Machałek i Witt: Polskie i francuskie szkolnictwo są w fatalnym stanie. Wynika to m.in. ze słabej pozycji nauczyciela

– Mało skutecznie uczymy. Do tej pory po szkołach zawodowych mamy ponad 30 proc. osób bezrobotnych. Trzeba to koniecznie zmienić – mówi Marzena Machałek, wiceminister edukacji narodowej.

Marzena Machałek opowiada w Poranku o zmianach w edukacji zawodowej, które mają wejść w życie z początkiem roku szkolnego 2019/2020. Pracowano nad nimi prawie 1,5 roku i przyjęto je w Sejmie w zasadzie bez zastrzeżeń – wstrzymała się tylko jedna osoba. Reforma została już podpisana przez prezydenta.

Wiceminister edukacji narodowej wskazuje na główne bolączki szkolnictwa zawodowego w Polsce, którymi są: brak nauczycieli oraz niska skuteczność nauczania.

„Mało skutecznie uczymy. Wydajemy 9 miliardów rocznie na kształcenie zawodowe (…), a do tej pory po szkołach zasadniczych, bo branżowe jeszcze nie mają absolwentów, mieliśmy ponad 30 proc., a w zeszłym roku nawet 40% osób bezrobotnych przy najniższym od trzech dekad bezrobociu w Polsce, a po technikum ponad 30%”.

Podkreśla, że ważnym celem reformy jest kształtowanie otwartości młodych Polaków i przygotowywanie do różnych zmian w życiu zawodowym. Machałek wymienia zmiany, jakie mają być wprowadzone od września następnego roku. Od tego momentu uczniowie będą musieli m.in. przystąpić do egzaminu zawodowego, a nauczyciele w ciągu trzech lat będą zobowiązani do uczęszczania na szkolenia u pracodawcy w zawodzie, którego uczy. Wprowadzone zostanie również nowe narzędzie – prognoza zapotrzebowania na zawody w perspektywie kilkuletniej. Ma ona być co roku obwieszczana przez ministra edukacji na podstawie dostępnych badań.

Obecnie przygotowywane są instrukcje dla samorządowców i nauczycieli mające stanowić pomoc w implementacji reformy.

Będący w tym samym czasie w studio Piotr Witt porównuje stan polskiego szkolnictwa ze stanem szkolnictwa francuskiego. Uważa, że obydwa systemy są w fatalnym stanie.

„Polska ma chyba największą na świecie ilość profesorów uniwersytetu na kilometr kwadratowy i najlepsze polskie uniwersytety – Warszawski i Jagielloński – są w samym ogonie wszystkich rankingów światowych jako uniwersytety kiepskie”.

Mówi, że we Francji tytuł profesora został zupełnie zautomatyzowany; osoby posiadające ten tytuł ani niczego nie odkryły, ani niczego nie napisały. Zwraca uwagę, że w okręgu paryskim znajduje się 800 tysięcy analfabetów, z czego 40 proc. ma wykształcenie średnie. Przyczyny katastrofalnej edukacji w tym kraju upatruje w upadku autorytetu nauczyciela. Stwierdza również, że na najgorszym poziomie pozostaje wykształcenie ogólne, będące podstawą dalszej specjalizacji. Nie bez znaczenia pozostaje także postępujące ubożenie nauczycieli.

Wiceminister dostrzega analogię pomiędzy polskimi a francuskimi przyczynami pogarszania się poziomu edukacji. Sądzi, że szczególnie po reformie Handkego z 1999 r. wprowadzającej gimnazja można było zaobserwować upadek prestiżu nauczyciela. Uważa, że bez odpowiedniej jego rangi, wraz z odpowiednią pozycją rodzica, przyszły pracownik nie będzie rzetelny i nie będzie można na nim polegać. Według Machałek nauczyciel i rodzic muszą zrozumieć, że łączy ich wspólny cel.

A.K.

Komentarze