Budzisz: Oburzenie Niemiec odnośnie sprzedaży turbin na Krym to tylko teatr

Już sam fakt, że w kontrakcie Niemcy wpisali sąd arbitrażowy w Petersburgu (…) pokazuje, że mamy do czynienia z pewnym teatrem – mówi o sprawie niemieckich turbin w elektrowni na Krymie red. Budzisz

Jednym z tematów dzisiejszej  południowej  audycji Antoniego Opalińskiego było uroczyste otwarcie elektrowni na Krymie przez Wladimira Putina, w której zamontowano turbiny wyprodukowane przez niemieckiego Siemensa. Jak to się stało, że niemieckiej firmie Siemens udało się ominąć sankcje nałożone na Rosję po aneksji Krymu tłumaczył analityk, dziennikarz i historyk redaktor Marek Budzisz.

– Simens ma spółkę joint- venture z rosyjską firmą (…) Formalnie te turbiny zostały przekazane podmiotowi, który zawarł z Siemensem umowę a potem, przez łańcuszek pośredników turbiny trafiły na Krym – tłumaczył w Radiu Wnet red. Marek Budzisz

– Niemcy były bardzo zdziwieni i oburzeni, że tak się stało a przynajmniej tak deklarowali, ponieważ jest to ewidentne złamanie sankcji unii nałożonej na rosji po aneksji – relacjonował.

-Nikt poważny jednak raczej nie wierzy w zapewnienia Niemiec. Turbiny energetyczne to nie jest pudełko zapałek, to nie jest coś, co można kupić i zamontować sobie gdziekolwiek. Są na to odpowiednie klauzule, odpowiednie systemy asekuracji, zabezpieczenia – mówił analityk.

– Już sam fakt, że w kontrakcie Niemcy wpisali sąd arbitrażowy w Petersburgu a nie np. w Sztokholmie i Londynie jak to zazwyczaj się dzieje przy obrocie energetycznym pokazuje, że mamy do czynienia z pewnym teatrem – podkreślił.

Więcej informacji w tekście naszego gościa pt. Pugaczow nadchodzi, czyli o obudzeniu „głubinnego narodu”,  który można znależć pod adresem: https://www.salon24.pl/u/wiescizrosji/942739,pugaczow-nadchodzi-czyli-o-obudzeniu-glubinnego-narodu,2

 

M.P.

Komentarze