Chaos w naszych chrześcijańskich głowach. Jedyny i prawdziwy Kościół Jezusa (9)/ Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Zajmijmy się w tym tekście naszym, katolickim Kościołem. Kościołem przeżywającym najgłębszy od czasu renesansowej rozpusty kryzys. I wymieńmy główne przyczyny takiego stanu rzeczy.

Co to takiego Kościół Jezusa? Nie jest nim na pewno cały Kościół katolicki. Może pół, może trochę więcej. Ale jest w nim też część każdego z Kościołów protestanckich (choćby sam Luter smażył się w piekle). Na pewno duża część Kościoła prawosławnego i Kościołów pierwotnych. Tak przypuszczam, bo jedyną pewność co do składu i liczebności Kościoła ma tylko jego założyciel, Jezus Chrystus.

To, co prawdziwie podzieliło Kościół ustanowiony podczas pamiętnej Wieczerzy to sprawy doczesne – ambicje, władza i pieniądze – obudowane później rozmaitymi dogmatami ugruntowującymi wpływy. Na dobrą sprawę to prawosławni są prawi, a my trochę lewi. Dlatego nie zżymajmy się na protestujących przeciwko upadłemu i zepsutemu do cna Watykanowi protestantów. Bez ich protestu Kościół katolicki nie mógłby się oczyścić. Bez reformacji nie byłoby przecież kontrreformacji.

Nie dajmy się pochłonąć zażartym sporom liturgicznym i doktrynalnym dla udowodnienia, kto jest lepszym, prawdziwszym i jedynym chrześcijaninem. Nasz Pasterz, Jezus Chrystus, na pewno zna swoje owce.

Tyle tytułem wstępu. I lepszego zrozumienia tego, co nastąpi.

Powiedzmy zatem, kto w Kościele Jezusa się nie mieści. Nie mieści się każdy, kto pomimo chrztu trwale odrzuca Boże Przykazania i nie głosi Ewangelii. Bez znaczenia tu jest ranga i dostojeństwo. To, czy jest chrześcijaninem świeckim, czy też świecznikowym purpuratem.

Inne Kościoły chrześcijańskie niech same sobie radzą. Zajmijmy się w tym tekście naszym, katolickim Kościołem. Kościołem przeżywającym najgłębszy od czasu renesansowej rozpusty kryzys. I wymieńmy główne przyczyny takiego stanu rzeczy.

Po pierwsze, celibat. W połączeniu z wyświęcaniem na księży homoseksualistów to główna przyczyna obecnego upadku. Dlaczego łączę te zjawiska? Bo fizycznie się łączą. Bo w każdej strukturze zamkniętej na obecność drugiej płci takie patologiczne zjawiska się szerzą. Ale jest też przyczyna główna – po faryzejsku uznano w naszym Kościele, że skłonność do grzechu nie jest tożsama z grzechem.

No dobrze, a człowieka o skłonnościach pedofilskich zatrudnilibyście w przedszkolu? Nawet z aktualnym zaświadczeniem z konfesjonału nie zatrudniłbym takiego. Przed II wojną ujawnienie kontaktu seksualnego nauczyciela z uczennicą skutkowało wykluczeniem z zawodu. A my teraz tak fałszywie współczujemy każdej ludzkiej słabości. Zwłaszcza własnej.

Dużo mądrzej do problemu celibatu podszedł Kościół prawosławny. Wielu chce służyć Bogu, ale u niektórych powołanie jest mocniejsze, a u innych słabsze. Dlatego w KP po ukończeniu seminarium kleryk dostaje rok na poszukanie sobie żony. Jeżeli jego powołanie nie jest najmocniejsze, może się ożenić i zostać popem. Zwykłym księdzem, pomocnikiem biskupa. Bo pamiętajmy o jednym: pop czy proboszcz są tylko pomocnikami biskupa. To biskup powinien mieć pełne powołanie i poświęcenie w służbie Bogu. Dlatego jak najszybciej powinniśmy zrezygnować z archaicznego celibatu, który przecież nie jest żadnym dogmatem. Wprowadzony został dla utrwalenia potęgi KK i spełnił swoją ziemską rolę. Ale teraz może doprowadzić do jego upadku. Zwłaszcza że grzech sodomii jest jednym z grzechów wołających o pomstę do nieba.

Wiem, wielu tradycyjnych katolików (zwłaszcza świeckich) uważa obronę celibatu za równoznaczną z obroną Częstochowy. I pewnie oburzy się na moje słowa. Jednak doktrynerstwo nie poparte żadną prawdą Bożą nie uzdrowi naszego Kościoła.

Po drugie, nauka religii w szkołach. Wejście księży/katechetów do zdemoralizowanej przez komunizm szkoły zaowocowało utratą moralnego autorytetu Kościoła wśród młodzieży.

Sacrum zostało zbrukane przez profanum. O tym, jakie to niesie zagrożenia, pisałem przed 30 laty (Dziury w mózgu), gdy proces dopiero się rozpoczynał. Zamiast tworzyć swoje katolickie szkoły, KK chciał już tylko obrastać tłuszczem i kasować szmal! W ten sposób ksiądz katecheta stał się tylko jednym z niemających żadnego autorytetu nauczycieli. I nasza młodzież została stracona. Miejmy nadzieję, że chwilowo.

Po trzecie, wieczny sojusz ołtarza z tronem, jaki został odtrąbiony w roku 1989. Oczy przecierałem, nie dowierzając. Ksiądz, były działacz PZPR i ubek w każdej najgłupszej uroczystości gminnej! W III RP znowu najważniejsi. I poniewczasie zdziwienie, że stara bolszewia ograła Kościół. I teraz, już jako nowoczesna i w sześciu kolorach tęczy, może z niego dowolnie szydzić.

Po czwarte i najważniejsze, upadek wiary wśród duchowieństwa. Z niego przecież wynikają wszelkie inne grzechy, których nie zastąpią postęp, dobroczynność i ekologia.

Pisałem już o tym i powtórzę: co najmniej połowa księży nie wierzy w Boga, jaki się nam objawił w osobie Jezusa. Nie wierzy w cuda i każdy z nich próbuje wyjaśniać je za pomocą wiedzy psychologicznej, fizycznej lub matematycznej.

To był właśnie dla mnie największy szok, gdy doznawałem nawrócenia i pomocy Bożej. I to, że ci niewierzący w Boga i istnienie piekła i szatana, zajmują tak eksponowane stanowiska. Dlatego pierwsze moje pytanie w stosunku do poznawanego księdza brzmi: czy ksiądz jest wierzący? Nie oceniam, tylko pytam.

Jaki Kościół mogą tworzyć kapłani, którzy są homoseksualistami/pedofilami lub masonami? Wierzą jedynie w ziemski szmal, a naszą wiarę uznają jedynie za symboliczną? Na pewno nie jest to Kościół Jezusowy. I ten ich „kościół” na pewno nie pomoże w obronie i odrodzeniu się naszej wiary, naszej cywilizacji i naszej ojczyzny. Za każdego księdza, zwłaszcza tego, który błądzi, powinniśmy się modlić. Ale módlmy się także o odwagę dla księży wierzących, żeby oczyścili wreszcie struktury KK z obrzydliwości i zgorszenia. Czysty Kościół jest nam, katolikom, bardzo teraz potrzebny.

Jan Azja Kowalski

Komentarze