Skąd wziąć brakujący tysiąc złotych. Przyczyny rozkwitu Polski w XXI stuleciu (2) / Felieton sobotni Jana Kowalskiego

Polacy jeszcze genu ryzyka nie zatracili, zahartowani doktrynalnym zakazem komunizmu, ale jesteśmy tego bliscy. Póki co możemy go uaktywnić znowu bez wielkich nakładów finansowych. Póki co.

To właśnie ten ostatni tysiąc złotych, według moich wyliczeń z poprzedniego odcinka, pozwoli najuboższym pracującym Polakom zrównać się w poziomie życia z mieszkańcami zamożnych państw Europy. Skąd go wziąć? Od razu odpowiadam: musimy odebrać go państwu. A mówiąc bez emocji, musimy odzyskać nasze własne pieniądze. Pieniądze zabierane nam poprzez opodatkowanie najniższych zarobków pracowniczych. Obecnie koszty te są ponoszone w całości przez przedsiębiorców. Dlatego sprawiedliwie społecznie będzie, jeżeli dokonamy podziału tego odzyskanego tysiąca złotych po połowie. 500 złotych dla pracownika i 500 dla zatrudniającego go przedsiębiorcy. Koszty pracy wrócą zatem do właściwego poziomu ok. 15%, a zatem odrobinę tylko wyższego niż jest obecnie w Anglii. Pozwoli to naszemu młodemu, niezbyt zamożnemu związkowi na kocią łapę pozyskać dodatkowe 1000 zł miesięcznie.

Mając dochody w wysokości 5000 złotych miesięcznie, można bez zbędnych ceregieli decydować się na zakup mieszkania i założenie prawdziwej rodziny.

Zahamuje to w sposób systemowy narastanie nierówności społecznych, które niszczą każde społeczeństwo i naród. W najmniej zarabiających obudzi uzasadniony entuzjazm do życia w Polsce, swojej ojczyźnie. I zachęci do powrotu z emigracji co najmniej dwa miliony Polaków. Większość z nich przecież haruje tam nie dla przyjemności, ale najczęściej nie mogąc przeżyć w Polsce. Pracuje ciężko na swój dom. Wzrost zarobków w kraju i zdecydowane potanienie kosztów budowy domu lub mieszkania na pewno będzie silnym bodźcem do powrotu. Jednak czy to wystarczy?

Według mojego szacunku, zdecydowana większość naszych emigrantów w Anglii, jakieś 75%, ma nieuregulowane kredyty lub obciążenia zusowsko-skarbowe i tu konieczna jest ustawowa abolicja finansowa dla wracających do Polski.

Na przyszłość musimy się przed taką przymusową emigracją za chlebem lub ucieczką przed długami zabezpieczyć systemowo. A zacząć musimy od kredytu, od tego największego – na dom. Jest absolutnym skandalem, żeby 2000 lat po Chrystusie wolny człowiek stawał się niewolnikiem za długi, niewolnikiem banków. Kredyt może być udzielany tylko na konkretny cel, czyli na dom w tym przypadku. I zabezpieczeniem dla banku może być tylko ten dom, a nie całe ludzkie życie. Dlatego takie bezprawne umowy, naruszające w sposób rażący symetryczność podmiotów względem prawa, powinny być ustawowo zakazane i prawem ścigane. Bank, jak każda inna firma, musi uczestniczyć w ryzyku rynkowym. Pozwoli to ukrócić szaleństwo bankowe i obronić maluczkich, obecnie beztrosko rzucanych w paszczę Molochowi.

A drugie zabezpieczenie przed niewolą, wykluczeniem lub ucieczką stanowić będzie właśnie obniżenie składek ubezpieczenia społecznego, o czym wspomniałem wyżej. I powiązanie go z wypracowywanym dochodem, jak jest w Anglii. To właśnie zły, lichwiarski system obecnego państwa wkręcił wielu Polaków w spiralę rosnącego zadłużenia. Takie powinno być systemowe rozwiązanie w miejsce nadzwyczajnych i krótkoterminowych zwolnień preferowanych przez obecny rząd. Zwolnienie początkujących przedsiębiorców z ZUS na okres 6 miesięcy (oklaski). A jeżeli to będzie okres wydatków, a nie zysków?

Urzędnikom tak się tylko wydaje, że przedsiębiorczość i skłonność do ryzyka to są cechy wrodzone każdego człowieka (oprócz nich samych – mądrzejszych, którzy chcą z ryzyka innych ludzi żyć).

Wiele zamożnych krajów Zachodu stosuje cały system zachęt, specjalnych ulg i dofinansowań, żeby pobudzić u swoich obywateli instynkt ryzyka, instynkt przedsiębiorczości. Polacy jeszcze genu ryzyka nie zatracili, zahartowani doktrynalnym zakazem komunizmu, ale jesteśmy tego bliscy. Póki co możemy go uaktywnić znowu bez wielkich nakładów finansowych. Póki co.

A co z państwem? Czy budżet to wytrzyma? Oczywiście, że nie wytrzyma. Obecne patologiczne państwo zmontowane przy Okrągłym Stole i rozdęte dzięki unijnym pieniądzom i pożyczkom nie wytrzyma tego. I wreszcie pęknie z korzyścią dla nas wszystkich. Im szybciej się to stanie, tym lepiej. Powołamy wtedy nowe państwo, silne i sprawne. Państwo w sam raz dla wolnych Polaków. Jak będzie wyglądać, opowiem w następnym odcinku.

Jan Kowalski

 

Komentarze