Nie oczekuję zbyt wiele od opozycji. Chciałbym tylko, by podjęła rzeczową rywalizację / Felieton Zbigniewa Kopczyńskiego

Nie mam też zbyt wygórowanych oczekiwań wobec rządzących. Chciałbym jedynie, by w ramach swoich możliwości dążyli do realizacji oczekiwań wyborców, a nie zastanawiali się, jak dogodzić opozycji.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec opozycji. Chciałbym jedynie, by przedstawiła jako tako spójny program tego, co ma zamiar zrobić po przejęciu władzy. Bycie antypisem, totalna negacja wszystkiego i powrót do tego, by było jak było, nie jest żadnym programem. To, jak było, Polacy ocenili dokładnie wtedy, kiedy to było.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań co do kandydatów opozycji. Nie wymagam, by były to orły intelektu. Wystarczy, by potrafili jako tako składnie i logicznie mówić bez wpadek. No, przynajmniej nie w każdym wystąpieniu.

Naprawdę nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań i nie wymagam zbyt wiele od opozycji. Chciałbym jedynie, by walcząc o praworządność, w przerwach między intensywnym wymachiwaniem Konstytucją, choć pobieżnie ją przejrzała. Nie wypowiadałaby wtedy takich kuriozalnych żądań jak to, by prezydent wybierał pierwszego prezesa Sądu Najwyższego jedynie wśród kandydatów uzyskujących poparcie większości sędziów. Czy wygłaszający to żądanie przewodniczący Budka policzył, że taki kandydat może być tylko 1 (słownie: jeden)? Chciałby zatem postawić prezydenta w sytuacji klienta kupującego Forda T, mogącego wybrać samochód w dowolnym kolorze pod warunkiem, że byłby to kolor czarny.

Nie wiem, na jakiej podstawie liderzy Platformy w wywnioskowali, że w razie upływu kadencji prezydenta przed ogłoszeniem wyniku wyborów, jego obowiązki przejmuje marszałek Senatu. Konstytucja tylko raz wspomina o marszałku Senatu w takiej roli – gdy nie będzie mógł tego uczynić marszałek Sejmu. Wtedy i tylko wtedy.

Skąd więc u liderów Platformy ta pewność objęcia funkcji prezydenta przez marszałka Senatu po 6 sierpnia? Czyżby liczyli na to, że pani marszałek gdzieś poleci i wszystko się zmieni?

Nie mam zbyt dużych oczekiwań wobec opozycji. Chciałbym jedynie, by zachowała się jak ludzie dorośli i podjęła rzeczową rywalizację na programy i argumenty, a nie biegała ze skargą za granicę jak maluch, wołający po awanturze w piaskownicy starszego brata, który, nie dociekając racji, zawsze będzie bronił swego. Czy ci politycy, bywali w świecie, a szczególnie w Europie, nie zauważyli, że są jedynymi donoszącymi na własne państwo i żądającymi jego ukarania? Takie to dziecinne: niewiara we własne siły i liczenie na pomoc starszych i mądrzejszych.

Nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec opozycji, chodzi mi tylko o minimum logiki w jej argumentacji. Jak logicznie wytłumaczyć, że sam kontakt z kopertą wyborczą to zapowiedź niechybnej śmierci, a kilka dni później podpisywanie list z poparciem dla nowego kandydata Platformy i tłumy zgromadzony na jego wiecach – jeszcze nieoficjalnie wyborczych – nie zagrażają niczyjemu zdrowiu?

Nie mam też zbyt wygórowanych oczekiwań wobec rządzących. Nie oczekuję spełnienia wszystkich obietnic. Nie chcę tracić miejsca i czasu na omawianie tych niespełnionych, a jest ich trochę. Chciałbym jedynie, by lepiej lub gorzej, w ramach swoich możliwości, dążyli do realizacji tego, czego oczekują od nich wyborcy, a nie zastanawiali się, jak dogodzić opozycji. By zrozumieli, że opozycję zadowoli jedynie bezwarunkowa kapitulacja. Próby rozwiązania kompromisowego, wyjście opozycji naprzeciw, dawanie prezentów i tak spotka się z totalną krytyką, a realizowane w tym celu szybkie i gwałtowne zmiany prawa powodują tylko psucie tego prawa, a tym samym psucie państwa.

Zbigniew Kopczyński

Komentarze