Pierwsza złamana obietnica obozu Dobrej Zmiany, czyli rewitalizacja nekropolii / Felieton sobotni Jana Kowalskiego

Żądania kolejnych grup społecznych zmiotą ten rząd. To nie byłoby jeszcze straszne. Jednak wtedy oczyszczenie Polski z patologii zaprowadzonej przez komunizm pod nazwą postkomunizmu może się nie udać.

No i stało się. Wbrew obietnicom, w większości dotrzymanym, obóz Dobrej Zmiany postanowił jedną swoją obietnicę po prostu złamać. Mowa tu o niepodnoszeniu podatków. Kilka dni temu premier Morawiecki z najlepszą miną cwanego Roma oznajmił o konieczności takiej operacji, nazywając ją eufemistycznie daniną solidarnościową od najbogatszych dla kalekich. Wiem, oni teraz protestują w Sejmie, a ludzi bogatych zawsze jest mniej od mniej uposażonych, ale tak czy inaczej, uważam to za skandal. Już wyjaśniam, dlaczego.

Po pierwsze, władze państwowe zastosowały po raz pierwszy od roku 2015 sprawdzoną w minionym systemie socjopatyczną zasadę „dziel i rządź”, w tym przypadku bogaci i zdrowi kontra chorzy i biedni. Po drugie, skoro tak nam rozkwita nasza Trzecia i pół Rzeczpospolita, to po co odwoływać się do środków nadzwyczajnych?

Żerowanie na kalectwie jednych po to, żeby obciąć innym, zawsze jest czynnością mało szlachetną. Co prawda, portal wPolityce już zapewnił piórem Jacka Karnowskiego, wyznawcy wszelkich niedorzecznych pomysłów rządowych, a zwłaszcza podnoszenia podatków, że to super, ale ja, Jan Kowalski, wiem swoje. Zastosowanie tej zasady przez obóz Dobrej Zmiany to skandal, za który premier Morawiecki powinien spalić się ze wstydu lub zapaść się pod ziemię.

To nie jest problem znaleźć mniejszość i spałować ją wolą większości. Wystarczy lekka manipulacja kryteriami i każdy z nas może znaleźć się w zdecydowanej mniejszości, choć przed chwilą wydawać by się mogło, że jesteśmy większością. Rolników jest mniejszość, górników jest mniejszość (dopóki nie przyjadą z pałkami pod Sejm), pielęgniarek jest mniejszość. Wszystkich jest mniejszość. A już zdecydowanie największą (najmniejszą?) mniejszością jest sam rząd. I chyba po ostatnich wypowiedziach Premiera powinniśmy sobie to uświadomić, my, pozostali Polacy – największa większość.

A po trzecie, trzeba uważać z pijarem. Zawrót głowy od sukcesów nigdy nie wychodzi na dobre, bo prości ludzie – znowu większość – mogą się na to nabrać. Bo skoro tak nam rośnie, państwo pęcznieje od bogactwa, to dlaczego my jedni mamy pozostawać ubodzy? Ja, Ty i matka Krzysztofa Skowrońskiego również 🙂 ?

Nie zazdroszczę zatem rządowi i całemu obozowi Dobrej Zmiany, bo ta podwyżka podatków – bez znaczenia, czy nazwiemy ją daniną czy dzianiną – może się okazać początkiem końca władzy Prawa i Sprawiedliwości. Żądania kolejnych grup społecznych zmiotą ten rząd. To nie byłoby jeszcze straszne. Jednak wtedy oczyszczenie Polski z patologii zaprowadzonej przez komunizm pod nazwą postkomunizmu może się nie udać.

Nie lubię nie tylko Konstytucji 3 maja. Nie cierpię również celebrowania porażek jako najwyższego stadium naszej przewagi moralnej nad wszystkimi. To dlatego przerażają mnie kolejne symptomy upadku. Najpierw ministrowie ogłaszają, że nie mogą przeżyć za 15 000 złotych miesięcznie. Potem muszą oddawać nagrody, bo tak kazała najważniejsza osoba w państwie, i brać na to konto kredyty (!). (Jak osoby tak niegospodarne mogą zarządzać pieniędzmi nas wszystkich?). Dodatkowo godzić się na obniżkę wynagrodzenia o 20%… z powodu jak wyżej.

Osoby naiwne mogłyby się nawet ucieszyć. Upadek systemu zaczyna się wtedy, gdy jego funkcjonariuszom nie wystarcza pieniędzy na życie. Tak w końcu przeminął komunizm. Ale mnie tak szybki upadek systemu Trzeciej i pół RP wcale nie cieszy. Za długo żyję na tym świecie, żeby naiwnie mniemać, że po niedokończonym, choćby niedoskonałym dziele, następne będzie dużo lepsze. Może być, niestety, inaczej.

A skąd „rewitalizacja nekropolii” w tytule tego tekstu? Takiego określenia na odbudowę cmentarzy z I wojny światowej użył w czwartkowe popołudnie w Radiu Kraków wojewoda małopolski. Zachwyciło mnie to określenie, bo w znakomicie udany sposób oddaje próbę uzdrowienia Polski pod władzą obozu Dobrej Zmiany. Zamiast zmienić system zarządzania państwem, który jako jedyny po upadku komuny pozostał w niezmienionej postaci, próbuje się go przywrócić do życia.

Determinacja to jedno. Są jednak na tym świecie rzeczy niemożliwe. Jedną z nich jest rewitalizacja nekropolii.

Jan Kowalski

  • Avatar
    Aleksander Bohutewicz :

    Szanowny autorze,
    a z jakich to patologii patologii postkomunizmu Dobra Zmiana nas wyzwala ? Coż pan takiego wie, co innym jest przysłonięte ? Sądownictwo ? Żart, zamiana ich na naszych, zero zmian, wyłącznie stołki. Pozycja Polski w Europie ? Żart, czyżby lizanie butów jewropejskim Komisarzom to zmiana ? Gospodarka w Polsce ma się dobrze wyłącznie dzięki wyśmienitej koniunkturze w Niemczech, nad którą zbierają się ciężkie chmury. Dobra Zmiana podnosi podadtki, zero reakcji społecznej i tu ma pan rację to początek ich końca ale zanim odejdą to zdewastują podatkiami gospodarkę do szczętu. Biurokracja oszalała ze szczęscia dzięki Dobrej Zmianie, ilość nowych przepisów rośnie w tempie astronomicznym. Krótko mówiąc im szybciej ci ludzie odejdą tym lepiej. A o pieniądze dla Dobrej Zmiany niech pan się nie martwi, pieniądze płyną dla każdego pociotka ministra szerokim strumieniem.
    Pozdrawiam
    AB
    PS. Ze rewitalizacją to fajne. Udało się panu, gratuluję.

Komentarze