Joe Biden 46. prezydentem USA. Czy to już koniec Imperium Wolności? / Felieton sobotni Jana Azji Kowalskiego

Imperium Wolności przekształca się w zwykłe imperium. To ogromna jakościowa zmiana, bo jako zwykłe militarne imperium, Ameryka może przyczynić się już tylko do niszczenia wolności.

Wszystko wydaje się na to wskazywać. Świadczą o tym pierwsze rozporządzenia nowego prezydenta cofające próbę odnowy Ameryki podjętą przez prezydenta Trumpa: ponowne przystąpienie do WHO, znowu finansowanie aborcji i zaproszenie do armii transseksualistów. I parę innych w tym duchu sformułowanych. Ameryka pod przywództwem Joe’ego Bidena ma być znowu, jak za Obamy, awangardą lewicowego postępu. Oznacza to zniszczenie i wypaczenie tradycyjnych, chrześcijańskich wartości, które Imperium to zbudowały.

Żeby była jasność, to nie oznacza upadku Stanów Zjednoczonych jako państwa. Nie teraz i nie tak szybko.

Stany Zjednoczone mają wystarczający potencjał finansowy, gospodarczy i militarny, żeby przetrwać kolejne 100 lat. A nawet umocnić swoją potęgę. Oznacza to, jedynie i aż, przyspieszenie upadku naszej łacińskiej cywilizacji. Opartej na wierze w osobowego Boga i dane nam przez Niego wartości. Z pierwszą i najważniejszą – wolnością osoby ludzkiej.

Stany Zjednoczone zostały zbudowane jako jeden wielki protest przeciwko degenerującej się Europie. A teraz widzimy, jak w szybkim tempie się europeizują. Jak odchodzą od demokracji przy zachowaniu jej pozorów. Jak elita władzy (oligarchia), posługując się manipulacją, prowokacją i przemilczeniem, usuwa niewygodnego dla własnych interesów Donalda Trumpa. Ale w ten sposób USA tracą swoje moralne uzasadnienie dla przewodzenia wolnemu światu. Imperium Wolności przekształca się w zwykłe imperium. To ogromna jakościowa zmiana, bo jako zwykłe militarne imperium, Ameryka może przyczynić się już tylko do niszczenia wolności.

Taki rozwój wypadków (oby nie nastąpił) stanowi ogromne zagrożenie polityczne dla Polski. Już zobaczyliśmy niemieckie sondowanie nowego prezydenta odnowieniem tematu Nord Stream. Za chwilę pewnie nastąpią inne, również ze wschodniego kierunku.

Jednak równie niepokojące jest zagrożenie cywilizacyjne. Pamiętamy, jak wielką ulgę dla naszego państwa przyniósł wybór Donalda Trumpa w roku 2016. Jak stały się śmiesznie małe te wszystkie groźby europejskie pod adresem polskiego rządu. Groźby zakazujące nam zreformowania ostatniego bastionu bolszewizmu, czyli wymiaru sprawiedliwości. To amerykański parasol osłonił rząd Zjednoczonej Prawicy przed nawałnicą nowej bolszewii, mającej nie dopuścić do powstania w tej części Europy silnego i samodzielnego państwa.

Pożyjemy i zobaczymy, jaka to będzie kadencja.

Żal tylko, że trochę zmarnowaliśmy te poprzednie cztery lata. I nie zmodernizowaliśmy państwa z neokomunistycznego, ustanowionego przy Okrągłym Stole, na państwo wolne i silne wolnością i siłą swoich obywateli. Zamiast tego brnąc w etatystyczny, biurokratyczny socjalizm.

Zmienić je teraz będzie dużo trudniej. Ale pamiętajcie, chrześcijanie – nikt nam nie obiecywał, że będzie łatwo.

Jan A. Kowalski

Komentarze