Jeszcze trochę i wszystkich nas, k…a, zamkną! / Felieton sobotni Jana Kowalskiego

Był to specyficzny kapitalizm. Mało było w nim wolności. Za to wiele gwarantowanej przez niejawny system władzy bezkarności dla swoich i prześladowań dla obcych. Ten system na szczęście odchodzi.

No i wyjaśniła się tajemnica opozycji totalnej. A przynajmniej to, dlaczego politycy Platformy Obywatelskiej nie chcą czekać do wyborów, tylko w jakikolwiek możliwy sposób obalić legalnie utworzony rząd. W innym wypadku chyba ich wszystkich …..

Najpierw poszedł siedzieć, na razie do aresztu, sekretarz generalny Partii Stanisław Gawłowski. Przed kilkoma dniami aresztowany został były wiceminister sprawiedliwości (!) w rządzie Platformy. A  przecież w powietrzu wisi jeszcze parę afer do osądzenia. Na czele z Amber Gold, w której z ust młodego Tuska dowiedzieliśmy się, że nie ma solidniejszego drzewa w polskiej przyrodzie niż lipa (mecenasie Giertych, proszę nie dziękować za tę podpowiedź). Za chwilę może się okazać, że prezydent Gronkiewicz-Walz, do niedawna wiceprzewodnicząca PO, świadomie współpracowała ze szmalcownikami na żydowskim majątku. Nie wspominając już dawno zapomnianego Mira, Rycha i Zdzicha, czy jak im tam było.

Jeszcze trochę  i wszystkich nas, k…a zamkną! Tak musiał chyba ogłosić sam sekretarz generalny Partii na zamkniętym dla niezależnych od postkomunistycznego systemu mediów spotkaniu.

Wolni od jakichkolwiek partyjnych przekazów, zastanówmy się, jak to w ogóle było możliwe, żeby przestępczość na taką skalę rozwinęła się na samych szczytach władzy politycznej. Zresztą, nie tylko politycznej. Na wszystkich szczytach władzy w Polsce. Żeby uzyskać satysfakcjonującą odpowiedź na to pytanie, musimy się cofnąć do czasów wręcz zamierzchłych. A było to tak…

Mamy lata 80. ubiegłego stulecia. Młodzi chłopcy mają przechlapane. System niczego im już nie proponuje. Nie muszą wyznawać ideologii, a wręcz nie mogą tego robić. Sami komuniści już tego nie robią i próby skandowania komunistycznych haseł uznają za bezczelną prowokację. Na tej przecież sprzeczności bazował ruch wolnych krasnali czyli Pomarańczowa Alternatywa „majora” Fydrycha. Nie wszyscy się jednak wygłupiają. Niektórzy malują kominy (Tusk, Merkel) lub wożą ciężarówką drzewo z lasu (przyszły premier Bielecki). I drukują ulotki o świetlanej przyszłości, gdy komuny już nie będzie, a rządzić będą oni, to znaczy my wszyscy. I oczywiście Hayek i Friedmann.

I wtedy do tych młodych chłopców  zgłaszają się ludzie trochę starsi, obyci w świecie i ustosunkowani. Po to, żeby ich pochwalić i pomóc im dorosnąć. Nie tylko do Kongresu Liberałów gdańskich  się  zgłaszają. Do mojej Liberalno-Demokratycznej Partii „Niepodległość” też.  Ale my chyba byliśmy zbyt tępi, żeby wagę tej pomocy docenić. Docenił ją Kongres Liberałów. Pamiętacie jeszcze Andrzeja Zarębskiego, członka Kongresu i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? W roku 1991 został zastępcą sowieckiego generała Tuczapskiego w Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Z miłości do naszych braci Moskali? Oczywiście, że nie. Z miłości do darmowego transportu kolejowego Polska – Związek Sowiecki i łatwego szmalu.

To tam, w latach 80., gdy Centrala w Moskwie zadecydowała o przemianie komunizmu we własny kapitalizm, tkwi tajemnica byłej partii władzy. Tajemnica jej bezwarunkowego zawierzenia we wszechpotęgę i stanie ponad prawem ludzi cienia, ludzi komunistycznych tajnych służb. Jeśli  zatem wierzycie jeszcze w bajkę o chwalebnym zwycięstwie liberalizmu nad komunizmem, i że dokonało się to rękami młodych chłopców, to tkwicie naprawdę w wielkim błędzie.

Już w roku 1987 młody chłopak nazwiskiem Kowalski (zbieżność nazwisk przypadkowa) rzucił studia i zajął się biznesem. Dlaczego? Dostał informację od swojego wujka, że to nie na niby, ale naprawdę komuniści kończą z komunizmem. A nowy system będzie się nazywał kapitalizm. To był nie byle jaki wujek, tylko wpływowy minister w komunistycznym rządzie.

Opowiadał mi kiedyś Andrzej Gwiazda, jak to podczas rokowań z komunistami doznał szoku, a zarazem ich rozbawił. Bo jako reprezentant strony solidarnościowej postulował częściowe uspołecznienie gospodarki, a otrzymał informację zwrotną, że żadne częściowe, że wszystko teraz będzie prywatne. To właśnie w ten sposób kapitalizm zwyciężył komunizm. U nas w Polsce i w pozostałych państwach Obozu.

Był to jednak specyficzny kapitalizm. Mało było w nim wolności. Za to wiele gwarantowanej przez niejawny system władzy bezkarności dla swoich i prześladowań dla obcych. Ten system na szczęście odchodzi. Jego zmierzch znaczą aresztowania kolejnych dygnitarzy z partii, która w latach 80. do końca uwierzyła we wszechmoc ludzi cienia.

Zatem nie dziwmy się formie protestu partii pokonanej w wyniku wolnych wyborów. Bo tu nie chodzi o demokrację i o czekanie do kolejnej wyborczej szansy. Tu chodzi o to, czy będą widzieć czyste niebo, czy zmatowione  blindą.

Jan Kowalski

 

  • Avatar
    Aleksander Bohutewicz :

    Dzień dobry,
    Szanowny autorze nie mam wątpliwości, że ludzie pokroju HGW, czy PT St. Gawłowskiego to szmalcownicy i złodzieje. Ale jak można pochwalać niekończące się areszty tymczasowe, przecież to środek nadzwyczajny i wyjątkowy. Ten sposób działania świadczy o kompletnym braku profesjonalizmu tzw. organów (prokuratury) i przyzwoleniu polityki (w tym Dobrej zmiany) na bezprawie. Jeśli dowody są takie mocne to do sądu z nimi, osądzić, wsadzić i jak już będa siedzieli (z wyrokiem) wrzucać więcej na „wózek”.
    Pozdrawiam
    AB

Komentarze