Dr Sofija Budko: najstraszniejsze są syreny alarmowe. Gdy je słyszę, to modlę się, żeby Pan Bóg nas ocalił

Źródło: Артём Апухтин / Pixabay.com

Dziennikarka Radia Wnet przedstawia historie cywili z Charkowa. Rzeczywistość wojenna jest bardzo trudna – codziennie giną kolejni ludzie, budynki ulegają zniszczeniu sklepy w cenach są wysokie.


Dr Sofija Budko dziennikarka Radia Wnet opisuje realia życia w okupowanym Charkowie.

Jest tam cały czas niespokojnie ze względu na ostrzały i bombardowania. Ceny w sklepach są niezwykle wysokie. Nie ma problemu, żeby zrobić zakupy spożywcze lub kupić środki higieny. Jednak kolejek do sklepów zniknęły ze względu na podniesienie cen.

Wszyscy staramy się pomagać wojskowym. Liczą się nawet drobne gesty. Jest to dla nas ogromny ból, bo co tydzień pojawiają się nowe rzędy mogił na cmentarzach. Ludzie jednak jakoś żyją, naprawiają szkody, przemieszczają się. To bardzo trudne, przykładowo wczoraj jeden z sąsiadów wyszedł do sklepu i już nie wrócił – opowiada dziennikarka.

W Charkowie znajdują się punkty z pomocą humanitarną, gdzie można zaopatrzyć się w pożywienie i leki. Z ludzi, którzy wyjechali z Charkowa niewielu jest takich, którzy chcą wracać.

Nie boję się wybuchów – jak się go usłyszy, to znaczy, że udało się przeżyć. Najstraszniejsze są syreny alarmowe, wtedy tylko modlę się, żeby Pan Bóg nas uchronił.

Zapraszamy do przesłuchania relacji z Charkowa.

Rozmowy białoruskiej opozycji w Wilnie. Olga Siemaszko mówi o założeniach rządu tymczasowego

Komentarze