
– 16670 to numer obozowy św. Maksymiliana Marii Kolbego i bez tej postaci nasza obecność w Harmężach byłaby zupełnie nieuzasadniona. Mamy tu dom ewangelizacyjny, którego działalność zainspirowana jest życiem tego świętego – powiedział w Poranku WNET o. Arkadiusz Bąk, franciszkanin z klasztoru w Harmężach koło Oświęcimia. – Nasza działalność polega na formowaniu ludzi, którzy przyjeżdżają do pobliskiego obozu i trafiają tutaj często przypadkiem – chociaż wiemy, że w życiu nie ma przypadków – po to, by zwiedzić „Klisze pamięci. Labirynty”, wystawę rysunków byłego więźnia KL Auschwitz profesora Mariana Kołodzieja.
W Harmężach pojawiają się również ludzie przyjeżdżający na rekolekcje, szukający duchowego wsparcia, wierzący, że z pomocą Matki Bożej, szczególnie umiłowanej przez franciszkanów w Harmężach, pogłębią swoją wiarę. Ojciec Arkadiusz Bąk przypomniał o obchodzącym setną rocznicę powstania Rycerstwie Niepokalanej, którego założycielem był święty o. Maksymilian Kolbe.
– Maksymilian, kiedy był w Rzymie na studiach, zobaczył, że zło wychodzi na ulice, wręcz się afiszuje. Ojciec Maksymilian pomyślał wówczas, że tak nie może być. Zastanawiał się, w jaki sposób można wpłynąć na ten świat (…) i wymyślił, że można temu przeciwdziałać przez szczególne zawierzenie Matce Bożej, różaniec, modlitwę, noszenie cudownego medalika – powiedział ojciec Bąk.

Wystawa „Klisze pamięci. Labirynty” znajduje się w dolnej kondygnacji kościoła Matki Bożej Niepokalanej w Harmężach, wchodzącego w skład Centrum św. Maksymiliana.
– Nie chciał o tym rozmawiać. Żona Halina wspominała, że Marian Kołodziej, autor wystawy, był powściągliwy w opowiadaniu o tym – powiedział o. Bąk. – Milczał do czasu, ponieważ po 50 latach od wyjścia z obozu został sparaliżowany. Lekarze w ramach rehabilitacji polecili mu, by ćwiczył i przekładał guziki z jednego pojemnika do drugiego. On znalazł inny sposób – rysowanie. I tak oto powstały „Klisze pamięci. Labirynty”, które zwiedzają ludzie dosłownie z całego świata.
Zdaniem o. Bąka obóz pokazuje pewną „scenerię muzealną”, a tutaj, w Harmężach, naprawdę widać, co się tam wydarzyło.
– Tutaj ten obóz napiera kolorów i kształtów – podkreślił o. Bąk. Dla niego szczególnie uderzający jest „nieludzki wygląd człowieka w obozie zagłady”, człowieka, którego Kołodziej w swoich pracach „dehumanizuje”, pokazując „zezwięrzęcenie, jakiego się dopuścił w ekstremalnych warunkach obozu koncentracyjnego”.
MoRo
Chcesz wysłuchać całego Poranka Wnet, kliknij tutaj