Jeszcze o Grzegorzu Braunie, etnicznych Polakach i polskiej doktrynie wojennej / Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego

Nigdy nie poprę polityka ze zwielokrotnionym zezem. Bo pamiętam jeszcze rok 1993 i pociągi wywożące wojska rosyjskie z Polski, którą okupowały od roku 1700. Z małą przerwą na lata 1918–1939/45.

Z takim hejtem na FB pod moim adresem jeszcze się nie spotkałem. Nie będę przytaczał. I za co? Za bezinteresowną obronę Grzegorza Brauna, choć przecież nie jesteśmy z tego samego politycznego obozu. Co za brak zrozumienia i niewdzięczność ze strony jego „ślepych” wyznawców! W niczym to jednak nie zmieni mojego stanowiska. W dalszym ciągu będę bronił jego prawa do istnienia w polskiej przestrzeni politycznej. Teraz i wybiegając 25 lat w przyszłość (przed stryczkiem lub rozstrzelaniem 🙂 ) również.

Tak, nie tylko Grzegorz Braun ale i inni (…), nikogo nie obrażając, mają prawo do bytu i wypowiedzi w naszej wolnej i niepodległej, póki co, ojczyźnie. Nie powinno ich być jednak zbyt wielu. Tak jak margines nie może być zbyt szeroki.

A teraz, żeby uprzedzić jakiekolwiek zarzuty w stosunku do mojej osoby, sam się przyznam: nie jestem etnicznym Polakiem. Ale nie sam nim nie jestem. Nie jest nim/nią moja dobra znajoma i redaktor „Śląskiego Kuriera WNET”, Jadwiga Chmielowska. Nie jest nim nasz najwyższy redaktor, Krzysztof Skowroński. Nie jest nim w końcu sam Grzegorz Braun, a tym bardziej wypowiadający dziwaczne słowa o etnicznych Polakach Robert Winnicki. Bo w Polsce ani nigdzie na świecie nie ma etnicznych Polaków. Jesteśmy produktem, jaki powstał po wrzuceniu do kotła 1000 lat temu wielu plemion zamieszkujących dorzecza Odry, Warty i Wisły. A 500 lat później dorzucono do niego jeszcze Litwinów oraz Białych, Czarnych i Czerwonych Rusinów, i jeszcze garść Żydów. I pod tym kotłem zapalono wielki ogień. Tak powstała wielka I Rzeczpospolita – państwo jednej wielkiej idei.

To wielka idea, czyli chrześcijaństwo i wynikająca wprost z niego wolność obywatelska, stworzyła naród polski. Nic więcej i aż tyle. Dlatego polskiego narodu etnicznego nie było i nie będzie, choćby jak opętani wrzeszczeli najbardziej „prawi” wariaci. Mamy natomiast polski naród kulturalny i historyczny, i ideowy. I to jest o wiele, wiele więcej. Tego się trzymajmy i na tym budujmy.

A mamy obecnie najbardziej fantastyczną geopolityczną okazję, przewyższającą nawet rok 1918. Światowe Imperium Wolności na miarę naszego niedoskonałego świata doczesnego – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej – przyjęło nas pod swój parasol obronny. Realizując swój światowy zamysł, a przy okazji nasz państwowy i narodowy. I tę fantastyczną sytuację powinniśmy do końca, we własnym interesie państwowym i narodowym wykorzystać.

To Stany Zjednoczone blokują obecnie wszelkie zakusy w stosunku do Polski ze strony naszych sąsiadów, zakusy, które mogłyby całkowicie uniemożliwić odbudowę polskiej gospodarki, polskiej armii i polskiej obywatelskiej wolności. Ktoś, kto tego nie widzi, bo wielowektorowe spojrzenie, czyli zwielokrotniony zez przekazuje do jego mózgu błędny odczyt rzeczywistości, nie powinien cieszyć się poparciem społecznym wykraczającym poza granicę błędu statystycznego. Niezależnie od tego, czy słowo ‘Bóg’ pada w każdej jego wypowiedzi, czy z zapałem rozsiewa swoje wolnościowe i genialne geny.

Ochrona naszego terytorium i prawa do swobodnego układania naszych spraw wewnętrznych, jaką nam zapewniają USA, jest największą wartością otrzymaną przez Polskę w przeciągu 100, a w zasadzie 300 ostatnich lat.

Co my, Polacy, z tym zrobimy i jak taką szansę zagospodarujemy? Nie wiem. Wiem tylko, że zależy to od nas samych. Od socjalistycznego Prawa i Sprawiedliwości zależy. I powinno zależeć od prawdziwej prawicowej i wolnorynkowej formacji, opozycyjnej w stosunku do PiS, do obecnego rządu.

Od wielu lat wykazuję, co nie podoba mi się w sposobie na państwo, jaki prezentuje PiS i cały obóz Zjednoczonej Prawicy. Od wielu lat piszę też o potrzebie powstania na polskiej scenie politycznej partii wolnorynkowej, prawicowej i patriotycznej. A najlepiej – antysystemowej siły, która zmiotłaby raz na zawsze gnój Magdalenki i praktykę bolszewickiego zniewolenia człowieka. Dlatego kibicowałem od samego początku Ruchowi Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, a potem Kukizowi. Ten ruch chwilowo przegrał, bo miał marnych przywódców i dziwnych sojuszników.

Na pewno jednak nigdy nie poprę polityka ze zwielokrotnionym zezem. Bo pamiętam jeszcze rok 1993 i pociągi wywożące wojska rosyjskie z Polski, którą okupowały od roku 1700. Z małą przerwą na lata 1918–1939/45. A z opowieści rodziców pamiętam także kulturalne niemieckie wojska, traktujące nas jak podludzi i pouczające, że powinniśmy pracować. Bo przecież praca czyni nas wolnymi.

Zatem mój kulturalny apel do wszystkich, którzy mają krótką pamięć bądź nie znają historii: odejdźcie ode mnie bardzo szybko, proszę J Gdyby ktoś był trochę mniej kulturalny, to niech to sobie przetłumaczy na jedno treściwe słówko: W-Y-P-…-D-A-L-A-Ć !

Jan A. Kowalski

Komentarze