Olivier Bault komentuje ostatnią rozmowę prezydentów Francji i Rosji. Tematem było bezpieczeństwo elektrowni w Enerhodarze i porozumienie zbożowe. Emmanuel Macron potępił działania Rosji i zażądał wycofanie się wojsk rosyjskich z Ukrainy.
Dziennikarz wyjaśnia, co miał na myśli prezydent Francji w swojej mowie do ambasadorów, która wzbudziła kontrowersje nad Wisłą.
Chodziło o potrzebę utrzymania jedności europejskiej w stosunku do Rosji w obliczu wojny na Ukrainie.
Zaznacza, że błędnie przetłumaczono słowa Macrona, który nie nazwał Polski i krajów bałtyckich podżegaczami wojennymi. Francuski prezydent mówił o krajach najbardziej skorych do konfrontacji z Rosją. Podkreślił konieczność zachowania kanałów komunikacyjnych z Kremlem, wskazują, że jest to potrzebne choćby w przypadku bezpieczeństwa jądrowego.
Czytaj także:
Zbigniew Stefanik: Macron będzie chciał pokazać, że Europa nie boi się Władimira Putina
Dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” mówi o problemach energetycznych Francji. Zauważa, że
Od ubiegłego roku Francja, zamiast eksportować energię elektryczną, importuje ją i to z Niemiec.
Przez ostatnie 15 lat zaniedbano utrzymywanie nowoczesnych elektrowni jądrowych. W rezultacie,
Ponad połowa francuskich elektrowni jądrowych jest wyłączonych z użytku z powodów konserwacyjnych.
Wynikało to z planów stopniowego odchodzenia od energii atomowej na rzecz OZE.
We Francji jest potrzeba oszczędzania energii, nie tylko ze względu na wojnę, ale też z powodu błędnej „zielonej” polityki.
W rezultacie Francja stoi przed widmem braku prądu.
A.P.