Niemiecki historyk prof. Böhler przypomina Niemcom, że podczas II wojny światowej traktowali Polaków jak zwierzynę łowną

Nad morzem w Piaśnicy siedzą sobie ludzie i nie wiedzą, że za drzewami ukryty jest pomnik, że tutaj zamordowano kilkanaście tysięcy ludzi, więcej niż w Katyniu.

Dyskusja na temat reparacji wojennych od Niemiec dla Polski, podjęta niedawno, zatacza coraz szersze kręgi. W Niemczech teraz nie pisze się o samej kwestii odszkodowań wojennych, ale zwraca się uwagę na to, jak wyglądało życie w Polsce podczas II wojny światowej. Historyk, profesor Jochen Böhler napisał na ten temat artykuł w jednym z opiniotwórczych niemieckich dzienników.

W Niemczech bardzo dużo już pisano o sytuacji w Polsce w czasie II wojny światowej, ale „jakoś to nie docierało do nikogo”. Stan wiedzy na temat tego, co się działo w Polsce w latach 1939-45, został podsumowany w tym artykule. O II wojnie światowej oczywiście dużo się mówiło, ale ostatnio dość wybiórczo. Przykładem była objazdowa wystawa zorganizowana przez jednego z niemieckich multimilionerów, zatytułowana „Zbrodnie Wehrmachtu 1941-45”. Kiedy ta wystawa „ruszyła w teren”, Jan Bogatko, jak wspomina, bardzo się zdenerwował, bo przecież te zbrodnie nie zaczęły się w 1941 roku i nie zaczęły się w Rosji.

O tym właśnie napisał Jochen Böhler, między innymi o zbrodni w Piaśnicy. Nad morzem w Piaśnicy siedzą sobie ludzie i nie wiedzą, że za drzewami ukryty jest pomnik, że tutaj zamordowano kilkanaście tysięcy ludzi, więcej niż w  Katyniu. Piaśnica mogłaby być takim samym symbolem. Była to zbrodnia bez precedensu. W 1939 roku na samym początku wojny Niemcy rozstrzelali tam tysiące ludzi, polską inteligencję i Niemców z antyhitlerowskiej opozycji, których wrzucano do tych samych dołów.

Autor nazywa Polaków w czasie okupacji zwierzyną łowną i stwierdza, że rozmiar niemieckiej przemocy przerasta możliwości wyobraźni. W Niemczech o wypędzeniach wie się jedynie tyle, że Niemcy musieli opuścić swoje wschodnie tereny, oddając je Polsce. Dlatego Jochen Böhler opisał, jak Niemcy wypędzali ludzi z Pomorza i Wielkopolski. Rodzice Jana Bogatki 13 grudnia 1939 roku w trakcie obiadu zostali wezwani do opuszczenia mieszkania. Po trzech miesiącach w obozie koncentracyjnym zostali wypuszczeni gdzieś w Kieleckiem w czasie mroźnej zimy.

Takich historii w Niemczech się nie zna. Dobrze, że o tym się przypomina, również Polakom, którzy też o nich zapominają. Artykuł nie odnosi się do kwestii reparacji, gdyż nie jest im poświęcony. Jan Bogatko jest zdania, że „dobrze, że się o tym mówi, trzeba najpierw powiedzieć, co się zdarzyło, gdzie się zdarzyło, jak się zdarzyło, a na końcu się powinno poprosić rachunek”. Ma nadzieję, że do tego kiedyś dojdzie.

Felietonu można posłuchać w czwartej części Poranka WNET.

JS

Komentarze