Jan Piekło, były ambasador RP w Kijowie: Putin przegrywa tę wojnę – dlatego Łukaszenka jest mu potrzebny

Featured Video Play Icon

Jan Piekło - ambasador RP w Ukrainie | fot. Paweł Bobołowicz

Białorusini nie chcą walczyć. To mogłoby się skończyć tragicznie dla Białorusinów i dla Rosjan, którzy próbowaliby ich wciągnąć do wojny – mówi były dyplomata.

Zachęcamy do wysłuchania całej audycji!

Jan Piekło komentuje posiedzenie ONZ w sprawie zachowania integralności Ukrainy. Tłumaczy dlaczego niektóre państwa wstrzymały od głosowania. Jest to także sygnał ostrzegawczy dla Rosji.

To nie jest tak, że te kraje nadal sympatyzują z Władimirem Putinem. Natomiast, ewidentnie nie są zadowolone z tego co się dzieje. Prawdopodobnie, jedna rzecz ich mocno niepokoi: Moskwa groziła użyciem broni nuklearnej. Jest to temat tabu od czasów Hiroszimy i Nagasaki.

Były ambasador RP w Ukrainie uważa, że głosowanie i jego wyniki są istotne i świadczą o rozpoczęciu procesu, który może doprowadzić do precedensu – usunięcia Federacji Rosyjskiej z Rady Bezpieczeństwa.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego mówi także o ostrzałach rakietowych na terenie Ukrainy. Jest przekonany, że były wymierzone w ludność cywilną, a także w infrastrukturę krytyczną.

Ataki pokazują słabość Putina, one nie mają żadnego znaczenia militarnego. Jest to próba terroryzowania społeczeństwa ukraińskiego. Efekty są odwrotne od zamierzeń, ponieważ determinacja Ukraińców rośnie.

W związku z porażkami wojska rosyjskiego Putin usiłuje wciągnąć w wojnę Białoruś.

Putin przegrywa tę wojnę – dlatego Łukaszenka jest jemu potrzebny.

Jan Piekło zwraca uwagę na niechęć białoruskiego dyktatora do wysyłania własnych wojsk.

Konsensusem byłoby stworzenie wspólnych sił rosyjsko-białoruskich. Ale Białorusini nie chcą walczyć. To mogłoby się skończyć tragicznie dla Białorusinów i dla Rosjan, którzy próbowaliby ich wciągnąć do wojny.

Czytaj także:

Antoniuk: Jesteśmy przekonani, że Rosja znowu będzie ostrzeliwała obiekty cywilne, bo na polu walki nie mają już szans

Komentarze