Dzikawicki: Na Białorusi protestują wszyscy począwszy od studentów kończąc na kierowcach autobusów

Aleksy Dzikawicki mówi o „regularnej bitwie” między policją a mieszkańcami Mińska, niezadowolonymi ze zfałszowania wczorajszych wyborów prezydenckich na Białorusi.

Na Białorusi do chwili obecnej jest zablokowany Internet, a komórki działają sporadycznie. Wczoraj w Mińsku mieliśmy „regularną bitwę” – mówi gość „Poranka WNET”.

Ludzie wyszli na ulicę, aby bronić swoich głosów. Protesty miały miejsce również w wielu innych miastach i miasteczkach. Według przewidywań gościa „Poranka WNET” po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów manifestacje zyskają na sile. W odpowiedzi władza użyła brutalnych środków. Jest wielu rannych, ok. 2 tys. osób zostało zatrzymanych.

Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z protestami, które odbyły się w całym kraju. Kilkadziesiąt komisji w kraju wyłamało się i podało prawdziwe wyniki wyborów – twierdzi rozmówca Krzysztofa Skowrońskiego.

Wszyscy czekają na to, co powie sztab Swietłany Cichanouskiej. Przez cały wczorajszy wieczór powstrzymywała się ona bowiem od jakichkolwiek wypowiedzi.

Jak podkreśla Dzikawicki: Na Białorusi mamy do czynienia z czymś niesłychanym. Na ulicę wychodzą zwolennicy Zachodu czy głębszej integracji z Rosją. Na Białorusi protestują wszyscy, od studentów do kierowców autobusów. Większa cześć liderów opinii publicznej nawołuje Białorusinów do strajku. Wielu ludzi boi się, że zostanie zwolniona. 

Od godziny 9:00 czasu Białoruskiego CKW poda oficjalne wyniki wyborów. Jeżeli 80 proc. na rzecz Łukaszenki zostanie dziś potwierdzone, Białorusini wrócą na ulice, aby protestować.

Wicedyrektor telewizji Biełsat stwierdza, że obecna sytuacja przytłoczyła główną opozycyjną kandydatkę Swietłanę Cichanouską, obecnie dużo zależy od mądrości jej doradców. Zdaniem Aleksego Dzikawickiego, Kreml nie chce obalenia Aleksandra Łukaszenki, dąży za to do maksymalnego osłabienia jego pozycji.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz!

M.N.

Komentarze