Abp Henryk Hoser: Podziały w Kościele zawsze istniały. W każdej chwili może nastąpić schizma

Tego uczy nas historia, niemniej trzeba wszystko robić, żeby do schizmy nie dochodziło – stwierdził były ordynariusz diecezji Warszawsko-Praskiej w rozmowie z Mateuszem Dzieduszyckim.

Niepokój o podział w Kościele Katolickim, prace poselskie nad projektem „Zatrzymaj Aborcję”, wspomnienie katastrofy smoleńskiej, a także kult maryjny w Medjugorie i najnowsza adhortacja papieża Franciszka, były tematami rozmowy z abp. Hoserem w Salve TV.

Biskup zapytany o możliwość rozłamu w Kościele, w tym na terenie Polski, odparł, że historia pokazuję, iż schizma jest możliwa zawsze, ale trzeba dołożyć wszelkich starań, aby jej uniknąć. W tym kontekście życie Kościoła porównał m.in. do lotu samolotem:

– Pasażerowie muszą okazywać swoje obawy i lęki. Czasami krzyczą, jak samolot wpadnie w taką dziurę, gdzie wyrzuca pasażerów pod sufit. Natomiast pilot jest tym, który widzi szerzej i dalej. Tutaj głos pasażerów musi się liczyć. Trzeba się bardzo wsłuchiwać w to, co ludzie mówią, bo jest takie pojęcie sensus fidei. Lud ma takie poczucie głębokiej wiary i często potrafi dobrze odczytywać różne skrajne sytuacje, ale z drugiej strony potrzebuje oświecenia i dlatego w dzisiejszej sytuacji musimy zmierzać do pewnej nadziei, dlatego iż Jezus zmartwychwstały mówił dwie rzeczy, gdy się ukazywał „pokój wam”, a druga rzecz „nie lękajcie się, ja jestem z wami”. I tak jest – a On zawsze ochroni nas przed katastrofą.

Zapytany o procedowanie zmian prawnych w celu lepszej ochrony życia człowieka przed porodem, arcybiskup wskazał na złożoność problemu i potrzebę rozwiązań kompleksowych, gdyż sam zakaz aborcji może być nieskuteczny: – Trzeba trochę zrozumieć obawy matek, które mają w swoim łonie dziecko chore, bądź z podejrzeniem chorób, stawiające sobie pytanie „czy ja będę w stanie wychować to dziecko?” – stwierdził.

– Gdzie jest ojciec tego dziecka? To jest podstawowy problem dzisiaj, że kobieta zostaje sama z dzieckiem, które pochodzi nie tylko od niej, ale od ojca biologicznego, który często znika. On powinien stać za kobietą i swoim dzieckiem i ich bronić. Z punktu widzenia dobrej polityki rodzinnej każdego państwa, powinno się przygotować cały szereg rozwiązań, które spowodują, że gdy kobieta urodzi bardzo chore dziecko, na przykład będzie mogła oddać je do wyspecjalizowanego zakładu, gdzie dziecko będzie i medycznie, i ludzko dobrze traktowane – mówił abp Hoser.

Zapytany, czy zatem rozgrzesza polityków, którzy zwlekają z przyjęciem projektu „Zatrzymaj aborcję” odparł: – Nie rozgrzeszam polityków, bo uważam, że trzeba ostro się za to wziąć, żeby przygotować całe spektrum sytuacji kobiety i dziecka, żeby rzeczywiście to dziecko móc urodzić i później wychowywać. Chciałbym zwrócić uwagę, że przerwanie ciąży chorego dziecka, które najczęściej nie zagraża życiu, ani zdrowiu matki, z bardzo niewielkimi wyjątkami, jak np. ciąża pozamaciczna, to jednak jest większym wstrząsem dla organizmu matki, niż urodzić siłami natury nawet bardzo chore dziecko. Często dochodzi do samoistnych przedwczesnych porodów i nie trzeba tego dziecka zabijać. Natomiast należy otoczyć pomocą prenatalną matkę i są takie hospicja – podkreślił abp Henryk Hoser.

 

 

WJB

Komentarze