Płyta roku 2023, której każdy potrzebował. Lorein „Próba przeczekania wiatru”. Recenzja Tomasza Wybranowskiego

Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płyty Lorein „Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz. Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza Lańczyka i Aleksandra Kaczmarka.    Tomasz Wybranowski   Tutaj do wysłuchania rozmowa z Łukaszem Lańczykiem:   Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, […]

Rockowi muzykologowie i wytrawni dziennikarze od winyli, kompaktów i kaset, słuchając najnowszej płyty Lorein „Próba przeczekania wiatru”, mogą lekko i bez wysiłku ustalić spokrewnienia tych melodii i fraz.

Podobnie jest z odszyfrowaniem korzeni i muzycznej genealogii dziewięciu nagrań Łukasza LańczykaAleksandra Kaczmarka. 

 

Tomasz Wybranowski

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Łukaszem Lańczykiem:

 

Podobieństwa należy jednak rozpatrywać jedynie z perspektywy klimatu i pięknej atmosfery tej nadzwyczajnej płyty, a nie z racji zewnętrznych dźwiękowych podobieństw. Analogii prędzej przemyślnie stwierdzonych wyrobionym muzycznym smakiem, porywem fali uczuć podmiotu lirycznego, który stanowi alter ego Łukasza Lańczyka, autora zmierzchowych poetycji i głosu Lorein, niż wprost odczytanych, wysłuchanych przez kalkę epigonów i powszednich przepisywaczy nut.

Piszę tak dlatego, że albumu „Próba przeczekania wiatru” z niczym nie da się porównać. To ożywcza bryza, która przewraca pionki na trochę zastałej szachownicy polskiej muzyki rockowej. Czwarty album Lorein (choć lepiej powiedzieć, że to nowe narodzenie zespołu) to mocny akcent na lata w polskiej muzyce. Taki akcent, który wyróżnia Lorein od akcentów innych muzyków.

Pierwszy akcent to oryginalność i niespotykana klimatyczność. Drugi akcent jest dowodem na nieprzeparty charakter indywidualnego istnienia dusz wspomnianych artystów, którzy los człowieka pogubionego podczas dętej nocy covidianów potrafią upiększyć gamą odczuć, wahań, zagubieni i zwątpień odbijających się w duszach ogółu.

I akcent trzeci – teksty, które dają pogubionym ludziom w zwariowanym czasie reglamentowania prawdziwej wolności i szaleńczej pogoni za przemijającymi modami, które znikają szybciej niż kartki z kalendarza, bazę i wyraźny azymut marszruty!

Gdzie Łukasz Lańczyk i Aleksander Kaczmarek nauczyli się tego śpiewu i muzykowania różnego od innych? Gdzie go usłyszeli? To jest właśnie owa magia tworzenia sztuki.

Nie będę w recenzji pisał o historii grupy, roszadach personalnych, rozczarowaniach i trudnych chwilach. Słowa też nie poświęcę poprzednim albumom. Powód? Na czwartym studyjnym longplayu Lorein rodzą i definiują się na nowo. „Próba przeczekania wiatru” jest tym, czym dla U2 był album numer 4. „The Unforgettable Fire” czy „Kid A” dla Radiohead.

Aleksander Kaczmarek i Łukasz Lańczyk – opoki nowej muzycznej twarzy Lorein. Fot. arch. zespołu.

 

9 nagrań kunsztownie ułożonych w przepiękną muzyczną przypowieść o poszukiwaniu olśnienia i nowych marzeń, o niełatwej walce z losem sypiącym piach w oczy i relacji człowiek – zmieniający się świat.

Łukasz LańczykAleksander Kaczmarek odnaleźli swoją muzyczną ojczyznę, która nie jest już tylko senno – marzycielską utopią, ale realnym, doskonałym rockowym i niezależnym lądem z zmierzchu.

Przy tej okazji jako historyk literatury muszę dorzucić pewien cytat z powieści Marcela Prousta z monumentalnego dzieła „W poszukiwaniu straconego czasu”:

„Każdy artysta wydaje się obywatelem jakiejś ojczyzny nieznanej, zapomnianej przez niego samego, różnej od tej, z której się zjawi i wyląduje na ziemi inny wielki artysta.”

Lorein w warstwie muzycznej wciąż jest niezłomnie wierny indie – rockowemu rodowodowi. Klimatycznie spacerujemy po klubach Manchesteru i Bristolu. Znajdujemy też na dnie muzycznego kielicha kilka kropel dekadencji i powiewu fin de siècle, oraz electro zmierzchu. Jest jeszcze akord spod znaku shoegaze. Całość okrasza i spija psychodeliczny granat, który raz wybucha z siłą tysiąca wulkanów, aby za chwilę wniknąć w cień małego przydrożnego kamienia, o którym pisał mistrz Zbigniew Herbert.

Ten powracający muzyczny klimat wspomnień, kiedy zasłuchiwałem się „Storm in Heaven” czy „Isn’t Everything”, wzbudza uśmiech na mej twarzy.

Teraz pojawi się to najważniejsze zdanie w recenzji:

Longplay „Próba przeczekania wiatru” Lorein, którego niewielu się spodziewało jest tym na który każdy świadomy siebie słuchacz oczekiwał i potrzebował! To platynowy kandydat do miana albumu ro©ku a Lorein jest już jednym z najważniejszych zespołów nie tylko w Polsce. Kto nie pozna „Próby przeczekania wiatru” jest uboższy o jedną z najpiękniejszych muzycznych pereł ostatnich przynajmniej 10 lat.  

 

 

„PRÓBA PRZECZEKANIA WIATRU”, czyli…

Łukasz LańczykAleksander Kaczmarek wykreowali 9 nadzwyczajnych nagrań, które oparte na bazie rocka alternatywnego z domieszką elektroniki i smyczkowych smaczków, rozpisują na nowo brytyjskie brzmienia z wielką dawką gitarowych riffów, które wielkim twórcom jak Bilinda Butcher, Jonny Greeenwood, Dave Evans czy Robert Smith.

Fundamentem dziewięciu nagrań z płyty jest porywający bas Aleksandra Kaczmarka. Jego nośność i wczucie w krwiobieg słuchaczki i słuchacza jest nie do wypowiedzenia. Na tej osnowie Łukasz Lańczyk zawiesza swój głos niosący przesłania dla pokaleczonych dżumą XXI wieku i dojmującą samotnością ludzi:

/…/ przyjdą sny, których już nie zmaże nic /…/ fragment tytułowej piosenki.

Łukasz Lańczyk, który dysponuje i operuje specyficznym, wysokim i ekspresyjnym głosem, nie boi się melizmatów, przeciągać niektóre sylaby i dźwięki przydając z jednej strony spokoju, zaś z drugiej dramaturgii kreacji. Pojawiają się głosy, że Łukasz Lańczyk przypomina Artura Rojka.

Powiem od siebie, że każdy wokalista kogoś przypomina wokalnie. Mamy ograniczoną gamę głosów. Wazne jednak jest to, co się z tym głosem robi w sposób świadomy. Łukasz Lańczyk z tego zadania wywiązuje się znakomicie. Za jego sprawą po raz pierwszy w języku polskim manchesterski i bristolski sposób piosenkarskiego opowiadania nie razi.

Muzycznie to prawdziwy majstersztyk! Piosenki Lorein przekonują i wciągają słuchacza w sam środek rzeczy jak mawiali starożytni.

Aleksander Kaczamarek, który jest współkompozytorem muzyki, wyprodukował także cały krążek „Próba przeczekania wiatru”. Wyprodukował, ale jak! To absolutnie światowa produkcja. Przy londyńskich drzwiach Olka już powinna stać długa kolejka chętnych do współpracy muzyków i grup. Ostatnie produkcje Ricka Rubina jako producenta (przepraszam mistrzu!), są przy realizacji Aleksandra Kaczmarka zwykłym brudnopisem.

 

Tutaj do wysłuchania rozmowa z Aleksandrem Kaczmarkiem:

 

Słuchając „Próby przeczekania wiatru” widać wyraźnie pokrewieństwo dusz duetu Lańczyk – Kaczmarek. Ten ostatni młody gentleman wnosi wielki wkład artystyczny w Lorein i inspiracje stosujące się do aranżacji jak i samego pisania piosenek. Czuć wyraźnie wielkie wyczucie, kunszt i smak.

W moim odczuciu Olek po mistrzowsku umie odnaleźć te miejsca w piosenkach (na etapie ich tworzenia), gdzie części instrumentów kolidują ze sobą. Sam miks i efekty to mistrzostwo świata! Pamiętajcie, że (gdyby coś), to mam prywatny numer do Aleksandra Kaczmarka.

O piosenkach tym razem nie napiszę niczego. Dlaczego? Słuchajcie w nieskończoność tej płyty! Ma jedną małą wadę… Zbyt szybko się kończy a wtedy trzeba zacząć słuchać jej od nowa. Moim najulubieńszym nagraniem jest „Nierzeczywistość”! W finale recenzji kłaniam się pani Anicie Lańczyk, bez której zaufania i wiarę w muzykę, tych dźwięków być może by nie było.

Tomasz Wybranowski

Lorein „Próba przeczekania wiatru” 2023 – album przełomu marca i kwietnia sieci Radia Wnet

Lista nagrań:

1. Sen nocy letniej
2. Tacy mali
3. Na ulicach wielkich miast
4. Gwiezdny pył Skrzypce, wiolonczela: Marcin Wujek
5. Próba przeczekania wiatru
6. Wszystko za życie
7. Nierzeczywistość
8. Bezmiłość
9. Meteor

 

Komentarze