Nathalie Haddadi cały czas podtrzymuje, że dała pieniądze swojemu synowi na wyjazd do ojca, który mieszka w Algierii, a rok później wysłała mu 2 tysiące euro do Malezji. Francuski sąd w pierwszej instancji skazał ją na dwa lata więzienia, a jej młodszego syna, oskarżonego o współudział, na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Jednocześnie sąd nie zażądał (choć miał taką możliwość) natychmiastowego rozpoczęcia odbywania kary przez skazaną. Nathalie Haddadi niezmiennie twierdzi, że nic nie wiedziała o zaangażowaniu swojego starszego syna w działalność dżihadystyczną, i uważa, że spotkała ją podwójna kara: straciła syna, a teraz, została, jej zdaniem niesłusznie, skazana przez francuski wymiar sprawiedliwości. Jej adwokat już zapowiedział apelację od wyroku.
Sprawa Nathalie Haddadi raz jeszcze ożywia nad Sekwaną publiczną debatę o odpowiedzialności – czy jej braku – rodzin dżihadystów za popełnione przez należących do islamskich organizacji terrorystycznych członków tych rodzin zbrodnie, zarówno we Francji, jak i poza jej granicami.