Czesi protestują przeciwko wysokim cenom energii. Wzrosły od dwóch do czterech razy. Dla emerytów i mniej zarabiających jest to poważny problem.
Rząd wczoraj zdecydował, że wprowadzi górny pułap na ceny elektryczności i gazu.
Analityk zauważa, że 23-24 września będą miały miejsca wybory samorządowe w Republice Czeskiej, a w styczniu prezydenckie. Oznacza to zaostrzenie atmosfery politycznej. David Stulik zauważa, że manifestacje antyrządowe organizują komuniści i skrajna prawica. Choć siły opozycyjne posługują się retoryką prorosyjską, to szeregowi protestujący przeciwko rządowi raczej nie zdają sobie z tego sprawy.
Obydwie partie nie są w parlamencie. Im się udało wyprowadzić ludzi na główny plac (ponad 70 tysięcy). Teraz udają, że to jest poparcie dla ich polityki, która jest antyukraińska i prorosyjska.
Czytaj także:
Mimo problemów nie gaśnie poparcie Czechów dla Ukraińców. Gość Poranka Wnet zauważa, że wpływy ambasady rosyjskiej w Pradze zostały dość mocno ograniczone po zeszłorocznej aferze związanej z sabotażem w fabryce broni.
Bardzo Czechom pomogło to, że praktycznie została zredukowana praktycznie do zera ambasada rosyjska. To była sprawa powiązana z wybuchami na składach amunicji w Vrbieticach w „14 roku.
Stulik wskazuje na bliską współpracę Polski i Czech. Wskazuje, że premierzy obu krajów są w tej samej unijnej grupie politycznej. Mówi o reakcji Czechów na podniesienie kwestii reparacji przez Polskę. Sami Czesi nie chcą otwierać dyskusji na ten temat obawiając się, że o odszkodowania upomną się Niemcy wysiedleni po II wojnie światowej z Czechosłowacji.
A.P.