Prof. Zybertowicz: Wzburzenie emocjonalne nie będzie trwało długo, ale jego skutki mogą być długotrwałe

Dr hab. Andrzej Zybertowicz o protestach, ich wulgarności, celach protestujących, alternatywie wobec demokracji liberalnej oraz błędzie Zjednoczonej Prawicy.


Dr hab. Andrzej Zybertowicz zaznacza, że przedstawiając swe poglądy ws. trwających protestów nie wyraża stanowiska Prezydenta  RP, ani żadnej innej instytucji publicznej. Stwierdza, że w tej chwili prezydent Andrzej Duda nie czuje potrzeby wyrażania swego stanowiska.

Doradca prezydenta Andrzeja Dudy krytycznie spogląda na falę protestów. Przyznaje, że jako członek obozu władzy i osoba o poglądach konserwatywnych może nie być w pełni obiektywny. Wskazuje na błąd Zjednoczonej Prawicy, która w pierwszej mierze powinien zadbać o matki chorych dzieci.

Najpierw należało zbudować sprawny system wsparcia dla matek.

W jego opinii polski rząd powinien na początku zadbać o matki, które wychowują dzieci niepełnosprawne, a następnie kontestować kompromis aborcyjny.

Wzburzenie emocjonalne nie będzie trwało długo, ale jego skutki mogą być długotrwałe.

Ponadto twierdzi, że obecne protesty są dopełnieniem rewolucji obyczajowej, którą Polska zdołała do tej pory uniknąć w przeciwieństwie do krajów zachodnich. W tym konkretnym wypadku chodzi o tzw. prawa reprodukcyjne. Socjolog mówi o protestujących:

Oni nie uświadamiają sobie, że chcą zapisać Polskę i Polaków, poprzez zmiany regulacji aborcyjnych, do demokracji liberalnej, która znalazła się na równi pochyłej.

Owa rewolucja prowadzi nasz kraj do systemu demokracji liberalnej, która stoi na równi pochyłej. Zdaniem naszego gościa alternatywą ścieżką, którą powinien podążyć nasz kraj nie jest system taki, jak w Rosji, czy na Białorusi, tylko demokracja republikańska.

Republikańska wizja demokracji wiąże prawa jednostki z odpowiedzialnością.

Dr hab. Zybertowicz podkreśla, że ułomność debaty akademickiej sprawia, że nie dostrzegamy tej alternatywy, mając wrażenie, że mamy do wyboru między autorytaryzmem a demoliberalizmem.

Kiedy wulgarność przestaje być marginesem, a staje się postulatem politycznym, staje się czymś innym niż tylko wulgarnością.

Rozmówca Łukasza Jankowskiego zauważa, że „wolność przyniosła za sobą upadek obyczajów”. W PRL-u manifestacje nie były tak wulgarne. Mamy teraz do czynienia z kumulacją gniewu wobec władzy. Ów gniew może być wywołany przez mechanizm przeniesienia złych emocji, które, szczególnie w czasie pandemii, odczuwało wielu Polaków.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

K.T./A.P.

Komentarze