Agnieszka Romaszewska-Guzy: Pomysł Łukaszenki był bardzo sprytny. Wykorzystywał słabości systemu demokratycznego

Dyrektor telewizji Biełsat o działaniach polskich służb na granicy, propagandzie Mińska i prześladowaniu dziennikarzy na Białorusi.

Służby czyli przede wszystkim Straż Graniczna robią mniej więcej to do czego zostały powołane polskiej granicy.

Agnieszka Romaszewska-Guzy ocenia działania polskich służb wobec kryzysu na granicy jako słuszne. Dodaje, że sensownym pomysłem jest wysłanie przez stronę polską konwoju humanitarnego dla imigrantów.

Teraz Białoruś będzie testowana konwojem humanitarnym, czy oni chcą rzeczywiście jakoś wesprzeć tych ludzi, na których sami tam sprowadzili.

Wskazuje, że imigranci przylecieli oni na Białoruś samolotem z Iraku. Dodaje, że na Białorusi, aby zbliżyć się do granicy trzeba mieć odpowiednią przepustkę.

Romaszewska odnosi się do twierdzenia jakoby imigranci byli na ziemi niczyjej. Zaznacza, że

Według prawa międzynarodowego nie ma ziemi niczyjej.

Dyrektor telewizji Biełsat zauważa, że na granicy litewsko-białoruskiej nie ma żadnych przeszkód naturalnych. Nie było tam też w czasach sowieckich (i wcześniej) granicy międzypaństwowej.

To jest właściwie region Wileńszczyzny, w sposób sztuczny, historycznie rzecz biorąc, przecięty.

Dziennikarka przyznaje, że polscy pogranicznicy odcinają imigrantom drogę. Określa absurdem mówienie, że Polacy wypychają imigrantów na Białoruś. Oni bowiem stamtąd przybywają. Nasza rozmówczyni wyjaśnia, że chodzi o zrobienie problemu sąsiadom.

Pomysł był bardzo sprytny. Wykorzystywał słabości systemu demokratycznego.

Łukaszenka uważa, że to sytuacja win-win. Jeśli Polski i Litwa nie wpuszczą imigrantów, to będzie mógł to wykorzystać propagandowo. Jeśli zaś imigrantów wpuścimy to poniesiemy tego koszty. Nasz gość wskazuje na konieczność precyzji pojęciowej w mówieniu o migracji:

Nie posługujmy się pojęciem uchodźcy wobec imigrantów ekonomicznych.

Spodziewa się, że wobec sytuacji w Afganistanie kryzys migracyjny będzie się powiększać. Rozmówczyni Adriana Kowarzyka informuje, że na Białorusi za subskrypcję Biełsatu na Telegramie można iść do więzienia. Stacja ta jest bowiem uznawana za ekstremistyczną. Mówi także o sytuacji Kaciaryny Andrejewnej i Darii Czulcowej. Wyjaśnia, że obie dziennikarki Biełsatu są w kolonii karnej.

Miejmy nadzieję, że zwolnią je przed upływem dwóch lat.

Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!

A.P.

Komentarze