W 2021 roku udział Federacji Rosyjskiej w rynku europejskim wyniósł około 40 procent a przekładając na wolumeny te dostawy to było 145 mld metrów sześciennych gazu rurociągami i około 10 miliardów metrów sześciennych gazu w formie LNG.
Dr Szymon Kardaś zaznacza, że nie da się łatwo i szybko zastąpić tak dużych wolumenów. Rezygnacja z rosyjskich surowców może potrwać nie miesiące, a lata. Zauważa, że Rosja nadal ma możliwość destabilizacji europejskiego rynku energetycznego. Obecnie przesyła trzecią część gazu, jaką przesyłała rok temu.
Jeśli Rosja dobowo przesyła jedną trzecią tego, co przesyłała rok temu, to musi generować problemy.
Czytaj także:
Co Rosja robi z gazem, którego nie przysyła do Europy? Część niewykorzystanego gazu jest spalana. Ceny gazu i ropy utrzymują się na relatywnie wyższym poziomie.
Gazprom i sama Rosja liczy na to, że wyższe ceny mogą zrekompensować przynajmniej w jakiejś tam części te spadające wolumeny.
Ekspert OSW zauważa, że w dłuższej perspektywie dla Rosjan utrata europejskich rynków zbytu będzie problemem. Rosjanie mniejszy problem mają ze znalezieniem nowych nabywców dla ropy. Można łatwiej przekierować jej dostawy, gdyż w części transportowana była ona przez porty.
A.P.