Coraz więcej znaków wskazuje, że NATO utworzy siły szybkiego reagowania liczące 300 tys. żołnierzy. Pojawia się zatem pytania, skąd Sojusz weźmie tylu ludzi do utworzenia tak dużej armii i jaki sposób zostaną one rozlokowane.
Państwa członkowskie będą musiały wytypować ze swoich armii jednostki, które w razie potrzeby zostaną przemieszczone błyskawicznie w miejsce zagrożenia. Jest to więc raczej kwestia technicznych rozwiązań, niż jakiś przemieszczeń garnizonów.
Mówi profesor Romuald Szeremietiew. Siły szybkiego reagowania nie zostaną więc rozmieszczone na granicy. Nie oznacza to jednak, że do Polski nie trafią siły Sojuszu. Liczebność wojsk NATO na flance wschodniej ma zostać podniesiona do poziomu brygady.
Czytaj także:
Chcesz wiedzieć więcej? Koniecznie wysłuchaj całej rozmowy z naszym gościem!
K.B.