po zakończeniu II wojny światowej, przede wszystkim w relacjach między ZSRR a USA.

Wojna w Korei była pierwszym „gorącym” konfliktem między zimnowojennymi mocarstwami. Stany Zjednoczone potraktowały go bardzo poważnie. Zmienił on sposób patrzenia przywódców USA na Azję. Początkowo chcieli się z Korei wycofać, spodziewając się, że głównym przedmiotem  światowej rywalizacji będzie będzie Europa, ale wojna koreańska uświadomiła im, że USA muszą być militarnie obecne w Azji. Skomunizowanie całej Korei podważyłoby pozycję USA w Azji.

Wojna była też spowodowana rozgrywką, rozpoczętą przez Kim Ir Sena, który okazał się bardzo sprytnym politykiem. Chciał wykorzystać zapowiadane przez USA wycofanie się z Półwyspu i zjednoczyć go pod sobą. Udało mu się wciągnąć w konflikt Stalina, który początkowo obawiał się globalnego konfliktu z USA, nie będąc pewnym swej siły. ZSRR oficjalnie jednak nie wziął udziału w wojnie, a jedynie „podjudził” Mao, żeby Chiny w kluczowym momencie wsparły militarnie Kim Ir Sena. Dzięki temu Kim przetrwał ofensywę amerykańską, a następnie potrafił rozgrywać różnice między ZSRR a Chinami, wzmacniając swoją pozycję w polityce międzynarodowej, a także mógł skonsolidować władzę wokół siebie, przedstawiając w swojej propagandzie USA jako głównego wroga Korei. To istotnie przyczyniło się do utrwalenia reżimu Kim Ir Sena i podziału półwyspu po zakończeniu wojny w 1953 r.

Podział ten jest bardzo mocny. Traktowany jest obecnie w Korei Południowej jako trwały, jej władze nie myślą o zjednoczeniu, ale o jakiejś formie pojednania i ułożenia sobie stosunków i pokojowego współistnienia z północnym sąsiadem, a dopiero w długiej perspektywie zjednoczenia.

Tym, co aktualnie uniemożliwia zjednoczenie Korei, nie jest jednak wojna z lat 50., ale to, że północ i południe postawiły na zupełnie inne drogi społecznego i gospodarczego rozwoju oraz totalna izolacja, której poddała się północ. To być może utrwaliło podział dużo bardziej niż krwawa wojna sprzed ponad 60 lat.

Oskar Pietrewicz uważa, że dzisiaj niewiele wskazuje, żeby ten podział można było przezwyciężyć. Zjednoczenie Korei nie byłoby po myśli ani Amerykanów, ani Chińczyków. Decydują o tym tak samo jak 50 lat temu czynniki wewnętrzne, koreańskie, jak i międzynarodowe.

Zapraszamy do słuchania.

JS

 

Południe Wnet 26 czerwca 2017 – Ryszard Czarnecki, Oskar Pietrewicz, Jarosław Sachajko

Tematami poruszonymi przez Antoniego Opalińskiego były wybory w Albanii, rocznica wojny na półwyspie koreańskim, a także postulat odwołania ministra Krzysztofa Jurgiela i sytuacja polskich rolników.

 

Goście audycji:

Ryszard Czarnecki – Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego;

Oskar Pietrewicz – ekspert Centrum Studiów Polska-Azja;

Jarosław Sachajko – poseł Kukiz’15.

 


Prowadzący: Antoni Opaliński

Realizator: Karol Zieliński

Wydawca techniczny: Jan Brewczyński


 

Część pierwsza:

Ryszard Czarnecki tłumaczył dlaczego wybory w Albanii wymagały obserwatorów

 

Część druga:

Oskar Pietrewicz przypomniał historię konfliktu na półwyspie koreańskim. Komentował również plany połączenia półwyspu w jeden kraj.

 

Część trzecia:

Jarosław Sachajko komentując postulat PSL-u o wotum nieufności wobec ministra rolnictwa, stwierdził, że PSL nie ma pojęcia co się dzieje w rolnictwie, a jako winnego zamieszania z dopłatami, wskazuje człowieka wybranego jeszcze przez PSL. Stwierdził również, że obecny rząd gasi pożary zamiast zadbać, aby nie powstawały nowe. Jako przykład nieskutecznej walki z problemem podał chorobę świń roznoszoną przez dziki. Jak mówi, jedyną możliwością obrony jest wybicie dzików.