„Żydki się palą”, czyli o polskich żydożercach słów kilka. Felieton

Ostatnio burzę w polskiej debacie publicznej wywołały słowa niejakiej profesor (sic!) Barbary Engelking, która w kontekście obchodów 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim udzieliła wywiadu redaktor (sic!) Monice Olejnik. Muszę przyznać, że nie bez oporów zmusiłem się do obejrzenia wystąpienia wspomnianej profesor, gdyż dbając o higienę intelektualną staram się unikać TVN w niemniejszym stopniu niż grypy, ospy czy innych chorób zakaźnych. Tym razem jednak postanowiłem się przełamać, […]

Ostatnio burzę w polskiej debacie publicznej wywołały słowa niejakiej profesor (sic!) Barbary Engelking, która w kontekście obchodów 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim udzieliła wywiadu redaktor (sic!) Monice Olejnik.

Muszę przyznać, że nie bez oporów zmusiłem się do obejrzenia wystąpienia wspomnianej profesor, gdyż dbając o higienę intelektualną staram się unikać TVN w niemniejszym stopniu niż grypy, ospy czy innych chorób zakaźnych. Tym razem jednak postanowiłem się przełamać, co okupiłem niemałym, nie tylko wizualno – estetycznym, ale i intelektualnym cierpieniem.

O profesor Engelking część z Państwa mogła już słyszeć za sprawą jej poprzednich wystąpień u redaktor Olejnik, kiedy to z rozbrajającą szczerością wyznała, że dla Polaków śmierć to kwestia biologiczna, nic nadzwyczajnego, natomiast dla Żydów… No to już coś innego – „to spotkanie z najwyższym”, „tragedia”, „metafizyka”.

Rasizm? Antypolonizm? E tam! Niepomni tego skandalu redaktorzy TVN, odparowujący jeszcze po niedawnym festiwalu ob*rywania Jana Pawła II postanowili zaprosić prof. Engelking by w sposób merytoryczny i zgodny z historiografią porozmawiać o powstaniu w getcie i upamiętnić jego ofiary… Nie no, żartowałem. Zaprosili ją w najlepszym czasie antenowym po to, aby tym razem kolektywnie obsrać nie tyle co jakiś tam polski autorytet, ale cały polski naród.

Nieszczęśnicy, którym zły los nie oszczędził obejrzenia w akcji tego duetu mogli między innymi usłyszeć, że w okupowanej Warszawie największe zagrożenie groziło Żydom ze strony… No właśnie, jak myślisz, Czytelniku? Niemców, hitlerowców a może mitycznych nazistów? Niby tak, ale jakby powiedział prowadzący Familiadę Karol Strasburger: „to nie jest najwyżej punktowana odpowiedź”.

 

Otóż według Engelking dla Żydów największe zagrożenie stanowili…Polacy.

 

Błogosławiona Rodzina Ulmów.

Czego jeszcze możemy się dowiedzieć z tego wywiadu? Ano chociażby tego, że Polacy to byli głównie nieżyczliwi żydożercy i szmalcownicy, którzy tylko czekali by zadenuncjować ukrywających się Żydów. I tu być może zaprotestujesz, Drogi Czytelniku, bo przecież Polacy otrzymali najwięcej medali Sprawiedliwy wśród Narodów Świata, a jak wiemy tytuł ten przyznawany jest przez Instytut Jad Waszem osobom, które z narażeniem własnego życia ratowały Żydów w czasie II wojny światowej.

Jednak dla profesor Engelking liczba ponad siedmiu tysięcy Sprawiedliwych to za mało! I nie ważne, że w krajach takich jak Niemcy czy Austria ogólna liczba udokumentowanych przypadków ratowania Żydów to zaledwie 10 procent liczby polskich Sprawiedliwych.

A nie można przecież nie wspomnieć o nieporównywalnej wręcz dysproporcji w karach jakie groziły za pomoc Żydom w Polsce w porównaniu z tymi przewidzianymi na Zachodzie. W Polsce, a także na terenach dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Serbii za jakąkolwiek pomoc Żydom groziła bezwzględna kara śmierci. No, ale przecież czymże jest śmierć dla Polaka, nieprawdaż?

Marek Edelman stwierdził niegdyś, że „12 tysięcy Żydów przeżyło w Warszawie do powstania. Żeby 12 tysięcy Żydów przeżyło, musiało być zaangażowanych co najmniej 100 000 ludzi. Warszawa liczyła wtedy 700 000. Co 7 Polak był zaangażowany. Myślę, że drugiego takiego miasta w Europie nie ma”.

Jednak ten ogromny akt heroizmu i odwagi Polaków, doceniony przez Edelmana, jest dla pani Engelking niewystarczający, a Polacy według niej „rozczarowali” Żydów. Ostatecznym dowodem na zezwierzęcenie Polaków jest „fakt”, że po wielkanocnej mszy ochoczo udawali się na „widowisko” pod mury getta, gdzie rzekomo „najczęściej” z ust Warszawiaków można było usłyszeć, że „Żydki się palą”. Swoją drogą zastanawia mnie z jakiej metody badawczej korzystała pani psycholog (bo historykiem/historyczką przecież nie jest) aby stwierdzić, że tego typu stwierdzenia padały z ust Warszawiaków najczęściej.

Nie powinien dziwić również fakt, że gdy w stolicy okupowanego kraju dochodzi do zbrojnego powstania, to wokół zbiera się tłum gapiów ciekawych „widowiska”. Założę się, że gdyby Polacy w żaden sposób nie okazywali swojego zainteresowania wydarzeniami w getcie, to pani Barbara Engelking oskarżyłaby ich o bezduszną obojętność.

Wygląda na to, że cokolwiek by Polska zrobiła dla ratowania Żydów, dla niektórych środowisk to wciąż będzie zbyt mało. Polskie Państwo Podziemne oraz rząd polski w Londynie robiły co w ich mocy, aby dokumentować niemieckie zbrodnie i zaalarmować świat o dokonywanych na Żydach mordach.

Fot. A. Grycuk (CC A-S 3.0, Wikipedia)

Polscy kurierzy tacy jak słynny Jan Karski udawali się z misją do USA i Wielkiej Brytanii. Bezskutecznie prosili o interwencję. To Polacy jako pierwsi poinformowali świat o tragedii Żydów.

Organizowali dla nich pomoc, angażując w to struktury państwa podziemnego, ratowali rodziny żydowskie od zagłady ryzykując życie swoje i swych najbliższych. A wszystko to w ponurym anturażu okupacyjnego terroru i nieustannych represji, którym poddawany był polski naród.

W wywiadzie ani razu nie poruszono kwestii pomocy Polskiego Państwa Podziemnego udzielanej walczącym Żydom. Mowa tu o przekazywaniu broni, szkoleniach lub działaniach dywersyjnych. Nie padło ani jedno słowo na temat Żegoty, która jako jedyna taka organizacja w Europie pomagała w wyszukiwaniu mieszkań ukrywającym się Żydom, rodzin opiekuńczych dla dzieci, czy załatwianiu fałszywych dokumentów.

Według Engelking Polacy „zawiedli” a solidarnościowa postawa Polaków była „niespodziewana”, „rzadka”, „niezwykła”. Naprawdę?

Za pomoc udzielaną Żydom niemiecki okupant przewidział karę śmierci lub wywózkę do obozu koncentracyjnego. Dobitnie przekonały się o tym rodziny Ulmów, Kucharskich, Książków

Ukrywanie osób pochodzenia żydowskiego w warunkach okupacyjnego terroru wymagało ogromnej odwagi i poświęcenia. Czy mamy moralne prawo wymagać od wszystkich ludzi takiego heroizmu? Polacy, podobnie jak i Żydzi chcieli przetrwać.

Nie podlega dyskusji, że w polskim społeczeństwie znajdowali się ludzie obojętni, podli i co najgorsze-żerujący na tragedii narodu żydowskiego. Byli i szmalcownicy. Tacy z rozkazu władz konspiracyjnych mieli być rozstrzeliwani. W każdym narodzie znajdą się ludzie o podłych charakterach. Czy Żydzi po 17 września 1939 roku nie witali entuzjastycznie Armii Czerwonej? Nie tworzyli list proskrypcyjnych na podstawie których polscy patrioci byli wywożeni na Sybir? A co z haniebną rolą żydowskiej policji i Judenratów? Czy na podstawie tych przykładów można stwierdzić, że większość narodu żydowskiego to kolaboranci i zdrajcy?

Na koniec chciałbym zadedykować pani profesor cytat, którym sama posłużyła się w rozmowie z Moniką Olejnik.

„Jak nie wiesz jak się zachować, to zachowaj się przyzwoicie. Warto być przyzwoitym”.

Cichą nadzieją może jedynie napawać fakt, że na koniec rozmowy obie panie musiała chyba najść pewna refleksja, gdyż na pytanie Moniki Olejnik – „czy fałszujemy historię?” – pani Engelking w nagłym przypływie szczerości odrzekła:

„tak, oczywiście, że fałszujemy historię. Na wiele rozmaitych sposobów”. Pani Profesor, nie można było tak od razu!?

Jacek Wanzek /Studio 37

 

  • Avatar

    Powiem tak: Panie Jacku Wanzek, błagam nie zmuszaj się do oglądania TVN…Wyjątkowo panu nie służy na główkę. Tata urodzony warszawiak na Woli. Wstydził się opowiadać o zachowaniu Polaków w stosunku do ludności żydowskiej…Gdyby żył potwierdziłby opinię profesor Barbary Engelking !!! Zresztą cała wasza obecna narracja prawdziwego Polaka opiera na pogardzie innych nacji w tym żydowskiej..i niech się pana nie wypiera jak żaba błota i nie udaję ,,miłości” i szacunku…Cała ta wasza ,,moralność” jest warta funta kłaków..Obrona pamięci JP II jest tego przykładem!!! Bo gdyby żył Jan Paweł II wykląłby was za podział Polaków… To tyle w temacie..

  • Avatar

    Z opowieści rodzinnych:
    1) Mała podlaska wioska „zabita deskami”, drogę bitą z kocich łbów chłopi społecznie doprowadzili w latach 70-tych XXw. W czasie wojny Żydzi usiekający za Bug, zostawili dziecko małego chłopca, który jeszcze nie chodził. Gospodarze „uradzili”, że chłopiec będzie „przechodni”. Co wieczór chłopiec wiedząc, że będzie przekazywany do następnych gospodarzy przyciągał swoje rzeczy czekając na „przeprowadzkę”. Wiejska baba nie mająca dzieci, podniosła 4 litery i poszła po tej niebitej drodze na najbliży posterunek powiadomić żandarmów, ci przyjachali do wioszczyny i chłopca zabrali.
    2) Wiosczyna na Kujawach, wtedy w reichu, też bez bitej drogi, w wiosce mieszkał jeden Żyd, JoseK, trudnił się handlem żelastwem, nie miał ziemi miał chudą szkapę i czapkę z pękniętym daszkiem. Przyjechali żandarmi i Joska zabrali. Następnego dnia z chaty Joska już niewiele zostało wszystko co się dało zostało rozszabrowane.
    To są przekazy ludzi, którzy widzieli to oczami dziecka.

    Co do innego pojmowania śmierci, to może autor, który jak przypuszczam „profesorem” na szczęście nie jest, wyjaśni, dalczego po II wojnie, kościół katolicki, w ramach sieci parafii, nie sporządził spisu tych parafian, którzy zginęli w wojnie, zabici przez Niemców, Rosjan, Ukraińców. Mamy tylko szacunki, zresztą po 17.09.39. sieć parafii na ziemiach wschodnich przestała istnieć, czyli pomordowanych przez banerowców raczej nie miał kto zliczyć, i tak już zostało do dzisiaj, ich szczątki leżą nieekschumowane, w jakichś dołach, w większości nieupamiętnione. A rzadzący mają pełne gęby patriotyzmu, że mało co tym patriotyzmem nie będą na nas wymiotować.

  • Avatar

    do AKTQ: 1) Sam Pan pisze, że chłopi zebrali się aby ratować żydowskie dziecko, było ich (ilu)kilku/kilkunastu/wielu (?) KAŻDY KAŻDY do cholery jasnej, ryzykował życiem swoim i rodziny. KAŻDY rozumiesz to bęcwale? A baba była JEDNA. i jeszcze nie raczy wspomnieć „Autor pod pseudonimem” co się z Nią stało. Bo wg prawa polskiego państwa (i podziemnego i PRL) czekała ją kara śmierci. Jak nie w czasie wojny, to po wojnie. 2) A co mieli zrobić biedni ludzie? Zawieźć dobytek Joska na posterunek Niemcom? Moja babcia w Piasecznie przechowała kredens sąsiadki – żydówki – do lat 80′ XX wieku.

    do marynarz: pod pseudonimem każda szuja może pleść co ślina na język przyniesie, szczególnie po pijaku. Rodowici warszawiacy byli z rodzinami rozstrzeliwani za pomoc żydom. I żadne rzygowiny pijackie nie zmienią faktów zapisanych w historii, również w historii Yad Vashem. A o tym, że są to fantasmagorie pod wpływem halucynogenów świadczy wiedza co zrobiłby nie żyjący od 18 lat.

Komentarze