Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi, odnosi się w Poranku do afrykańskiego pomoru świń (ASF), w związku z którym planuje się odstrzał niemal całego pogłowia dzików. Jak zauważa – od połowy września w polskich gospodarstwach nie pojawiają się żadne nowe ogniska tej choroby. Zaznacza, że Komisja Europejska przywróciła możliwość hodowli trzody chlewnej w około 60 gminach. Minister uważa, że instytucje takie jak zakłady przetwórcze działające na terenie stref zarażonych czerpały zyski z afrykańskiego pomoru świń i nie zależało im na jej zwalczaniu.
Gość Poranka nazywa protest działaczy ekologicznych w sprawie odstrzału dzików „burzą w szklance wody”. Wskazuje, że nie zauważają oni dwóch czynników wpływających na rozwój ASF. Pierwszym z nich jest przechowywanie wirusa wywołującego chorobę w ciele dzików, zarówno padłych, jak i żywych, drugim natomiast – przenoszenie go do gospodarstw. Ardanowski mówi, iż głupotą jest również stwierdzenie, że odstrzał tych zwierząt zagrozi całej populacji. Przypomina, że analogiczna sytuacja ma miejsce w Niemczech, gdzie żadna organizacja ekologiczna nie protestuje wobec podobnych działań. Minister podkreśla, że konieczna jest także regulacja populacji, które nadmiernie się rozrosły, wymieniając kormorany, bobry i wilki.
Gość Poranka porusza również temat hodowli zwierząt futerkowych. Stoi na stanowisku, że należy je chronić i zapewnić warunki życia najbardziej przypominające ich naturalne środowisko. Nie zamierza likwidować tej branży, lecz poddać ją ścisłej kontroli, która wyeliminuje zachodzące w niej nieprawidłowości.
Ardanowski komentuje także sprawę aukcji koni w Janowie Podlaskim oraz likwidację polskich cukrowni.
Wysłuchaj całej rozmowy już teraz!
A.K.