Ameryka to jeden wielki zwierzyniec – wywiad z Joanną Tomczak

Marta Niźnik rozmawia z Joanną Tomczak, – studentką II roku Geografii i Studiów Regionalnych w Warszawie, autorką książki „Jak odkryłam Amerykę po swojemu”, a także zapalonym trekkingowcem.

Książkę „Jak odkryłam Amerykę po swojemu” napisałaś podczas swojej podróży po Ameryce? Czy możesz opowiedzieć po krótce, jak będzie ona wyglądać, kto brał udział w procesie jej tworzenia

Książkę napisałam podczas swojej podróży po Ameryce. Kolejne rozdziały pisałam codziennie wieczorem, dlatego też książka ma charakter dziennika. Zanim wznowiono proces wydania, książka była odłożona na 3 lata.

Co zadecydowało, że ruszyłaś w podróż, miałaś bowiem inne plany, jakie to były perspektywy?

Miałam przez trzy miesiące pracować w Nowym Jorku i tam również znaleźć zakwaterowanie. Jednak napotkałam wiele problemów związanych z wynajęciem mieszkania, gdyż nikt nie chciał wynająć mieszkania na tak krótki okres. Po dwóch tygodniach, które spędziłam w Nowym Jorku doszłam do wniosku, że czas zmienić plany i spróbować czegoś nowego. Postanowiłam wtedy, że skieruje się na zachód Stanów Zjednoczonych, gdzie zacznę swoją podróż rowerem.

Jak wspominasz pierwszy dzień twojej podróży?

Już pierwszego dnia pojawiały się w mojej głowie myśli, że jest to bardzo nierozsądne posunięcie. Była to moja pierwsza samodzielna podróż, ponieważ wcześniej podróżowałam jedynie z rodzicami. Było dla mnie wyzwaniem samodzielne odnalezienie się za granicą, mając w głowie świadomość, że znajduje się za oceanem. Jednak zawracanie się jest nie w moim stylu.

Nie przygotowywałaś się do podróży więc podjęcie decyzji z dnia na dzień nie pozwoliło ci na dokładne zaplanowanie podróży, wobec czego, musiałaś kupić najpotrzebniejsze rzeczy, co to było?

Nie miałam doświadczenia w podróżowaniu ze śpiworem czy namiotem. W sklepie brałam to, co było pod ręką i uważałam, że może się to przydać w czasie podróży. Plan trasy powstawał z dnia na dzień. W swoim plecaku miałam śpiwór, namiot, podstawowe ubrania oraz spray na niedźwiedzie. Byłam na tyle nieprzygotowana, że nie miałam ze sobą nawet kurtki. „Ameryka to jeden wielki zwierzyniec”. Takie sformułowanie przyszło mi do głowy, kiedy jeździłam i bardzo często spotykałam martwe szopy, mnóstwo gryzoni, bizony czy grzechotniki. Podczas podróży najbardziej zależało mi na parkach narodowych Stanów Zjednoczonych, gdyż przyroda interesuje mnie najbardziej.

Kiedy przygotowywałam się do matury i snułam swoje plany na przyszłość nie brałam pod uwagę kierunku, jakim jest geografia. To właśnie podróż po Stanach Zjednoczonych zmieniła moje całe postrzegania świata. Po powrocie uznałam, że jest to kierunek, którym chcę dalej podążać.

Twoi rodzice myśleli, że jedziesz to pracy, że twój pobyt będzie bezpieczny.

Nie chciałam stresować moich rodziców, więc powiedziałam, że nie jadę rowerem i nie będę nocować w namiocie. Myśleli bowiem, że będę poruszać się komunikacją miejską, a spać będę w hotelach. O wszystkim powiedziałam rodzicom po powrocie. Czas podróży to czas, który zostawiłam tylko dla siebie. Był to czas na moje przemyślenia. Zostałam sama ze sobą na tak długi okres, jakim były 4 miesiące.

„Każda osoba, z którą rozmawiam, prędzej czy później stwierdza, że jestem odważna.  Nawet sobie nie wyobrażają, w jakim są błędzie”. Czyli nie uważasz się za osobę odważną? Kim jest dla ciebie człowiek odważny?

Trudno powiedzieć, czy jestem osobą odważną, natomiast w kontekście podróży po Stanach Zjednoczonych, nie uważam, że jestem osobą odważną, ponieważ nie bałam się tej podróży. Uważam, że jeśli człowiek się czegoś nie boi, to nie wykazuje się żadną odwagą. Dopiero, kiedy człowiek musi przezwyciężyć swój strach, to pojawia się odwaga. Zdecydowana większość ludzi była mi bardzo przychylna i dbała o mnie. Negatywne historie, które mnie spotkały były tylko jednorazowe. Jestem bardzo zadowolona z tego, że podróżowałam samotnie. Ta podróż była moim osobistym doświadczeniem, którego nikt mi nie zabierze. W sytuacji, kiedy stoi się przed ogromnymi wyzwaniami, konieczność poradzenia sobie ze wszystkim, co się dzieje w pojedynkę, stawia nas w pozycji, w której nigdy wcześniej się nie znajdowaliśmy. Jedynie samotnie możemy odkryć ukryte części swoich umiejętności.

Ile przejechałaś kilometrów rowerem, a ile przeszłaś pieszo? Jak udało Ci się pokonać tak długie trasy?

Przejechałam 900 km rowerem, a przeszłam 600 km. Jest to mała liczba, gdyż należy pamiętać, że są osoby, które przygotowują się do swoich podróży i pokonują o wiele dłuższe trasy. Odkąd pamiętam byłam bardzo aktywnym dzieckiem i przez całe życie uprawiałam sport. Ciągła aktywność fizyczna sprawiała mi wiele radości. Piłka nożna jest dla mnie wiodącym przez całe życie sportem. Ta dyscyplina nauczyła mnie, jak walczyć ze sobą, kiedy jest się zmęczonym.

W kontekście moich dalszych podróży zadbam o lepsze przygotowanie. Myślę, że na tyle, na ile byłam w stanie sobie poradzić podczas mojej podróży, na tyle sobie poradziłam. Biorąc pod uwagę mój brak przygotowania, często podnosiłam się z najgorszego stanu fizycznego i psychicznego i to mnie bardzo zadowala. Właśnie tego oczekiwałam. Wierzyłam, że poradzę sobie w najgorszych momentach.

Czym jest dla Ciebie podróż?

Z mojej definicji podróży wynika, że powinna ona nas czegoś uczyć o nas samych, w jakiś sposób na nowo nas kształtować, a możliwe jest to tylko przy udziale przeciwności losu.

Czy planujesz już swoją kolejną podróż. Jakie jest miejsce, które w następnej kolejności chcesz odwiedzić?

Najbliższa podróż to Ścieżka Królów w Szwecji, którą chcę zacząć już 29 lipca. Jest to małe przedsięwzięcie przygotowujące mnie do następnego, czyli do Pacific Crest National Scenic Trail. Zamierzam tam wyruszyć w kwietniu. To marzenie jest w mojej głowie od trzech lat, odkąd wróciłam ze Stanów Zjednoczonych. Liczę na to, że wkrótce uda mi się je zrealizować.

Posłuchaj całej rozmowy już teraz! 

Marta Niźnik

Komentarze