W czwartek w Lublinie minister obrony narodowej Polski Antoni Macierewicz razem ministrami obrony: Litwy – Raimundasem Karoblisem, i Ukrainy – gen. Stepanem Połtorakiem uczestniczył w uroczystości z okazji 2. rocznicy utworzenia Litewsko-Polsko-Ukraińskiej Brygady, która otrzymała wczoraj sztandar oraz imię hetmana Konstantego Ostrogskiego. Patron Brygady dowodził siłami polsko-litewskimi w wojnie z Rosją, której kulminacją była zwycięska bitwa pod Orszą w 1514 roku.
Minister Macierewicz podkreślił jedność państw współtworzących brygadę i zapewnił, że Polska chce i będzie pomagać „napadniętej przez wschodni imperializm Ukrainie”.
Dzisiaj ukraińskie media cytują z kolei szefa ukraińskiego sztabu generalnego Wiktora Mużenkę, który stwierdził, że wątpi, czy społeczeństwo Ukrainy jest gotowe do siłowego rozwiązania problemu Donbasu, chociaż siły zbrojne taką możliwość mają.
Mużenko zaznaczył, że ewentualna operacja ukraińskich wojsk miałaby trwać 10 dni i przewidywałaby użycie lotnictwa. Według przeprowadzonej symulacji w operacji mogłoby zginać około trzech tysięcy ukraińskich żołnierzy i ponad 10 tysięcy cywili. Jednocześnie generał stwierdził, ze Ukraina jest gotowa skutecznie przeciwstawić się rosyjskiej agresji nie tylko na Donbasie, ale wzdłuż całej granicy z Rosją.
Mużenko zaznaczył, że nie wierzy w możliwość umieszczenia w Donbasie sił pokojowych ONZ. Takie rozwiązanie bowiem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ będzie blokować Rosja, wykorzystując prawo weta stałego członka. Rosja mogłaby się na to zgodzić jedynie wówczas, gdyby jako siły pokojowe zostały uznane siły państw Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, w skład której wchodzi Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgizja, Tadżykistan i oczywiście Federacja Rosyjska.
Takie rozwiązanie nie jest do zaakceptowania ani dla Ukrainy, ani dla innych państw zachodnich. Według Mużenki Rosja nie zgodzi się ani na kontyngent kanadyjski, ani na amerykański.
Tymczasem w Kijowie toczą się polityczne, a nawet fizyczne przepychanki wokół prawnych rozwiązań dotyczących Donbasu.
W czwartek doszło do zablokowania mównicy w Radzie Najwyższej i przerwania posiedzenia parlamentu. Przyczyną była próba niedopuszczenia do przegłosowania ustawy o reintegracji Donbasu. Projekt ustawy dzień wcześniej został zgłoszony przez prezydenta Petra Poroszenkę.
Przewiduje on uznanie Federacji Rosyjskiej za agresora i uznaje porozumienia mińskie za priorytetowe podczas procesu odnowienia jedności terytorialnej Ukrainy.
Ustawa uznaje, że każda działalność sił zbrojnych i innych ugrupowań wojskowych Federacji Rosyjskiej na Donbasie jest sprzeczna z normami prawa międzynarodowego i wszelkie akty wydane przez te ugrupowania nie stwarzają żadnych prawnych następstw.
Ustawa przewiduje również możliwość zmiany prowadzenia tak zwanej operacji antyterrorystycznej na stan wojenny. Oznaczałoby to m.in, że za działania wobec tzw. separatystów nie odpowiadałaby SBU, jak obecnie, lecz ukraińska armia.
Do ukraińskiego parlamentu przybył wczoraj prezydent Poroszenko, a szef Rady Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow stwierdził, że blokowanie prac Rady przeprowadziła „rosyjska agentura”.
W projekcie ostatecznie prawdopodobnie zostaną wprowadzone zmiany, m.in. jako terytorium okupowane ma być dopisany Krym. Deputowani opozycyjnych ugrupowań domagają się również usunięcia z projektu odwołania do mińskich porozumień. Dzisiaj prawdopodobnie dojdzie do kolejnej próby uchwalenia ustawy regulującej status okupowanego Donbasu.
A w ciągu ostatniej doby 24 razy tzw. separatyści ostrzeliwali ukraińskie pozycje. Sztab operacji antyterrorystycznej informuje, że Ukraińcy 17 razy odpowiedzieli na ataki, nie ponosząc w ciągu tej doby żadnych strat.
W korespondencji również o Zapad 2017 i zadziwiającej sytuacji na ukraińskiej scenie politycznej, której głównym aktorem jest Micheil Saakaszwili.
Republikanie komentują
Zostań Republikaninem i komentuj
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz. Komentarze w sekcji Republikanie komentują są przeznaczone dla Republikanów, czyli zarejestrowanych użytkowników witryny.
Republikanie podzielają misję WNET, którą jest tworzenie i wspieranie niezależnych mediów w oparciu o idee wolności i odpowiedzialności, zakorzenione w republikańskich i chrześcijańskich tradycjach Rzeczypospolitej oraz ruchu społecznego, skupionego w latach osiemdziesiątych XX wieku wokół „Solidarności”.
Republikanie nawiązują do I Rzeczypospolitej jako źródła wartości – republiki jako 'rzeczy wspólnej', którą wspólnie tworzymy. I rzeczywiście, jest to otwarte i wspólne miejsce, każdy ma szansę się zaangażować. Teraz zachęcamy do aktywnego udziału w dyskusji.
Po ręcznym zatwierdzeniu Twojego pierwszego komentarza przez redakcję, kolejne będą pojawiać się automatycznie.
Jeżeli jesteś Republikaninem, zaloguj się lub zarejestruj.
Facebook