Debata w PE: projekty Junckera ambitne, ale nie bez wad. Plan gospodarczy dla UE jak pięciolatka w ZSRR

Projekty przedstawione przez szefa KE to ambitny program reformy UE – przyznała większość posłów podczas debaty w PE na temat orędzia o stanie UE. Nie wszyscy jednak zgodzili się z jego propozycjami.

Szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfred Weber zaznaczył, że UE potrzebuje dzisiaj odwagi, optymizmu i kreatywności i te elementy w przemówieniu Junckera się znalazły.

Podkreślił jednak, że wśród obywateli UE jest wciąż wiele lęku spowodowanego efektami globalizacji: o miejsca pracy i sprawiedliwe wynagrodzenia, i w związku z tym pomysły na ożywienie gospodarki powinny być zrównoważone typowo europejskimi regulacjami socjalnymi.

„Mówimy 'tak’ dla handlu światowego, ale mówimy również 'tak’ dla ochrony kluczowych gałęzi przemysłu i standardów socjalnych w Europie” – powiedział.

Zdaniem Webera europejski styl życia to również specyficzne, pełne zrozumienia podejście do problemu imigracji, ale z drugiej strony także stanowcza obrona i sprzeciw wobec tych, którzy nie respektują europejskich wartości, jak np. Turcja. W przemówieniu Weber wyraził również zaniepokojenie sytuacją za wschodnimi granicami UE, w tym rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad 2017. Oświadczył przy tym, że ze względów unijnego bezpieczeństwa projekt gazociągu Nord Stream 2 powinien zostać zatrzymany.

O większą odwagę w przeprowadzeniu reformy UE zaapelował szef Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) Gianni Pittella. Jego zdaniem działania Unii Europejskiej powinny skupić się obecnie na kwestiach takich jak walka z ponadnarodowymi korporacjami unikającymi opodatkowania czy ograniczenie bezrobocia, szczególnie wśród ludzi młodych, poprzez np. likwidację zjawiska umów śmieciowych.

Odniósł się przy tym do procesów decyzyjnych w instytucjach europejskich. „Zasada weta w Radzie UE, to wirus – powiedział. – Popieramy pomysł stworzenia ministra finansów UE (…), ale nie takiego, który będzie żandarmem, lecz takiego, który będzie walczył o miejsca pracy, rynek i wzrost”.

Z największą rezerwą do pomysłów gospodarczych przedstawionych w orędziu odniósł się przewodniczący Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR)

Syed Kamall. Jego zdaniem dla poprawy sytuacji gospodarczej obywateli UE i zwiększenia liczby miejsc pracy potrzeba stworzenia nowych możliwości, a nie kolejnych agencji i regulacji.

Kamall zaznaczył, że wielu Europejczyków czuje, iż ma niewielki wpływ na decyzje podejmowane przez władze UE – zwłaszcza w kwestiach takich jak imigracja, bezpieczeństwo czy właśnie zatrudnienie. Dlatego działania Unii powinny koncentrować się przede wszystkim na tworzeniu warunków dla powstawania i rozwoju małych i średnich firm, szczególnie tych prowadzonych przez młodych ludzi.

Jednym z takich działań powinno być np. udostępnianie im nowoczesnych technologii internetowych i funduszy crowdfundingowych. „Musimy uwolnić ducha przedsiębiorczości – apelował Kamall.

– Tak jak plan pięcioletni w ZSRR nie przyczynił się do wzrostu gospodarki, tak i plany Unii nie stworzą miejsc pracy. To przedsiębiorstwa tworzą miejsca pracy”.

Przewodniczący Porozumienia Liberałów i Demokratów na Rzecz Europy (ALDE) Guy Verhofstadt podkreślił, że w porównaniu z zeszłorocznym orędziem środowe wystąpienie Junckera jest pełne odwagi i wizji. Przypomniał, że większość zagrożeń ze strony populistycznych, antyeuropejskich ugrupowań przestała być aktualna, co jego zdaniem świadczy, że obywatele Unii nie chcą niszczenia Unii, tylko jej zreformowania.

„73 proc. obywateli chce bardziej europejskich działań wobec migracji. 75 proc. chce bardziej europejskich działań przeciwko zmianom klimatu. Ten sam odsetek życzy sobie europejskich sił zbrojnych. Jeszcze więcej Europejczyków chce europejskiego potencjału w zwalczaniu terroryzmu” – wyliczał.

Jego zdaniem jest to sygnał, by właśnie w tym momencie podjąć szereg ogólnoeuropejskich działań, takich jak system azylowy, unia na rzecz obronności, „europejskie FBI” czy rząd strefy euro. Opowiedział się przy tym stanowczo za utworzeniem ponadnarodowej, ogólnoeuropejskiej listy wyborczej do Parlamentu Europejskiego, by PE „nie był nigdy zakładnikiem” tego, co dzieje się w poszczególnych krajach członkowskich, jak np. Węgry czy Polska.

Z kolei współprzewodniczący frakcji Zielonych Philippe Lamberts oświadczył, że radość z przygaśnięcia ruchów antyeuropejskich jest przedwczesna, bo złość obywateli UE z powodu obecnej sytuacji, zwłaszcza socjalnej, nie wyparowała.

Jego zdaniem projekt europejski wymaga poparcia wszystkich Europejczyków, a trudno się spodziewać, by przedstawiony przez Junckera program reform zyskał takie poparcie.  Zdaniem Lambertsa programowi temu brakuje wrażliwości zarówno w kwestiach dysproporcji społecznych, jak i środowiska naturalnego.

„Debata na temat stanu Unii Europejskiej dobiegła końca. Ale debata na temat przyszłości Unii jest nadal otwarta i będzie się toczyć” – podsumował środowe posiedzenie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani.

PAP/MoRo

Komentarze