Janina Jakowenko opuściła Kijów i udała się na Zachodnią Ukrainę. W porannej audycji opisuje tłumy ludzie, które próbują pociągiem wyjechać ze stolicy.
W jednym przedziale, zamiast czerech, jedzie dziewięć osób. Czasami jedzie w nim także pies czy kot.
Wyjazd z oblężonego Kijowa wiąże się z niepewnością. Sama dziennikarka do końca nie wiedziała, czy opuści miasto. Droga na Zachód także nie jest spokojna. Jakowenko mówi o tym, że pociąg musi wybierać inne trasy i zatrzymywać się, by nie natrafić na niebezpieczne działania wojenne.
Mimo wszystko, po dotarciu do celu ludzie i tak nie czują się bezpiecznie.
Dopiero w Polsce możemy być spokojni.
Reporterka twierdzi, że nie można mówić o polepszeniu się sytuacji, a raczej o eskalacji. Pomiędzy Kijowem a Czerniowem wioski są ostrzeliwane. Rozmówczyni Krzysztofa Skowrońskiego wspomina o stresie wojennym i zmęczeniu, jakie nieustannie towarzyszą mieszkańcom Ukrainy.
W nocy doszło do rosyjskiego ataku na elektrownię w Enerhodarze. W kwestii bezpieczeństwa nienaruszalność tego miejsca jest kluczowa .
Mimo złych wieści dziennikarka Radia Wnet zachowuje optymizm:
Zmęczenie odejdzie natychmiast, kiedy tylko skończy się wojna.
KK