Dzięki „Die Welt” teraz już wiem, co to znaczy być politykiem liberalnym

„Die Welt” pisze o faszystach, którzy paradowali w Warszawie. Wspomina też, że prezydent Warszawy opowiada się za ich delegalizacją. Gazeta ta podkreśla przy tym, że jest ona politykiem liberalnym.

Niemcy znowu zamierzają pozbyć się Polski z Unii Europejskiej. Kolejnym krokiem do tego jest szantaż ideologiczny wobec Warszawy, która nie jest dość „ortodoksyjna” – to znaczy, nie trzyma się zasad, które w Brukseli uznano za święte.

Na jednym z niemieckich portali został opublikowany tekst oparty na doniesieniach różnych agencji prasowych. Stwierdza się w nim, że – w obliczu trwałego konfliktu z Polską i Węgrami o dotrzymywanie zasad demokracji – Niemcy chcą ograniczyć środki finansowe z UE dla Polski i Węgier, uzależniając ich wypłatę od przestrzegania praworządności. Oczywiście o tym, czym jest ta praworządność, decyduje Bruksela.

Używa się słów powszechnie uznanych za piękne i wypełnia się je – nie chcę powiedzieć: proletariacką – liberalno-lewicową treścią. „Zasady demokracji”. Nie podaje się, że nie chodzi o zasady demokracji, ale o zasady liberalnej demokracji. Każdy normalnie myślący człowiek wie, ze demokracja poprzedzona przymiotnikiem przestaje być demokracją, a staje się jej przeciwieństwem.

Jeden z wiceministrów z SPD, jeszcze będącej w koalicji rządowej, stwierdził, że trzeba się zastanowić, czy Polsce nie należy ograniczyć środków w ramach polityki spójności.

[related id=44999]Również Marsz Niepodległości znalazł się na łamach niemieckich mediów. „Die Welt” pisze o faszystach, którzy paradowali w Warszawie. Wspomina też, że prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, opowiada się za delegalizacją tych formacji, które psują obraz Polski w Brukseli. Gazeta ta podkreśla przy tym, że pani prezydent jest politykiem liberalnym. Teraz już wiem, co to znaczy być politykiem liberalnym. Jest to taki polityk, który domaga się delegalizacji innych stronnictw politycznych.

Byłem w Berlinie w Instytucie Polskim na spotkaniu na temat mediów polskich i niemieckich i ich współpracy. W Deutsche Welle ukazała się relacja polskiego dziennikarza. Wynika z niej, że polscy dziennikarze mieli przekonywać tam Europę do dobrej zmiany. Nie jest to jednak tak naprawdę relacja ze spotkania, ale wypracowanie par exellence polityczne. Nie każdy miał, według niej, chcieć przyjechać na to spotkanie. Na przykład Jerzy Haszczyński oświadczył, że nie ma zamiaru zajmować się obroną jakiegoś rządu lub partii. Według relacji w Deutsche Welle, niemieccy dziennikarze byli mocno zdziwieni, że nie zaproszono krytyków obecnego rządu. A może zaproszono, ale nie przyjechali?

Uważam to za dość duży sukces. Dziennikarze niemieccy mogli dowiedzieć się bez pośrednictwa „Gazety Wyborczej”, jaki jest pejzaż medialny w Polsce. Sam rozmawiałem z kilkorgiem z nich. Są zainteresowani dalszymi kontaktami. Są to dziennikarze lewicowo-liberalni, ale prawdziwi dziennikarze.

Jan Bogatko

Felieton Jana Bogatki i komentarz na temat rozmów sprawie koalicji w Niemczech dostępny jest w części drugiej dzisiejszego Poranka WNET.

 

Komentarze