Sachajko: Amerykańskie FDA uznało masło za zdrowsze od margaryny, a twarde margaryny za szkodliwe dla zdrowia

Poseł Kukiz’15 o powodach coraz wyższych cen masła, ogólnie jedzenia w Polsce, afrykańskim pomoże świń i winie ministra Szyszki, GMO i „zwijaniu się” produkcji zwierzęcej z powodu złych przepisów.

Wotum nieufności dla ministra rolnictwa dr. Krzysztofa Jurgiela było zdaniem posła Kukiz’15 tylko takim „show” i to w dodatku nieudolnie zrobionym przez opozycję totalną, która kwestionowała chociażby kwestie podniesienia wieku emerytalnego dla rolników, podczas gdy cała Polska wiedziała, że wiek emerytalny podniosły rządy PO – PSL.

Gość Poranka WNET poseł Jarosław Sachajko, dr nauk rolniczych, przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz członek Komisji Zdrowia, nie mógł jednak poprzeć działań Ministerstwa Rolnictwa, które wykazuje się daleko idącą opieszałością, i dlatego wstrzymał się i takie postępowanie rekomendował swojemu klubowi w trakcie głosowania.

– Oczywiście nie chciałbym, aby słuchacze zrozumieli, że jest gorzej niż było, bo tak nie jest. Jest nawet dużo lepiej niż za rządów PSL – PO, tylko idzie to za wolno. Świat nam dalej ucieka – powiedział poseł Sachajko. Uważa, że brak polskiej hodowli trzody chlewnej i sprzedaż stacji unasienniania to zjawiska niekorzystne dla naszej gospodarki rolnej.

– W produkcji roślinnej jeszcze ta równowaga występuje, bo 40 procent wysiewu to polskie zboża – powiedział, jednak – w Polsce nie ma mechanizmów wspierania hodowli.

– Jeśli nie ma hodowli trzody chlewnej, to nie ma również cen na zboże – zaznaczył poseł. Podniósł tu również kwestie związane z wyśrubowanymi normami rozporządzenia o bioasekuracji przy hodowli świń, które de facto zwijają całą produkcję w niewielkich gospodarstwach rolnych na rzecz olbrzymich kombinatów, co owocuje coraz wyższymi cenami wieprzowiny – ostatnio wzrosła o niemal 20 procent.

Afrykański pomór świń, który panuje na wschodniej ścianie Polski, zdaniem gościa Poranka rozprzestrzeni się, jeśli nie zostaną podjęte stanowcze kroki w celu zduszenia epidemii mogącej zagrozić stabilności całej gospodarki rolnej w Polsce.

– Apeluję do ministra Szyszki, aby zaczął mieć realny nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim – mówił na antenie Jarosław Sachajko, podkreślając konieczność wybicie całej populacji dzików z terenów objętych zarazą, bo „dziki i tak zdychają w straszliwych męczarniach” (choroba nie dotyka ludzi), a granica ASF wciąż się przesuwa i jest już bardzo blisko Wisły.

Źródło afrykańskiego pomoru świń (ASF), jak sama nazwa wskazuje, jest w Afryce. Po 10 latach choroba ta pojawiła się w Rosji, a stamtąd na Podlasiu. Jej źródłem nie są tylko dziki, przenoszona jest również przez muchy i komary, dlatego w promieniu trzech kilometrów od miejsca, gdzie znaleziono martwego dzika, całą trzodę chlewną trzeba wybić, gospodarstwo odkazić i zutylizować padlinę.

– Czechy dużo mądrzej od nas postępują, bo tam, gdy pojawiła się ta choroba, płotem otaczali cały teren i wybijali całą populację dzików. To jest sposób na powstrzymanie tej choroby – powiedział Jarosław Sachajko. Jego zdaniem Polska powinna postępować tak samo, bo już tracimy zdrową żywność, rolnicy – środki produkcji, z których żyli, a państwo jest zmuszone płacić za odkażanie i utylizację. W dodatku okres karencji trwa kilka lat trwa i nie można w gospodarstwie, w którym stwierdzono ASF, rozpocząć wcześniej hodowli. Ponoć Ministerstwo Rolnictwa już mówiło, że płot będzie, ale do tej pory jeszcze go nie ma, tymczasem aby problem z ASF wyeliminować, należałoby postawić płot wzdłuż granicy z Białorusią i Ukrainą, bowiem stamtąd do nas wciąż przechodzą chore sztuki zwierząt.

– Ministerstwo ratuje się w ten sposób, że udzieliło pozwoleń na hodowanie trzody w wielki fermach, ale to nie jest wyjście dla polskiego rolnictwa, bo albo chcemy mieć małe gospodarstwa rodzinne, albo trzeba powiedzieć rolnikom: trudno, nie będziecie produkowali, będziemy mieć wielkie farmy – powiedział gość Poranka. Zaznaczył, że beneficjentami tej sytuacji są jedynie wielkie korporacje i to najczęściej niepolskie. Jako przykład podał amerykańską korporację Smithfield Foods, która została sprzedana Chińczykom, po czym w krótkim czasie zaczęła dostawać coraz to nowsze pozwolenia na hodowlę w olbrzymich fermach świń w Polsce.

– To jest zagrożenie również dla środowiska, a przecież wprowadzenie „ustawy antyodorowej” zapobiegłoby nadmiernej koncentracji hodowli – mówił poseł, który uważa za konieczne wprowadzenie tego typu zapisów w Polsce i chciałby, aby minister Szyszko, z którym zgadza się w wielu kwestiach, zajął się tym jak najszybciej. – Nie może być tak, żeby na małym obszarze było kilkanaście tysięcy sztuk trzody chlewnej, bo to szkodzi środowisku i stanowi niebezpieczeństwo dla budżetu, a w wypadku dostania się tam ASF, mamy gigantyczne wydatki na utylizację itd.

– Eksport produktów spożywczych z Polski rośnie, chociaż było olbrzymie tąpnięcie w związku z zamknięciem rosyjskiego rynku, który jest nie do odzyskania. Rosjanie wpompowali olbrzymie pieniądze w swoje rolnictwo. Są już eksporterem cukru, zboża, trzody chlewnej – powiedział dr Sachajko. – Rosjanie również, co jest spowodowane problemami z odpadami z produkcji drobiu, chcą wejść na rynek produkcji zwierząt futerkowych.

– Rosjanie już wiedzą, a Polacy też powinni to wiedzieć, że zawsze będzie się jadło, i po prostu zainwestowali w rolnictwo. Prezydent Putin wydał nawet dokument zabraniający wszelkiego GMO na terenie Rosji, a więc nie tylko siania, ale również importowania produktów GMO – mówił poseł. – Polska nadal jest importerem chociażby soi GMO, której aż 90 procent pochodzi z tego typu upraw. Oznacza to, że gdy idziemy do marketu i kupujemy mięso, to mamy dziewięćdziesiąt kilka procent pewności, że kupujemy mięso ze zwierząt karmionych ziarnem GMO.

Projekt ustawy w tej sprawie Kukiz’15 złożył już kilka miesięcy temu. Mówi ona, żeby żywność ma być znakowana na obecność GMO w całym procesie produkcyjnym. Niestety projekt trafił „do sejmowej zamrażarki”, bo rząd mówi, że pisze swoją wersję. Tymczasem obywatele mają prawo wiedzieć, idąc do sklepu, co kupują.

Kolejnym problemem jest brak zgody rządu na sprzedaż przez rolników własnej żywności za pośrednictwem sklepów. W poparcie tego projektu zaangażowani są działacze, którzy chcą sprzedawać swoje produkty lub takie przyjmować do sprzedaży na rynkach lokalnych za pośrednictwem sklepów. Nawet prezydent Andrzej Duda apelował do ministra rolnictwa, aby rozważył możliwość sprzedaży przez rolników własnych produktów przetworzonych za pośrednictwem sklepów.

Zdaniem posła Sachajki po uwolnieniu rynku cukru w Polsce, jeśli polityka rządu dotycząca tego rynku będzie dobrze przemyślana i konsekwentna, „nic się nie stanie”. Gorzej, jeśli nie będzie tej polityki – poseł przewiduje, że wówczas sytuacja rozwinie się podobnie, jak to miało miejsce w przypadku rynku produktów mlecznych, który został uwolniony rok temu i wiele gospodarstw mleczarskich upadło, bo cena mleka drastycznie spadła.

– Nie było to przemyślane i skutki odczuwamy już dziś. W tej chwili cały świat przerzuca się na tłuszcz zwierzęcy, czyli na masło. W Stanach Zjednoczonych zakazano stosowania olejów utwardzonych, popularnych margaryn. W Danii jest prawodawstwo, które nakazuje opisywanie produktów zawierających oleje utwardzone (tzw. tłuszcze trans – przyp. red.), ponieważ są to oleje niezdrowe dla naszego organizmu – powiedział dr Sachajko. Poseł chciał zorganizować konferencję na ten temat w Sejmie, licząc, że polski rząd podejmie podobne decyzje. – Obywatele mają prawo wiedzieć, że te oleje są szkodliwe i w których produktach one są. Moglibyśmy nawet zakazać stosowania olei utwardzanych w produktach spożywczych. Kilka tysięcy osób rocznie umiera z tego powodu, że spożywają oleje utwardzone.

Przypomniał, że stosuje się tego typu tłuszcze na masową skalę w produkcji cukierniczej, czyli do produkcji wszelkiego typu ciast i ciasteczek, krakersów, czy herbatników.

– Skoro nie powinno się używać margaryn, to trzeba zastąpić je masłem – to pierwszy z powodów wzrostu cen masła w polskich sklepach. Drugim jest eksport masła do Chin, ale głównym problemem jest brak strategicznego myślenia rządu, bo jeżelibyśmy mieli zapasy strategiczne masła, to taki problem by nie wystąpił, a państwo mogłoby jeszcze na tym nawet zarobić – powiedział dr Sachajko, podkreślając, że w Polsce aktualnie masło jest droższe niż w Niemczech.

MoRo

Komentarze