Układ sił w polityce francuskiej po wyborach do senatu w atmosferze sprzeciwu wobec zapowiadanych i wprowadzanych reform

La République en Marche przypomina bardziej polityczną armię niż partię. Ta armia stoi murem za swoim przywódcą Emmanuelem Macronem i skutecznie uniemożliwia debatę parlamentarną.

Zbigniew Stefanik

Maraton wyborczy we Francji 2017 zakończony

Częściowe wybory do senatu zakończyły tegoroczny maraton wyborczy we Francji. Nad Sekwaną co trzy lata jest wybierana połowa francuskiego senatu w wyborach niebezpośrednich. 24 września bieżącego roku kolegium elektorskie składające się z radnych do rad miejskich, regionalnych oraz departamentalnych wybrało z posłów i senatorów 171 nowych senatorów.

Wyniki rzeczonych wyborów wskazują na kolejną potężną polityczną porażkę Frontu Narodowego. Partia Marine Le Pen nie uzyskała żadnego mandatu. W nowo wybranym senacie będzie wiec zasiadało tylko dwóch senatorów FN, którzy uzyskali swoje mandaty w wyniku częściowych wyborów do senatu w 2014 roku.

Partia Socjalistyczna również poniosła porażkę w tych wyborach, jednak straciła tylko kilka mandatów senatorskich. Centryści zgodnie z prognozami uzyskali niezły wyborczy wynik.

Klęskę w tych wyborach zaliczyła również partia La République en Marche. Macroniści stracą sześć mandatów senatorskich.

Zdecydowanym zwycięzcą w tych częściowych wyborach do senatu jest partia Republikanie. Co prawda ugrupowanie to nie uzyskało większości bezwzględnej, jednak nie tylko utrzymało swój stan posiadania, ale nawet powiększyło go o dziewięć mandatów. Dodatkowo polityk partii Republikanie i dotychczasowy przewodniczący senatu Gérard Larcher pozostanie na tym stanowisku, tak więc można uznać to ugrupowanie za dominującą siłę w częściowo odnowionym francuskim senacie.

Najbardziej komentowanym wynikiem tych wyborów okazał się wynik partii Emmanuela Macrona La République en Marche. Ugrupowanie to liczyło na uzyskanie od 50 do 60 mandatów. Tak się jednak nie stało. La République en Marche będzie miała nieco ponad dwudziestu senatorów, co można uznać za porażkę obecnie rządzących nad Sekwaną. Jednak porażka ta nie powinna być zaskoczeniem z następujących powodów:

Kolegium elektorskie, które wybiera francuskich senatorów, składa się w 95% z radnych miejskich. W roku 2014 wybory do rad miejskich zdecydowanie wygrała partia Republikanie. Miała więc podstawy, aby liczyć na najwięcej elektorów w częściowych wyborach do senatu. La République en Marche jest nowym, nieco ponadrocznym bytem politycznym i nie ma na razie wielu samorządowców w swoich szeregach. Biorąc pod uwagę obecny polityczny układ sił w kolegium elektorskim, można wnioskować, że macroniści nie powinni spodziewać się zbyt wiele, jednakże uzyskanie 60 mandatów senatorskich było w ich zasięgu.

Dlaczego się to nie udało? Przyczyna tkwi w zapowiedziach i decyzjach podjętych przez Emmanuela Macrona i rząd Edouarda Philippe’a. W ostatnich tygodniach rząd francuski wprowadził we Francji tzw. abolicję podatkową dla 80% Francuzów. To oznacza, że zdecydowana ich większość od przyszłego roku nie będzie płaciła podatków lokalnych (taxe d’habitation), które stanowią obecnie główne źródło dochodów francuskich samorządów. Taka decyzja rządzących musiała więc spotkać się z oporem i protestem francuskich samorządowców zaniepokojonych o finansową płynność wielu samorządów.

Dodatkowo rząd Edouarda Philippe’a zapowiedział w ostatnim czasie likwidację w samorządach ponad 150 tysięcy etatów wspomaganych, czyli dotowanych przez państwo. Ta decyzja, jak i poprzednio omawiana, musiała również wywołać dezaprobatę i niezadowolenie, wręcz oburzenie wielu francuskich samorządowców, którzy zaczęli obawiać się braku funduszy na swoją działalność.

Można więc uznać stosunkowo niski wynik wyborczy uzyskany przez La République en Marche za bezpośrednią konsekwencję oprotestowanych przez formujących kolegium elektorskie samorządowców ostatnich zapowiedzi i decyzji rządzących, które będą miały bezpośredni wpływ na samorządy i ich funkcjonowanie w kolejnych miesiącach i latach.

Jak przedstawia się francuski pejzaż polityczny obecnie i do 2020 roku, kiedy to nastąpi kolejny maraton wyborczy?

Na poziomie centralnym La République en Marche absolutnie dominuje. Ugrupowanie to ma swojego prezydenta, swój rząd i zdecydowaną większość w niższej izbie parlamentu. Może również liczyć na swojego koalicjanta, Modem François Bayrou. Warto też zauważyć, że La République en Marche przypomina bardziej polityczną armię niż partię. Ta armia stoi murem za swoim przywódcą Emmanuelem Macronem i skutecznie uniemożliwia debatę parlamentarną, kiedy rząd wprowadza w życie kontrowersyjne decyzje, takie jak reforma prawa pracy. La République en Marche to polityczna armia, która daje Emmanuelowi Macronowi i rządowi Edouarda Philippe’a (kiedy tego zażądają) możliwość rządzenia za pomocą dekretów wykonawczych.

A więc na poziomie centralnym żadna systemowa formacja polityczna nie zagraża obecnie rządzącym i nie jest w stanie w jakikolwiek sposób przeszkodzić im we wprowadzaniu wszelkich reform poza zmianą konstytucji, do której potrzeba trzech piątych wszystkich parlamentarzystów, czyli posłów i senatorów łącznie.

Takiej większości obecnie La République en Marche nie posiada, ale sojusze z poszczególnymi należącymi do opozycji politykami czy środowiskami politycznymi, zarówno w niższej, jak i w wyższej izbie francuskiego parlamentu, są z obecnie rządzącymi we Francji nie tylko możliwe, ale, jak wszystko na to wskazuje, rozważane i na zaawansowanym etapie negocjacji…

Partia Republikanie pozbierała się po podwójnej tegorocznej klęsce politycznej w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Jest ona prawdziwą silą samorządową i można domniemywać, iż ugrupowanie to właśnie ze swojego samorządowego zakorzenienia będzie czerpało energię i polityczny kapitał do uzyskania władzy na poziomie centralnym. Warto zauważyć, iż partia ta pozostanie najsilniejsza we francuskich samorządach do co najmniej 2020 roku, czyli do kolejnych wyborów, tym razem potrójnych wyborów samorządowych. We Francji nastąpią wówczas wybory na merów miast oraz na radnych miejskich, wybory do rad departamentalnych, tego samego roku odbędą się również wybory do rad regionalnych, a w końcu – kolejne częściowe wybory do senatu.

Centryści pozostają istotną siłą polityczną na poziomie samorządowym i będą nadal usiłowali zyskiwać znaczenie i kapitał polityczny na szczeblu centralnym. Trudno jednak powiedzieć, z kim zawrą oni polityczny sojusz w przyszłości. Historia pokazuje, że są zdolni do porozumienia z każdą formacją zarówno z prawej, jak i z lewej strony francuskiej sceny politycznej.

Lewica nie odzyskała statusu jednego z największych rozgrywających na francuskiej scenie politycznej, jednak jej upadek został zahamowany, a samej Partii Socjalistycznej udało się ograniczyć kadrowe i wyborcze straty, czego dowodem jest wynik wyborczy, jaki ugrupowanie to uzyskało w ostatnich częściowych wyborach do senatu.

W następnych miesiącach można spodziewać się redefinicji politycznej strategii i politycznego przekazu na francuskiej lewicy, która będzie starała się uaktualnić i odnowić, wymyślić się na nowo i znaleźć sobie nowego charyzmatycznego i skutecznego przywódcę, być może takiego, jakim był niegdyś dla niej François Hollande. Może to właśnie on stanie się nowym „starym” przywódcą lewicy? Wiele na to wskazuje, że były prezydent Francji o to zabiega…

Front Narodowy znajduje się w politycznym odwrocie, a pogrążona w wewnętrznych konfliktach oraz sporach personalnych partia Marine Le Pen zwyczajnie upada. Jedynym ratunkiem dla tej formacji politycznej jest zmiana szyldu, nazwy, politycznego przekazu oraz polityczny trwały sojusz z mniejszymi partiami prawicowymi znajdującymi się po lewej stronie Frontu Narodowego.

Kolejną polityczną i społeczną siłę stanowi zaś wielki nieobecny omawianych wyborów częściowych do senatu – partia Jeana-Luca Mélenchona, France Insoumise.

Jean-Luc Mélenchon staje się przywódcą wszystkich niezadowolonych i oburzonych nad Sekwaną, wszystkich przeciwników społeczno-gospodarczych reform zapowiadanych przez Emmanuela Macrona i rząd Edouarda Philippe’a. Jednak zdaje się, że Jean-Luc Mélenchon za polityczną strategię wybrał antysystemową działalność, albowiem przywódca France Insoumise preferuje uprawianie polityki na ulicy i postawę opozycji totalnej wobec rządzących.

Jego obóz polityczny będzie, co prawda, rósł w siłę w następnych miesiącach, jednak na tym etapie nic nie wskazuje na to, aby Jean-Luc Mélenchon był w stanie zmobilizować zapowiedziany przez siebie milion osób, które miałyby defilować na Polach Elizejskich i przeprowadzić we Francji kolejną wielką rewolucję…

W 2018 roku nad Sekwaną żadnych ogólnokrajowych wyborów nie będzie. Kolejne wybory odbędą się w całej Francji w maju lub w czerwcu 2019 roku. Wtedy Francuzi będą wybierali swoich przedstawicieli do europarlamentu.

Komentarze