Pisarz, tłumacz i publicysta m.in. „Najwyższego Czasu”, na początku rozmowy z Antonim Opalińskim krytycznie ocenił deklarację premiera Mateusza Morawieckiego o sukcesie polskiej dyplomacji w rozmowach z premierem Izraela Binjaminem Netanjahu:
– Wydaje mi się, że są to tylko propagandowe zaklęcia, mające na celu ukryć smutny fakt, że rząd premiera Morawieckiego, ale również obóz prezydencki, ulegli presji narracji żydowskiej na temat stosunków polsko-żydowskich i holokaustu. Jest to kapitulacja, a nie zwycięstwo.
Jego zdaniem wprowadzenie nowelizacji ustawy o IPN-ie nie było wypowiedzeniem wojny Izraelowi. Wręcz przeciwnie. Zdaniem redaktora to „przedsiębiorstwo holokaust” i Izrael wypowiedziały swoistą wojnę Polsce i to jeszcze w 2011 roku, gdy przy rządzie Izraela powołano agencję HEART (Holocaust Era Asset Restitution Taskforce).
Odnosząc się do konfliktu pomiędzy Polską a Komisją Europejską odnośnie praworządności w Polsce, wskazał na możliwość odesłania sprawy do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu:
– Tam już Węgry nas nie obronią, bo tam już nie obowiązuje zasada jednomyślności. Orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu są bezwzględnie obowiązujące ponad prawem każdego kraju unijnego. Po tym trybunale, który nazywa się Trybunałem Sprawiedliwości, ale tak naprawdę jest chyba bardzo politycznym trybunałem, nazwałbym go europejskim, brukselskim gestapo. Oczywiście zdarzają mu się sprawiedliwe wyroki w drobnych sprawach, ale w sprawach poważnych podejmuje decyzje polityczne.
Marian Miszalski opowiedział również o swojej pracy tłumacza francuskich publikacji, stwierdzając przy tym, że jakość francuskiej literatury się pogarsza. Jak mówi, zmiany zachodzą również na prowincji, która w jego opinii wciąż jest dawną Francją choć coraz bardziej zmienianą przez lewicowe poglądy.
WJB
