Abuna Gajowy: Historia ziem libańskich liczy sobie siedem tysięcy lat, ale niepodległość Liban uzyskał w 1943 roku

O dwudziestowiecznej historii Libanu, od prób uzyskania niepodległości, aż do współczesności, oraz o cudach św. Szarbela opowiada Abuna Kazimierz Gajowy, prezes Fundacji Fenicja

 

Starania o niepodległy Liban trwały od konferencji w Wersalu, gdzie ówczesny patriarcha Bejrutu orędował za wolnym państwem przed reprezentantami europejskich mocarstw, mówi nasz gość. Jedyne co wtedy uzyskano, to formalnie niepodległą, ale kontrolowaną przez Francję Republikę Libańską. Niepodległość przyszła dopiero podczas drugiej wojny światowej, gdy Brytyjczycy pokonali stacjonujące w okolicy wojska państwa Vichy. Po wyzwoleniu rozpisano referendum, w którym ludność opowiedziała się za niepodległością.

Przez pierwsze lata niepodległości Liban był znany jako „Szwajcaria Bliskiego Wschodu”, gdzie chrześcijanie i muzułmanie żyli w pokoju i dzielili się władzą. Skończyło się to w latach siedemdziesiątych, gdy w wyniku licznych wojen w regionie do Libanu napłynęło wielu uchodźców, wśród nich wielu radykałów z Organizacji Wyzwolenia Palestyny. W 1975 roku wybuchła wojna domowa, która ciągnęła się przez 15 lat i do dziś odciska swe piętno na kraju.

Gajowy opowiadał też o najsłynniejszym być może Libańczyku, o świętym Szarbelu, i o cudach po jego śmierci. Po śmierci świętego, 24 grudnia 1898 roku z jego grobu, ze zwykłego dołu, gdzie duchowny został pochowany bez trumny zaczęło bić światło. Ten cud przeraził miejscowych. Gdy władze po kilku miesiącach ekshumowano ciało pustelnika, okazało się, że jest ono nierozłożone, a elastyczne i podobne do ciała żywego człowieka, wydzielał się też z niego święty olej.  Szybko po tym wydarzeniu rozpoczął się jego kult, którego ukoronowaniem była kanonizacja w 1977 roku dokonana przez papieża Pawła VI. Jego grobem i głównym miejscem kultu jest maronicki monastyr w Annaja, skąd dzisiaj nadaje Radio WNET

mf

Komentarze